Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 12

Z perspektywy Maricy i Artura;
Marica;
Gdy przechadzaliśmy sie panowała kompletna cisza. Ale nagle powiedział;
- jesteś stąd?
- Tak, mieszkam z mamą i bratem.
- a tata? - zapytał. Poczułam gulę w gardle, przez co nie mogłam nic powiedzieć. W oku zakręciła mi sie łza.
- przepraszam, ja nie chciałem....- nie dałam mu dojść do słowa.
- to nie twoja wina-otarłam łzy. Czemu to tak boli-przecież nie wiedziałeś.
- ja mam dwóch braci; jeden starszy, Lucas i młodszy, ma 7 lat. Jest tak nie znośny, że niezdajesz sobie sprawy .- śmiał sie Artur- raz wpadł do wielkiej kałuży błotnej na podwórku, myślałem, że bedzie płakał, ale wstał i powiedział ; " jestem bagiennym potworem".
Zaczęliśmy sie śmiać.
- jesteś taka piękna jak sie śmiejesz.- powiedział .
- a ci do twarzy z tymi loczkami - powiedziałam i sie zarumieniłam.


On jest naprawde fajny. I do tego mega przystojny. Wreszcie znalazłam chłopaka, z którym mogę sie dogadać.


Wtedy podeszli do nas Tia i James.
- yolo, a może pójdziemy na lody? Jest w sumie gorąco. - zapytał James trzymając za talię Celestię.

 Są taką słodką parą. Widać, że ich miłość jest nieograniczona i wielka. Ja nigdy tak nie miałam. Nawet się nie zauroczyłam - aż do dziś, kiedy poznałam  Artura.

Wszyscy od razu się zgodzili, aby pójść na lody.

                W lodziarni:

- dzień dobry. Poprosimy 2 lody malinowe i 2 arbuzowe. - powiedział James.

- dla zakochanych mamy zniżki o 20%. - odparła miła pani, spoglądając na splecione ręce Tii i James'a.

- zgoda.

                                           *     *     *

Po lodach cała czwórka wybrała się na ściany skalne gdzie spędziła dobre 2 godziny.

    Po spacerze:

Marica:

- o kurde. Ja muszę już wracać. - odpowiedziałam smutnie.

- to ja ciebie odprowadzę. - powiedział Artur z rękami w kieszeni.

- Ale to przecież nie w twoją stronę. Ty na razie mieszkasz z James'em, więc to na lewą. - stwierdziłam.

Zobaczyłam minę Artura i od razu wiedziałam, że kłamie.

- wiem, ale idę do kumpla, bo zostawiłem u niego...yy.. bluzę zostawiłem! - skłamał.

- Aha, no oki. - odparłam - to do jutra Celest!

- Tak, cześć, cześć! - krzyknęła mi moja przyjaciółka.

Celestia:

- Widzisz? - powiedzałam - jak do siebie pasują? To dzięki nam. - pocałowałam mojego księcia.

- Tak, widzę. Są sobie przeznaczeni, ale czy nie możemy spędzić tego czasu razem?

- Aj, czy ty nie możesz chociaż raz zrobić coś dla innego człowieka? - powiedziałam z uśmiechem.

Przytulił mnie i pocałował w czoło.

- Niech ci będzie...Ale później wyjedziemy gdzieś na cały weekend - tylko my.

- Nie wiem czy nas puszczą, mamy tylko po 17 lat, a moja mama nie wie, że jesteśmy razem. Ale, wiesz..- przerwałam, żeby spojrzeć mu w oczy, w te zielone oczy. - dla ciebie wszystko.


Cześć wszystkim czytającym! Dziękuję, że czytacie moją opowieść! Zapraszam też do przeczytania innych moich historii: " Nowa Ja"  i   " Duch mojej przyjaciółki". Papatki :D


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro