Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

To były kolorowe lampki ogrodowe.

I takie:

Byłam ciekawa skąd on te lampki wziął. Ale nieźle to wyglądało.
Artur poprowadził mnie na środek serca, utworzonego właśnie z tych lampek. Wtedy dopiero zauważyłam, że jest tam kocyk i gitara.

Chyba nie będzie mi śpiewał piosenki? - pomyślałam.

Usiedliśmy na kocu, a Artur złapał za gitarę i zaczął śpiewać znaną mi piosenkę:

I used to believe
We were burnin' on the edge of somethin' beautiful
Somethin' beautiful
Sellin' a dream
Smoke and mirrors keep us waitin' on a miracle
On a miracle.

Don't fall asleep
At the wheel, we've got a million miles ahead of us
Miles ahead of us
All that we need
Is a rude awakening to know we're good enough
Know we're good enough

Say go through the darkest of days
Heaven's a heartbreak away
Never let you go, never let me down
Oh it's been a hell of a ride
Driving the edge of a knife
Never let you go, never let me down

Don't you give up,
nah-nah-nah
I won't give up,
nah-nah-nah
Let me love you
Let me love you
Don't you give up,
nah-nah-nah
I won't give up,
nah-nah-nah
Let me love you
Let me love you
Oh baby, baby

Siedziałam tam jak wryta, jakbym zobaczyła ducha. Ale moje oczy puściły kilka łez.

- Marico - powiedział Artur - chciałbym być dla ciebie nie tylko przyjacielem, ale kimś ważniejszym. Kimś, przy kim będziesz czuła się bezpiecznie i kimś, kto ciebie będzie kochał. Chciałbym być twoim...- przerwałam mu i żuciłam się na niego z wielkim przytulasem.

- tak! Zgadzam się! - powiedziałam, a on przytulił mnie jeszcze bardziej i pocałował mnie w szyję.

- kocham cię, Marica!

*      *       *

Posiedzieliśmy tak jeszcze przez jakąś godzinę grając na gitarze i śpiewając, rozmawiając o nas, a później wróciliśmy do ogniska, trzymając się za ręce.
- uuuu! Gratuluję! Wreszcie razem! - krzyknęła Celestia, chyba trochę pijana, siedząc na kolanach, chyba też pijanego James'a.
Zarumieniłam się.
- masz - powiedział Jemes podając Arturowi chwiejną ręką piwo - przyda ci się.
- dzięki.

Nie oszukujmy się, ja też wypiłam 2 piwa. Artur chwycił za swoją gitarę, a ja zaczęłam śpiewać naszą ulubioną piosenkę. Posiedzieliśmy tam jeszcze trochę, zgasiliśmy ogień i poszliśmy do domu.

*    *    *
Położyłam się obok przyjaciółki, chłopacy spali w oddzielnym pokoju.
Celestia już dawno zasnęła, a ja nie mogłam zasnąć.
Myślałam o tym, jakie szczęście mnie spotkało, że poznałam takiego chłopaka jak Artur. Jest cudowny, nie tylko z zewnątrz. Jest przystojnym chłopakiem, ale i miłym, intyligentnym i mam nadzieję, że wiernym.
Jest taki, jakiego sobie wyśniłam. Idealny.

Nie jest zbyt romantycznie? Sami oceńcie😜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro