Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

Weszliśmy ostrożnie do kajaków. Chłopacy dawali nam wskazówki, jak np. dobrze poruszać wiosłem. Nieźle mi szło jak na pierwszy raz i bardzo ten sport mi się spodobał. Celestii też dobrze wychodziło. Pływaliśmy jakieś 2 godziny bez ustanku. Było śmiesznie, bo każdy co jakiś czas wpadał do wody.
Gdy już wróciliśmy przed domek wysuszyłam włosy. Razem z Maricą rozłożyłyśmy koce i postanowiłyśmy, że trochę ściemnimy naszą skórę i się poopalamy.
Ledwo trwało to 15 minut, bo chłopacy zabrali nas na liany.

- to kto pierwszy? Może ja, bo jestem najodważniejszy z was wszystkich - powiedział dumnie James i chwycił za lianę. Były dość mocne jak się okazało, gdy James na nią wskoczył.

- tylko uważaj kochanie, nie chcem, żebyś wylądował twarzą w korze drzewa. - zaśmiałam się, a on zrobił tylko dziwną minę.

No i leci! James puścił lianę, zrobił salto i wskoczył do wody.
Byłam zaskoczona jego popisem i dzięki temu saltowi trochę mniej się boję.
- to było zaje**iste! Teraz ja! - krzyknął Artur.

*     *     *
Ten dzień był pełen wrażeń: pływaliśmy kajakami, huśtaliśmy się na lianach, chodziliśmy po grzyby, graliśmy w siatkę, zjeżdzaliśmy z liny.
Przyszedł wieczór i chłopacy zrobili z gałązek i kamieni fajne ognisko. Ja z Maricą przyniosłyśmy pianki i różne przekąski.
Księżyc świecił pełnym blaskiem i oświetlał Ziemię, świetliki latały błyszcząc.
Rozmawialiśmy o różnych planach na przyszłość.

- nie wiem co jeszcze chcem zdawać. To jest trudne do myślenia, bo niewiem czy w ogóle zdam. - powiedział Artur - teraz mam w miarę dobre oceny, ale co będzie za rok? Wtedy mogę nie zdać.

- co ty gadasz? Zdasz na 100%! Wierzę w to. - powiedziała Marica - ja też jeszcze niewiem co mogę zdawać. Może pojdę na jakiś zawód plastyczny lub na krawcową, bo akurat w tym myślę, że jestem dobra.

- a ja się jeszcze nie zastanawiałem i nie będę się zastanawiał. Ożenie się od razu z Celestią i zamieszkamy na Marsie. To moje plany na przyszłość - powiedział James z udawaną powagą, za co dostał kuksańca w ramię.
- byś chciał - powiedziałam, wkładając już przypieczoną piankę do ust.

- no co? Przez te całe studia tracimy wolny czas na wygłupy i zabawę w klubach. Bo gdy one naprawdę nadejdą nie będziemy mieli czasu na imrezy i takie tam. - odparł James. Chyba naprawdę się wkurzył na te studia.

- no.....masz trochę racji, mój Romeo. - powiedziałam, a chłopak zaczął mnie całować, że się prawie przewróciłam.

Marica:

Czułam się trochę przytłoczona tym napadem miłości Celestii i Jamesa. No bo przecież siedział obok mnie Artur.

Nagle powiedział:
- Marica, możesz na chwilę?

- yy....tak - odparłam niepewnie i poszłam za chłopakiem. - co?

- chciałem się przejść z tobą, a nie patrzeć na ich nadmiar miłości - powiedział śmiejąc się.

Miałam nadzieję, że wyzna mi coś lub będzie chciał zostać moim chłopakiem, ale zawiodłam się. No bo.....muszę się przyznać, że się w nim zakochałam. To porządny chłopak i na dodatek przystojny.

- aha, no tak - uśmiechnełam się.

Zmierzaliśmy do lasu. Było ciemno i nagle zobaczyłam jakieś malutkie światełko gdzieś w oddali. To były....

Przepraszam was, że tak długo nie było dalszych rozdziałów, ale po prostu nie miałam weny i nakzwyklej w świecie nie chciało mi się. Ale teraz to się zmieni. Więc zapraszam do komentowania i głosowania ❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro