Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.


- Serio?! Samuel?! Haha!- rykłam śmiechem jak usłyszałam jakie drugie imię ma Eric. Nie wiem czemu, ale to zabawne. Siedzieliśmy akurat w kuchni, przy wyspie kuchennej i piliśmy alkohol. Dobrze, że mam do tego mocną głowę.

- No. A ty jakie masz?- zapytał i uniósł jedną brew do góry.

- Emilie. Po mojej babci.- odpowiedziałam.

- Ładnie.- przyznał.

- Wiem, haha.- pokazałam się moją ,,skromnością".

- A twój brat jak ma?- zapytał biorąc łyka trunku.

Zdziwiłam się. Nie wspominałam, że mam rodzeństwo.

- Tom. Po dziadku.- odpowiedziałam.

- Mhm...- mruknął i się zamyślił.

- Siema!- zawołał ktoś za moimi plecami. Odwróciłam się i był to... Louis?! Przecież miał być u dziadków!

- Louis?! Co ty tu robisz?- zapytałam podnosząc się.

- Stoję?- bardziej stwierdził niż spytał.

- To widzę.- przekręciłam oczami.

- To twój brat?- zapytał Eric i go zmierzył.

- Tak.- odpowiedział za mnie.- Louis.

Podał rękę. Eric ją uścisnął.

- Eric.

Oboje się w sumie mierzyli lekko. Dziwne...

- Mogę wiedzieć, czemu przyszedłeś na moją imprezę?- zapytałam biorąc go na bok, aby Eric nie słyszał naszej rozmowy.

- Zadzwonili po mnie.- wzruszył ramionami.

- Kto?- zapytałam.

- Znajomi.- westchnął.

- Konkretniej?- dopytywałam.

- Jezu... Emma, zluzuj gacie, okej?

- Ponawiam pytanie... Kto KONKRETNIE po ciebie zadzwonił?- zignorowałam jego głupią uwagę.

Przekręcił oczami. Schylił się nade mną. Czemu on musi być wyższy?

- Na pewno nie twoi, znajomi.

Uśmiechnął się cwanie, na co przekręciłam oczami. Odsunął się ode mnie.

- Nie a tak poważnie, to Alex.- powiedział nalewając sobie alkoholu do kubka.

- Co?!- krzyknęłam po zanalizowaniu to co powiedział.

- No leżałem sobie na kanapie, co nie. No a dziadkowie byli akurat w piekarni i nagle zadzwonił do mnie telefon. Był to Alex, no nie i zapytał czy idę z nim i jego paczką do nas do domu, na imprezę, co nie i....- przerwałam mu.

- Czekaj?! Alex i jego banda tu jest?!

- Jezu... No przecież ci mówię, nie? No takim o to cudem, znaleźliśmy się u nas w domu.

- UGH!- warknęłam i poszłam szukać Jessy.

Szłam przez tłum nastolatków. Jedni tańczyli do głośnej muzyki, drudzy gadali, całowali się i takie tam, a jeszcze inni już zdychali, przez alkohol.

Zobaczyłam, że Jessy siedzi na kanapie i rozmawia z jakimś kolesiem.

Stanęłam nad nią, ale ona nie zwróciła na mnie uwagi.
Kaszlnełam.

- Oh... Emma!

- Słyszałaś?- przeszłam do sedna.

- Ale co?

- Alex tu jest!

- Kurwa...- syknęła.- Trzeba go znaleźć za nim...- nie dokończyła bo muzyka umilkła i ktoś krzyknął.

- UWAGA! UWAGA!- Odwróciłam się w stronę osoby, która tak krzyczy. No tak... Alex. Alex, który stał na stole... Jego banda debili, czyli jego przyjaciele przygotowywali rzutnik multimedialny i projektor.

- Niech on tego nie robi...- szepnęłam sama do siebie.

- GDZIE JEST NASZA JUBILATKA?

Alex zaczął się rozglądać a jak mnie ujrzał, szeroko się uśmiechnął, oczywiście chamsko.

- OH EMMA! CHODŹ TU NO!

Kiwnełam przecząco głową, ale poczułam jak ktoś mnie pcha w kierunku Alexa. Zatrzymałam się koło stołu.

- DOBRA LUDZISKA! SŁUCHAJCIE! DAŁEM JUŻ PREZENT NASZEJ ,,KOCHANEJ" EMMIE, ALE MAM COŚ O WIELE LEPSZEGO!- po domu było można usłyszeć głośne wiwaty.

- Alex...- on spojrzał na mnie w dół i się schylił, aby usłyszeć co chcę mu powiedzieć.- Nie rób głupstw...

- Oh, Emma, Emma... Ja się tylko odgrywam za swoje dziewiąte urodziny. Pamiętasz co ci wtedy powiedziałem?

- Tak. Ale nie rób siupy no....- jęknęłam błagalnie.

- Było trzeba nie niszczyć mojego kochanego tortu w autka...- uśmiechnął się podle. Wyprostował się.
- A WIĘC SŁUCHAJCIE! JAK WIECIE JA I EMMA NIE ZBYT SIĘ LUBIMY... DOBRA W OGÓLE SIĘ NIE LUBIMY HEHE..., ALE ZNAMY SIĘ PRAKTYCZNIE CAŁE ŻYCIE. TAAA... I WŁAŚNIE DLATEGO... JEJ NAROBIE TAKIEGO WSTYDU, ŻE ZAPAMIĘTA OSIEMNASTE URODZINY LEPIEJ NIŻ SWÓJ ŚLUB W PRZYSZŁOŚCI, JEŻELI KTOŚ JĄ ZECHCĘ HAHAHA!- razem z nim większość ludzi wybuchła śmiechem. Jak nie było ludzi którzy się śmiali, to albo go nie słuchali, a było mało takich osób albo ktoś zgonował. Nie ukrywam, że trochę mnie to zabolało bo jakby nie patrzeć to moje urodziny.

Pewnie chcecie wiedzieć, o co chodzi z tymi jego urodzinami... Chodzi o to, że ja i Alex ogólnie nie lubimy się całe życie... Ale przez to, że nasi rodzice się przyjaźnią to każde ważne i wolne chwile spędzaliśmy razem i nie było nam to na rękę...
Pewnego dnia, a dokładnie w dziewiąte urodziny Alexa, Alex miał dużo gości w naszym wieku. W pewnym momencie znów zaczęliśmy się kłócić, a reszta nie zwracała na nas uwagi bo u nas kłótnię to codzienność... Ale jak nadszedł czas na śpiewanie ,,Sto Lat" nie zauważyłam, że za mną idzie ciocia Alya z tortem w ,,Auta" i nie chcący strąciłam tort i się rozbił. Wtedy wszyscy mnie rozumieli, że to było nie chcący, ale nie Alex... Pamiętam to jak dziś... Po zakończonej imprezie, razem z rodzicami zostałam jeszcze u Alexa w domu. Jak siedziałam na kanapie przysięgnął sobie, że w moje osiemnaste urodziny zrobi mi taką siupe, że do szkoły chodzić nie będę ze wstydu.

Myślałam, że o tym zapomniał, ale na wszelki wypadek nie zapraszałam go. Ale widać nie zapomniał i się pojawił...

- LISA... PROSZĘ WŁĄCZYĆ FILMIK Z ROKU 2030.*

- Z NAJWIĘKSZĄ PRZYJEMNOŚCIĄ...- uśmiechnęła się wrednie.

Na rzutniku wyświetlono filmik. Usłyszałam wielkie śmiechy a w moich oczach pojawiały się łzy, które powstrzymywałam. Koło mnie pojawiła się Jessy i Eric. Jessy zaczęła mówić do Alexa aby to wyłączył bo to upokarzające, ale Alex wybuchał większym śmiechem.

Nagranie przedstawiało mnie jak miałam 10 lat. Wtedy zaczynały mi się problemy ,,kobiece". Zaczęły mi rosnąć piersi i takie tam. Nagranie było nagrane w ukryciu bo przedstawia mnie jak rozmawiałam z mamą o rosnących piersiach i jak to boli i w ogóle. Moim zdaniem to normalne jak rozmawia się z matką o takich rzeczach, ale widać dla innych nie.

- HAHAHAHAHA! TO NAGRANIE BYŁO ZABAWNE, ALE DRUGIE JEST CHYBA JESZCZE BARDZIEJ! LISA... WŁĄCZ Z ROKU 2033, JAK EMMA MIAŁA 13 LAT! HAHA!

Następne nagranie przedstawiało mnie, jak byłam w swoim pokoju i gadałam do plakatu. Chyba Justina Owena.** Mówiłam tam, że będę jego żoną i będziemy mieli czwórkę dzieci i psa. Ale przecież wiele dziewczyn w tym wieku tak ma. W domu było co raz więcej śmiechów a ja co raz ciężej powstrzymywałam łzy.

- HAHA! NO EMMA, MAM NADZIEJĘ, ŻE CHOCIAŻ ZAPROSZENIE NA ŚLUB DOSTANĘ! HAHAHAHA!!!
DOBRA TERAZ 2035!

Te nagranie przedstawiał mój pierwszy pocałunek z chłopakiem. Nie umiałam się całować, więc wyglądało to ja całowanie się z kaczką, oczywiście już to potrafię, ale wtedy miałam 15 lat!
W tamtej chwili nie wytrzymałam i powiedziałam Jessy, żeby wyprosiła gości bo impreza skończona. Ona przytaknęła a ja pobiegłam do pokoju się wypłakać.
Jak leżałam na łóżku, słyszałam, że ludzie powoli wychodzą. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.

-------------

Obudził mnie ból głowy. Ale nie przez kaca, bo wczoraj trochę wypiłam tylko przez to, że wczoraj dużo płakałam. Wzięłam telefon z półki nocnej, aby sprawdzić godzinę. 12:40... Super o 19:30 mają być rodzice. A jeszcze było trzeba posprzątać...

Głośno westchnąłam i podeszłam do szafy. Spałam w sukience bo nawet nie miałam siły się rozebrać.
Wyciągnęłam z szafki czarną bluzkę Adidasa i krótkie spodenki tego koloru. Do tego wybrałam biały komplet bielizny ,,Victoria's Secret" i skierowałam się do łazienki. Zmyłam makijaż, bo wyglądałam jak jakieś zombie i wzięłam gorący prysznic. Włosów nie myłam, bo wykąpie się pożądniej po sprzątaniu.

Ogólnie mamy gosposie, ale nie wykorzystujemy jej za często. Mogłabym w sumie po nią zadzwonić, ale mama dała jej urlop...

Ubrałam się i związałam włosy w niedbałego koka. Wyszłam z łazienki a zaraz po tym z pokoju. Zeszłam po schodach a to co zobaczyłam na dole... Zbiło mnie z tropu. Louis, Jessy oraz Eric, którego zaledwie wczoraj poznałam, sprzątali w domu. Po Jessy się tego można spodziewać, ale po Louis'ie?! A tym bardziej po Ericu? Przecież ledwo co się znamy.

- Hej?- odezwałam się a trzech pary oczu na mnie spojrzało.

- Boże Emma!- krzyknęła Jessy i rzuciła worek z śmieciami na podłogę. Podbiegła do mnie i przytuliła mnie. Zmarszczyłam brwi i powoli ją przytuliłam.

- Hej!- powiedzieli chłopcy.

- Wszystko Okej?!- zapytała Jessy odrywając się ode mnie i łapiąc mnie za ramiona.

- Tak. Przyszłam posprzątać, ale widzę, że nie ma już co.- zachichotałam.

- Taaaa....- zaśmiała się.

- Ciebie, Jessy rozumiem, ale was?!- skierowałam słowa do chłopaków.

- Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz po... I jakoś tak wyszło!- zaczął Eric. Uśmiechnęłam się wdzięcznie.

- A ja zostałem zmuszony.- wzruszył ramionami, Louis. Spojrzał dziwnie na Erica. Okej...

- W takim razie ja coś ugotuje...- powiedziałam i poszłam do kuchni.

...

Hejooo!

* Akcja w opowieści toczy się w 2038.

** Justin Owen to taki dzisiejszy Justin Bieber.

Kosiam 💗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro