Rozdział 2 Ona jest..
- Co się stało braciszku? Zabrakło ci języka w gębie? Zawsze byłeś taki rozmowny, a teraz co? Aż tak bardzo jesteś zszokowany moim powrotem? - Przycisnęłam nóż do gardła Lawlessa jeszcze mocniej, aż na podłogę poleciały krople krwi, uśmiechając się wrednie. W oczach wampira dostrzegłam strach i jednocześnie nienawiść. Cóż, przynajmniej jedno się u niego nie zmieniło. Nadal jestem dla niego jedynie wrogiem i kimś obcym.
W tym samym czasie ludzie w popłochu uciekali do windy, na schody albo wychodzili całkowicie z hotelu. Nawet żaden pracownik nie miał odwogi do nas podejść.
Żałosne. Przecież nic im nie zrobię, bo bawię się teraz jedynie z moim najdroższym bratem. Na razie.
- Zostaw go, cholerny demonie - odezwał się chłopak z siwym pasemkiem wśród ciemnych włosów, ubrany w czarną bluzę, białe spodnie i plecak ze skrzydełkami aniołka.
No proszę. Czyżby tak zwany aniołek chciał go uratować? Jakie to urocze, jak na anioła przystało.
Tak urocze, że aż mi się zbiera na wymioty.
- Czemu miałabym go oszczędzić? - odwróciłam głowę w jego stronę, wbijając w niego obojętne spojrzenie. Nic a nic nie obchodził mnie ten dzieciak. Ale czemu by się z nim nie podroczyć?
- Bo tylko ja mogę się nad nim znęcać - odparł wbijając we mnie gniewne spojrzenie. W odpowiedzi prychnęłam, przewracając oczami. Ma chłopak tupet.
- Jak tam chcesz - zabrałam nóż z gardła brata, klepiąc wampira po ramieniu. Czyli koniec zabawy na dzisiaj. Szkoda. - Wiesz co Lawless? Masz bardzo troskliwego Eve. Normalnie traktuje cię jak kogoś bliskiego. Aż ci zazdroszcze - mrugnęłam do ciemnowłosego z uśmiechem.
Pianista jednak nie podzielał mojego entuzjazmu, gdyż nagle przytrzymał mnie za rękę, w której trzymałam broń. Patrzyłam na niego odrobinę zaskoczona, bo w końcu zrobił to w niesamowitym tempie. Jakby nie był człowiekiem. Tylko, że to niemożliwe, żeby nim nie był. W końcu zawarł kontrakt z moim bratem. Więc musiał być po prostu cholernie silną istotą ludzką.
- Kim ty do cholery jesteś, wampirzyco? - zapytał, uważnie mnie obserwując. Odwzajemniłam spojrzenie, czekając na jego następny ruch. Lawless natomiast stał za mną i z pewnością myślał nad sposobem zabicia mnie. Miałam ochotę się śmiać On naprawdę chciał wiedzieć kim jestem? No dobrze, skoro tego pragnie, to mu powiem. Nim jednak otworzyłam usta, mój wspaniały braciszek zdążył mnie wyprzedzić.
- Licht, poznaj proszę moją siostrę, [ imię]. Tak samo jak ja jest piątym Servampem i o dziwo posiada ten sam grzech co ja, Chciwość. Jak już pewnie zauważyłeś jesteśmy do siebie bardzo podobni, wiesz dlaczego? Bo jesteśmy bliźniakami. Nasz stwórca stworzył nas jednocześnie, lecz każde z nas posiada odmienne charaktery. Niby jesteśmy jak dwie krople wody, ale różnimy się pod każdym względem. Ona jest złem, ja dobrem - oznajmił blondyn, spuszczając wzrok na podłogę.
- Co? - Nastolatek zaskoczony informacjami puścił z wrażeń moją rękę. Biedak pewnie nie tego się spodziewał.
- Niezła prezentacja braciszku - zachichotałam, a moje szkarłatne oczy niebezpiecznie zaczęły się błyszczeć. - I co teraz zrobisz, Lichtcie Todoroki?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro