Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nienawidzę Świąt

Witajcie, mam na imię Anastazja. Jestem niewysoką dziewczyną o kruczoczarnych włosach i błękitnych oczach. Mam 20 lat. Mieszkam sama w Warszawie. Nienawidzę Bożego Narodzenia. Niby święta to najlepszy czas, trzeba się radować i kochać, ale mi to jednak przypomina o śmierci bliskich. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że moje urodziny przypadają właśnie 24 grudnia.


Gdy miałam 15 lat straciłam siostrę, dokładnie 24 grudnia. Powiesiła się w lesie podczas, gdy my spokojnie jedliśmy obiad wigilijny. Rok później, 24 grudnia straciłam kolejne osoby. Byli to moi rodzice. Jechali właśnie do dalszej rodziny, ja zostałam w domu, bo źle się czułam. Podczas podróży mieli wypadek, w którym oboje zginęli. I tak straciłam najbliższą rodzinę. Przygarnęli mnie dziadkowie. Niestety, na nich przyszedł czas, jak można się spodziewać 24 grudnia. Zostali zadźgani nożem we własnym domu, podczas gdy ja spokojnie spędzałam czas z przyjaciółmi.


I tak w wieku 17 lat trafiłam do domu dziecka. W końcu nadszedł i czas na odejście przyjaciół. Tym razem dzień przed wigilią. Dostałam sms'a od mojej przyjaciółki. A brzmiał następująco:


Hej Ana. Chcielibyśmy ci razem z ekipą powiedzieć, że nie chcemy cię już w naszej paczce. Mamy dosyć tego, że ciągle ryczysz. Nie wychodzisz z nami na imprezy ani nic. Żegnaj na zawsze. Zocha z ekipą.


Wtedy już całkowicie załamałam się.


Przez dwa miesiące praktycznie nie wychodziłam z domu. Moje posiłki składały się jedynie z jednego ryżowego wafla dziennie. Moje ciało było całe w bliznach.


Dziś jest 1 grudnia. Postanowiłam, że w wigilię popełnię samobójstwo. Chcę umrzeć tego samego dnia co moja rodzina. Nie mam już siły żyć na tym zjebanym świecie.


Właśnie wychodzę z domu, z planem pójścia do sklepu. Po kilku minutach byłam w biedrze (To nie jest reklama sklepu. Po prostu to pierwszy jaki mi do głowy przyszedł xdd). Wzięłam koszyk i jeździłam po sklepie szukając potrzebnych mi produktów. Po prawie trzydziestu minutach byłam już w domu i zajadałam się pizzą. Gdy posprzątałam po obiedzie postanowiłam ponownie przeżyć to co się zdarzyło w moim życiu.


Weszłam do pokoju wspomnień jak to ja nazywam. Jest on zamknięty na klucz, który zawsze wisi na mojej szyi. Pokój był średniej wielkości. Znajduje się tam moje łóżko z poprzedniego domu i kilka puf oraz stolik. Na ścianach było pełno zdjęć. Były to wszystkie jakie kiedykolwiek zrobiłam, no prawie wszystkie. Podeszłam do półek, na których stało kilkanaście kartonów. Każde związane jest z inną osobą.


Jedno było z pamiątkami po siostrze, inne z rzeczami rodziców, a jeszcze inne to pamiątki po moim chłopaku z gimnazjum. 


Stoi tam również jedno małe pudełko. Nie było ono związane z żadną zmarłą osobą. Są w nim wszystkie moje żyletki, zakrwawione bandaże i tym podobne rzeczy. Możecie pomyśleć sobie, że jestem psychiczna bo trzymam takie rzeczy w domu. Jednak to wspomnienia, a one są dla mnie bardzo ważne.


Wkładam do uszu słuchawki, które leżały na stole, podłączam je do telefonu i włączam muzykę (media). Biorę do rąk pudełko mojej siostry. Zaczęłam przeglądać zdjęcia, które nie zmieściły się na ścianach. Jedno z nich było wykonane na moim pierwszym koncercie zespołu Verba. Mimowolnie zaczęły mi lecieć łzy z oczu. Z pojemnika wyciągałam kolejne rzeczy zmarłej siostry gdy natknęłam się na zapisaną kartkę papieru. Był to jej pożegnalny list, który znalazłam. Jego treść brzmiała tak:


Kochana siostrzyczko, dziękuję ci za wszystko. Za to, że mnie wspierałaś, za to, że pocieszałaś mnie po zdradzie Patryka. Kocham cię najbardziej na świecie. Jesteś najlepszą siostrą jaką mogłabym mieć. Przykro mi, że muszę cię opuścić, ale nie daje już dużej rady. Rodzice mnie nie rozumieją, a moja przyjaciółka okłamywała mnie cały czas. Wszyscy są przeciwko mnie z wyjątkiem ciebie. Będzie mi ciebie bardzo brakowało.


Kocham cię,


Twoja siostra Patrycja


Zaczęłam głośniej szlochać.

Po godzinie zasnęłam zmęczona płaczem.


Rano obudziłam się około godziny trzynastej.Westchnęłam cicho.


Nadal obwiniałam się o śmierć siostry chodź minęło pięć lat. A dziś byłam bardziej roztrzęsiona niż zwykle. Weszłam do kuchni zjadłam kromkę chleba i podeszłam do kredensu z alkoholami. Wzięłam z niej wódkę. Z szafki wyjęłam kieliszek i butelkę coli. Usiadłam przy stole i zaczęłam pić.


Gdy skończyłam była osiemnasta, postanowiłam wziąć prysznic i położyć się spać. Na chwiejących się nogach doszłam do łazienki a później do łózka. Tak wyglądało kilkanaście kolejnych dni. W tym czasie na moich rękach pojawiło się wiele nowych kresek. Tylko zdecydowanie głębszych od pozostałych.


Po dwóch tygodniach picia, palenia i cięcia się postanowiłam się ogarnąć. Wzięłam prysznic i pomalowałam się, aby jakoś wyglądać. Cały dzień siedziałam przed telewizorem i oglądałam nudne seriale. Tak minęło mi kilka następnych dni.


*Kilka dni później*


Dziś jest 24.To dziś popełnię samobójstwo. To dziś świat pozbędzie się jednego wyrzutka. Od samego rana postanowiłam się upić, ale najpierw zrobiłam kilkanaście dosyć głębokich ran. Na samym końcu połknęłam dwa pudełka silnych leków nasennych popijając je wódką. Po wszystkich czynnościach upadłam z uśmiechem na ustach.


- Już do was idę. Do zobaczenia po drugiej stronie- powiedziałam i zamknęłam oczy już na zawsze...



Corrected by: 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro