Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

Ryan

Stałem za drzwiami do sali sądowej, tuż obok nieznajomej mi trójki ludzi, którzy przeżyli podobne piekło z Kendallem co ja. Wyłapałem, że jeden gość był młodszy ode mnie o rok, jedna z dziewczyn miała dziewiętnaście lat, a druga dwadzieścia. Ich relacje z Kendallem działy się dłuższy czas temu. Kilka lat temu.

Najmłodsza z dziewczyn miała do czynienia z Kendallem trzy lata temu, jak miała ledwo szesnaście lat.

Myślałem nisko o Kendallu, ale teraz to już przegięcie.

A skoro o wilku mowa. Policja wyprowadziła przez drzwi wyrywającego się blondyna, który krzyczał coś o byciu niewinnym, bronił swojego nazwiska, starał się pobić wyszkolonych policjantów.

Po chwili drzwi się otworzyły na oścież, lawina ludzi wypływała przez drzwi, a ja musiałem stanąć na palcach, aby szukać w tym chorym tłumie, rudej czupryny włosów.

Trzymałem się drewnianych drzwi, wyciągałem wysoki szyję, gdzie jest ten rudy motłoch nieogarniętych włosów?  Mam tyle pytań, chcę usłyszeć z jego ust, że tak, wygraliśmy, tak Kendall już nikomu nie grozi.

Moje oczy zostały zakryte przez czyjeś dłonie. Były spore, ale nie były męskie. Miały na sobie pełno niewygodnych pierścionków i pachniały truskawkową mambą przez użyty niedawno na nich krem.

- Robin? Gdzie Nick? - zapytałem, mając nadzieję, że kobieta mi odpowie. Usłyszałem tylko cichy, radosny chichot - Wygraliśmy, prawda?

- O stary i to jak wygraliśmy - odpowiedziała szczęśliwa Robin - Opijemy to, tak że się porzygamy i zaśniemy z głowami w kiblach.

- Plan godny Robin - skomentowałem, kładąc ręce na dłoniach dziewczyny - To wszystko jest cudowne, naprawdę nie mogę w to uwierzyć i podoba mi się ten plan, ale gdzie jest Nick?

- Bliżej niż myślisz - powiedział tak doskonale mi znany głos Nicka. Mężczyzna złapał za moją prawą dłoń, a Robin w tym czasie odsłoniła mi oczy. Musiałem zamrugać kilka razy, aby przyzwyczaić się do światła dziennego.

- Nick...? - wyszeptałem w szoku, patrząc na rudowłosego chłopaka stojącego tuż przede mną. W dłoni trzymał plastikowy, zielony pierścionek z uśmiechniętą, odstającą żabką.

- Ryanie Coccinele - Nick zacisnął usta, a po jego minie widziałem że sam siebie przeklina za to, że  już drugi raz pomylił moje nazwisko - 𝘍𝘳𝘰𝘴𝘤𝘩 - poprawił się, patrząc mi głęboko w oczy. Uśmiechnął się figlarnie w moją stronę, pokazując jakże piękny plastikowy, zielony pierścionek - Czy chciałbyś zostać moją żabką?

- Boże Nick - zaśmiałem się cicho, kładąc dłoń na policzku mężczyzny moich marzeń - Pytasz, jakbym już nie był "twoją żabką".

- Czyli chciałbyś?

- Zawsze, dziwaku jeden - uśmiechnąłem się szeroko, patrząc jak Nick nakładał na mój serdeczny palec plastikowy pierścionek. Przyglądał się mu chwilę dumnie, po czym spojrzał na mnie, wyszczerzając zęby.

- Szybki buziak i idziemy się najebać, znaczy świętować! - krzyknęła na nas Robin, kierując się już w stronę wyjścia. Nick zbliżył się do mnie, otulając ramieniem w talii

- "Szybki Buziak"? Z tobą? Brzmi niewykonalnie - skomentował Nick, na co ja założyłem ręce wokół jego szyi.

- Nikt nie powiedział, że mamy się jej słuchać - odpowiedziałem, łącząc nasze czoła ze sobą. Przez błękitne oczy przeszedł radosny błysk.

- Czy przez jedno zdanie da się kochać mocniej?

- W twoim przypadku najwyraźniej tak - wyszeptałem, zbliżając nasze usta do siebie - Kocham cię Nick.

- Ja ciebie też - wyszeptał chłopak, łącząc nasze usta ze sobą w szczęśliwej pasji, do której mógłbym się przyzwyczaić na porządku dziennym.

Travis

- Od tej chwili minęły trzy lata. Trzy lata! Trzy lata, a Ryan i Nick dalej mieszkają razem. Ryan nosi non stop ten zielony pierścionek z żabką, Nick planuje już nawet prawdziwe oświadczyny! Uwierzysz? - opowiadałem podekscytowany historię - Kendall uczy się nie podnosić mydła w więzieniu, ja i Astra adoptowaliśmy jeszcze jednego pieska, taki malutki szczeniaczek, nazwaliśmy ją Angel, ale i tak wołamy ją jako "szczur" - uśmiechnąłem się dumnie w stronę kołyski, z której patrzyła na mnie malutka dzidzia - Dorobiliśmy się też ciebie, Wendy.

- Bu - wymruczała moja córeczka, łapiąc za pluszową żyrafę obok siebie.

- Poznasz ich wszystkich - zapewniłem dziewczynkę, głaszcząc ją delikatnie po policzku - Polubisz ich. Nick pewnie nie da ci spokoju, Ryan będzie cię przedstawiać każdemu z piesków i wytula cię tak jak robi to tatuś i mamusia.

- Mama - powiedziała Wendy, siadając w swojej kołysce. Wsadziła do ust głowę żyrafki, a jej wielkie brązowe oczy wpatrywały się we mnie.

- Tak, mama - odpowiedziałem dumny, że moja córeczka jest tak mądra. Sama wyłapała słowo! I zna jego znaczenie! - Ty nasz mały naukowcu - uśmiechnąłem się do córeczki, biorąc ją na ręce - Chodź, zobaczysz jak się leci do wujka Nicka. Zobaczysz jak się śmiesznie stresuje zwykłymi oświadczynami.

- Mówisz, jakbyś sam się nie poryczał na naszych oświadczynach - zaśmiała się Astra, stojąca w drzwiach.

- Wzięłaś naszego PSA, aby dał mi pierścionek z listem. Jak miałem się nie popłakać, przepraszam bardzo - zapytałem aktorsko urażony, podchodząc do swojej żony. Dałem jej buziaka w policzek, a Wendy wyciągnęła do niej rączki. W ustach dalej trzymała głowę żyrafki. Morderczyni.

- Po prostu cię znam - odpowiedziała z łatwością białowłosa, biorąc na ręce naszą śliczna córeczkę - Tak Wendy? Mama zna tatusia na wylot. Tak jak zna ciebie - dała dziewczynce buziaka w nosek, na co ta zaczęła wycierać swoją twarz dłońmi - Zdrajczyni.

- Córeczka tatusia, co ja ci poradzę - zaśmiałem się, patrząc jak brązowe oczy Wendy skupiają się na jej mamie. Astra uśmiechnęła się do niej ciepło.

- Tata cię nie zanudził historią wujka Nicka i Ryana? Chociaż, patrząc na to że jesteś naszą córką to pewnie słuchałaś z wielkim zainteresowaniem.

- Połowę przespała, ale na pewno się nie zanudziła - odpowiedziałem za córeczkę, która pokiwała głową. No jak nie być z niej dumnym, jest taka mądra!

- Ah ten tata, co Wendy? - zapytała Astra, głaszcząc dziewczynkę po jej blond włoskach - Chodźmy, pewnie już na nas czekają.

- Mama - wymamrotała mała zdrajczyni, opierając głowę o ramię swojej mamy.

- Słuchaj Wendy, ciąg dalszy tej historii nastąpi - powiedziałem, idąc wraz ze swoją rodziną do czekającego wujostwa Wendy.

❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Dziękuję wszystkim za wielkie wsparcie w tej historii! Wiem, że miały być dwa rozdziały, ALE COŚ NIE WYSZLO OKEJ
SKOŃCZYŁAM EDYTOWAĆ (22.08.2022r)

Ale

Ale

Nie płaczcie drogie dzieci, nadejdzie drugą część. Nie bez powodu Travis coś wspomniał o ciągu dalszym prawda?

Chcę wam wszystkim bardzo bardzo podziękować!

Wam wszystkim czytelnikom za te przezabawne komentarze, to jak wszyscy mnie motywujecie do pisania, że tak się wczuliscie w historię. Kocham patrzeć jak przychodzicie tutaj dla żartu, aż w pewnym momencie uderza was, że jesteście tu na bardziej poważnie i lubicie to czytać.

Chcę podziękować wszystkim którzy biorą udział w konkursie, jesteście niesamowicie utalentowani i niesamowici, naprawdę aż dech w piersiach zapiera jak patrzę na te prace. (Konkurs trwa jeszcze do 24 sierpnia!)

Chcę bardzo podziękować Kaiilov3s który zainspirował mnie do napisania tego czegoś, słuchał moich nagłych pomysłów i jako pierwszy miał dostęp do samej historii. Kocham normalnie

Chcę też podziękować lubiespac2 która bardzo mnie motywowała do pisania, inspiruje do kontynuowania i przeżywa całą akcję jak nikt inny. Jesteś niesamowita, dosłownie Podziwiam cię

Podziękowania kieruje również do _julciae która zawsze jak coś mi wysyła to wybucham śmiechem, nie wierzę że tyle rzeczy chcesz tworzyć i znajdujesz związanych z fanfikiem, to po prostu nierealne, podziwiam cię

Dziękuję wam wszystkim

Drugą część wkrótce

Stay tuned
~Nat, WOWciarka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro