Rozdział 1
Wybiegłam jak najszybciej ze szkoły, nie miałam ochoty widzieć tych roześmianych min.
,,Nienawidzę ich! nienawidzę jej!'' coraz to głośniej krzyczałam w myślach.
Pomyśleć, że niecałe trzy lata temu się z nią przyjaźniłam. Ech byłam głupia, że jej zaufałam. Gdybym wtedy nie powiedziała jej o tym co mi się zdarzyło, nikt teraz by mnie nie wytykał palcami i przezywał ''potwór'', albo ''dziwadło''. A teraz cała szkoła się ze mnie śmieje.
Amanda była moją jedyna i najlepszą przyjaciółką....... a raczej tak myślałam. Pomagałam jej ze wszystkim, z pracą domową, z problemami sercowymi, z problemami w domu. Byłam zawsze przy niej, zapraszałam na każdą imprezę, dawałam prezent na każdą okazje, dbałam o nią jak o siostrę, a ona często mnie ignorowała. Usprawiedliwiała się tym, że nie ma czasu, albo jest załamana. Akceptowałam to bo bałam się o utratę przyjaciółki. Jednak kiedy poszłam do 5 klasy zdarzyło się TO. Wtedy zaczęłam nosić okulary przeciwsłoneczne i czarne rękawiczki. Nie chciałam by ktokolwiek się dowiedział o tym. Często spędzałam przerwy w samotności rozmyślając nad tym jak to mogło się zdarzyć i co teraz zrobić. Aż pewnego dnia ona przyszła do mnie, wyciągnęła rękę.
-Czemu tak samotnie siedzisz? Coś się stało?- spytała się tym swoim słodkim głosem.
I co ja wtedy zrobiłam? Zdjęłam okulary, zdjęłam rękawiczki i pokazałam się jej w całej okazałości. Wyjaśniłam co się stało i dlaczego. Ona tylko bez słowa mnie przytuliła skąd miałam wiedzieć, że to znak zdrady. Następnego dnia wszyscy już o tym mówili, śmiali się ze mnie, z mojego losu. Prowokowali mnie do pokazania swoich oczu, swoich dłoni. Nie mogłam tego znieść, czekałam tylko aż podstawówka się skończy i odejdę od nich. Jaka była moja złość kiedy się okazało, że cała moja klasa idzie do tego samego gimnazjum co ja. Ale wtedy moja tajemnica była między mną a moją klasą, a dzisiaj cała szkoła już o tym wie. Jak to się stało? Cóż wczoraj dość mocno przywaliłam jej piłką w mordę, ona w rewanżu wyjawiła całej szkole mój sekret. A dziś była znakomita okazja.... Apel z okazji zakończenia roku szkolnego. Cieszyłam się, że będę miała całe 2 miesiące wolne od tej całej powalonej klasy. Jednak ona wszystko spieprzyła, zabrała głos i z fałszywym uśmieszkiem opowiedziała historię ''biednej dziewczyny z naszej klasy''. Nie było jednak to wyznanie współczujące raczej wyśmiewające i drwiące.
Nie chciałam tego słuchać czym prędzej wybiegłam z sali, na sam koniec słysząc szyderczy śmiech Amandy.
Biegłam dalej próbując zapomnieć o tych ostatnich minutach, o tym co zrobiła. Wbiegłam do domu niczym błyskawica i pobiegłam od razu na górę do swojego pokoju. Mama tylko popatrzyła na mnie zmartwiona, nigdy nie widziała mnie tak wkurzonej. Trzasnęłam drzwiami od pokoju i rzuciłam torbę jak najdalej ode mnie. Na moje nieszczęście uderzyła w małą toaletkę umieszczoną na końcu pokoju. Jeden z fakonów z perfumami upadł, rozbijając się na podłodze wydzielając owocowo-kwiatowy zapach. Jednak w tej chwili wydawało mi się to mało ważne. Spojrzałam krytycznym wzrokiem na komodę była po prawej stronie niedaleko miejsca gdzie stałam. Stały na niej przeróżne rzeczy od pamiątek z dalszych miejsc takich jak Mazury, poprzez figurki najróżniejszych postaci z anime lub mangi, aż do zdjęć w ramkach. Miałam dużo zdjęć to z moją rodziną, to z Amandą, to z całą moją klasą, to samo moje profilowe. Wzięłam do ręki jedno zdjęcie z Amandą, pognana wściekłością rzuciłam z całych sił obraz na podłogę. Ramka zrobiona z porcelany razem z szybką rozbiły się na kilkanaście pojedynczych kawałków, nadepnęłam na zniszczoną fotografie by jeszcze bardziej ją zniszczyć. Tak samo zrobiłam z pozostałymi zdjęciami na których byłam ze swoją klasą, albo z Amandą, z wściekłością jaką dotąd nigdy nie czułam, tak niszczyłam jeden obraz za drugim. Tym sposobem na komodzie zostały tylko cztery zdjęcia z rodziną i jedno zdjęcie z moim starym wyglądem. Jak ja nienawidzę starej siebie tego jaka ja byłam naiwna, jaka głupia jaka bezmyślna. Popatrzyłam się jeszcze raz na moje zdjęcie już chciałam je wziąć i roztrzaskać jak poprzednie lecz wtedy przyszła mama. Zobaczyła cały bałagan, który zrobiłam lecz nie nakrzyczała na mnie. Tylko przytuliła.
-Mamo ja tak już dłużej nie wytrzymam, nie tutaj nie z nimi- starałam się na spokojny ton ale nie za bardzo mi to wychodziło.
-Wiem skarbie. Nie martw się już niedługo wszystko się ułoży- pocieszała mnie gładząc po brązowych włosach. Po kilku minutach mama wstała.
-Choć posprzątamy ten bałagan i pójdziemy zjeść obiad- jej uśmiech był niczym promyk słońca w ciemnej otchłani.
Wstałam i po raz ostatni popatrzyłam na swoją dawną fotografię:
Notka
1 rozdział już za nami, a niedługo pojawi się pewna postać, już chyba się domyślacie kto to jest.
Postaram się pisać rozdziały jakoś tak co 2-3 dni. Nie obiecuję ale się postaram :D
W mediach piosenka Bring Me The Horizon- Thore, przy której ten rozdział powstawał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro