Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8.Uważaj

[Sebastian]

Obudziłem się znacznie wcześniej. Jako, że nie mogłem zasnąć podniosłem się z łóżka i zapakowałem. Następnie zszedłem na dół i zrobiłem sobie śniadanie. Razem z nim przeniosłem się do salonu włączając telewizor. Zacząłem jeść zastanawiając się nad Maxem. Jaki on w ogóle jest? Przeciwstawi się nam? Doniesie nauczycielom?

Tak jak zwykle wskoczyłem na murek i odstawiłem plecak obok siebie. Westchnąłem cicho i ułożyłem dłonie za sobą. Spojrzałem w niebo, a następnie na stojącego przede mną Conrada.

– Ooo, mój ukochany Pan Gospodarz.

– Sklej twarz Mayer. Zostawiłeś książkę z chemii. Niestety mi jest dane Ci ją oddać – wystawił książkę w moim kierunku.

– Dzięki – mruknąłem zabierając ją.

Chłopak nie ciągnąc dyskusji odszedł. Schowałem oddany mi przedmiot. Rozglądnąłem się i przeciągnąłem. Słysząc dzwonek zszedłem z wysokości i skierowałem się do budynku. Wszedłem do sali i usiadłem w ławce. Godzina wychowawcza. Chociaż tyle.

Nie minęło dwadzieścia minut, a w drzwi ktoś zapukał. Mój wzrok od razu powędrował w tamtą stronę. Do środka wszedł zdyszany Max. Na jego twarzy widoczny był zaczerwieniony ślad. Przeprosił nauczycielkę za spóźnienie i zajął miejsce w ławce. Przekręciłem głowę na bok i zacząłem mu się przyglądać. Kiedy "ukradkiem" przetarł oczy odwróciłem się w stronę tablicy. Coś tu nie gra.

[Max]

Obudziłem poprzez budzik. Wyszedłem z łóżka i ubrałem się. Przeciągnąłem się i zapakowałem potrzebne rzeczy do plecaka. Jako, że miałem czas szybko powtórzyłem sobie dział z historii.

Wyszedłem z pokoju i ostrożnie wszedłem do kuchni. Rozglądnąłem się. Nagle poczułem mocny uścisk na ramieniu. Pisnąłem wystraszony. Ojciec od razu zaczął mną potrząsać przy okazji wyzywając i kląć. W pewnym momencie uderzył w mnie w twarz i puścił. Nie czekając, aż znowu się na mnie zamachnie uciekłem przed nim. Wybiegłem z klatki i usiadłem na ziemi za blokiem. Podciągnąłem kolana do góry oplatając je rękoma. Z moich oczu poleciały łzy. Przyłożyłem dłoń do piekącego policzka próbując szybko się ogarnąć.

Spóźniony wbiegłem na dziedziniec. Przetarłem kolejny raz oczy i wleciałem do budynku. Szybko znalazłem się pod odpowiednią klasą i zapukałem. Następnie wszedłem do środka. Poczułem na siebie wzrok kogoś z prawej strony. Jednak zbytnio bałem się odwrócić.

– D–Dzień dobry. Przepraszam z spóźnienie.

– Dobrze. Usiądź na swoje miejsce.

Zająłem miejsce w ławce i odłożyłem plecak. Wyjąłem potrzebne książki. Jak najmniej widocznie przetarłem mokre oczy. Odwróciłem się i wlepiłem wzrok w okno.

Kiedy zabrzmiał dzwonek wyszedłem z pomieszczenia i skierowałem się w stronę łazienki. Przemyłem twarz zimną wodą. Spojrzałem na siebie w lustrze i westchnąłem. Wyszedłem i od razu powędrowałem pod następną salę. Pociągnąłem nosem i wyszedłem zza zakrętu. Niestety wpadłem na kogoś i upadłem na ziemię. Przede mną stał blondyn o niebieskich oczach. Ten, który rzucał we mnie papierkami. Spojrzałem na niego zakłopotany. Wstałem i odsunąłem się trochę.

– Przepraszam – mruknąłem.

– Lepiej uważaj – warknął cicho.

Wzdrygnąłem się lekko i ominąłem go kierując się w odpowiednią stronę. Równocześnie z dzwonkiem wszedłem do klasy zajmując ławkę. Dosiadła się do mnie jakaś dziewczyna o brązowych oczach jak i włosach.

– Cześć, jestem Isla – uśmiechnęła się.

– Max – mruknąłem.

Isla okazała się bardzo... rozgadaną. Opowiedziała mi kto jak ma na imię oraz nazwisko. Przy okazji wtrąciła do kogo lepiej się nie zbliżać, a kto zawsze chętnie pomoże. Najbardziej interesowało mnie jak ma na imię blondyn i zielonowłosy. Sebastian i Mason. Tak, czy siak i tak zapamiętałem wszystko co mi powiedziała. Jednak w środku i tak czułem, że z nikim się nie zaprzyjaźnię.

__________

567

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro