Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

.★• 18 •★.

-Mario Götze-

Ale mi głupio tak się z nim teraz przytulać. Nie zrozumcie mnie źle. Bardzo się cieszę, że jesteśmy tak blisko, ale to wszystko moja wina. Oparłem głowę o ścianę prysznica. Chyba muszę wyłączyć myślenie. Obtarłem łzy, które spływały mi po policzkach.

- Mario! - usłyszałem głos Kimmicha. Dreszcz mnie przeszedł. Popatrzyłem na swoje mokre ciało i aż mnie coś obrzydziło. Kurwa idioto wszystko jest już dobrze. Przestań ryczeć. - Jesteś tu? - widziałem sylwetkę, która przeszła koło mojego prysznica.

- Jestem! Jeszcze nie skończyłem - próbowałem brzmieć jak najbardziej normalnie. Oparłem głowę o dłoń. Weź się w garść.

- Coś Cię trapi? - przyłożył rękę do drzwiczek. Położyłem swoją po drugiej stronie szkła. - Mów. Jesteśmy sami - nie widziałem jego twarzy, ale mogę się założyć, że delikatnie się w tedy uśmiechał.

- Uhh.. wspomnienia - powiedziałem prawdę. - Mógłbyś zamknąć oczy? Chciałbym wyjść - zacząłem bawić się rękami. Nie czuję się pewnie.. co się ze mną dzieję?

- Zamknę oczy - ręka zniknęła. Wyszedłem z kabiny prysznicowej i owinąłem ręcznik wokół bioder.

- Możesz otworzyć - miałem na twarzy ślady po łzach. Wciąż nie mogłem się opanować. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Popłakałem się. Pierwszy raz od dawna. Położyłem podbródek na jego głowie, gdy z moich oczu wypływało morze łez. Był przy mnie w tedy.. był.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro