Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1: Zaproszenie

"jest granicą pomiędzy tym czego pragnę a tym co muszę
koi zapachem i kusi dotykiem
zewnątrz gładka od środka kłuje
ostrymi kolcami bólu"*

Młody chłopak siedział przy szerokim biurku w skupieniu wypełniając papiery. Brązowa grzywka opadająca mu na oczy przeszkadzała mu w tym, ale był zbyt zajęty by ją odgarnąć do tyłu. Westchnął przeciągle i spojrzał na kupkę dokumentów, wciąż oczekujących na sprawdzenie i podpisanie. Prowadzenie własnej firmy było dla niego strasznie męczące biorąc pod uwagę, ile czasu spędzał siedząc w swoim gabinecie i pilnując, aby wszystko szło po jego myśli. Nie raz przeklinał w myślach ojca za to, że kiedy tylko stał się pełnoletni nie mógł nacieszyć się wolnością. W wieku osiemnastu lat zamiast chodzić na imprezy i pić alkohol on musiał zająć się firmą, którą zostawił mu rodzic, a sam zniknął. Prychnął cicho zirytowany postawą ojca i odwróciwszy miękki, czarny fotel w kierunku okna zajmującego całą ścianę począł obserwować zatłoczone ulice miasta. Krajobraz z ostatniego piętra wieżowca zawsze wydawał mu się piękny. Szczególnie w tym czasie. Zimą szybko robiło się ciemno więc możliwość obserwowania tych wszystkich lampek rozświetlających ulice była dla niego bardzo satysfakcjonująca.

Grudzień był pięknym miesiącem. Uniósł jeden kącik ust w uśmiechu, na wspomnienie tego jak będąc dzieckiem stroił z mamą choinkę, a później pomagał w pieczeniu pierników. Dawno już nie był na prawdziwej, rodzinnej kolacji wigilijnej ani nie wygłupiał z przyjaciółmi. Jako właściciel jednej z najlepszych firm w kraju musiał być poważny, zachowywać się jak dorosły człowiek, a nie dziecko i przede wszystkim musiał udawać idealnego. Jego nazwisko budziło respekt. Już jako dziecko widział, że kiedy ludzie dowiadywali się, iż jest synem Jaegera zachowywali się wobec niego inaczej, z większym szacunkiem. Nigdy go to nie cieszyło, zawsze chciał być traktowany tak jak inni, bez dystansu i podlizywania.

Z przyjemnej chwili przerwy od dokumentów wybudziło go pukanie do drzwi. Otworzywszy oczy westchnął ciężko i odwrócił się w ich stronę. Szybkim ruchem poprawił kartki leżące na blacie i pozwolił przybyszowi wejść do środka. Do pomieszczenia wszedł jego przyjaciel - Jean.

-A ty dalej ślęczysz za biurkiem? Znalazł byś sobie kogoś, a nie całymi dniami siedzisz w biurze. - blondyn wchodząc do pomieszczenia nie mógł się powstrzymać przed lekkim dogryzieniem Jaegerowi. Dobrze wiedział, że mężczyzna nie lubi, kiedy rozmawia się o tym, iż wciąż nie ma kobiety, oraz że całymi dniami przesiaduje w firmie. W pamięci Kirschteina wyraźnie zapisało się jak przyjaciel sam przyznał, że ma dwadzieścia pięć lat, lecz czuję się na czterdzieści.

- Może mam jeszcze tak jak ty zostać gejem? - sarkastycznie odgryzł się Zielonooki. Jean i Armin, ich wspólny przyjaciel, byli parą od prawie dwóch lat. Według Erena i wielu osób blondyni byli dla siebie stworzeni

- Chuj ci w dupę, Eren. Chuj ci w dupę. Wracając do głównego wątku. Masz zaproszenie na charytatywną kolację wigilijną. Sam wiesz... pełno bogaczy i zapatrzonych w siebie szych prześcigających się kto da więcej na biedne dzieci. Standard. - oznajmił z przekąsem Kirschtein siadając na krześle na przeciwko szatyna- Wchodzisz w to?

Jaeger spojrzał na niego zimnym wzrokiem. Dobrze wiedział, że jeśli nie chce zniszczyć sobie opinii będzie musiał się tam pojawić. Tylko jedna kwestia wciąż nie dawała mu pokoju

-Ackerman tam będzie? - zapytał patrząc uważnie na przyjaciela, który uśmiechnął się nieznacznie

- A co, zakochałeś się? - zaczął się śmiać jednak widząc minę właściciela firmy postanowił przystopować - Pewnie tak. Wiesz sam, że chce otworzyć własną firmę a taka impreza może dobrze zrobić dla ich reputacji.

Jaeger westchnął ani trochę nie cieszyła go ta perspektywa

- Wkurwia mnie ta spierdolina... - warknął patrząc na drzwi - Ale jeśli nie chce stracić "dobrej opinii" muszę tam jechać...

Jean uśmiechnął się przebiegle

-Więc do zobaczenia na kolacji Panie Jaeger 

~*~

Nienawidzę Cię. Moje kochane Nienawidzę Cię.
Od tego się wszystko zaczęło...
Nie od zielonki, od Nienawidzę Cię...
Lecz tym razem to nie będzie historia Isabel...
Nienawidzę cię. wkracza na inne tory, będzie poważniej, inaczej, dojrzalej, profesjonalniej.
Zmieniłam historię, ze starej nic nie zostało... Tęsknie za tamtymi czasami...
Isabel i Helen oraz cała reszta zaczęli moją przygodę z wattpadem...
Tylko dzięki nim powstała XxXMiKOXxX, wcześniej była tylko MikoLwg...
Mam nadzieję, że tym razem Nienawidzę cię. odniesie większy sukces.

A co do mojego zniknięcia... Na razie tu zostanę, zielonka też... Nic nie obiecuje... Jeśli dalej będę walczyć ze zgłaszaniem moich prac - zniknę na dobre.

tak więc:

Zapraszam na nowe Nienawidzę Cię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro