Święta
Po dwoch tygodniach nieobecności w końcu wróciłam do szkoły. Dzięki Akashiemu nie miałam prawie żadnych zaległości, bo zawsze pilnował mnie i mi pomagał przy przepisywaniu lekcji i robieniu zadań domowych. Dni w szkole mijały całkiem szybko, dzięki obecności Ume i Shiro. Akashi w szkole nie palił się do tego by ze mną rozmawiać, więc ja również nie pchałam się do rozmowy z nim. W ten sposób minęły dwa miesiące.
Siedzę na godzinie wychowawczej, robimy podział obowiązków na wigilię klasową, która zbliża się wielkimi krokami. Zgłosiłam się z Shiro na przyniesienie owoców (praca dla leni - nie trzeba nic gotować, a zaniesienie siatki owoców też nie jest wysiłkiem). Nie słuchałam kto do czego jeszcze się zgłosił, bo omawiałam z Shiro kto jakie owoce przyniesie. Przyszedł czas na losowanie osoby której trzeba kupić prezent. Oczywiście nie mogło zabraknąć ograniczenia pieniężnego. Zawsze muszą dać taką kwotę, że nie da się kupić drugiej osobie nic fajnego. No trudno, takie życie. Wylosowałam Ume, Ume wylosowała Akashiego, a Shiro wylosowała Enyo - osobę z naszej klasy którą nie znam, nawet nie wiem jak wygląda...
-Kim jest Enyo?- spytałam szeptem Shiro.
-Nie mam pojęcia, znajdzie się ją na fejsie i po problemie.- odpowiedziała olewając sprawę.
-A co jeśli nie ma zdjęcia profilowego?
-To trudno.
-W sumie można ją wyłapać kiedy na następnej lekcji będą sprawdzać obecność.
-Niegłupi pomysł. Dobrze, że na niego wpadłam.- powiedziała wytykając mi język
-Zachowujesz się jak jakieś żałosne dziecko.
-Wcale nie, baaaaka!
-Cicho już siedź. Jestem ciekawa kto wylosował mnie.- szturchnęłam czerwonowłosego- Akashi! Kogo masz?
-Wychowawczyni kazała nie mówić, więc ci nie powiem.
-No weź. Jestem ciekawa. Pooooooooowiedz, proooooooooszę. -powiedziałam specjalnie przeciągając "o"
-Nie
-Ugh. Jesteś upierdliwy.
-Nie tak bardzo jak ty, a teraz się zamknij i słuchaj nauczycielki.
-Okresu dostałeś czy co? Wcześniej byłeś milszy.- zignorował mnie. ~Wredna czerwonowłosa małpa~.
W końcu zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwę, od razu zaczęłam wszytskich wypytywać kto kogo ma. Niestety, nie dowiedziałam się kto ma mnie. 5 osób nie powiedziało mi kogo ma, ale jedna z tych osób ma mnie. Nienawidzę tego życia w niepewności. Mam mocne przeczucie, że osobą, która mnie wylosowała jest Akashi. Co prawda jest 20% szans na to on mnie ma, ale przeczucie upewnia mnie w przekonaniu, że to on ma mi kupić prezent. Cóż, jeśli kupi mi jakiś ładny scyzoryk, nóż, katanę lub inne ostre i niebezpieczne narzędzie którym można zabić, to bardzo mnie tym ucieszy, jeśli nie, to trudno. Ja na pewno nie będę miała problemów z wymyśleniem prezentu dla Ume, ponieważ wiem, że ona uwielbia książki i że brakuje jej kilku pobocznych książek z serii którą lubi.
~Time skip~ (wszyscy za nim tęskniliśmy)
Dziś ma być wigilia klasowa. Wszyscy dekorują salę, przenoszą ławki tak, by wszystkie utworzyły jeden wielki stół i ustawiają na nim rzeczy które przygotowali. Ja z Shiro zwiałyśmy na chwilę do kibla, by uniknąć obowiązków.
-Wiesz w końcu kim jest Enyo?
-Wiem, że to jakaś dziewczyna, więc kupiłam jej bransoletkę.
-Myślisz, że się ucieszy?
-Mam to gdzieś. Nie ma wyboru. Musi się cieszyć.
-Jakaś ty miła i empatyczna.
-No wiem.
-To był sarkazm.
-Wcale nie. Tobie się tylko wydaje, że powiedziałaś to sarkastycznie, ale tak nie było.
-Mhm. Oczywiście. Lepiej już chodźmy, pewnie zdążyli już ogarnąć salę.
Gdy wróciłyśmy sala rzeczywiście była już cała wystrojona i przygotowana do wigilii klasowej. Wszyscy zasiedli do stołu, a zaraz później zaczęli dzielić się opłatkiem. Ja podzieliłam się opłatkiem tylko z Ume i Shiro. Do innych nie chciałam się zbliżać, z resztą Shiro również nie chciała i zrobiła jak ja. Później zjedliśmy kilka dań, a po tym przyszedł czas na wręczanie prezentów. Wręczyłam prezent Ume, a później usiadłam w oczekiwaniu na osobę, która miała wręczyć mi prezent. Nie było dla mnie zaskoczeniem, że to Akashi do mnie podszedł z prezentem. Wręczył mi prezent bez słowa i czekał aż otworzę, jednak ja się z tym ociągałam i chciałam wykorzystać okazję i z nim porozmawiać. Niestety w chwili gdy chciałam się odezwać zapomniałam 90% znanych mi słów, więc jedyne co robiłam to gapiłam się bezmyślnie w heterochromiczne oczy Seijuro.
-Długo masz zamiar się tak na mnie gapić? Czy może łaskawie otworzysz prezent i zobaczysz co ci kupiłem?
-Czemu wcześniej ze mną nie rozmawiałeś?- chwała ci mózgu za to, że ci się przypomniały wcześniej zapomniane słowa.
-A mieliśmy o czym rozmawiać? Bo ani ja, ani najwyraźniej ty nie mieliśmy do siebie interesów, więc po co w ten sposób marnować czas, który można przeznaczyć na ważniejsze rzeczy. - okay, czy tylko ja usłyszałam coś w stylu "jesteś beznadziejna, więc rozmowa z tobą to strata czasu". Nie powiem trochę mnie to zabolało, ale nie dałam tego po sobie poznać.
-Masz rację. Rozmowa z takimi gburami jak ty z pewnością jest nudna. - powiedziałam uśmiechając się niewinnie, chociaż za tym uśmieszkiem wyraźnie było widać mój wredny uśmiech. Nie odpowiedział tylko popatrzył się na mnie jakichkolwiek emocji na twarzy.
-Otworzysz to w końcu? - spytał beznamiętnie.
-mhm - mruknęłam i otworzyłam prezent. Był to wachlarz, ale nie byle jaki. Był całkiem spory, czarny, miał liczne zdobienia, głównie z motywami kwiatów, a najlepsze w tym wachlarzu było to, że miał on w sobie ostrza i z łatwością można by tym kogoś zabić. Pomijam oczywiście fakt, że jeśli jest się kreatywnym to wszytkim można kogoś zabić. Nawet nawet dildo można kogoś zabić. Wszystko zależy od kreatywności. Ograniczeniem jest tylko twój umysł. ~O czym ja do cholery jasnej myślę? Przystojny kolo z klasy daje mi epicki prezent, a ja myślę o zabijaniu ludzi dildem. Nieważne, nie było tematu.~
-Chyba nie powinnam przyjmować takiego prezentu. Na pewno wyszedłeś dużo poza pieniężne ograniczenie jakie nałożyła nam wychowawczyni.
-Dobrze wiesz, że dla mnie takie coś to błachostka. Nawet nie myśl o tym, by mi to zwracać. I tak tego nie przyjmę.- i w tym momencie zrobiło mi się głupio. Nie przez to, że poczułam się gorsza, bo Akashi to taki bogacz, ale bardziej dlatego, że przed chwilą byłam dla niego trochę bardzo wredna, a i tak dał mi naprawdę wspaniały prezent o którym mogłam sobie tylko pomarzyć, a na dodatek mimo mojej wredoty ani myślał o tym, by mi ten prezent odebrać lub choćby przyjąć jego zwrot.
-Jesteś pewien? Naprawdę, nie powinnam...- powiedziałam cicho lekko opuszczając głowę tak by włosy zasłoniły twarz i rumieńce, które na niej się pojawiły.
-Jestem pewien. I widzę, że się rumienisz, więc nie zasłaniaj tak twarzy. - powiedział i delikatnie chwycił mój podbródek i go uniósł tak bym spojrzała mu w oczy. ~O fuck you :<. Tak się nie robi. Serio, nie ładnie~. Spaliłam jeszcze większego buraka. - Nawet uroczo wyglądasz kiedy się tak rumienisz i za wszelką cenę próbujesz odwrócić wzrok.
-B-baka, wcale się nie rumienię, po prostu strasznie tu duszno i gorąco i-i w ogóle.
-Oczywiście Tsuki. - nagle spoważniał i puścił mój podbródek. Aż mi się trochę zrobiło smutno, ale z drugiej strony, przecież nic do niego nie czuję, nie? Podeszłam do Ume i Shiro, wygląda na to, że nie zauważyły tego co się przed chwilą stało, bo żadnej nie leciała krew z nosa, ani nie jarały się tym tak. Więc to chyba dobrze.
-Yo, co dostałyście? Coś ciekawego? - zagadałam do nich.
-Hm? Ja dostałam jakieś kosmetyki w tym pomadkę o smaku coli. - powiedziała Shiro.
-Ja chyba nie muszę ci mówić co dostałam skoro sama mi to kupiłaś, nie? - powiedziała Ume. Kupiłam jej książkę i kilka paczek różnych słodyczy, starałam się wybierać te, które lubi.
-Podoba ci się prezent ode mnie? - spytałam Ume. Starałam się, więc oczekiwałam, że to doceni.
- Książka z nowej serii jednego z moich ulubionych autorów oraz słodycze, które lubię. Jak mogłoby mi się to nie podobać?
-Cieszy mnie twoja satysfakcja prezentem... Naszła mnie ochota, by się gdzieś przejść, idziecie ze mną?
-Nie. Jesteśmy zbyt leniwe by gdziekolwiek iść.
-Jak chcecie. - wzruszyłam ramionami i cicho wyszłam z klasy, by nikt się n nie zorientował.
Weszłam na dach szkoły. O dziwo, drzwi na dach nie były zamknięte. Na zimę zawsze zamykają dach. Oparłam się o barierkę i patrzyłam w zamyśleniu na teren za bramą szkoły. Było bardzo zimno i padał śnieg, jednak niezbyt się tym przejmowałam. Oddychałam powoli świeżym powietrzem, obserwując jak przy każdym wydechu tworzy się obłoczek pary. Znowu zamyśliłam się patrząc w dal, nawet nie usłyszałam szybkich kroków w moją stronę, ocknęłam się dopiero gdy poczułam, że ktoś kładzie coś na moje ramiona. Akashi nałożył na mnie swoją marynarkę i delikatnie mnie odsunął od barierki.
-To niebezpieczne być tak blisko krawędzi dachu, kiedy jest tak ślisko. Poza tym nie powinnaś wychodzić na dwór taka nieubrana, bo znowu zachorujesz. Z tego co wiem, to masz tendencje do częstego chorowania. Wracajmy do klasy.- powiedział spokojnie Akashi, chociaż dało się w jego głosie usłyszeć troskę.
-Nie chcę jeszcze wracać.- powiedziałam cicho.
-Hm? Czemu nie? Ktoś ci coś zrobił? - spytał.
-Nie. Po prostu jest tam dużo ludzi. Nie lubię ludzi. - powiedziałam trochę beznamiętnym głosem.
-No dobrze, jak chcesz. Ale chodźmy chociaż do budynku, żebyś znowu nie zachorowała.
-Dobrze. - powiedziałam i dałam mu się poprowadzić do środka. Usiedliśmy na ławce, w miejscu, gdzie mało kto chodzi i gdzie nikt nie ma w pobliżu wigilii klasowej. Poczułam wszechogarniające mnie zmęczenie. Wszystkie kończyny zaczęły mi ciążyć i nie mogłam nimi poruszyć. Również zaczęły mi się kleić oczy. Postanowiłam, że nie będę nawet próbowała się rozbudzić. To i tak, by nie miało sensu. Osunęłam się na Seijuro, a on nawet nie zaprotestował. Ułożył moją głowę na swoich kolanach i pozwolił mi ruszyć do krainy Morfeusza.
Powoli zaczęłam otwierać oczy, jednak światła lamp szkolnych zmuszały mnie do zmrużenia oczu.
-Już się obudziłaś? Jak się spało? - powiedział czerwonowłosy lekko się uśmiechając.
-Nie najgorzej. Ty też się zdrzemnąłeś? - spytałam przecierając oczy.
-Nie. Nie byłem śpiący. - ~Aż boję się wiedzieć co on robił przez cały ten czas~.
-Rozumiem. Która godzina?
- 12:47, 17 minut temu skończyła się wigilia.
-Fajnie. Można już iść do domu. - mruknęłam i uśmiechnęłam się na tę myśl.
-Pozwól, że odwiozę cię do domu.
-Podziękuję.
-Nie musisz dziękować. Ale za to musisz przyjąć moją ofertę podwiezienia cię do domu.
-Serio podziękuję. Jeszcze trochę i moi rodzice zaczną podejrzewać, że ze sobą chodzimy, a takie coś przecież nie ma prawa bytu. - gdy tylko to powiedziałam zauważyłam, że Seijuro trochę posmutniał. Ale moi rodzice naprawdę, by mnie podejrzewali o związek z czerwonowłosym i przy okazji nie dali, by mi spokoju do końca życia. ~Nawet jeśli Akashi mi się nawet podoba to i tak bym nie chciała być jego dziewczyną. Ok, może i jest mądry i całkiem ten teges... Ale i tak nie, po prostu to nie mój typ, jest zbyt narcystyczny~.
-Niech ci będzie, dzisiaj ci daruję, ale następnym razem jak ci zaproponuję podwózkę to nie przyjmuję odmowy.
-Tak, tak. Oczywiście Paniczu Akashi.
-Nie żartuj sobie. Kiedyś będziesz tak do mnie mówić, ale bez cienia sarkazmu, a z należytym mi szacunkiem.
-Oczywiście, ale naprawdę nie wiem co byś musiał zrobić, by to na mnie wymusić.
-Mam swoje sposoby Tsuki. Niebawem się przekonasz.
-Już nie mogę się doczekać, a teraz żegnam narcyzie. - Powiedziałam kłaniając się, ale jednocześnie mając na twarzy ironiczny uśmieszek.
-Do zobaczenia Tsuki. - Odpowiedział mi cicho, smutno się uśmiechając.
~Serio nie ogarniam co mu chodzi po głowie. Raz mówi, że zmusi mnie do wyrażania szacunku wobec niego, a kiedy odchodzę to się smuci i za cholerę nie wiem czemu~. Na piechotę wróciłam do domu i ciągle myślałam nad zachowaniem Akashiego, a przy okazji zachwycałam się prezentem, który od niego dostałam. Oczywiście musiałam powiedzieć rodzicom, że dostałam bardzo drogi wachlarz (nie wspomniałam oczywiście, że jest wyposażony w ostrza, bo rodzice od razy by oddali to cudo Akashiemu lub po prostu by sprzedali czy wyrzucili ~wredne mendy~). Przytulona do wachlarza z myślami krążącymi wokół czerwonowłosego zasnęłam.
______________________________________
1915 słów. Wybaczcie, że tak dawno nic nie wstawiałam, a prawdopodobnie znowu będę miała sporą przerwę, bo ani nie mam weny ani czasu ze względu na sporą ilość sprawdzianów i popraw. Już od dosyć dawna męczę się z tym rozdziałem. Mam nadzieję, że się spodobało. I jeszcze małe pytanko na koniec:
Kto jedzie na Pyrkon? Ja już jestem ^^
A tak wygląda sleep room :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro