Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Walentynki

Przerwa świąteczna minęła mi na siedzeniu w moim pokoju i na unikaniu obowiązków oraz rodziny. Nikt poza rodziną do mnie na święta nie przyszedł, a ja sama do nikogo i tak bym nie wyszła, więc miałam spokój od nadmiaru ludzi.

Zanim się obejrzałam minął mi cały styczeń i pierwszy tydzień lutego. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie pewne dwie denerwujące osóbki.
-Za tydzień walentynki. Masz coś dla Akashiego? - spytała Shiro, a ja w zamian uraczyłam ją spojrzeniem mówiącym "pojebało?!", ale i tak jej odpowiedziałam również w werbalny się sposób
-Obawiam się, że szanowny pan Akashi którego nie lubię, nie jest moim chłopakiem...
-Mhm. Pewnie. Nie lubisz. My widzimy jak ciągle się na niego gapisz. A jak on spojrzy na ciebie to się rumienisz i odwracasz wzrok. - powiedziała Shiro
-No właśnie. Matkę oszukasz, ojca oszukasz, być może nawet życie oszukasz, ale nas nie oszukasz, Bura-chan - dopowiedziała Ume
-To tylko wasza wyobraźnia. I z tym, że podoba mi się Seijuro i z tym, że nie dam rady was oszukać - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
-Pffff... Pewnie. I tak wiemy swoje. - powiedziały razem
-To, że wiecie swoje, nie znaczy, że macie rację.
-Baka, my zawsze mamy rację nawet jak jej nie mamy - powiedziała Shiro, a ja westchnęłam. Z nimi nie da się dogadać...
-To i tak nieważne. Nie liczcie, że zrobię krok w stronę Akashiego. Nawet mi się nie podoba. Poza tym, bądźcie realistkami. Jeśli zaczęłabym zarywać do Seijuro to jego fanklub, by mnie zabił. A tego nie chcę. Mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia w tym świecie.
-Z tym fanklubem możesz mieć rację.
-Wiem. Dlatego nie ryzykuję. To tak zwany instynkt samozachowawczy. - powiedziałam i poszłam pod salę w której mieliśmy mieć lekcję. Usiadłam obok drzwi i zaczęłam czytać książkę. Czułam na sobie czyjś wzrok. Nie byłam pewna czy to Shiro i Ume na coś liczą, czy może to Seijuro się na mnie patrzy. Mimo to nie odrywałam wzroku od książki. Kilka minut później zadzwonił dzwonek na lekcje.
Oczywiście na lekcji nie robiłam nic innego tylko czytałam, na innych lekcjach było podobnie. Wciąż czułam, że ktoś się na mnie patrzy, ale wciąż nie spojrzałam w stronę tej osoby. Jeśli chce pogadać to niech ta osoba sama podejdzie i zagada. Nie ma tchórzostwa i bawienia się w ciuciu babkę.
W końcu skończyły się lekcje, od razu poszłam do szafki by wziąć swoje rzeczy i jak najszybciej udać się do swojego domu. Z mojej szafki wypadł liścik. ~Jakie to tandetne, liścik w szafce szkolnej... Co ja? Z wattpadowego opowiadania jestem, czy co? A czekaj, chyba rzeczywiście jestem... Kurwa, czyli będzie więcej takich absurdów, teraz tylko czekać aż świnie zaczną latać...~ (pomyślała Tsuki po czym spojrzała za okno gdzie zobaczyła latający plasterek bekonu... Dop. Aut.)
Z wielką niechęcią przeczytałam liścik. Nietrudno mi było się domyślić, że to od Akashiego, tylko on ma tak staranne pismo i tak bogaty zasób słów, którymi często się posługuje. Z liściku wynikało, że chce mnie zaprosić na randkę 14 lutego, czyli za tydzień. Cóż... Zobaczy się, może pójdę może nie. Przyznam, że Seijuro jest dosyć interesującą osobą, a randka może pomóc mi więcej się o nim dowiedzieć, ale z drugiej strony wiedza ta nie jest mi niezbędna do życia. Pożyjemy, zobaczymy. Już miałam wychodzić ze szkoły, kiedy poczułam, że ktoś mnie podnosi i zabiera do czarnego samochodu który stoi przy bramie do szkoły. Nie widziałam kto mnie podniósł, a było już późno i wydawało mi się, że nikogo oprócz mnie i sprzątaczek nie ma w szkole. Zaczęłam się więc z całej siły wyrywać. W końcu udało mi się wyrwać i podciąć nogi napastnikowi, przez co upadł. Wtedy zobaczyłam, że to Akashi, przez co natychmiast się uspokoiłam.
-Czemu próbowałeś mnie porwać i zgwałcić, zboczeńcu? - spytałam lekko się uśmiechając i pomagając mu wstać
-Od razu porwać i zgwałcić. Chciałem cię odwieźć do domu i przy okazji spytać się jaka jest twoja odpowiedź odnośnie liściku który ci zostawiłem.
-Ten tandetny liścik w szafce? Kto tak robi? Żałosne. Nie kręcą mnie takie klimaty. Skoro nie masz jaj by powiedzieć mi, że coś do mnie czujesz to nie widzę przyszłości dla takiego związku. Jeśli chcesz zaprosić dziewczynę na randkę, to ściśnij poślady i powiedz jej wprost. Szczególnie ty powinieneś mieć odwagę, to zrobić, a zamiast tego dajesz mi jakieś głupie liściki. - po tym wykładzie odwróciłam się i bezczelnie poszłam sobie do domu, zostawiając za sobą oniemiałego Akashiego.

Po powrocie do domu zaczęłam pisać z Shiro, ale nie wspomniałam jej ani słowa o tym zajściu z Akashim. Nie dałaby mi z tym spokoju, a gdybym już z nim była, to by tylko czekała aż zerwiemy (mam nadzieję, że odpowiednia osoba czuje to nawiązanie...).
Dowiedziałam się od niej, że jest jakaś impreza, zorganizowana przez ludzi, którym nie chce się czekać na walentynki, więc robią ją już teraz, a na same Walentynki robią powtórkę. Podobno nawet kilka osób z pokolenia cudów idzie. Gdybym nie była introwertykiem to może bym nawet poszła, ale niestety, mój introwertyzm nie pozwala mi na takie szaleństwa. Shiro napisała mi, że idzie na imprezę i twierdzi, że będą dzikie podrywy. Aż mnie kusi żeby jednak się przełamać i pójść, choćby po to by to zobaczyć. Jednak zdecydowałam, że polenię się i po prostu później ją zapytam jak było...

~Time speed~ Walentynki

Z wielką niechęcią polazłam szkoły. Nadal nie byłam pewna czy zaakceptować zaproszenie na randkę od Seijuro czy nie. Jestem dosyć rozdarta wewnętrznie, bo źle go potraktowałam i może odwołać tą randkę, ale z drugiej strony coś mnie pcha w jego stronę i coraz bardziej czuję, że jednak chcę z nim spędzić jak najwięcej czasu.
Przez to rozdarcie wewnętrzne zapomniałam zapytać Shiro jak było na tej imprezie tydzień temu. Zapytam ją jak przyjdzie na lekcję. Swoją drogą lekcja ma się zacząć za 10 minut, więc już niedługo się dowiem o jej dzikich podrywach.
Lekcja się zaczęła, Shiro przyszła zaraz po dzwonku. Wyglądała dość blado i niewyraźnie. ~Może jest chora?~. Dźgnęłam ją palcem w plecy by się do mnie odwróciła.
-Co ci jest? Słabo wyglądasz. Jesteś chora?
-P-powiedzmy. Opowiem ci na przerwie. - Shiro zbladła jeszcze bardziej
-To ma związek z tą imprezą?
-M-może... N-nie wiem...
-To widać, że ma. Dobra pogadamy na przerwie.

Równo z dzwonkiem zerwałam się z miejsca, wzięłam Shiro za rękę i poszłam z nią do toalety.
-Dobra, gadaj co ci jest. - powiedziałam i spojrzałam jej w oczy.
-No więc... Emmm... Impreza... Dzikie podrywy... W sumie nawet wyszły... Chyba nawet lepiej niż sądziłam...
-Poderwałaś kogoś?! Ale chyba nie poszłaś z nim do łóżka, prawda?!
-No właśnie poszłam... I chyba jestem w ciąży. Robiłam test i wyszedł pozytywny.
-Kto jest ojcem?
-Murasakibara Atsuchi. Ten olbrzym z pokolenia cudów.
-No nieźle... Dał się skusić na słodycze czy co?
-Powiedzmy...
-Ehhh... Nie pomogę ci przy niańczeniu bachora, nawet na to nie licz. Pewnie jeśli to będzie chłopiec, to go wychowasz na geja, a jak dziewczynka, to albo usuniesz, albo wychowasz na yaoistkę...
-Jak ty mnie znasz.
-Wolałabym nie znać, ale już za późno, niestety. Powinnaś pójść niedługo do lekarza.
-Pójdę, ale tak za 2-3 miesiące. Trzeba najpierw coś powiedzieć rodzicom, czemu, jak, kiedy, gdzie i takie tam. Trzeba ich oswoić z myślą, że będą dziadkami.
-Chcesz im to tak wprost powiedzieć? Do reszty cię pogrzało?
-No myślałam nad powiedzeniem im wprost, ale wolę jeszcze trochę pożyć, więc będę ich stopniowo uświadamiać. Nie wiem jeszcze do końca jak, ale jakoś się to ogarnie.
-Powodzenia. Jeśli rodzice cię zabiją to wiedz, że nie będę tęsknić.
-Jesteś okrutna Tsuki-chan - Shiro otarła niewidzialną łezkę i teatralnie chwyciła się za serce, odstawiając scenkę jak pokazującą jak bardzo ranią ją moje słowa. Patrzyłam się na jej poczynania z typowym poker face'm.
-Skończyłaś już ten teatrzyk?
-Czekaj, jeszcze trochę polamentuję i skończę.
-Nie chcę nawet znać twoich dzieci jeśli wdadzą się w ciebie. Co za dużo twoich genów to niezdrowo dla otoczenia.
-I tak wiem, że mnie kochasz Tsuki-chan. Po prostu wstydzisz się to przyznać.
-Nie gadaj bzdur. Nie kocham nikogo i niczego. Nie potrzebuję miłości. Ci którzy kochają są słabi.
-Ojoj, ale się poważna zrobiłaś. I tak wiem, że kochasz Akashiego. Wszyscy wiemy jak ci się on podoba.
-On mi się nie podoba. W przeciwieństwie do ciebie i większości dziewczyn patrzę głównie na charakter, dopiero potem ewentualnie na wygląd. A charakter Seijuro ma chujowy.
-W pewien sposób jest słodki.
-Ciekawe w jaki. Lepiej się już zbierajmy, zaraz dzwonek.
-Masz rację. Całą przerwę tu zabawiłyśmy. - poszłyśmy do razem do klasy. Weszłyśmy równo z dzwonkiem. Standartowo całą lekcję siedziałam zamyślona, ale nie myślałam o problemach Shiro. Tak naprawdę to jej gówniak i jej problem, ja się mieszać nie będę. Myślałam ciągle o Seijuro. Ostatnimi czasy często o nim myślę. I zastanawiam się nad tym czy iść na tą głupią randkę. ~Dobra, ryzyk fizyk. Pójdę, zobaczę. Jak nie wypali to będę wiedzieć, że lepiej go unikać.~

Po lekcji Akashi zatrzymał mnie zanim zdążyłam wyjść z klasy. Oczywiście nietrudno się domyślić o co mu chodziło.
-Więc jaka jest twoja odpowiedź? Odnośnie randki - powiedział patrząc mi w oczy z wyczekiwaniem. Skojarzył mi się trochę z dzieckiem które czegoś chce od rodziców. Jednak ta myśl szybko mi przeszła. Jego wzrok był zbyt twardy i władczy, by mógł tam się kryć dzieciak.
-Pójdę. Ale najpierw muszę pójść do domu przebrać się w sukienkę.
-Nie musisz. Pojedziesz ze mną do mojego domu. Już ci wybrałem sukienkę. - ~Aha... No spoko...~ Nie żebym była zdziwiona czy coś. W końcu to bogacz, czego ja się spodziewałam
-Skoro tak, to chyba nie mam wyboru.
-Słusznie. - uśmiechnął się pod nosem. To był jeden z tych jego chytrych, brzydkich uśmiechów. Tych, które najbardziej nie lubię.
-Rozumiem, że od razu jedziemy do ciebie?
-Tak. Nie ma sensu tracić czasu. Samochód już na nas czeka. - powiedział i złapał mnie za rękę, by poprowadzić mnie do wcześniej wspomnianego samochodu.

Nie byłam zdziwiona widząc dom Akashiego. To oczywiste, że dom bogacza będzie ogromny i pięknie wystrojony. Podobał mi się styl w którym był zbudowany. W domu było mnóstwo służących, co również mnie nie zdziwiło. Jedna z pokojowej zaprowadziła mnie do pokoju gdzie czekał na mnie strój w który miałam się ubrać i gdzie miałam się w ten strój przebrać. Muszę przyznać, że Seijuro ma gust. Sukienka, w którą kazał mi się przebrać była czarna lekko rozkloszowana, do kolan z białymi "wstawkami" w kilku miejscach. Do tego czarne buty, białe skarpetki do kolan oraz piękny srebrny naszyjnik z diamentem. Wyszłam z pokoju już ubrana, przyznam, że oczy mi się aż błyszczały z zachwytu nad tym strojem, ale jeszcze bardziej się rozjaśniły, gdy zobaczyłam Seijuro w doskonale leżącym na nim garniturze w kolorze białym z wetkniętą w kieszonkę marynarki czerwoną różą, która pasowała do koloru jego włosów. Wiele dziewczyn gdyby go zobaczyło to by mu padło do stóp i pewnie jeszcze zaczęły lizać jego buty. Ja ograniczyłam się do lekkiego uśmiechu w jego stronę i taktycznym odwróceniem wzroku, by przypadkiem nie zacząć się ślinić.
-To jak? Idziemy? - spytał Seijuro lekko się uśmiechając i podając mi rękę.
-Idziemy - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech i chwytając jego dłoń.

Zabrał mnie na randkę do drogiej restauracji. Ja jako plebs, za cholerę nie wiedziałam co znaczą nazwy dań ani nazwy składników, bo o tak burżujskich daniach mogę sobie jedynie pomarzyć. Na szczęście Akashi okazał swoje miłosierdzie, kiedy zobaczył jak się męczę. Wytłumaczył mi to i owo, polecił kilka dań w końcu zdecydowałam się na pierwsze lepsze z tych co mi polecił. Spodziewałam się, że porcja będzie mała, ale była dużo większa niż się spodziewałam, nie była też za duża, dzięki czemu nie miałam problemów ze zjedzeniem jej. Nic dziwnego, że te restauracje są takie drogie, harmonia smaków jakiej wtedy doświadczyłam była iście zniewalające. Poza dobrym jedzeniem, atmosfera między mną a Akashim też była na szczęście dobra. Rozmawialiśmy luźno, śmialiśmy się, bez wrednych tekstów i walczenia ze sobą. I tego akurat się nie spodziewałam. Na koniec Akashi mnie pocałował. To mnie cholernie zdziwiło, ale nie odepchnęłam go. Jego usta były miękkie i ciepłe. Chciałam więcej. Jednak kiedy skończył nie okazałam smutku. Nie dałam mu tej satysfakcji. Już miał wystarczającą z tego, że tak mnie zaskoczył i z tego, jak czerwona byłam gdy się ode mnie oderwał. Później w domu, dużo nad tym myślałam i przez to też byłam cała czerwona. Nawet nie przebrałam sukienki, pogrążona w myślach odpłynęłam do krainy Morfeusza.

______________________________________

2031 słów

Witam. Miało być na walentynki... Welp... Nie wyszło. Bywa.
Takie dwa pytania.
Pierwsze: Ktoś już planuje być na Pyrkonie? Bo ja mam zamiar być i jak ktoś chce mnie spotkać to tam będzie można (oczywiście nie mówię o osobach które widują mnie na codzień, chociaż nie obrażę się jeśli się ze mną na Pyrkon wybiorą)
Drugie: obejrzałam jedno zajebiste anime i zastanawiam się nad napisaniem opowiadania z tego animu. Widziałam, że jest tego mało, bo to anime jest świetne. Wolelibyście x reader czy x Oc? Anime to Mahoutsukai no Yome, i to byłoby albo z Eliasem, albo z Ruth (Ulysse) albo z Lindelem. (I tak pewnie wezmę Eliasa. Albo forma Shotów, wtedy będzie z każdym).
PS. Ten filmik w mediach na górze jest świetny XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro