Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Okultystyczny klub morderców

Obudziłam się o 2 w nocy, zapomniałam się przebrać przed pójściem spać, więc nadal byłam ubrana w galowy strój. Przebrałam się w mój strój jaki codziennie noszę w wakacje- czyli piżamę.

Skoro jest 2 w nocy, stwierdziłam, że nie ma sensu spać w końcu do pobudki tylko 4 godziny, więc najlepiej będzie pograć sobie na kompie, pooglądać anime i takie tam inne rzeczy, które się robi, kiedy za  kilka godzin idzie się do szkoły.

Podczas gdy mój komputer się uruchamiał, ja pakowałam plecak na następny dzień, oczywiście nie zapominając o niezbędnych narzędziach potrzebnych do przetrwania w szkole. Nie muszę chyba mówić o jakie narzędzia mi chodzi. Zalogowałam się na kompie i od razu uruchomiłam grę i przygotowałam odcinki anime do załadowania. Daruję sobie wchodzenie w szczegóły w co grałam, a przede wszytkim jakie anime oglądałam i co temu towarzyszyło (uprzedzam zboczeńców- nie fapałam, ale w mej wyobraźni wiele się działo ( ͡° ͜ʖ ͡° ) ( ͡° ͜ʖ ͡° ) ( ͡° ͜ʖ ͡° ) ).

Nastał ranek, a moja mama przyszła mnie obudzić, mocno się zdziwiła, kiedy zobaczyła, że nie śpię i że mam wory pod oczami.
-Tsuki? Czy znowu zarwałaś nockę?-spytała moja mama, niezbyt zachwycona moim zachowaniem.
-Nieeeee~. Dla mnie noc dopiero się zaczyna-powiedziałam ziewając, czułam się mocno zmęczona, ale nie takie rzeczy się w życiu odwalało nie?
-Nie powinnaś była tego robić-moja mama to Ben Drowned? Nie, jest trochę za wysoka...
-Wie mama, tak właściwie to nie zupełnie tak, że nie przespałam całej nocy. Ja nie przespałam połowy nocy-powiedziałam, czując, że to będzie ciężki dzień.
-Eh ubierz się i zejdź na śniadanie.
-Haiiiiii~-powiedziałam i padłam z powrotem na wyrko oddając się Morfeuszowi.

-Tsuki! Już 7:30 nie zdążysz do szkoły!-moja mama znowu mnie obudziła. ~Czekaj... Jest 7:30?! Czemu wcześniej mnie nie obudziła? Cholera!~. Zerwałam się z łóżka jak oparzona, ubrałam się w kilka sekund i w trybie błyskawicznym zjadłam śniadanie. ~Mam 15 minut, powinnam zdążyć. Nauczyciele może mnie nie zabiją~.

Truchtem dobiegłam do szkoły.~ Mam jeszcze 3 minuty~. Pobiegłam do klasy już większość uczniów siedziała na swoich miejscach. Usiadłam na swoim miejscu.
-Ohayo Tsuki-chan!
-Nie zdrabniaj mojego imienia jeśli chcesz jeszcze trochę pożyć na tym świecie.-powiedziałam z "delikatnym" chłodem w głosie.
-Gomene. Ale tak słodko to wtedy brzmi-powiedziała z uśmiechem
-Morderca nie powinien być słodki
-Moim zdaniem może!-powiedziała delikatnie nadymając policzki w geście uroczego focha.
-Udowodnij.
-Jak?
-Założymy klub. Możemy zrobić okultystyczny. Wiesz kiedy składa się ofiary ku czczci Szatana (czyli ku mojej czczci) to trzeba troszkę pomordować. No chyba, że Szatan jest weganem, to będziesz musiała zamordować małą, niewinną marchewkę czy coś w ten deseń.
-Ten klub to chyba niezbyt dobry pomysł...
-To jest absolutnie genialny pomysł-powiedziałam z przekonaniem
-Ehhh pogadamy o tym na długiej przerwie na dachu, ok?
-Oki-w tym momencie nauczycielka weszła do klasy, tym samym zamykając wszystkie "debaty" nad którymi obradowali uczniowie.

Na szczęście pierwsza jest godzina wychowawcza, więc nie trzeba się wysilać umysłowo.
-Ohayo gozaimas. Dzisiaj omówimy wszystkie sprawy organizacyjne takie jak:
-Kluby
-Dyżurni
-Przewodniczący, wiceprzewodniczący i skarbnik. Zaczniemy od klubów. Mamy kilka podstawowych, ale jestem otwarta na sugestie i możecie wymyślić swój własny klub, jednak, aby klub mógł się utrzymać, potrzeba co najmniej 3 osób. Jakieś propozycje?-cisza jak makiem zasiał...
-Może być klub okultystyczny?-spytałam, a oczy wszystkich zostały utkwione we mnie.
-Jeśli naprawdę musisz to niech będzie, ale pamietaj co najmniej 3 osoby muszą do ciebie dołączyć. Masz dzień na zebranie chętnych i dostarczenie mi listy osób.
-Hai!-powiedziałam szczęśliwa, a Umeki spojrzała na mnie z lekkim przerażeniem w oczach.
-Klub koszykówki już istnieje, prawda sensei?-spytał Akashi
-Oczywiście. Chcesz, bym dopisała cię do listy, Akashi?
-Byłbym wdzięczny.
-Czy ktoś jeszcze zgłasza się do klubu, lub chce takowy utworzyć?-spytała-Pamiętajcie, że każdy musi należeć do jakiegoś klubu, na zgłoszenie się do jakiegoś klubu macie tylko dzisiejszy dzień-nagle moja klasa zaczęła mi przypominać hordę zombie... Charczenie i jęki stały się wszechobecne, przez jedno zdanie nauczycielki. ~Czyli to od niej zaczęła się apokalipsa zombie~.
-Teraz pora wybrać dyżurnych. Ktoś chętny? Nikt? To co miesiąc będzie zmiana dyżurnych. Zaczynamy od ostatniej ławki przy oknie. Umeki i Tsuki, wy jesteście pierwsze-kolejne jęki boleści tym razem z naszej ławki.-Spokojnie, jeszcze tylko wybierzemy przewodniczącego, wiceprzewodniczącego i skarbnika. Ktoś chętny?
-Zgłaszam się na przewodniczącego-Powiedział Seijuro. ~To tłumaczy czemu nie wlazł do kibla. Mogłoby mu to zepsuć reputację, ale nożyczkami walczyć to już kurde można?~.
-Dobrze. Kto się zgłasza na wiceprzewodniczącego?
-Tsuki się zgłasza!-powiedziała Umeki i podniosła moją rękę. Dopiero po 2 sekundach ogarnęłam, że zostałam wrobiona.
-Doskonale! Idzie nam tak szybko. Kto chce być skarbnikiem?
-Umeki jest chętna!- powiedziałam szybko i natychmiast podniosłam jej rękę.~Zemsta jest słodka~. Uśmiechnęłam się na widok jej zszokowanej miny.
-Świetnie, czyli mamy już wszystko.-powiedziała nauczycielka, po czym zabrzmiał dzwonek na przerwę.
-Mało było dobrowolnych chętnych na te stanowiska. Po co mnie zgłosiłaś? Teraz będę miała mnóstwo rzeczy na głowie, a ja jestem zbyt leniwa żeby załatwić choćby jedną sprawę.-powiedziałam niezadowolona
-Nie mogłam się powstrzymać...
-Będę miała przesrane.
-Czemu?
-Przewodniczącym jest Akashi, więc jako wiceprzewodnicząca będę musiała z nim współpracować.
-To źle?
-Bardzo. Nasze pierwsze spotkanie nie było zbyt miłe...-Uśmiechnęłam się na myśl o wczorajszym dniu
-W sumie... Akashi nie jest zbyt miłym człowiekiem. Ale jest przystojny, mądry, silny...
-... I arogancki-dokończyłam
-Niezupełnie o to mi chodziło.
-Chodzi mi oto, że wzajemnie się nie lubimy i to może mi jeszcze bardziej utrudnić robotę. Ale spokojnie, jak będę miała problemy to ty mi pomożesz. W końcu sama mnie zgłosiłaś.
-Zaczynam myśleć, że to był głupi pomysł.
-Dobrze myślisz. Jaką mamy mieć teraz lekcję? Nie wzięłam ze sobą planu lekcji.
-Geografia.
-Pewnie będzie trzeba łazić po mapy...
-Wątpię. Pewnie dostaniemy system oceniania i inne takie pierdoły
-Może rzeczywiście. Gorzej jeśli nauczyciel się z tym upora w 5 minut. Wtedy zostanie 40 minut lekcji.
-Dramatyzujesz.
-Mam przeczucie, że jeszcze na tej lekcji, będziemy musiały przynieść mu te mapy.
-Nie kracz, bo jeszcze się spełni.-
Nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo dzwonek zadzwonił.

-Wyciągnijcie zeszyty i z tyłu przyklejcie przedmiotowy system oceniania który zaraz wam rozdam. Na następną lekcję macie mieć to podpisane przez siebie i swoich rodziców. Wszystko jasne?
-Hai!-odpowiedział mu chórek w postaci mojej klasy. Rozdał nam kartki i po upewnieniu się, że wszyscy wkleili kartki, nauczyciel powiedział- Świetnie. Teraz możemy zacząć lekcje. Dzisiaj nie będą nam potrzebne podręczniki, ale będziemy potrzebowali map. Dyżurnych proszę o ich przyniesienie. Są w sali 29 na piętrze wyżej.- po tych słowach wstałam i spojrzałam na zdziwioną Umeki wzrokiem "a nie mówiłam?". Pociągnęłam za rękę Umeki i poszliśmy w stronę wskazaną przez nauczyciela.
-Wykrakałaś
-Nie wykrakałam. Po prostu miałam przeczucie, że tak się stanie.
-Już nie lubię tych twoich przeczuć.
-Trudno. Będziesz musiała się przyzwyczaić Umeki.
-Możesz mi mówić Ume-chan.
-Poprzez twoje "możesz" masz na myśli, że mogę czy muszę?
-Musisz.
-Niech ci będzie Ume-chan.
-Kyaaaa! Jak to uroczo brzmi gdy to mówisz.- powiedziała podjarana. Akurat byliśmy przy sali w której mają być mapy. Ta sala chyba robi za składzik, bo są tam nie tylko mapy geograficzne, ale też przyrządy do matematyki (takie spore żeby na tablicy wykonywać zadania), mapy historyczne, szkielet i różne przekroje narządów na biologię i inne tego typu rzeczy. Wraz z Ume znalazłyśmy odpowiednie mapy i poszłyśmy w stronę sali.
-Kiedy mamy mieć obóz integracyjny?
-Za 3 dni. W piątek wyjeżdżamy, a w niedzielę wracamy.
-Aha. To co? Będziemy razem w pokoju?
-Jasne. Ale pokoje są 3 lub 4 osobowe.
-Czyli musimy znaleźć jeszcze jedną osobę.
-Już nie mogę się doczekać, by wszystkich poznać!
-Nie podzielam twojego zdania. Ale może znajdzie się ktoś kogo będzie można poświęcić Szatanowi...-właśnie dotarłyśmy do klasy. Szybko weszłam do niej, zawiesiłam mapy i usiadłam na miejscu. Oczywiście przez całą lekcję patrzałam przez okno i nie słuchałam co nauczyciel mówi. Czyli jak zawsze. Dopiero dzwonek na przerwę oderwał mnie od okna.
-Jeszcze 3 lekcje i długa przerwa...
-Za 3 lekcje będą kolejne 3 lekcje i do domu...
-Taaaa. Idziemy do kibla?
-Możemy. W sumie to zawsze mnie zastanawiało czemu dziewczyny chodzą do kibla grupowo...
-Też tego nie wiem.-Wstałyśmy z miejsc i poszłyśmy do kibla.

Niestety w drodze do tego przybytku szczęścia zaczepiła nas nasza wychowawczyni, która oznajmiła nam, że na wycieczce przewodniczący, wiceprzewodniczący i skarbnik śpią w jednym pokoju. Stwierdziła, że takie osoby muszą być w jednym miejscu, żeby w razie czego nie latać z pokoju do pokoju szukając odpowiednich osób. ~Ta kobieta wie jak zepsuć mi cały tydzień. Po prostu super. Może "przypadkiem" się rozchoruję, albo wypiję dużo herbaty z dziurawca, przez ponad tydzień nie będę mogła wychodzić z domu, bo słońce mi zaszkodzi. Albo zjem kilka nasion gorczycy która powoduje wymioty~.
-Nie musimy już szukać dodatkowej osoby.-stwierdziła Ume
-Ale musimy znaleźć mi jakąś ładną trumnę i miejsce pochówku...
-Naprawdę Akashi tak bardzo cię nienawidzi?
-Nie wiem. Ale skoro celował w moją twarz nożyczkami to raczej mnie nie lubi.
-Może to oznaka uznania, albo miłości-powiedziała Ume śliniąc się na samą myśl nowego szkolnego shipu
-Czy ty próbujesz mnie z nim zeswatać?
-Nieeeee, wcaaaleee
-Myślisz, że gdybym celowała ci w twarz nożyczkami z zamiarem zabicia to byłaby to oznaka miłości?
-Nie. Chyba nie.
-Na pewno nie. Ume-chan jeśli nad ranem w pokoju znajdziesz moje zmasakrowane zwłoki to powiedz moim rodzicom, że byli chujowi, a mojemu bratu, żeby nie dotykał kompa.
-Spisujesz testament?
-Coś w ten deseń. Znając naszą wychowawczynię, to pewnie nawet w autokarze będziemy musieli siedzieć razem. No chyba że usiądziemy razem, to może nie będę musiała siedzieć koło Seijuro.
-Skoro jest tak źle to lepiej się módl, żeby to zadziałało.
-Wielki Yato-sama, daję ci 5¥ proszę spraw bym nie musiała siedzieć koło Akashiego.
-Kyaaaa! Też oglądasz Noragami?! Jednak dobrze, że z tobą usiadłam.
-Nie usiadłaś tam z własnej woli...
-To los chciał byśmy się poznały!

Wchodziłyśmy do toalety przy okazji przyciągając ciekawskie spojrzenia, w końcu rzadko kto tak drze ryja.~Mataku. Jaka ona jest upierdliwa. Ale w końcu ktoś kto jest otaku jak ja.~
-Shipuje Yato z Yukine.-~shit. Yaoistka mi się trafiła. Nieszczęście w szczęściu.~
-Nie lubię gejów...
-Trudno. Ja i tak cię przeciagnę do tego pięknego yaoistycznego świata.
-Twój świat jest okropny. Z chęcią zabiję każdego geja, który przyczynia się do zagłady ludzkości. Czyli każdego geja, ale też każdą lesbijke.
-Lesbijki se zabijaj do woli, ale od gejów trzymaj się zdala.
-Mataku. To będą ciężkie 3 lata-powiedziałam patrząc na sufit
-Dobra dobra. Nie marudź tylko idź sikać. Jak chcesz to ci pomogę ( ͡° ͜ʖ ͡° )
-N-nie trzeba. Baka!
-Tsundere mode on?
-Nie.
-Tak.
-Przestań.
-Lol nope- w tym momencie wyszłam z kabiny przy okazji walnęłam drzwiami w Ume-chan XD zamiast jej pomóc to tarzałam się na podłodze ze śmiechu.
-Hidoi Tsuki-chan
-Los tak chciał.
-Mendaaa~
-Miło poznać. Tsuki jestem.
-Eeeej!
-No co?

Te przekomarzanki trwały dopóki nie doszłyśmy do klasy. Akashi spojrzał na nas z mordem w oczach. Nie. Tylko na mnie spojrzał z mordem w oczach. Na biedną Ume-chan nawet nie zerknął.~Wypadałoby mu chyba przekazać, że śpimy na obozie w jednym pokoju, aleee chyba nie chce teraz ze mną rozmawiać, więc trudno.~Uśmiechnęłam się do siebie i usiadłam ma miejsce.

Przez 3 lekcje totalnie ignorowałam nauczycieli i gapiłam się tylko w okno, nawet kartek nie wkleiłam do zeszytów. W końcu długa przerwa.
-Ume-chan idziemy na dach?
-Chętnie tylko wezmę śniadanie.-Wygrzebała z plecaka Bento i poszłyśmy na dach szkoły. Było piękne niebo, wszędzie szare chmury zwiastujące deszcz a nawet burzę. Mimo to było dość ciepło i nie wiało zbyt mocno. Podeszłam wraz z Ume do barierki.
-To jak z tym klubem?-spytałam
-Musisz znaleźć tą jedną osobę, to będziemy mogły się zgłosić.
-Czyli dołączysz do klubu?
-Skoro muszę...
-O-ohayo. To wy jesteście od tego klubu okultystycznego?-Spytała nas dość niska dziewczyna. Z włosami o kolorze bardzo ciemnego brązu i z rzadko spotykanymi oczami ~Ona interesuje się Szatanem? Może być ciekawie~.
- To my. Chcesz dołączyć?
-Hai.
-Świetnie. Mamy 3 osoby. Po lekcjach idę zgłosić skład naszego klubu i spytać się która sala jest wolna... Tak właściwie to jak masz na imię?
-Onahara Shiro. Miło poznać.
-Mogę na ciebie mówić Shiro-chan?-spytała Ume
-Jak chcesz...
-Domyślam się, że chodzisz z nami do klasy?-Spytałam
-Hai. Nawet siedzę przed wami
-Siedzisz z Seijuro?!
-Taaaaa~ Jest taki słodki~
-Wszystkie na niego lecą czy co?
-Raczej tak. A tobie się nie podoba?
-Z wyglądu 9/10, bo mógłby być wyższy, ale to i tak nie ważne, bo ten kolo chce mnie zabić...
-Z tego co wiem to łatwo mu podpaść.-stwierdziła Shiro
-Nawet spojrzeniem mu w oczy, możesz go wkurzyć. Coś o tym wiem.
-Serio? Współczuję. Chyba jednak ciężko będzie się do niego zbliżyć.
-Ja bym na twoim miejscu nie ryzykowała.
-Może masz rację. Myślicie, że można należeć do kilku klubów na raz?
-Wątpię, ale jak chcesz to mogę się spytać, kiedy będę składać papiery.
-Spytaj się czy koszykarze nie potrzebują menadżerki.
-Ok
-Nie mamy menadżerki, więc jeśli jesteś zainteresowana to mogę ci załatwić to miejsce-Powiedział szarowłosy chłopak który siedział niedaleko nas. Ja i Shiro nie zdziwiłyśmy się jego obecnością, ale Umeki wyglądała jakby zaraz miała dostać zawału.-Mam na imię Chihiro Mayuzumi, należę do klubu koszykówki już od roku i myślę, że menadżerka by nam się przydała.
-N-naprawdę mogę?
-Hai.
-Arigato!-powiedziała Shiro i rzuciła się na szyję Mayuzumiego. Zarumieniony odwzajemnił przytulasa. Dzwonek akurat teraz zadzwonił. Zerknęłam na Ume, trochę ją zaniedbałam podczas rozmowy z Shiro, ale teraz Ume-chan wygląda na wniebowziętą, że ma kolejny paring... Naszą trójką poszłyśmy do klasy, a Chihiro poszedł w stronę swojej sali.

Podczas tych trzech lekcji, gadałam z Shiro i Umeki, co chwilę się śmiejąc. Gdy lekcje się skończyły, ja zaczepiłam Akashiego zanim wyszedł z sali i powiadomiłam go, że będzie ze mną i z Umeki w pokoju na wycieczce. Przedstawiłam mu to samo tłumaczenie jakie wychowawczyni nam przekazała. Nie wyglądał na zachwyconego. No trudno. Udałam się w kierunku pokoju nauczycielskiego w celu zgłoszenia naszego klubu. Gdy dowiedziałam się wszystkiego co chciałam udałam się w stronę domu. Jak zwykle padłam zmęczona na łóżko, by po chwili ubrać się w piżamę, spakować rzeczy na jutro i zjeść kolację. ~Jutro pójdę do zakładu pogrzebowego po jakaś ładną trumnę...~ Z tymi myślami zasnęłam w swoim kochanym wyrku...

______________________________________

2363 słowa samo opowiadanie. Co się ze mną dzieje XD. Następny rozdział będzie już w dzień obozu integracyjnego jak coś, bo nie chce mi się opisywać każdego dnia ze szkoły Tsuki... Mam nadzieję, że nie spieprzyłam tego rozdziału...





















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro