Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8.

Wstałam o 6:40. O dziwo byłam wyspana. Poszłam do garderoby i wyjęłam szarą, nieopinającą bluzkę z firmy ,,Agreste". Do tego czarne getry.
Buty wybrałam, czarne botki na obcasie.

Weszłam do łazienki i umyłam zęby oraz się lekko pomalowałam.

Po wszystkim zeszłam na dół do jadalni. Przy stole siedział już tata, Louis.

- Witam.- przywitałam się.

- Cześć, córcia!- powiedział tata przerywając rozmowę z Louisem.

- Emma!- zawołała mama z kuchni.

- Idę!

Jak szłam usłyszałam kawałek rozmowy taty i brata.

- Masz poprawić te oceny i masz się nie włóczyć po nocach.- ostrzegł tata.

- Taaa a jak mam niby poprawić te oceny skoro wyjeżdżamy?!- sarknął brat.

- W sumie... Masz rację.- i zaczęli się śmiać. Przewróciłam oczami.

Rodzice owszem dbali o nasze oceny, ale nie wymagali od nas jakiś 5-6.

- Tak mamo?- zapytałam.

- Dzisiaj z tatą wrócę później, bo musimy ogarnąć wszystko w firmie przed wyjazdem. Obiad ugotowałam wczoraj wieczorem, więc sobie odgrzejecie. A i jest jeszcze coś. Alex po szkole przyjdzie, bo Ciocia i Wujek będą zajęci jak my.

Westchnęłam zrezygnowana.

- No dobra...

- Dasz radę.

- Taaa....

Mama przekręciła oczami i do mnie podeszła, aby mnie przytulić.

- Ja lecę...- pocałowała mnie w czółko.

- Okej.

- ADRIEN!- krzyknęła.

- CZEKAJ!- krzyknął.

- NIE CZEKAJ TYLKO CHODŹ!

Mama wyszła z kuchni a ja się zabrałam za robienie swoich płatków owsianych.

---

- Nie. Będzie pierwiastek z trzech, Katy...- westchnęła zrezygnowana nauczycielka.

Nagle zadzwonił dzwonek. Każdy szybko się wyrwał z ławek i popędził na stołówkę.

Wyszłam z klasy i jeszcze chwilę zaczekałam na Jessy.

Z klasy wyszedł, Alex i mnie szturchnął ramieniem.

- AŁA! Ślepy jesteś? Stoję tu!

Ten tylko przewrócił oczami.

- Tak się składa, że trudno cię nie zauważyć.

Przez chwilę nie rozumiałam to co mi powiedział. Po chwili zaskoczyłam.

- Ej! Ja nie jestem gruba!

Nie należę do osób z niską samooceną.

- Bez komentarza, Agreste.

I odszedł w tłum nastolatków.

Po chwili obok mnie pojawiła się Jessy.

- Idziemy?

- Taaa...

---

- Już nie mogę...- jęknęła Jessy.

- Ty nie możesz frytek?!- zapytałam zaskoczona.

- Nie lubię się obrzerać przed wyjazdem.

- Wyjeżdżamy dopiero jutro nad ranem!- poinformowałam.

- Wiem?! Ale nie chcę jeść.- wzruszyła ramionami.

Zrobiłam facepalm.

- Ej a w ogóle to ty śpisz u mnie czy jak?- zapytałam popijając wodę.

- Nie. Jutro o 5:30 przyjadę z mamą na lotnisko.

- Uuu ciocia Chloe kontra mama Marinette?- zaśmiałam się.

Ja mówiłam na Chloe ciocia bo tato mnie prosił. Jessy też mówi na moją mamę Ciocia.

- Na to wygląda haha.

- Nie zesraj się, Agreste.

Odwróciłam się i zobaczyłam Lise.

- Co chcesz, Couffaine?- warknęłam.

- Przyszłam cię pouczyć.- usiadła obok mnie.

Zmarszczyłam brwi. Pouczać? Mnie?

Hahaha dobre!

- Wiem o twoim wyjeździe z Alexem. Jeśli go tkniesz powyrywam ci...- przerwałam jej śmiechem.

Śmiałam się tak głośno, że cała stołówka na ucichła na mnie spojrzała na mnie. Nawet ten debil.

- Hahaha! Dobre! Czekaj? Ja i on?! Hahaha... To....haha... Był dobry żart!

- Tylko cię ostrzegam. Na razie, Agreste.

I poszła do stołu, gdzie siedział Alex.

Ja i on?

Hahaha dobre!

...

Hejooo!

Ogółem mam zły humor no nie... Ah...

Kosiam 💗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro