Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

  Dryn, dryn, dryn...

- Och stój pysk!- krzyknęłam wyłączając alarm. Leniwie zaczęłam się przeciągnąć na łóżku... Chwila?! Ja chyba powinnam o czymś pamiętacie... Ale o czym?...

Do pokoju nagle wparowali rodzice.

- STO LAT! STO LAT!

No tak moje urodziny...

- Wszystkiego najlepszego Skarbie!- krzyknęli rodzice.

- Dziękuję...- powiedziałam z szerokim uśmiechem wstając. Podeszłam do nich i ich przytuliłam.
Oczywiście delikatnie aby nie uszkodzić ciasta czekoladowego, które trzymała mama. Swoją drogą to kocham to ciasto...

- Jesteście wspaniali...- powiedziałam odrywając się od nich. Mama oczywiście udała teatralnie, że przeciera łzę... Ach cała Marinette Agreste...

- Wiemy o tym...- stwierdził tata i się szeroko uśmiechnął. Nie ma to jak skromność Adriena Agreste... Ach.

- Okej!- klasnęłam.- Zostawcie proszę ciasto i wyjdźcie bo muszę się do szkoły zmywać.- Mama odłożyła ciasto na moim biurku i miała już wychodzić z tatą, ale ich zatrzymałam.- A mamo, tato?

- Tak?- zapytali w tym samym czasie.

- Oby dwoje się zmywacie pod wieczór na dwa dni no nie?- zapytałam aby mieć pewność.

- Tak...- westchnął tata.- Tylko błagam... Nie roznieście domu podczas imprezy... Okej?-

- Okej... Dzięki, że się zgodziliście! Kocham was normalnie!- zacząłam skakać z radości. Za nim się nie obejrzałam oni wyszli. Dzisiaj jest piątek a za racji z tego, że mam urodziny to robię imprezę na której będzie wiekszość szkoły... Fajnie nie?

                         ------------

Wysiadłam z limuzyny i krzyknęłam Jeszcze ,,Dzięki'' kierowcy. Szłam w stronę szkoły, ale ktoś mnie zatrzymał.

- Sto Lat, Suko!- odwróciłam się w stronę przyjaciółki. Jessy... Moja kochana przyjaciółka... Jej dziadek był burmistrzem Paryża a jej matka i moja nie zbyt się lubią. Na szczęście Jessy nie odziedziczyła charakteru mamusi... No dobra w połowie... Bywa wredna i lubi być w centrum uwagi, ale nie jest fałszywa w stosunku co do przyjaciół. Przyjaźnie się z nią odkąd pamiętam. Zaczęło to się chyba w przedszkolu... Ale mniejsza z tym. Zawsze mogę na nią liczyć...

- Dzięki Szujo!- przytuliłam ją.

- Masz!- podała mi pudełeczko.

- Co to?- chciałam już otwierać, ale mnie powstrzymała.

- Pojebało cię?! Nie tu! W domu, najlepiej w kiblu!- mrugnęła do mnie jednym okiem.

Zapomniałam wspomnieć, że Jessy słynie z bardzo głupich pomysłów, więc bałam się co może być w środku...

Nagle usłyszałam jakiś pisk za mną. Gwałtownym ruchem się odwróciłam i zobaczyłam jakąś laskę co krzyczy ze szczęścia. O co kurwa chodzi?

Jej wzrok był skupiony gdzieś za mną więc i ja tam spojrzałam, ale jak to zrobiłam... Szybko pożałowałam...

Czarne BMW i5 podjechało na parking szkolny. Niestety w szkole tylko jedna osoba ma takie auto. Tak, dokładnie ten cwel, Alex...

W jego stronę zaczęło biec stado dziewczyn... Boże jakie bydło... Prawie mnie przewróciły.

- Alex!- krzyknęła jakaś laska za mną. Odwróciłam się i dostrzegłam Lise... Jest to Córka mojej, mamy byłego i mojego taty, byłej. Nie za bardzo to ogarniam, ale luz... Powiem w skrócie. Córka pani Lily i pana Luka. L. L. L, ale się złożyło co?

Alex spojrzał w stronę Lisy i jakdyby nigdy nic przeszedł koło mnie, nie zauważając mnie i do niej podszedł. Tak... Chyba Wiecie co zrobili, nie? Obleśne.

Zerknęłam ma Jessy i widziałam, że podchodziła do tej sytuacji tak samo jak ja, czyli dwa palce do gardła i zwracamy wczorajszą kolację... Ohyda...

Po chwili dwa homosapiens się od siebie oderwało. Chyba Alex mnie zauważył bo przewrócił oczami.

- Ooo nasza sunia tutaj jest!- oznajmił z fałszywym uśmiechem.

- Jak widać... Ach i jak tak na was patrzę... To mam po prostu odruchy wymiotne... Ach...- westchnęłam z uśmiechem. Udawanym oczywiście.

- Hmm... Ciekawe... Ach zapomniał bym!- zaczął grzebać w kieszeni. Byłam pewna, że pokaże mi środkowy palec, ale nie... Wyjął jakieś pudełeczko.

Zdziwił mnie nie powiem.

- Masz. Mama kazała mi to dać bo ty dałaś mi prezent dwa tygodnie temu. Sto lat życzę no i może jeszcze jeden dzień.- powiedział bez żadnych emocji. Zmierzyłam go i przewróciłam oczami. Wyrwałam pudełeczko z jego ręki i poszłam do szkoły. Dwa tygodnie wcześniej Alex miał urodziny i dałam mu bryloczek do kluczy z napisem ,,Nieudacznik''. Słodko nie?

Pewnie zapytacie ,,Kim jest, Alex?"
Ugh... Alex to syn Cioci Alyi i Wujka Nina, przyjaciół moich rodziców. Oczywiście Alex to mój WRÓG. Znamy się od... Od zawsze? Tak. Jest starszy ode mnie o dwa tygodnie.
Dlaczego go nienawidzę? Pff... Zaczęło się w przedszkolu kiedy on (jak zwykle) musiał być w centrum uwagi i zniszczył mój rysunek, który jak na pięciolatkę wyszedł ładnie. Takkk... Właśnie dlatego się nie lubimy i nie polubimy...

Po wejściu do szkoły, zostałam witana przez uczniów i składali mi życzenia.
Nie którzy nawet dali mi prezent typu, czekolada, bombonierka i takie tam.
Znaleźli się nawet tacy, którzy podchodzili do mnie z pytaniami a propo imprezy.

Skierowałam się w stronę szafek. Po chwili dotarłam do swojej i ją otworzyłam. Schowałam do niej prezenty i wyjęłam książki od biologii, ogółem nie lubię tego przedmiotu, ale trzeba się uczyć.

Na ogół moja przyszłość jest już wiadoma. Przejmę firmę rodziców i będą nią zarządzać, znaczy przejmę ją z moim bratem, ale  wiecie.

Jak na razie jestem modelką, ale nie taką, że się chwali czy coś. Lubię jak traktują mnie jednakowo, Choć jestem popularna w szkole, jak i w mieście.

Wyjęłam z szafki jeszcze długopis. Miałam już zamykać szafkę, ale moją uwagę przykuło pudełeczko, które dostałam od Alexa. Otworzyłam szerszej szafkę i wzięłam pudełeczko. Nie pewnie odwiązałam kokardkę, która swoją drogą miała paskudny kolor, czyli żółty. Debil przecież wie, że nie lubię tego koloru, więc dlatego go wybrał.

Zaczęłam otwierać pudełko i ujrzałam... Kolczyki. Były one z białego złota i były w kształcie litery ,,E".

E jak Emma...

Zmarszczyłam brwi. Odłożyłam kolczyki do pudełka i odłożyłam je na miejsce. Zamknęłam szafkę i poszłam do sali od biologii.

...

Hejooo!

Głos? Komentarz?

Kosiam 💗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro