Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

-Czekaj, co?
-To co słyszałeś, szkielecie. Miałam kontrolę nad linią czasową. Oczywiście tylko do czasu powstania tego głupiego chwasta, ale jednak. Od tego czasu mam koszmary.
Pokiwał czaszką ze zrozumieniem.
-A ty skąd o tym wiesz, co?
Speszył się.
-Ja... Wolę o tym nie mówić.
-Jasne, rozumiem. Jak coś, to idę do kuchni- mruknęłam i wstałam z kanapy. Mój brzuch domagał się posiłku w trybie natychmiastowym, a ja zamierzałam spełnić jego rządanie.
Otworzyłam lodówkę i o mało nie rozwaliłam ściany ze złości. Był tam tylko keczup i odrobina spaghetti. Zrezygnowan zamknęłam drzwiczki lodówki i skierowałam się w stronę wyjścia z domu. Zauważyłam, że szkielet siedzi na kanapie i patrzy się w dal.
-Chcesz się przejść na uspokojenie myśli?- zaprpopnowałam mu- na mnie to zawsze działa.
Zastanowił się przez chwilę.
-W sumie i tak już nie zasnę.
-Dobra, tylko skoczę po bluzę.
Wchodząc po schodach przeszło mi przez głowę, że może on nie jest taki wkurzający. W sumie, to nie przezkadzało mi jego towarzystwo aż tak bardzo, jak myślałam, że będzie. Sytuację jeszcze poprawiało to, że on też wie. Wie o tym, z czym ja tłukłam się sama przez tyle lat.
Wbiłam do pokoju i porwałam swoją ukochaną bluzę z podłogi. Rzuciłam jeszcze okiem na Frisk. Mała spała, nieświadomie przytulając koc zamiast mnie.
Do tej pory nie wiem, co mnie tknęło.
Pocałowałam ją delikatnie w czoło i przeczochrałam jej ręką włosy. Uśmiechnęła się przez sen. Cicho zachichotałam i wyszłam z pokoju.
Szkielet już na mnie czekał pod drzwiami. Otworzyłam je, przez co chłodne, nocne powietrze uderzyło mnie w twarz. Było przyjemne.
-Heh.
-Co?- zwróciłam się do mojego towarzysza podróży. Wyszczerzył się jeszcze bardziej i w różowych kapciach wyszedł na zewnątrz. Z westchnięciem pełnym dezaprobaty wyszłam za nim, pozwalając na otoczenie mnie przez chłód. Od razu odegnało to ode mnie resztki snu.
-To gdzie idziemy?
Spojrzałam na niego tajemniczo.
-W pewne ciekawe miejsce- mruknęłam pod nosem i pewnym krokiem ruszyłam w stronę mojego celu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro