Rozdział 5
•JULIA•
Usiadłam na murku pod domem Crissa i osuszyłam oczy chusteczką. Musiałam wyglądać jak zdesperowana nastolatka, ale nikt nie zwrócił na to szczególnej uwagi, wszyscy byli już mocno wstawieni i wychodzili na dwór tylko zapalić. Podszedł do mnie Yves, znajomy z liceum z paczką papierosów i zaproponował jednego.
-Wszystko ok?-zapytał, a ja odpowiedziałam mu skinieniem głowy- Nie będę wnikać co się stało.
Nie darzyłam go szczególną sympatią, ale byłam mu wdzięczna, że nie starał się być miły na siłę ani nie próbował mnie pocieszać. Byłam zdziwiona, że wyszedł sam, zawsze był otoczony grupką znajomych. Również postanowiłam w to nie wnikać. Nie miałam ochoty na plotkowanie. Yves dotrzymał mi towarzystwa podczas palenia i odszedł kiedy skończyłam. W idealnym momencie na podjeździe pojawił się samochód Aarona. Spuścił szybę, żeby na mnie spojrzeć. Plastiki wyczuły okazję i od razu przykleiły się do auta, nadaremnie próbując zwrócić na siebie uwagę chłopaka. Przecisnęłam się przez nie i wsiadłam do środka. Rzuciłam krótkie "hej", ale on nie zwrócił na mnie uwagi i od razu ruszył.
Cisza, która wypełniała samochód sprawiała, że wszystko wewnątrz mnie robiło fikołki. Wciąż szumiało mi w głowie i miałam ochotę ciągle się śmiać. Alkohol zrobił swoje, siłą musiałam się powstrzymywać, żeby nie palnąć czegoś głupiego. Jednak czułam, że jeżeli zaraz jedno z nas się nie odezwie, to wpadnę w histerię.
-Dupek z tego Crissa- powiedziałam najszybciej jak mogłam i włączyłam radio.
Zanim dotarło do mnie jak głupio to zabrzmiało, Aaron wybuchnął śmiechem. Nie dodało mi to odwagi ani nie rozluźniło atmosfery. Auto zwolniło i zjechaliśmy na pobocze. Chłopak przestał się śmiać i spojrzał w moją stroną wzrokiem, który spowodował, że moje ciało przeszedł dreszcz. Miał zmęczony wyraz twarzy, ale mimo wszystko wyglądał na wkurzonego.
-Wyjaśnijmy sobie coś. Nie jestem przekonany co do tego, żeby objeżdżać Cię tutaj, w Twoim stanie, ale skoro zaczęłaś to skończę.- mówił pewnym głosem, dudniącym mi w głowie.- Jak można być tak okropną egoistką?
-Aaron.
-Nie skończyłem.-warknął- Kilka godzin temu czułaś się fatalnie, a nagle dzwonisz i muszę odbierać Cię z jakiejś imprezy, na której nawet nie chcę wiedzieć co robiłaś, niestety wiem z kim. Twój brat prosi Cię, żebyś przystopowała, proszę Cię ja, a Ty kurwa nic sobie z tego nie robisz. Czy czyjeś zdanie i dobre rady cokolwiek Cię obchodzą? Bo jeśli nie, to po co wszyscy staramy się, żebyś była bezpieczna? Kiedy wreszcie dorośniesz i przestaniesz mieć wszystko gdzieś?
-Nic nie jest tak jak myślisz.
-Na chwilę obecną, nie chcę wiedzieć. Porozmawiamy kiedy wytrzeźwiejesz, o ile będziemy mieli o czym. Nie wiem co mam teraz z Tobą zrobić, nie mogę odwieźć Cię do domu. Chociaż może powinienem, może chociaż Twoja babcia by na Ciebie wpłynęła. Jesteś niemożliwa, a Zed się o wszystkim dowie. Nie mam zamiaru Cię kryć, bo na to nie zasługujesz.
To mnie zabolało. Nie odezwałam się już ani słowem. Było mi głupio, czułam się okropnie, bo Aaron miał rację. Nie warto mi pomagać.
Dojechaliśmy do domu chłopaka, zrobiłam sobie herbatę i poszłam do sypialni, w której pojawiałam się częściej niż we własnym domu. Nie mogłam zasnąć przez całą noc, męczyły mnie wyrzuty sumienia. Aaron także nie spał, słyszałam jak chodzi po domu i rozmawia z kimś przez telefon. Możliwe, że z moim bratem, jednak nie słyszałam co mówi, nie chciałam.
Około trzeciej nad ranem rozładował mi się telefon i byłam skazana na katowanie się myślami. Byłam pewna, że nie uda mi się zmrużyć oka, więc postanowiłam wziąć kąpiel. Liczyłam na to, że pomoże mi się uwolnić od wszystkich myśli choć na chwilę.
W domu Aarona czułam się bardzo swobodnie i bez namysłu napełniłam całą wannę gorącą wodą. Czułam jak ciepło otula mnie z każdej strony, a moje spięte mięśnie się rozluźniają. Wiśniowy zapach płynu do kąpieli unosił się w całej łazience. Zamknęłam oczy i pozwoliłam emocjom opaść. Z błogiego stanu wyrwał mnie głos Aarona.
-Wszystko w porządku?!- mówił głośno pukając w drzwi.
-Ym tak- odpowiedziałam wychodząc z wanny- Już wychodzę.
Woda była już zimna. Moja relaksująca kąpiel zmieniła się najwidoczniej w wodną drzemkę.
Osuszyłam ciało ręcznikiem i owinęłam nim włosy, bo niestety Aaron nie posiada w domu suszarki. Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Była około szósta nad ranem. Chłopak wciąż robił coś w salonie, więc postanowiłam do niego zejść. W głowie miałam ułożony już scenariusz naszej rozmowy.
Aaron siedział przy stole, wpatrzony w ekran komputera. Sprawdzał nerwowo telefon i zapisywał coś w notatniku.
-Przestraszyłaś mnie.- Powiedział nie przerywając pracy.
-Przepraszam.
-Nie teraz, wcześniej.
-Za tamto też, nie myślałam, że zasnę.. w wannie- powiedziałam- i za tamto jeszcze wcześniej też przepraszam.
Chłopak odwrócił się w moją stronę z nutą zadowolenia na twarzy. Wskazał dłonią na krzesło obok niego i poprosił, żebym usiadła i zaczekała, a sam zniknął w kuchni. Chwilę później pojawił się obok mnie z dwoma kubkami.
-Kawa- podałam mi jeden i rzucił mi aktorski uśmiech.
•AARON•
Julia podziękowała mi za kawę z ulgą w głosie, widać było, że bardzo jej potrzebowała. Miałem zdecydowanie lepszy humor niż kilka godzin temu, chciałem z nią porozmawiać. Wyjaśnić tyle ile mogę i zdobyć jej zaufanie. Skończyłem pisać maila i zamknąłem laptopa, po czym skupiłem całą swoją uwagę na dziewczynie.
-Porozmawiajmy- zacząłem spokojnym głosem.
-Jak dorośli- dokończyła, a ja przytaknąłem.
Zauważyłem jak się denerwuje i skupia zbyt dużo uwagi na oglądaniu zwykłego, białego kubka.
-Bądź ze mną szczera, tylko tego oczekuję. Nie ma tutaj Zeda, o niczym się nie dowie. Wszystko zostanie między nami. Nie będę Cię opieprzał za jego błędy wychowawcze ani za Twoje nieposłuszeństwo. A jeśli to robiłem to tylko dlatego, że się o Ciebie martwię.- powiedziałem szczerze, z opanowaniem, licząc na to, że dodam jej otuchy.
-Ty też bądź ze mną szczery- wyrzuciła z siebie- Mam już dość tych Waszych gierek. Nie wiem komu mogę ufać, kiedy najbliżsi nie są ze mną szczerzy.
Rozumiałem ją, miała prawo być zdezorientowana i przytłoczona wszystkim, co dzieje się wokół niej. Jednak rozumiałem też nas, staramy się z Zedem, aby nic jej nie groziło, a prawda może jej zagrażać. Naszym największym problemem jest Criss, a ja muszę złamać zasady.
-Zawrzyjmy umowę- zaproponowałem- Ty i ja, teraz, tylko prawda.
Dziewczyna przytaknęła i podała mi rękę na znak zawarcia umowy, a ja byłem z siebie dumny, że jestem na dobrej drodze, żeby do niej dotrzeć.
-Powiedz mi wszystko o tym co łączy Cię z Crissem i co wydarzyło się wczoraj.
-Dlaczego akurat o tym chcesz wiedzieć?- odparła i przewróciła nerwowo oczami.
-Bo to on jest zagrożeniem.
-Jakim zagrożeniem? Wszyscy zwariowaliście na jego punkcie, macie jakąś obsesję! Tak trudno uwierzyć w to, że się zmienił?- nasza normalna rozmowa nabrała tempa, a Julia zaczęła tracić kontrolę. Na słowo "zmienił" wybuchnąłem śmiechem.
-Naprawdę jesteś tak głupia, żeby wierzyć w to, że się zmienił?- wykrzyczałem i podniosłem się z krzesła.- Myślisz, że wrócił tu, bo się stęsknił?
-Jesteś takim samym palantem jak on.- warknęła, a oczy zaszły jej łzami. Kiedy wstała i chciała pobiec w stronę schodów, złapałem ją i przycisnąłem do kolumny podtrzymującej sufit.- Puszczaj mnie, Aaron.
-Podoba Ci się to jak Cię traktuje, jak posuwa na boku inne laski i sprzedaje swoich kumpli za koks? A może o tym nie wiesz, bo nie chcesz słuchać tego co chcemy Ci powiedzieć, a sama nie potrafisz otworzyć oczu?- krzyczałem na nią, mimo, że tego nie chciałem. Widziałem strach w jej oczach i czułem jak przestaje się wyrywać z mojego uścisku. Przesadziłem i byłem tego świadomy.
-Przestań, proszę.
-Spójrz na mnie- powiedziałem uspokojonym głosem i złapałem ją delikatnie za brodę, zmuszając, żeby spojrzała mi w oczy.- Nie chcę Cię krzywdzić, przepraszam, ale po prostu mi zaufaj.
-Więc dlaczego kłamiesz?- odparła po dłuższej chwili, a ja odsunąłem się od niej i podszedłem do komputera.
-Chcesz dowodów? Dostaniesz je.
Otworzyłem folder ze wszystkimi informacjami na temat Crissa, które udało mi się zdobyć w nocy. Były tam zdjęcia, wiadomości, maile i zapisy rozmów z tego miesiąca. Dziewczyna przeglądała wszystko ze skupieniem , od czasu do czasu przeczesując nerwowo ręką włosy. Nie odzywała się. Była niepokojąco spokojna jak na siebie. Było mi przykro, że musiała się o tym dowiedzieć w ten sposób i że nie powstrzymałem swoich emocji, ale miałem nadzieję, że to zmieni jej nastawienie do sytuacji, w której oboje jesteśmy. Siedzieliśmy w ciszy przez jakieś pół godziny, kiedy Julia skończyła wszystko przeglądać, wstała i powiedziała oschle:
-I tak nigdy go nie kochałam.
Po czym rzuciła kubkiem w ścianę, a ten rozbił się na tysiące drobnych kawałków. Nie spodziewałem się po niej takiej reakcji, ale miałem świadomość, że nikt nie przyjął by tego na spokojnie.
-Zatem wiesz dlaczego tu wrócił?- zapytała obojętnym tonem.
-Nie do końca, ale jest to na pewno związane z Tobą- odpowiedziałem i podszedłem do dziewczyny- Dlatego musisz uważać.
-Dasz mi broń?-zapytała, byłem zszokowany jej pytaniem.
-Co?! Nie, oczywiście, że nie.
-To dobrze, bo mam ochotę Was wszystkich zabić i nikt by mnie nie powstrzymał- powiedziała jakby było to coś najnormalniejszego w świecie, a ona byłaby w stanie to zrobić bez mrugnięcia okiem- Czy możesz mnie już odwieźć do domu?
________
Jeden z krótszych i nudniejszych rozdziałów, ale musicie mi to wybaczyć, to konieczne przed dalszymi częściami, w których zabawa zacznie się rozkręcać.
Dziękuję za 100 gwiazdek! I podziękujmy wszyscy Jackowi, który ciągle kopie mnie w tyłek, żebym pisała i wrzucała rozdziały!
Komentujcie i "gwiazdkujcie" to ogromnie motywuje!
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale <3
Julia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro