Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział II Drogie śniadanie

Otworzyłam oczy. Problem w tym, że nie obudziłam się w tym samym miejscu, w którym zasnęłam. Leżałam w moim łóżku, przykryta miękką kołdrą.
Nurtowałonie tylko jedno pytanie.

Kto i kiedy mnie tu przyniósł?

Obróciłam się na drugi bok, a moim oczom ukazały się wystające spod kołdry, blond włosy. Myślałam, że wraca dopiero za tydzień czy dwa. Ucieszyłam się.

Przysunęłam się i przytuliłam do jego pleców. Wzięłam głęboki oddech i napawałam się męskim zapachem. Po krótkiej chwili poczułam, że Adrien zaczyna się wiercić i odwrócił sie w moją stronę.
Powitał mnie pocałunkiem w czoło.

- Kiedy przyjechałeś? - jeszcze bardziej się w niego wtuliłam.

- Około trzeciej w nocy, a co? Fajna niespodzianka? - objął mnie ramieniem.

- Zajefajna. - zaśmiałam się - A Alya gdzie? Śpi w salonie?

- Nie, Nino mnie odwiózł i przy okazji zabrał ją do domu. Wyglądałyście komicznie, całe w popcornie i poczochrane! - śmiał się w niebo głosy.

- Jezu, jak mnie głowa boli... - faktycznie bolała.

- Kacyk męczy? Ile wypiłyście? - nie przestawał się śmiać.

- Nie pamiętam, ale wiem, że czeka mnie niezłe sprzątanie po wczoraj.

- Nic cię nie czeka. Ogarnęliśmy wczoraj jeszcze.

- Poważnie? Dziękuję. - pocałowałam go w usta. Adrien wstał i założył na siebie spodnie. Wychodził z pokoju.

- Wstawaj, już późno! - rzucił w moją stronę.

- Jeszcze chwilę no, nie wiesz jakie to łóżko wygodne?

- Wiem, bo sam je kupowałem. No dobra, a co powiesz na śniadanko do łóżka?

- Mógłbyś? To poproszę. - posłałam mu całusa, ten udał, że go łapie i wyszedł.

Przypomniałam sobie o tej niespodziance. Ciekawe co wykombinował... Znaczy i tak ten powrót był dla mnie zaskoczeniem, ale znam go już trochę i wiem, że to nie o to chodziło.

Odpaliłam wyświetlacz telefonu i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Wyświetlił mi się post William'a Spring'a.

Tak właściwie nie znam przyczyny odwołania spotkania. Mam nadzieję, że po prostu zostało przełożone na inny termin. To może być jedyna taka szansa dla naszej firmy.

Do sypialni dumnym krokiem wkroczył mój ukochany, nucąc sobie jakąś melodię i trzymając w rękach tacę wypełnioną różnym smakołykami.

- Ta dam! Proszę bardzo, słońce ty moje. - podciągnęłam i oparłam się o tylną cześć łóżka, a Adriene postawił tacę na kołdrze.

- Postarałeś się! Wygląda przepysznie!

- Dobrze, to będzie...jeden całus w usta!

- Nie za drogo? - zażartowałam.

- A moge do pani dołączyć? - powiedział flirciarskim głosem. Boże, jak ja to kocham!

- Niech no się zastanawię... Może Pan, ale zapłacić i tak zapłacę.

- Umowa stoi! - usiadł obok mnie i musnął bok mojej głowy nosem.

Dotrzymałam obietnicy i zapłaciłam za śniadanie do łóżka. Razem zjedliśmy posiłek. Przy okazji Adrien pokazał mi na telefonie zdjęcia z Los Angeles. Szkoda, że mnie tam ze sobą nie zabrał... No, ale to jego praca, a ja nie jestem ani modelką, ani ładna. Przynajmniej nienajpiękniejsza, żeby nie było, że szukam atencji.

Wracając.

Do Adriena zadzwonił telefon, więc przeprosił mnie i wyszedł z pokoju.
Byłam ciekawa kto zadzwonił, bo nigdy wcześniej nie wychodził i rozmawiał przy mnie. Tak, wiem, że nie muszę wszystkiego wiedzieć.
Po cichu wstałam i stanęłam za futryną.

- Stary spokojnie...nie ma się...powtarzam ci po raz setny...nie bój się! No i co z tego, że tego jeszcze nie zrobiłem? Myślę, że to dla nas za wcześnie... No tak...zgodzi się...napewno. Zobaczysz...jeszcze się zdziwisz...muszę kończyć. No, hej.

W ekspresowym tempie wskoczyłam spowrotem pod kołdrę i udawałam, że nic się nie stało. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że rozmawiał z Nino. Tylko o czym? Kto i na co mógł się zgodzić? I na co jest dla nas za wcześnie?!

Dobra, nie będę wsadzać w tą sprawę swojego nosa.

Ale muszę się chociaż spróbować dowiedzieć no!

- Kto dzwonił? - spytałam.

- Nino, smakuje? - dosiadł się spowrotem obok.

- Pyszności! A co chciał?

- A to nie ważne. Wiesz, wy macie babskie sprawy, my mamy męskie. - puścił mi oczko.

- No dobra.

- Chcesz dzisiaj pójść do parku albo nad rzekę na piknik wieczorem?

- Zapomniałeś, że jest październik?

- Okej, o tym nie pomyślałem. To może...

- A co ty tak wymyślasz? Jakaś okazja specjalna?

- Nie, po prostu chce z tobą spędzić trochę czasu. To coś dziwnego?

- Ani trochę. - uśmiechnęłam się - Może kręgle?

- Dobry pomysł!

- Weźmiemy ze sobą kogoś? Alya i Nino, Chloe i Luka?

- Absolutnie, to ma być nasz i tylko nasz wieczór. Zarezerwuję tor na osiemnastą, pasuje Ci?

- Pasuje, pasuje.

- Ja muszę pojechać jeszcze na przegląd auta. Wrócę maksymalnie do dwóch godzin. - wziął ubrania z szafy i pokierował się do łazienki.

- Pa myszko! - wyszedł z domu.

Czyli mam teraz czas dla siebie, tak? Ale może ugotuję coś dobrego na obiad, Adrien się ucieszy. Teraz jadał tylko w restauracjach, pewnie tęskni za "domowym obiadkiem".

Ubrałam na stopy kapcie i ruszyłam w stronę kuchni. Otworzyłam i stanęłam przed lodówką. Postanowiłam zrobić spaghetti z sosem pomidorowym.

Wyjęłam wszystkie potrzebne mi składniki i położyłam je na blacie wyspy kuchennej. Po kolei zabrałam się za krojenie, smażenie, mieszanie, doprawianie...

Włączyłam w telewizji stacje z przeróżnymi piosenkami. Śpiewałam pod nosem, troszkę tańczyłam, bo czemu nie?

Po całym domu roznosiły się piękne zapachy, które sprawiały, że ślinka sama zaczynała cieknąć po brodzie.

Usłyszałam w przedpokoju przekręcenie klucza w zamku.

- Co tak pachnie? - krzyknął jeszcze ściągając buty.

- Coś dobrego!

- No nie wierzę, spaghetti! - zajrzał do garnka przez moje ramię. Złapał mnie w tali i stanął za mną.

- I jak? - wsadziłam mu łyżkę z odrobiną sosu do buzi.

- Przepyszne. Pomóc Ci w czymś?

- Jeśli możesz to zanieś dzbanek z sokiem na stół. Odcedzę makaron i zaraz wrócę z talerzami.

- Się robi!

Zostałam sama w kuchni. Wstawiłam do zlewu durszlak i wzięłam w ręce garnek. W jednej ręce miałam szmatkę, żeby się nie poparzyć o bardziej rozpalony uchwyt.
Powoli przelewałam wodę z makaronem do sitka. Nagle garnek wyśliznął mi się z ręki i zahaczył o ściankę zlewu. Pozostała w nim jeszcze woda po części wzbiła się w powietrze, idealnie ładując na mojej prawej dłoni.

- Ała! - od razu odskoczyłam, po czym odkręciłam zimną wodę, pod którą wstawiłam oparzoną rękę.

- Co się stało? O mój boże! - Adrien zaniepokojony moim krzykiem i hukiem spadającego garnka przybiegł do kuchni. - Trzymaj tą rękę pod wodą.

Zaciskałam zęby z bólu. Niestety jedna łza nie wytrzymała i spłynęła po moim policzku. Blondyn szybko ją otarł i razem ze mną trzymał rękę pod lodowatą wodą.

- No już, lepiej?

- Tak... - nie wypuszczałam dłoni spod strumienia. Jedno jest pewne, dzisiaj zagram w kręgle lewą ręką.

- Odpuścimy sobie te kręgle dzisiaj, pójdziemy kiedy indziej.

- Przecież tak się cieszyłeś, dam sobie radę drugą.

- O nie, nie, nie. Zostaniemy w domu i obejrzymy jakiś film. Ewentualnie pogramy w planszowkę, zgoda?

- Niech ci będzie. Przepraszam... Dalej jestem niezdarą.

- Każdemu się mogło zdarzyć, Mari. Nie przejmuj się! - zaśmiał się.

Usiadłam na kanapie, a Adrien poszedł do łazienki. Wrócił ze specjalną maścią na poparzenia i dosiadł się obok mnie.

- Mogę? - wyciągnął swoją dłoń do mojej.

Nie opierałam się. Zaczął delikatnie rozprowadzać chłodzącą substancję po zaczerwienionych miejscach.

- Ałć... - syknęłam pod nosem.

- Przepraszam. Gotowe. - owinął moją dłoń cieniutkim bandażem.

- Dziękuję, doktorze. - zaśmiałam się i pocałowałam w policzek.

- Nie ma za co, Moja Pani. - delikatnie pocałował moją ranę.

Adrien ugotował makaron jeszcze raz, a z podłogi wytarł to, co się rozlało. W spokoju zjedliśmy obiad, rozmawiając o wszystkim i o niczym.

Postanowiliśmy odpocząć i faktycznie obejrzeliśmy film. Adrien uparł się na komedię, nie protestowałam. Cały seans leżeliśmy wtuleni w siebie pod kocykiem.

- Kocham cię, wiesz? - szepnął mi do ucha.

- Ja ciebie też...

Cmoknął mnie w głowę, dalej oglądając film.

Dalej zastanawia mnie to zdanie "To jeszcze za wcześnie dla nas.". O co mu chodziło?
Narazie nie chcę jednak zadręczać tym głowy, postaram się odpocząć.

____________________________________

Hejka!

Rozdział pojawił się dość szybko :)

Podobało się?

Nie za dużo cukrzycy? 😂

Chce jeszcze podziękować za tak duży odzew pod "Prawie Idealni", który pojawił się ostatnio ❤️

No to chyba wszystko ^^

Głosik? 😏

Do następnego! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro