Rozdział I Niepotrzebny stres
Spanikowana biegałam po pokoju w tą i wewte. Alya w ciszy i z lekkim uśmiechem na twarzy obserwowała to, co wyczyniam. Na zmianę marszczyła brwi i pewnie w myślach mnie wyśmiewała.
– Za-wa-lę to!
– Ale o co ci chodzi? Czego ty się tak boisz? – tym razem nie zdołała ukryć rozbawienia.
– William Spring to jeden z najbardziej uznawanych projektantów mody! Gdzie ty żyjesz?
– Wiem kto to, ale czym ty się tak stresujesz?
– Czy ty mnie słuchasz? Mam dziś z nim rozmowę, która może zaważyć o mojej przyszłej pracy! I nawet samej przyszłości!
– Dobrze, ale jeżeli dalej będziesz biegać tymi obcasami to zrobisz dziurę w podłodze. – kiwnęła palcem w dół.
– Gdzie jest ta cholerna pomadka?!
– Ta? – mulatka złapała w ręce malutkie pudełeczko, które leżało tuż pod moim nosem.
Od razu wyrwałam jej zgubę i ruszyłam w stronę lustra. Ostatni raz się przejrzałam i obkręciłam, by sprawdzić każdy szczegół.
– I jak? - stanęłam przez koleżanką. Miałam na sobie białą sukienkę z odkrytymi ramionami, do połowy ud, beżowe szpilki i marynarkę w tym samym kolorze. – Ah, jeszcze włosy w kok!
– Nie! Zostaw tak, wyglądasz cudownie! – dla żartów zakręciła mną wokół mojej własnej osi.
– Muszę już wychodzić, jeśli nie chcę, żeby pocałował klamkę. Trzymaj kciuki, pa! – wybiegłam z torebką i kluczami od auta.
– No pa, pa. Mari... Czasami za bardzo przesadzasz. – złapała się za głowę i pokierowała się kuchni.
Pewnie znowu będzie mi wyżerać jedzenie z lodówki!
Niech stracę, już trudno.
No tak, moje rozstrzepanie. Jest początek wyjątkowo zimnego w tym roku października, a ja ubrałam na siebie cienką sukienkę, marynarkę i zapomniałam o jakichkolwiek rajstopach.
Brawo, Marinette. Brawo!
Dygotając z zimna wsiadłam do samochodu. Odpaliłam i ruszyłam w kierunku firmy. Uruchomiłam cichą muzyczkę w radiu, ale za bardzo mnie irytowała i pędem ją wyłączyłam.
W taki oto sposób resztę drogi spędziłam w ciszy.
***
Zaparkowałam auto na tylnym parkingu. Weszłam przez szklane drzwi i już na wejściu powitał mnie uśmiech dziewiętnastoletniej dziewczyny, która od niedawna u nas pracowała. Jak narazie siedziała na recepcji, ale ja podobnie zaczynałam. Podczas rozmów w trakcie przerwy pokazała mi, na moją prośbę, kilka swoich projektów. Jest skromna, ale jakże utalentowana. Czekam tylko na moment, gdy będziemy mogły razem współpracować.
– Dzień dobry! – wychyliła się zza blatu.
– Cześć Anna! Już mówiłam ci, nie postarzaj mnie, mam dwadzieścia jeden lat! – obie się zaśmiałyśmy.
– No tak, przepraszam Marinette. Coś się stało? Wyglądasz na zestresowaną.
– Mam spotkanie. Mogłabyś podać mi klucze do sali?
– Jasne. – podała mi to, o co prosiłam.
– Trzymaj kciuki, William Spring to jednak ktoś.
– Powiedzenia!
Wezwałam windę, która zawiozła mnie na drugie piętro. Na nim były sale konferencyjne, w których przeważnie odbywały się różnego rodzaju spotkania.
Odłożyłam na krześle torebkę, uchyliłam okno i włączyłam czajnik elektryczny. Spojrzałam na zegarek w telefonie.
– Mam pół godziny. Nie jest źle. – stwierdziłam.
Wyciągnęłam najpotrzebniejsze papiery i dokumenty, folder z najlepszymi projektami i reklamą naszej firmy Cristal.
Odpaliłam telefon w celu sprawdzenia wiadomości z życia Paryżan, by zabić czas. Po chwili scrollowania tekstu na górze ekranu pojawiła się wiadomość.
– Jak sobie radzisz beze mnie? Już po? – To Adrien.
– Dopiero się zacznie, mam pół
godziny :) – odpowiedziałam.
– Będę trzymać kciuki! Kto go przekona, jak nie ty? ;)
– Oby tak się stało. A u ciebie? Wszystko w porządku? Jak jest w Los Angeles?
Chyba zapomniałam wspomnieć, że aktualnie Adrien jest na delegacji. Sesje zdjęciowe, pokazy i spotkania z ważnymi osobistościami. Czyli tak jak każde jego wyjazdy.
– Tak jak zwykle. A tak w tajemnicy... Mam coś dla Ciebie :D
– Czyżby? – zaintrygował mnie i wzbudził moją ciekawość – Co takiego?
– Ha! Niespodzianka to niespodzianka! Dowiesz się jak wrócę.
– To wracaj do mnie prędko! Tęsknię bardzo, wiesz?
– Ja za tobą też, myszko. Napiszę za kilka godzin, okej?
– Trzymam za słowo.
– Buziolki :*
Przyznam, że straciłam poczucie czasu, ponieważ minęło dobre dwadzieścia minut od mojego przyjścia. Postanowiłam przejść się jeszcze do łazienki.
Na korytarzu dalej świeciło pustkami. Weszłam do damskiej toalety i załatwiłam potrzebę. Poprawiłam makijaż i włosy, po czym wróciłam do sali i odłożyłam torebkę na wcześniejsze miejsce.
Usłyszałam, że klucz w drzwiach przekręcił się. Podbiegłam, próbując otworzyć. Pukałam i wolałam, mając nadzieję, że ktoś mnie usłyszy. Niestety na próżno.
Uspokoiłam się odrobinę, ponieważ zaraz miałam mieć spotkanie i ktoś tu z naszymi gośćmi przyjdzie.
Jak bardzo się myliłam.
Właśnie otrzymałam wiadomość od sekretarki, że spotkanie zostało odwołane.
Wprost cudownie, nieprawdaż?
Poprosiłam ją, żeby mnie wypuściła, ale nie odpisywała. Pewnie zaczęła w tym momencie przerwę.
Zadzwoniłam do Alyi, żeby przyjechała i mi pomogła, ale nie odbierała.
Złośliwość rzeczy martw...żyw...nieważne.
Dobra, więc będę musiała wyjść oknem?
Zaraz, przecież mam klucze! Są jakieś zajęcia czy szkoły dla roztrzepanych. Błagam, powiedzcie, że tak!
Wydostałam się i zjechałam windą na parter. Wychodząc z niej wpadłam na moją sekretarkę z kluczami w ręce.
– Marinette?
– Nie pytaj. Zapomniałam, że mam klucze. Mam dzisiaj coś do zrobienia, oprócz tego odwołanego spotkania?
– Tak właściwie, to nie. Masz wolne, możesz wrócić do domu.
– Może i lepiej? Tyle się stresu najadłam na nic, ale przynajmniej odpocznę.
– Masz cały weekend! Odpocznij.
– Taki mam zamiar. Dobra, dzięki i miłego dnia!
– Wzajemnie! – odkrzyknęła.
Wsiadłam do auta i wróciłam do mieszkania. Zastałam je prawie puste, ponieważ Alya siedziała w łazience i śpiewała piosenki Beyoncé w wannie. Ja rozumiem, że mają z Nino prysznic w domu, ale bez przesady.
Zaśmiałam się i otworzyłam drzwi. Wyciągnęłam zza nich głowę, a Alya widząc mnie prawie wypuściła kieliszek wina. Jej mina była bezcenna!
– A ty co tutaj robisz? – specjalnie zrobiłam wkurzoną minę.
– No wiesz...a ty przypadkiem nie masz spotkania? – była mówiącą piwonią.
– Tak się składa, że odwołali mi w ostatniej chwili. A ty to co?
– Problemy robisz. – przewróciła oczami – możesz wyjść?
– Ale wisisz mi za wodę! – krzyknęłam żartując.
– Wypad! – rzuciła we mnie pianą.
– A to posprzątasz!
Wyszłam więc i śmiejąc się pod nosem udałam się do sypialni. Przebrałam się z sukienki w dresy i luźny t-shirt. Cieplutkie i grube skarpety to podstawa!
Zrobiłam nam herbatę, którą postawiłam na stoliku i rozsiadłam się na kanapie, czekając na przyjaciółkę. Zadzwoniłam na kamerce do Adriena i odpowiedziałam mu o tym krótkim, ale zarazem długim dniu.
Po jakiejś chwili Alya trzepnęła mnie w głowę, bo oboje się nabijaliśmy z niej. Niestety Adrien musiał kończyć, bo wzywali go na kolejną sesję, więc pożegnaliśmy się.
Alya z turbanem na głowie i również w wygodniejszych ciuchach usiadła obok mnie. Chwyciła pilot, kiedy po niego sięgałam i zrobiła tą swoją słynną, pewną siebie minę.
– Ej!
– Dzisiaj ja wybieram! – pomachała mi nim przed oczami, a ja od razu go przechwyciłam.
– No chyba nie! Co proponujesz?
Po pół godziny uzgodniłyśny wspólnie, co ostatecznie będziemy oglądać. Padło na jakąś trylogię z gatunku fantasy.
W między czasie zrobiłam popcorn, a Alya otworzyła kolejne wino. No wiecie, taki typowy babski wieczór. Wygrzebałam z szafki w łazience przeróżne maseczki, a każda wybrała coś dla siebie.
No obyło się bez ogórków na oczach, bo tak jakby potrzebowałyśmy je mieć otwarte.
Jak to my, przegadałyśmy pół seansu śmiejąc się i płacząc, plotkując i tak dalej.
Czułam się naprawdę dobrze, dawno nie mogłam się zrelaksować. To przez natłok obowiązków i pracy, moja przyjaciółka z resztą była w podobnej sytuacji.
Obie cieszyłyśmy się ze swojego towarzystwa. W końcu zaczęłyśmy wspominać wydarzenia sprzed kilku lat. Miracula, Władca Ciem, nasza misja i tak dalej.
– Ciekawe co robi Trixx...
– Pewnie bawią się z Tikki i resztą u Mistrza Fu. W sumie dawno się nie widzieliśmy wszyscy.
– Tak, a pamiętasz naszą walkę w Starożytnym Egipcie? To było coś...
– Mam nadzieję, że na Paryż już nigdy nikt nie napadnie. Ale powiem ci, że tęsknię za rolą Biedronki.
– A ja Rudej Kitki...
Obejrzałyśmy tego wieczoru chyba pięć czy nawet cześć filmów.
W końcu zasnęłyśmy na kanapie, a obok nas rozsypała się resztka popcornu.
____________________________________
Hejka!
Chyba każdy może się domyślić co wykombinowałam? 😂
Mam nadzieję, że fani książki "Prawie Idealni" ucieszą się na drugą jej część "Nieidealni" ❤️
Piszcie co sądzicie o tej kontynuacji >>>
Nie wiem jak wam, ale mi trudno było się z nimi rozstać 😂❤️
No to co?
Głosik? 🦉
Do następnego! 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro