39 - Ich pierwszy raz
Dzień, w którym miałam opuścić szpital, nadszedł szybciej, niż się spodziewałam. Czułam dziwną mieszaninę ulgi i lęku. Z jednej strony cieszyłam się, że wracam do normalności, a z drugiej, wiedziałam, że czeka mnie bardzo trudna rozmowa na policji. Musiałam złożyć zeznania i opowiedzieć o wszystkim, co się wydarzyło, włączając w to to, co zrobił Yifan. Czułam ciężar, który nosiłam w sobie od tamtej feralnej nocy. Ale byłam pewna, że wreszcie miał zostać złożony przed wymiarem sprawiedliwości. Bałam się. Nie wiedziałam, jak to wszystko się potoczy.
Kiedy opuszczałam szpitalne drzwi, zobaczyłam mamę Jeongguk'a czekającą na mnie przy wyjściu. Stała spokojnie, ubrana w elegancki, szary płaszcz, z delikatnym uśmiechem na ustach. Wiedziałam, że była wspaniałym prawnikiem, doświadczoną i zdeterminowaną kobietą, ale w tej chwili wydawała się delikatna, jakby chciała mi dać do zrozumienia, że to nie ona jest tu po to, by rozkazywać, ale by wesprzeć.
— Jungmi, jak się czujesz? — zapytała z troską, gdy tylko podeszłam bliżej. Jej głos był spokojny, kojący, jakby chciała mnie uspokoić, choć doskonale wiedziała, że przede mną czeka jeszcze długa droga.
— Lepiej, dziękuję — odpowiedziałam, choć w rzeczywistości czułam się słaba. Ciało wciąż było obolałe po tygodniach więzienia i głodówki, a umysł zmęczony od przemyśleń. Mimo to starałam się wyglądać na silną, bo wiedziałam, że muszę taka być.
— Jeongguk opowiadał mi, co się stało — kontynuowała, patrząc na mnie z uwagą. — Wiem, że to nie jest łatwe, ale dobrze, że zdecydowałaś się działać. Nikt nie powinien przechodzić przez coś takiego bez wsparcia.
Wsiadłyśmy razem do samochodu. Pani Jeon prowadziła, a ja siedziałam obok, wpatrując się w mijające nas budynki. Czułam, jak moje myśli stają się coraz bardziej chaotyczne. Z jednej strony cieszyłam się, że to już koniec koszmaru, a z drugiej, wiedziałam, że to dopiero początek kolejnej bitwy, tej o sprawiedliwość.
— Wiem, że to trudne — powiedziała nagle, wyczuwając moje napięcie. — Ale musisz pamiętać, że to nie twoja wina. Jesteś ofiarą, ale teraz stajesz się kimś, kto walczy o swoje prawa. A ja jestem tutaj, by ci pomóc.
Słowa te dodały mi otuchy, choć wciąż czułam, jak w środku coś we mnie drży. Opowiedzenie tej historii przed policją oznaczało, że wszystko, co przeżyłam, będzie musiało zostać opowiedziane na nowo, a każda najmniejsza część tamtej nocy będzie musiała zostać wyciągnięta na światło dzienne.
Dojechałyśmy na komisariat. Poczułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej. Zanim weszłyśmy do środka, pani Jeon zatrzymała się, patrząc na mnie z powagą.
— Będę z tobą przez cały czas, Jungmi. Jeśli w którymkolwiek momencie poczujesz, że potrzebujesz przerwy, wystarczy, że powiesz.
Pokiwałam głową, choć wciąż czułam się, jakbym szła w stronę przepaści. Weszłyśmy do środka, gdzie policjant zaprowadził nas do małej sali przesłuchań. Światło było tam chłodne, a pomieszczenie zaskakująco małe, co tylko potęgowało moje uczucie klaustrofobii. Na stole leżał dyktafon, a na krzesłach czekało dwóch funkcjonariuszy, gotowych do przesłuchania.
— Jest pani gotowa, panno Kim? — zapytał jeden z nich, a ja poczułam, jak suchość w ustach nagle mnie ogarnia.
— Tak — odpowiedziałam, choć nie byłam pewna, czy to prawda.
Postanowiłam opowiadać. Zaczęłam od początku, od tamtej nocy, kiedy Yifan zaczął się mną interesować. Mówiłam, jak stwarzał pozory, że jestem dla niego ważna. Później o tym, jak zaprosił mnie na imprezę. Opowiedziałam, jak się czułam. Byłam młoda, naiwna, i jak ufałam mu, nie wiedząc, do czego jest zdolny. Próbowałam zapanować nad drżeniem w głosie, ale im bardziej zagłębiałam się w szczegóły, tym trudniej było mi utrzymać emocje na wodzy.
— Byłam nieprzytomna. Nie wiem, co się działo, ale wiem, że mnie wykorzystał. Kiedy się obudziłam, było już za późno. On już... to zrobił — moje słowa były jak ciosy. Każde zdanie było jak rana, która ponownie się otwierała. Ale wiedziałam, że muszę przez to przejść.
Funkcjonariusze słuchali uważnie, zapisując każdy szczegół. Mama Jeongguk'a siedziała obok mnie, obserwując wszystko w milczeniu, ale czułam jej obecność. Była jak ciche wsparcie, którego tak bardzo potrzebowałam.
Kiedy skończyłam, poczułam, jak ulga powoli zaczyna mnie ogarniać. Było to jednak ulotne — wiedziałam, że prawdziwa walka dopiero się zacznie. Ale teraz, kiedy opowiedziałam swoją historię, czułam, że zrobiłam pierwszy krok.
— Dziękujemy za pani zeznania, panno Kim — powiedział jeden z funkcjonariuszy. — Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by sprawiedliwość została wymierzona.
Spojrzałam na panią Jeon, która kiwnęła głową, jakby chciała mi powiedzieć, że teraz wszystko będzie dobrze. Ale czy mogło być to naprawdę? Wiedziałam, że czeka mnie jeszcze wiele trudnych chwil, ale przynajmniej teraz, nie byłam już sama. Miałam ludzi, którzy byli gotowi walczyć za mnie.
✯
Gdy wyszliśmy z komisariatu, czułam się dziwnie. Ulgę, że mam to za sobą, przeplatał lęk przed tym, co jeszcze przede mną. Przesłuchanie było trudne, ale potrzebne. Opowiedzenie prawdy o Yifan'ie i tym, co mi zrobił, sprawiło, że czułam, jakby ciężar, który nosiłam na swoich barkach przez długi czas, w końcu zaczął się zmniejszać. Wiedziałam jednak, że proces dopiero się zaczyna i że muszę przygotować się na długą walkę.
Jeongguk czekał na mnie przed komisariatem. Gdy tylko mnie zobaczył, wstał z ławki, na której siedział, i podszedł szybkim krokiem. W jego oczach dostrzegłam zmartwienie, ale też ulgę, że w końcu wyszłam. Bez słowa wziął mnie w ramiona, a ja oparłam głowę na jego ramieniu, czując, jak cały stres dnia zaczyna mnie opuszczać.
— Dobrze sobie poradziłaś — szepnął cicho, a ja przytuliłam się mocniej, wdzięczna za jego obecność. Przez chwilę staliśmy tak, w ciszy, po prostu ciesząc się swoją bliskością.
— Zabieram cię na randkę — powiedział nagle, odsuwając się lekko i patrząc mi prosto w oczy. Jego uśmiech był delikatny, ale w jego spojrzeniu kryło się coś więcej. Obietnica, że ten dzień skończy się lepiej, niż się zaczął.
— Randkę? — zapytałam z niedowierzaniem, nieco zaskoczona jego propozycją. Po wszystkim, co dzisiaj się wydarzyło, randka była ostatnią rzeczą, o której myślałam.
— Tak, randkę. Musisz się odprężyć. Potrzebujesz tego — odpowiedział z determinacją, nie dając mi szans na sprzeciw. A ja... ja poczułam, że tego właśnie potrzebuję. Oddechu, chwili tylko dla nas.
Wsiedliśmy na jego motor i ruszyliśmy w stronę plaży. Nie pytałam, gdzie dokładnie jedziemy. Wiedziałam, że mogę mu zaufać. Droga była spokojna, a ja patrzyłam na mijające nas budynki, zastanawiając się, jak wiele może się zmienić w ciągu jednego dnia? Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, plaża była niemal pusta, jedynie kilka osób spacerowało w oddali, a szum fal witał nas spokojem.
Jeongguk wyciągnął koc z bagażnika i rozłożył go na piasku, tuż przy brzegu. Usiadłam obok niego, opierając się o jego ramię, a on objął mnie, przyciągając bliżej. Na niebie zaczynały pojawiać się pierwsze gwiazdy, które migotały delikatnie na ciemniejącym horyzoncie.
— Kiedy byłem mały, zawsze chciałem mieszkać na plaży — powiedział nagle Jeon, przerywając ciszę. — Uwielbiam ten spokój. Wydaje się, że wszystko, co złe, zostaje zmyte przez fale.
Słuchałam go w milczeniu, czując, jak te słowa działają na mnie kojąco. Chociaż w głowie wciąż kłębiło się mnóstwo myśli, jego głos dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Tu było mi dobrze, przy nim. Jakby wszystkie problemy mogły na chwilę odejść w niepamięć.
— Czasami myślę, że gdyby nie ty, nie dałabym rady — powiedziałam cicho, odwracając się w jego stronę. Jego ciemne oczy patrzyły na mnie z uwagą, a w ich głębi dostrzegłam coś więcej niż tylko troskę. — Byłeś przy mnie, gdy było najgorzej. Nie wiem, jak mogę ci za to podziękować.
Jeongguk uśmiechnął się lekko, a jego dłoń delikatnie przesunęła się po moim policzku.
— Nie musisz mi dziękować. Jestem tu, bo cię kocham. To wszystko, co potrzebujesz wiedzieć.
Te słowa sprawiły, że moje serce zadrżało. Kochał mnie. To było dla mnie jak najpiękniejsza melodia, którą chciałam słyszeć w nieskończoność. Spojrzałam na niego, a nasze spojrzenia na chwilę się spotkały. Czułam, jak jego bliskość wypełnia mnie ciepłem, które rozpraszało wszelkie moje lęki i wątpliwości.
— Też cię kocham — odpowiedziałam cicho, a nasze usta spotkały się w delikatnym pocałunku. Był ciepły, pełen czułości, jakby wszystkie słowa, które moglibyśmy powiedzieć, zostały zamknięte w tym jednym momencie.
Resztę wieczoru spędziliśmy, siedząc na plaży, rozmawiając o wszystkim i o niczym. O marzeniach, o przyszłości, o drobnych codziennych rzeczach, które nagle stały się ważne. Każda minuta była cennym wspomnieniem, a ja wiedziałam, że choć przed nami wciąż wiele trudnych chwil, teraz, w tym momencie, byliśmy razem.
Kiedy gwiazdy na niebie zaczęły świecić pełnym blaskiem, JK objął mnie mocniej. Oparłam głowę o męskie ramię, a jego serce biło miarowo. Czułam się bezpieczna, szczęśliwa i pełna nadziei na przyszłość. Noc była chłodna, ale ramionach ukochanego było mi ciepło.
— Nie chcę cię nigdy stracić — szepnął nagle, a jego głos brzmiał poważnie, pełen emocji. —Wiem, że przed nami jeszcze wiele do przejścia, ale obiecuję, że zawsze będę przy tobie. Kocham cię bardziej, niż potrafię to wyrazić.
— Nie stracisz mnie — odpowiedziałam, uśmiechając się delikatnie. — Jestem tu i nigdzie się nie wybieram.
Ten wieczór na plaży, w blasku gwiazd, był momentem, który na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Był to początek czegoś nowego, coś, co miało nas jeszcze bardziej zbliżyć. W tamtej chwili wiedziałam, że niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość, będziemy w tym razem.
✯
Siedzieliśmy w małej kawiarni niedaleko plaży, gdzie niedawno spędziliśmy naszą kolejną randkę. Promienie zachodzącego słońca wpadały przez okno, tworząc ciepły blask na drewnianych stołach. Atmosfera była spokojna, ale w powietrzu czułam napięcie. Jeongguk patrzył na mnie, jego oczy pełne były myśli, które wyraźnie chciał ze mną podzielić. Widziałam, że coś go trapiło, i wiedziałam, że musi mi to w końcu wyznać.
— Muszę ci coś powiedzieć — zaczął cicho, pochylając się nad stołem. Wziął głęboki oddech, jakby szykował się do opowiedzenia czegoś, co długo w sobie dusił. Patrzyłam na niego z pełnym skupieniem, dając mu czas na zebranie myśli.
— Ci faceci, którzy mnie ścigali... i przez których cię porwali — przerwał na chwilę, patrząc w stronę okna. — To nie było tylko dlatego, że chciałem uniknąć zapłacenia długu.
Jego słowa sprawiły, że poczułam się nieswojo, jakby coś ciemnego przetoczyło się przez pokój, ale starałam się zachować spokój. Wiedziałam, że Guk nie zrobiłby niczego, co mogłoby nas skrzywdzić celowo. Jego oczy, pełne troski i miłości, były dowodem na to, że chciał chronić mnie za wszelką cenę.
— Wiesz, że przez długi czas miałem problemy z pieniędzmi, bo nie chciałem brać od rodziców... Pracowałem po szkole w różnych miejscach, robiłem rzeczy, których nie jestem dumny, ale... jakiś czas temu, kiedy próbowałem się z tego wyplątać, policja zaproponowała mi układ. — Przerwał, jakby zbierał siły, by kontynuować. — Pomagałem im złapać większych graczy, ludzi, którzy robili naprawdę brudne interesy. Z czasem zaczęło się to wymykać spod kontroli.
— Pomagałeś policji — zapytałam zaskoczona, starając się zrozumieć, jak daleko to wszystko zaszło. W mojej głowie pojawiły się obrazy Jeongguk'a stawiającego czoła niebezpiecznym ludziom, ryzykującego życie, aby pomóc w ich schwytaniu.
— Tak, przez to wpakowałem się w większe problemy. Ci faceci, którzy mnie ścigali, to resztki tego świata, który próbuję zostawić za sobą. Wiedzieli, że przyczyniłem się do schwytania kilku dużych ryb, i teraz chcą zemsty. Zobaczyli nas w kręgielni i wyciągnęli słuszne wnioski, że czuję coś do ciebie. Dlatego to wszystko się wydarzyło. Dlatego cię porwali.
W jego głosie wyczułam ból, jakby oskarżał samego siebie za to, co się stało. Milczałam przez chwilę, pozwalając jego słowom zapaść w mojej świadomości. To, co powiedział, było trudne do przyjęcia, ale zrozumiałam, że nie zrobił tego z własnej woli. Chciał się wyrwać z tej sytuacji, a to, że próbował współpracować z policją, było jego sposobem na oczyszczenie swojego życia. Był odważny, ale ta odwaga kosztowała nas oboje wiele.
— Jeongguk... — zaczęłam, ale nie wiedziałam, co powiedzieć. Było we mnie tyle emocji: strach, zrozumienie, wdzięczność. Dotknęłam jego ręki, która spoczywała na stole, i spojrzałam mu w oczy. — Jestem dumna z tego, co zrobiłeś. Wiem, że to było trudne, ale zrozum, że nikt nie jest doskonały. Ważne jest to, że starałeś się zmienić swoje życie na lepsze.
Jego dłoń ścisnęła moją delikatnie, a w jego oczach pojawił się cień ulgi. Widziałam, że te słowa wiele dla niego znaczyły. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, trzymając się za ręce, jakby to mogło zmazać wszystkie troski i lęki.
— Jest jeszcze coś, o czym mogę ci już powiedzieć — dodał nagle, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Wtedy przypomniałam sobie ten moment, gdy zadowolony i szczęśliwy miał swoją tajemnicę. — Dostałem się na staż do prestiżowego studia tatuażu w Seulu.
Zaskoczona, spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
— Naprawdę? To wspaniałe! — zawołałam z entuzjazmem, nie mogąc ukryć radości. — Zawsze o tym marzyłeś!
Jeongguk uśmiechnął się szerzej, widząc moją reakcję.
— Tak, nie mogłem w to uwierzyć, kiedy otrzymałem wiadomość. To studio to jedno z najlepszych w kraju. Mam szansę pracować z ludźmi, których podziwiałem od lat. I... to wszystko dzięki tobie, Jungmi. Byłaś przy mnie, wspierałaś mnie, kiedy miałem wątpliwości. Bez ciebie nie osiągnąłbym tego. Zmieniłaś mnie.
Czułam, jak moje serce bije szybciej, słysząc jego słowa. Byłam dumna z Jeon'a, widząc, jak ciężko pracował, by realizować swoje marzenia. To, że sięgnął po coś, co wydawało się nieosiągalne, było dowodem na jego determinację. W jego oczach widziałam iskrę nadziei, która zapalała się coraz mocniej.
— Jestem taka dumna z ciebie — powiedziałam, uśmiechając się do niego ciepło. — Zasługujesz na to. Jesteś niesamowicie utalentowany i wiem, że ten staż otworzy przed tobą wiele drzwi.
JK nachylił się nad stołem, a jego twarz zbliżyła się do mojej.
— Jest jeszcze coś, czego jestem pewien — szepnął, a jego głos był pełen uczucia. — Kocham cię, Jungmi. I wiem, że cokolwiek się wydarzy, chcę być przy tobie. Zawsze.
Czułam, jak moje serce topnieje, słysząc te słowa. Bez wahania nachyliłam się i pocałowałam go, oddając całe uczucie, które w sobie nosiłam. Nasze usta spotkały się w delikatnym, czułym pocałunku, który wydawał się zawierać wszystkie nasze obietnice, wszystkie nadzieje na przyszłość.
Kiedy odsunęliśmy się od siebie, patrzyłam na Jeongguk'a, wiedząc, że niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość, razem stawimy temu czoła. Miałam go przy sobie, a on miał mnie. To była nasza siła, nasza miłość, która mogła pokonać wszystko.
✯
Po zakończeniu dnia pełnego emocji i rozmów, Jeon zabrał mnie do swojej posiadłości. To było miejsce, które zawsze mnie fascynowało. Nowoczesny dom otoczony zielenią, schowany od zgiełku miasta, gdzie czas zdawał się płynąć wolniej. Kiedy przeszliśmy przez bramę, moje serce zaczęło przyspieszać. To nie był pierwszy raz, kiedy tu byłam, ale teraz było coś innego w atmosferze. Coś, co unosiło się między nami. Spokój nocy przesiąknięty cichym szumem wiatru, zapachem wilgotnej trawy i szelestem liści tworzył idealne tło dla tego, co miało nadejść.
Guk zaprowadził mnie do środka, a ciepłe światło lamp witało nas, jakby tylko na nas czekało. Miałam na sobie jego skórzaną kurtkę, którą mi podał wcześniej, bym nie zmarzła, a on uśmiechał się do mnie nieco niepewnie, jakby zastanawiał się, czy nie przekracza pewnych granic. Czułam, jak coś w nim walczy. Pragnienie bycia blisko mnie, a jednocześnie chęć dania mi przestrzeni, jakby obawiał się, że mogę się wycofać.
— Jeśli czujesz, że potrzebujesz czasu, mogę pojechać z powrotem do ciebie — powiedział, patrząc mi prosto w oczy. — Nie chcę wywierać na tobie żadnej presji, Jungmi.
Spojrzałam na niego, czując ciepło w sercu. To, że oferował mi wolność wyboru, tylko utwierdziło mnie w tym, jak wyjątkowy był. Nie chodziło o to, gdzie byliśmy fizycznie, ale o to, jak bardzo czułam się przy nim bezpieczna. Zbliżyłam się do niego, chwyciłam jego dłoń i delikatnie przycisnęłam do swojej piersi, czując bicie serca pod jego palcami.
— Jestem tutaj, bo chcę być z tobą — odpowiedziałam, starając się, by moja głos zabrzmiał pewnie, mimo że moje własne emocje wirowały w środku. — Nie chodzi o czas, chodzi o nas.
Na te słowa jego twarz rozświetliła się ulotnym uśmiechem, takim, który pokazywał, że zrozumiał. Pociągnął mnie delikatnie ku sobie i przytulił, a ja zanurzyłam się w jego ramionach. Jego dotyk był delikatny, ale pełen ciepła i siły, jakby starał się przekazać mi, że wszystko będzie dobrze, bez względu na to, co jeszcze nas spotka.
Dom był pusty. Okazało się, że państwo Jeon wyjechali na prawniczą konferencję, a Junghyun studiował w Seulu. Usiedliśmy na sofie w salonie, przy dużych oknach wychodzących na ogród. Jeongguk zrobił herbatę, ale oboje wiedzieliśmy, że to był tylko pretekst, by spędzić razem trochę więcej czasu w spokoju, zanim noc całkiem nas otoczy. Rozmawialiśmy o tym, co nas czeka, o jego stażu w studiu tatuażu, o moich planach na przyszłość.
— Chciałabym podróżować — powiedziałam, patrząc na kubek. — Zwiedzać świat, podziwiać zabytki.
JK uśmiechnął się, stwierdzając, że to piękne marzenia. Z każdą minutą i spojrzeniem, czułam, jak napięcie między nami narastało. Nie to złe napięcie, ale coś, co było nieuniknione, jakbyśmy oboje wiedzieli, że ta noc jest przełomem.
Kiedy cisza zaczęła dominować naszą rozmowę, Guk spojrzał mi w oczy, a jego dłoń nieśmiało zbliżyła się do mojej. Nasze palce splotły się w delikatnym geście. W tamtym momencie wiedziałam, że to nie jest tylko chwila, a początek czegoś głębszego.
— Chodźmy na górę — powiedział cicho, a jego głos był pełen troski i czułości.
Podążyłam za nim, czując, jak nasze kroki wydawały się niemal zsynchronizowane. W jego pokoju panowała cisza i kojąca atmosfera. Światło z ulicznych latarni wpadało przez zasłony, malując na ścianach cienie, które tańczyły w rytm naszych serc. Spojrzałam na nastolatka, a moje serce zabiło szybciej. Był kimś, komu zaufałam całym sercem, a to, co czułam w tamtej chwili, było czymś więcej, niż słowami, którymi mogłam to opisać.
Usiedliśmy razem na łóżku. Oparłam się o niego, czując jego ciepło. Milczeliśmy przez chwilę, ale nie była to niezręczna cisza — była pełna zrozumienia. Jeongguk delikatnie uniósł moją twarz ku sobie i złożył na moich ustach czuły pocałunek. To było coś więcej niż gest, to było wyznanie. Nie słowami, ale dotykiem, że jesteśmy dla siebie nawzajem. Noc była spokojna, a my, trzymając się za ręce, wiedzieliśmy, że to, co nas łączy, jest prawdziwe.
Patrząc w obraz nocy za oknem, myślałam o tym wszystkim, co wydarzyło się między nami. Czułam spokój i swego rodzaju podniecenie. Do nozdrzy wbijał się zapach Jeongguk'a. Przyjemnie pieścił zmysły, pozwalając, że się zaciągnęłam nieco mocniej.
— Wszystko dobrze? — zapytał JK, gładząc palcem wierzch mojej dłoni.
— Tak — odpowiedziałam szeptem. — Cieszę się, że jesteś przy mnie i możemy razem spędzać czas. Dziękuję za wsparcie, którego mi udzielasz. To wiele dla mnie znaczy.
Na twarzy nastolatka pojawił się szeroki uśmiech, a potem połączyliśmy swoje usta. Całowaliśmy się z początku subtelnie i delikatnie, gdy pozwoliłam sobie na większą śmiałość. Choć wielokrotnie obawiałam się tego momentu, byłam pewna, że wreszcie chcę przeżyć pierwszy raz na swoich własnych warunkach.
Jungkook jęknął, gdy palcami badałam skórę jego twardego brzucha. Przygryzłam wargę, zasysając ją i wywołując kolejne salwy jęków chłopaka. Przez moment nic się nie liczyło. Byliśmy razem, pomimo wszystkiego i wszystkich. Gdy chwyciłam klamrę jego paska, oderwał się, rozumiejąc, co chciałam uczynić.
— Jungmi... — wyszeptał delikatnie przerażony. — Na pewno wiesz, co robisz? Na pewno chcesz to zrobić?
Przygryzam wargę i pokiwałam głową. Wielokrotnie myślałam o tym, że chciałabym dać Jeon'owi przyjemność, na jaką zasługiwał. Lecz nie wiedziałam, a może bałam się wspomnień tamtej okropnej nocy, w której Yifan obdarł mnie z godności. Teraz natomiast znajdowałam się w pokoju Jeongguk'a, a nastolatek nie zamierzał mnie do niczego zmuszać. W jego ramionach odnalazłam ciepło i bezpieczeństwo.
Ponownie połączyliśmy usta, a oddechy zaczęły być coraz gorętsze. JK swobodnie manewrował swoimi dłońmi, gładząc moje plecy, ramiona, szyję. Oddawałam mu każdy z pocałunków, nieporadnie odpinając guzik jego jeansów. Pomimo drżenia palców, nie zniechęciło to chłopaka i mogliśmy kontynuować naszą wspaniałą noc.
Kiedy zostaliśmy w samej bieliźnie i mogłam podziwiać umięśnioną sylwetkę ukochanego, Kook'ie delikatnie ułożył mnie na pościeli. Momentalnie chciałam się zakryć, mając w głowie zakrzywiony obraz swojej sylwetki. On był niczym boski adonis, a ja... Paskudna, odrażająca meduza. Automatycznie chciałam się zasłonić, co od razu mi uniemożliwił.
— Jesteś piękna — wyszeptał zmysłowo. — Nie chcę, byś więcej się przede mną zakrywała i wstydziła.
Mówiąc te słowa, ciemnymi tęczówkami patrzył prosto w moje, niepewne i speszone. Skinęłam delikatnie głową i poczułam ponownie pocałunki Jeongguk'a. Ukochany pieścił mnie subtelnie, pozwalając, abym czerpała rozkoszy pełnymi garściami. Pokój wypełniły nasze gorące oddechy, stęknięcia i jęki.
Tamtej nocy przeżyła swój prawdziwy pierwszy raz i to z cholernie seksownym Jeon Jeongguk'iem.
OD Autorki: Pierwszy, tak długi rozdział. Mam jednak nadzieję, że się spodobał. A w piątek widzimy się na epilogu.
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro