37 - Komplikacje
Po powrocie do Busan codzienność znów zaczęła mnie przytłaczać. Szkoła, zaliczenia, zadania domowe. Życie ponownie wróciło do rutyny, jakby nigdy nie było przerwy. Drużyna koszykarzy przygotowywała się do ważnego meczu o mistrzostwo kraju, przez co atmosfera w szkole była napięta. Drużyna Busan miała zmierzyć się z drużyną z Seulu, a to wydarzenie stało się głównym tematem rozmów wszystkich uczniów. Czułam, jak emocje kipią w powietrzu, a kibice z niecierpliwością oczekują na ten wielki dzień.
W miarę zbliżania się meczu, w mojej głowie zaczęły kłębić się niepokojące myśli. Dowiedziałam się, że w drużynie Seulu są przyjaciele Yifana. Wróciły do mnie jego dawne słowa, niczym rzucony bumerang, a ich brzmienie sprawiało, że serce mi się ściskało. "Przeleciałem Jungmi" – to zdanie brzmiało w mojej głowie jak echo, wywołując falę wstydu i złości.
Nie mogłam uwierzyć, że Wu, zamiast zapomnieć o przeszłości, postanowił przyciągnąć ją i tutaj. Ponownie uczynił mnie obiektem żartów i poniżenia. Każdy dzień spędzony w szkole stawał się coraz trudniejszy, kiedy w pobliżu nie było przyjaciół. Dzień przed meczem, kiedy drużyna gości przyjechała do Busan, usłyszałam, jak chłopcy z drużyny Seulu chichotali na temat mojej naiwności, a ich słowa przesiąknięte były sarkazmem i pogardą. Każdy mój oddech stawał się cięższy, a radość z meczu, która powinna mnie wypełniać, zamieniała się w niepokój.
Podczas przerwy na lunch, widziałam, jak Yifan rozmawia z przyjaciółmi, którzy szykowali się na mecz. Siedziałam w kącie stołówki, trzymając w ręku widelczyk, który wydawał się za ciężki, by go unieść. Patrzyłam na ich rozbawione twarze i czułam, jak gniew kłębi się we mnie. Nie mówiłam za wiele, co zauważył Namjoon i zapytał, czy wszystko okej? Nie chcąc go denerwować, wytłumaczyłam się pośpiesznie dość błahym powodem. Nie wiedziałam, czy uwierzył, ale przestał dłużej drążyć temat.
W porównaniu do Jungmi sprzed roku teraz miałam przyjaciół, którzy mnie wspierali. Kana, Mei i Jimin wciąż byli przy mnie, dodawali mi siły, ale strach przed tym, co się wydarzy, zjadał mnie od środka. Każde wspomnienie z przeszłości bolało. Czułam, że muszę być silna, ale to wymagało ogromnego wysiłku.
Noc przed meczem, kiedy wszyscy skupiali się na strategii drużyny, ja nie mogłam zasnąć. Moje myśli krążyły wokół Yifana i jego złośliwych uwag. Dlaczego musiał wracać? Dlaczego nie mógł po prostu zniknąć? Zamiast snu, miałam przeczucie, że coś złego się wydarzy. Próbowałam skupić się na swoich przyjaciołach, ale lęk wciąż był obecny.
Kiedy nastał dzień meczu, hala wypełniła się emocjami. Kibice wiwatowali, trzymając w rękach flagi i transparenty. Z każdą chwilą adrenalina rosła, a ja wiedziałam, że nie mogę dać się zdominować przeszłości. Gdy drużyna Busan weszła na boisko, serce zaczęło mi bić szybciej. Patrzyłam na Jeonnguk'a, który wyglądał na skoncentrowanego i gotowego do walki. Czułam, jak jego determinacja przenika również mnie.
Kiedy sędzia gwizdnął na rozpoczęcie meczu i rzucił piłkę do góry, wszystko zaczęło się dziać w błyskawicznym tempie. Każdy rzut, każdy punkt, wydawały się ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Jednak, z kolejnym przewinieniem drużyny Seulu, moje myśli wracały do Yifana i jego słów. Próbowałam skoncentrować się na oglądanej grze, ale nie mogłam pozbyć się lęku, który mnie prześladował.
W końcu, gdy Han Gyujoon pojawił się na boisku, poczułam, jak serce mi zamarło. Jego pewność siebie, sposób, w jaki się poruszał, sprawiał, że miałam ochotę wymiotować. Wiedziałam jednak, że muszę być silna i stawić mu czoła. Choć jego prześmiewcze spojrzenia były jak cios, postanowiłam nie dać mu satysfakcji.
Mecz był emocjonujący, a my wszyscy zebrani na stadionie czuliśmy, że to więcej niż tylko sport. To była walka o godność, o to, by pokazać, że nie dajemy się zdominować przez snobów ze stolicy. Każda akcja na boisku była jak manifest naszej determinacji. Natomiast ja, musiałam udowodnić sobie i wszystkim, że nie jestem tą, którą Yifan próbował uczynić. W głębi serca miałam nadzieję, że drużyna Busan zdobędzie nie tylko trofeum, ale także szacunek, którego tak bardzo pragnęliśmy.
✯
Siedziałam na trybunach z Kaną, Hoseokiem i RM, otoczona wirującą atmosferą, która emanowała z boiska. Mecz był pełen emocji, a napięcie w powietrzu można było niemal poczuć. Drużyna Busan walczyła z drużyną Seulu, a każdy punkt zdobyty przez naszych chłopaków wywoływał okrzyki radości. Z każdą minutą serce mi biło coraz szybciej, a ja trzymałam kciuki za naszych zawodników.
W pewnym momencie, podczas zaciętej akcji, Jimin został sfaulowany w sposób, który wzbudził gniew nas kibiców. Widziałam, jak przewrócił się na parkiet, a w moim brzuchu poczułam falę niepokoju. Chłopak leżał na ziemi, a sędzia niepewnie podniósł gwizdek. W powietrzu dało się wyczuć złość. Z każdą sekundą kibice domagali się sprawiedliwości. Gdy na boisko wbiegła ekipa medyczna, zaczęłam się denerwować.
Mecz jednak trwał, a drużyna Busan wyraźnie walczyła z dekoncentracją. I choć Jimin był nieobecny, reszta ekipy dała z siebie wszystko. Każdy rzut i każda obrona była przepełniona pasją. W końcu, po emocjonującej końcówce, usłyszeliśmy sygnał sędziego. Wygraliśmy! Radość eksplodowała wśród kibiców, a ja skakałam z Jin'em z radości, choć w sercu miałam niepokój o Jimina.
Kiedy mecz się zakończył, adrenalina zaczęła opadać. Od razu pomyślałam o przyjacielu. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam, że musimy jak najszybciej udać się do szpitala. W tym momencie zauważyłam, że Jeongguk jest zdenerwowany. Jego spojrzenie zdradzało, że coś go trapi. Gdy usłyszałam, jak krzyknął, że idzie „wyrównać rachunki" z kimś z drużyny Seulu, poczułam, jak serce mi zamarło.
— Nie, Jeongguk, nie rób tego! — wykrzyknęłam, próbując go powstrzymać, ale on już ruszył w stronę, gdzie stał Yifan i jego koledzy. Widziałam, jego napięte mięśnie, gotowe do walki. Nie mogłam znieść myśli, że po meczu, który tak ciężko wywalczyli, miało dojść do dziecinnych zamieszek. Serce mi mocniej zabiło, a w głowie zaczęły pojawiać się najgorsze scenariusze.
— Jeongguk! — zawołałam ponownie, próbując go dogonić. Kiedy jednak dotarłam na miejsce, widziałam, jak Yifan stojący z Gyujoon'em, szykują się do konfrontacji. Atmosfera była napięta. Czułam, jak strach przejmuje kontrolę nad moimi myślami. Wydawało mi się, że świat zwolnił.
Jednak, gdy Guk ponownie dostrzegł mnie w tłumie, coś w jego spojrzeniu się zmieniło. Ujrzałam, jak jego mięśnie się rozluźniają, a gniew zamienia się w wahanie. Ostatecznie, widząc mnie, zrezygnował z konfrontacji. Mój oddech stał się wolniejszy, a serce znów zaczęło bić spokojniej.
— Chodźmy sprawdzić, co z Parkiem — powiedział Jeongguk, a w jego głosie słychać było zmęczenie. Ostatecznie wszyscy razem ruszyliśmy w stronę szpitala. Kiedy jechaliśmy, w powietrzu wisiało napięcie, ale nie mogłam się skupić na tym. Myślałam tylko o Jiminie i o tym, co mu się stało. Wiedziałam, że potrzebuje nas teraz bardziej niż kiedykolwiek.
Po przyjeździe do szpitala, serce mi zadrżało na myśl, że Park mógł cierpieć. Wszyscy rozdzieliliśmy się w holu. Byłam przepełniona troską i ruszyłam w stronę sali, gdzie go przywieziono. W momencie, gdy przekroczyłam jej próg, zobaczyłam go leżącego na łóżku, z opatrunkiem na nodze. Na jego twarzy malował się uśmiech, mimo bólu.
— Co ty tu robisz? — zapytał, a jego głos brzmiał jak kojący dźwięk. Podeszłam bliżej, czując ulgę, że jest w dobrym stanie.
— Wszyscy się martwiliśmy i ciebie — odpowiedziałam, próbując ukryć łzy, które zbierały się w moich oczach. — Jesteś dla nas ważny.
Zauważyłam, że przyjaciele dołączyli, otaczając nas wsparciem. Choć mecz przyniósł wiele emocji, to wiedzieliśmy, że prawdziwa siła tkwiła w tym, że mieliśmy siebie nawzajem.
✯
Siedziałam na zimnej ławce w szpitalu, w sercu czując ciężar niepokoju. Diagnoza nie była taka zła, lecz dobrą nowiną nie można było jej nazwać. Jimin miał złamaną nogę. Gdy lekarz postawił diagnozę, moje serce zamarło. Znalazłam się w takiej sytuacji, gdzie nagle wszystko nabrało innego znaczenia. Ból, który sprawił, że uśmiech zniknął z twarzy naszego przyjaciela, był przerażający. Wiedziałam, że to nie tylko fizyczna trauma, ale także emocjonalna.
W momencie, gdy lekarz wyszedł z sali, Jeongguk, z wściekłym wyrazem twarzy, zaczął się zbierać.
— Obiecuję, że się zemszczę — powiedział z gniewem w głosie, a jego dłonie zaciskały się w pięści. Byłam zszokowana, a jednocześnie przerażona. Nie chciałam, aby dał się ponieść emocjom w taki sposób.
— Nie, Jeongguk! To nie jest rozwiązanie! — krzyknęłam, starając się go powstrzymać, ale moje słowa wydawały się go nie obchodzić. Taehyung podszedł do niego, próbując go uspokoić.
— Guk, to tylko sport. Nie warto się złościć. Musimy być przy Jiminie i go wspierać.
Jednak Jeon był nieugięty. Wiedziałam, do czego to wszystko mogło prowadzić i zaczęłam się o niego bardzo martwić.
— On się chełpił, że to zrobił — warknął. — Muszę mu pokazać, że to, co zrobił, nie zostanie mu darowane.
JK wciąż kipiał złością. Byłam bezsilna. Słysząc te słowa, nie wiedziałam, co powiedzieć. To nie był Jeongguk, którego znałam. Nie wiedziałam, czy podobało mi się to, co zobaczyłam.
Kiedy rozjuszony wyszedł ze szpitala, podążyłam za nim, czując, jak serce mi bije szybciej. Za drzwiami czekało na niego światło dzienne, a powietrze było przesycone niepewnością. JK zapalił papierosa, a dym unosił się w powietrze, tworząc nieprzyjemną atmosferę.
— Guk, przestań — powiedziałam, nie mogąc się powstrzymać. — To nie rozwiąże problemu. Zmarnujesz sobie tylko życie na zemstę.
— Czemu się martwisz? To nie jest twój problem — odpowiedział, spoglądając na mnie z wyraźnym gniewem w oczach. Czułam, jak wzbierają we mnie emocje.
— Nie chcę, żebyś się z tym zmagał! Jimin potrzebuje nas, a ty chcesz pójść się bić? Nie jesteś tym człowiekiem!
Rozmowa zamieniła się w kłótnię. Jeongguk był nieustępliwy, a ja próbowałam go przekonać, że to, co planuje, nie ma sensu.
— Czujesz się poturbowany, ale nie możesz pozwolić, żeby gniew cię zniszczył. Nie chcę, byś znowu się stał...
— Kim? Potworem?
Z jego oczu biła frustracja. Brąz zmienił się w czarny jak smoła onyks. Ponownie widziałam przed sobą Jeon Jeongguk'a z parkingu. Ciągnącego mnie za motorem.
— Nie rozumiesz! To nie jest tylko gra. To ja muszę chronić moich przyjaciół!
W jego głosie zabrzmiała desperacja, a ja wiedziałam, że nasze słowa nie docierają do siebie. Z poczuciem bezsilności obserwowałam, jak wsiada na motor. Nie chciałam go zatrzymywać, a jednocześnie czułam, że nie mogę go zostawić.
— Proszę, nie rób tego! — krzyknęłam, ale już odjeżdżał, zostawiając mnie na zewnątrz, wśród gęstniejącego mroku.
Poczułam, jak serce mi pęka na milion kawałków. Nie mogłam uwierzyć, że nasze uczucie znalazło się w takim miejscu. Złość i frustracja przeplatały się z moim niepokojem. Jimin leżał w szpitalu, a Jeongguk, zamiast być przy nim, uciekał w gniewie. I w tej chwili czułam się tak, jakby cały świat mi się zawalił. Zamarznięta na miejscu, zastanawiałam się nad jednym: co dalej?
✯
Wracałam do domu, czując, jak zmęczenie powoli mnie ogarnia. Dzień w szkole był długi, pełen niespodziewanych wydarzeń, a na dodatek emocje związane z meczem i całą sytuacją z Jeongguk'iem krążyły nieposłusznie w głowie. Mei poszła do Yoongi'ego, więc wracałam sama, co nie było miłe w tak późną porę. Ulice były oświetlone blaskiem latarni, ale w powietrzu unosiła się nieprzyjemna atmosfera.
Z każdym krokiem czułam, że w sercu narasta niepokój. Wokół panowała cisza, a ja nie mogłam pozbyć się wrażenia, że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłam się, ale na ulicy nie było nikogo. Złapałam głęboki oddech, starając się uspokoić myśli. Może to tylko moja wyobraźnia?
Gdy zbliżałam się do osiedla, nagle usłyszałam kroki za sobą. Zatrzymałam się, a serce zabiło mi szybciej. Właśnie wtedy poczułam, że coś się dzieje. Zza rogu wyskoczyła postać, a zanim zdążyłam zareagować, poczułam silne ręce, które chwyciły mnie od tyłu. Moje serce stanęło w gardle, a strach ogarnął całe moje ciało.
— Cicho bądź — usłyszałam męski głos, gdy ciemna postać pociągnęła mnie w bok. Próbowałam się wyrwać, ale jego uchwyt był zbyt mocny. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje.
— Proszę, nie rób tego — krzyczałam, ale nie byłam pewna, czy ktoś mnie usłyszy.
Zaciągnięto mnie do bocznej uliczki, gdzie nie było widać nikogo. Całe moje ciało drżało, a myśli krążyły w mojej głowie. Kto to był? Czego ode mnie chciał? W obliczu niebezpieczeństwa przeszło mi przez myśl, że mogę być w poważnych kłopotach.
Postać pociągnęła mnie mocniej, a ja starałam się wykrzyczeć swoje imię, choć mój głos był ledwo słyszalny. Nie mogłam się poddać, musiałam walczyć. Z całych sił kopnęłam w jego kolano, a on jęknął z bólu. Wykorzystałam chwilę nieuwagi i wybiegłam w stronę ulicy.
Biegłam, jakbym miała skrzydła. Nie myślałam o niczym innym, tylko o tym, aby się wydostać. Słyszałam za sobą kroki, ale nie mogłam się zatrzymać. W końcu dojrzałam światła latarni i krzyków przechodniów w oddali. To był moment, w którym przypomniałam sobie, jak ważne jest walczyć o siebie.
— Pomocy! — wrzeszczałam, a moje serce biło jak szalone. W końcu dotarłam do grupy ludzi, którzy spojrzeli w moją stronę.
Mężczyzna, który mnie gonił, zatrzymał się, widząc, że zbliżam się do innych. Moje serce zwolniło na chwilę, a adrenalina zaczęła opadać. Strach był nadal obecny, ale teraz miałam nadzieję.
— Co się stało? — zapytał jeden z przechodniów, a ja, łkając, opowiedziałam o tym, co się wydarzyło. Nie wiedziałam, co z nim zrobić, ale czułam, że jestem w bezpiecznym miejscu.
Mój umysł kręcił się od chaosu, a przerażenie powoli zaczęło ustępować. W końcu dotarłam do domu wujostwa, zrozpaczona i zmęczona, ale wiedziałam, że muszę opowiedzieć Mei, co się wydarzyło. Ten wieczór miał być miły, ale zmienił się w koszmar.
Czułam, że to doświadczenie pozostawi ślad, a strach przed samotnym powrotem do domu na zawsze zmienił moje spojrzenie na świat. W głowie wciąż brzmiały mi słowa — „Cicho bądź", a ja zastanawiałam się, jak dobrze, że udało mi się uciec. Ale co, jeśli następnym razem nie będę miała tyle szczęścia?
Kierując się w stronę domu wujostwa, poczułam, jak ktoś zatkał mi usta. Do nosa wdarł się nieprzyjemny zapach i osunęłam się niczym szmaciana lalka. Zemdlałam.
✯
Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu, w którym nie było żadnego okna. Moje ręce i nogi były związane, a strach wdzierał się do głowy. Miałam wrażenie, że serce zaraz mi wyskoczy z piersi. Mój umysł błądził, próbując zrozumieć, co się stało. Próbowałam sobie przypomnieć, jak znalazłam się w tym miejscu, ale obrazy z poprzednich chwil były mgliste i niejasne.
Nagle drzwi otworzyły się z głośnym trzaskiem, a do środka wszedł mężczyzna, którego twarz zdążyłam już zapamiętać. To był ten sam facet, który rozmawiał z Jeongguk'iem w klubie oraz przed kawiarnią. Z jego uśmiechu biła pewność siebie, która mnie przeraziła.
— Cześć — powiedział, podchodząc bliżej. Jego ton był nieprzyjemny, jakby bawił się moim strachem. — Mam nadzieję, że dobrze się czujesz.
Próbowałam się ruszyć, ale więzy były zbyt mocne.
— Co chcesz? — wykrztusiłam, starając się brzmieć odważnie, mimo że cała drżałam. Zaczął się śmiać.
— Twoje pytanie jest naprawdę zabawne. Przecież wiesz, co się dzieje. Jeongguk wisi nam sporo pieniędzy. Nie sądzisz, że zasłużył na małą karę?
Moje serce zamarło. Wiedziałam, że Jeon miał swoje problemy, ale nigdy nie myślałam, że będą tak poważne.
— Nie wiem, o czym mówisz! — krzyknęłam, starając się zignorować narastający strach. — Nie mogę ci w tym pomóc!
— O, ależ możesz — powiedział, kucając obok mnie, jego twarz była tak blisko, że mogłam poczuć zapach jego perfum. — Możesz pomóc mu w spłacie długu. A może po prostu nam się przydasz. Wiesz, że nie chcemy cię skrzywdzić, prawda? Wystarczy, że po prostu poczekasz, aż się z nim skontaktujemy.
Jego słowa były jak chłodny dreszcz, który przeszedł mi przez kręgosłup. Co mogło się wydarzyć? Jeongguk, który zawsze był tak silny, teraz był w tarapatach, a ja byłam w jego rękach.
— Nie zrobię niczego, co mogłoby go skrzywdzić — powiedziałam, starając się brzmieć pewnie. —Nie możecie mnie przetrzymywać! Nie możecie! To nielegalne!
Mężczyzna zaśmiał się ponownie, a jego śmiech brzmiał jak coś, co mogłoby być przyjemne, gdyby nie sytuacja, w której się znalazłam. Oblał mnie strach.
— Prawda, ale my mamy inne zasady. Prawdziwy świat to nie tylko prawo. To walka, a Jeongguk nie potrafił tego zrozumieć. I teraz musisz ponieść konsekwencje jego decyzji.
W panice zaczęłam się szarpać, ale więzy tylko mnie obcierały.
— Nie! Proszę, puśćcie mnie — wierzgałam, nie mogąc powstrzymać łez, które zaczęły płynąć po moich policzkach.
Mężczyzna spojrzał na mnie z mieszanką zainteresowania i rozbawienia.
— Bądź cicho. Zobaczymy, co Jeongguk zrobi, żeby cię uratować. Możesz być pewna, że nie zostawimy cię tu na długo.
Po tych słowach wyszedł z pokoju, zamykając drzwi z głośnym hukiem. Zostałam sama w ciemności, z chaotycznymi myślami i przerażeniem, które przeszywało mnie na wskroś. Co się wydarzy? Jak Guk mnie znajdzie? Czy uda mu się mnie uratować? Moje serce znowu zaczęło bić szybciej, a w głowie krążyły pytania, na które nie miałam odpowiedzi.
Jedno było pewne – musiałam być silna. Nie mogłam pozwolić, by strach mnie pokonał. Musiałam wierzyć, że Jeongguk przyjdzie mi z pomocą. I w tym momencie, mimo że okoliczności były przerażające, obiecałam sobie, że się nie poddam.
Od Autorki: Poniedziałek, to i nowy rozdział Nieidealnej. Powoli zmierzamy do końca. Jednak nie martwcie się, przygotowałam się i na to. Zapraszam na nową książkę Fałszywa Prawda, której pierwszy rozdział pojawił się na zachętę i jest na moim autorskim profilu. ^^
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro