Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34 - Po burzy zawsze przychodzi słońce

Nadeszła wiosna, a wraz z nią powróciła ciepła bryza, budząca do życia cały świat po zimie. Czułam, jak słońce ogrzewało moje ramiona, gdy razem z Mei stałyśmy na peronie, czekając na pociąg do Seulu. Mimo że spędziłam ostatnie miesiące wśród przyjaciół, wracając teraz do rodzinnego domu, czułam pewien niepokój. Mój umysł był pełen pytań i wątpliwości. Z jednej strony cieszyłam się na myśl o spotkaniu z rodzicami, z drugiej nie wiedziałam, co im powiedzieć. Przez ostatnie tygodnie wiele się wydarzyło, ale wciąż nie byłam pewna, jak to wszystko ująć w słowa.

Podróż minęła nam w miarę szybko. Mei, jak to ona, opowiadała różne historie ze szkoły i naszego wyjazdu, a ja tylko przytakiwałam, myślami będąc już daleko. Oczywiście, kiedy kuzynka zaczyna mówić, trudno jej nie słuchać – jej optymizm i energia zawsze potrafiły podnieść mnie na duchu, ale teraz czułam, że muszę się zmierzyć z czymś, czego nie da się uniknąć.

Gdy dotarłyśmy do Seulu, mama czekała na mnie przed domem tak jak zawsze. Uśmiechnęła się szeroko, widząc nas obie i poczułam, jak całe moje napięcie na chwilę ustępuje. Przytuliłam ją mocno, jakbym chciała w tym jednym geście zamknąć całą tęsknotę, która narastała przez ostatnie miesiące. Mei, oczywiście, od razu zasypała ją pytaniami i komplementami na temat nowej fryzury, na co mama zareagowała śmiechem. Lubiłam te momenty – gdy byłyśmy razem, wszystko wydawało się prostsze.

Weszłyśmy do domu, a zapachy, które od razu uderzyły w moje zmysły, sprawiły, że poczułam się naprawdę „u siebie". W kuchni czekało na nas nasze ulubione jedzenie – matula przygotowywała coś specjalnego na mój powrót. Usiadłyśmy przy stole, a rozmowa zaczęła toczyć się naturalnie. Mei opowiadała o wszystkim, co się działo w szkole, jak zwykle pełna entuzjazmu. Słuchałam, ale w pewnym momencie zauważyłam, że rodzicielka zaczęła zerkać na mnie z lekkim zaniepokojeniem.

Wiedziałam, co nadejdzie.

— Jungmi — zaczęła spokojnie, gdy Mei na chwilę przerwała swój monolog. — Co u ciebie? Tak dawno nie miałyśmy okazji porozmawiać. Opowiesz mi, co się u ciebie działo?

Spojrzałam na mamę, czując, jak moje serce zaczyna bić szybciej. W jej oczach widziałam troskę, ale i tę znajomą nutę ciekawości. Zawsze była dobrą słuchaczką, zawsze dbała o to, żeby wiedzieć, co dzieje się w moim życiu, a ja teraz nie wiedziałam, jak odpowiedzieć na to pytanie. Przecież tyle się zmieniło.

Z jednej strony chciałam jej powiedzieć o Jeon'ie i o tym jak bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Chciałam opowiedzieć o tych wszystkich momentach, które sprawiały, że czułam się wyjątkowa. Ale z drugiej strony czułam niepokój, że nie zrozumie. Bałam się, że zacznie mnie wypytywać o przyszłość, o to, czy to „poważne". A przecież sama nie byłam pewna. Moje uczucia były prawdziwe, ale jak mogłam wiedzieć, co przyniesie przyszłość?

Zamyśliłam się na chwilę, a mama czekała cierpliwie, pozwalając mi zebrać myśli. W międzyczasie pojawił się tata, który zszedł do salonu, przywitał się i zaczął rozmowę z Mei. Wtedy stwierdziłam, że mogę na spokojnie wymienić zdania z mamą.

— Mamo... — zaczęłam niepewnie, grając na czas. — Wszystko w porządku, naprawdę. W szkole jest dużo nauki, ale radzę sobie.

Rodzicielka uniosła brew, jakby wyczuwała, że nie mówię wszystkiego.

— A poza szkołą? — zapytała cicho, obawiając się, że ojciec nas usłyszy. Wtedy na pewno bym jej nie odpowiedziała. — Zawsze mówiłaś mi więcej, Jungmi. Wiesz, że możesz mi zaufać.

Spojrzałam na nią, czując, jak w moim gardle rośnie gula. Wiedziałam, że nie mogę unikać tego tematu w nieskończoność.

— Jest... jest ktoś — powiedziałam w końcu, prawie szeptem, jakbym obawiała się, że te słowa będą miały zbyt dużą wagę. — Mam kogoś... chłopaka.

Mama nie wyglądała na zaskoczoną, ale jej twarz od razu złagodniała, a oczy wypełniły się zrozumieniem.

— Opowiesz mi o nim? — zapytała spokojnie.

Zawahałam się na chwilę, ale potem poczułam, że jeśli mam być szczera, to teraz jest ten moment.

— To wspaniały chłopak... Jeongguk — zaczęłam powoli. — Jest z nami w szkole. Poznaliśmy się jakiś czas temu, a teraz... Chyba jesteśmy razem. Ale nie wiem, co będzie dalej. Nie chcę się spieszyć, nie chcę robić planów na przyszłość, których nie jestem pewna.

Mama skinęła głową, dając mi znać, że mnie rozumie.

— Kochanie, to normalne, że jesteś ostrożna. To twoje życie i twoje decyzje. Ciesz się tym, co masz teraz, ale pamiętaj, że nie musisz mieć wszystkich odpowiedzi od razu. Czasami trzeba po prostu pozwolić rzeczom się rozwijać, krok po kroku.

Te słowa przyniosły mi ulgę. Poczułam, jak ciężar, który nosiłam w sobie przez cały ten czas, zaczyna się zmniejszać. Mama zawsze wiedziała, co powiedzieć, żeby dać mi wsparcie.

— Dziękuję — powiedziałam, czując, że w końcu mogę odetchnąć. — Naprawdę mi ulżyło, że ci o tym powiedziałam.

Mama uśmiechnęła się do mnie ciepło, a potem przytuliła mnie mocno, tak jak robiła to zawsze, kiedy byłam mała. Czasem wydawało mi się, że te proste gesty mają w sobie najwięcej mocy. Później wspólnie spędziliśmy czas, a tata wypytywał, jak idzie mi w szkole. Wreszcie poczułam, że choć na weekend, to wróciłam do domu.

W piątek popołudniu, Seul wydawał się tętnić życiem bardziej niż zwykle. Wiosenne słońce delikatnie ogrzewało ulice, a wiatr, choć jeszcze chłodny, był przyjemny. Razem z Mei, spacerowałyśmy po zatłoczonych alejkach handlowych Myeongdong, przystając co chwila przy różnych straganach i sklepach. Ludzie wokół nas śmiali się, rozmawiali, a atmosfera była wręcz zaraźliwa.

— Musisz to zobaczyć! — zawołała nagle, trzymając w dłoni błękitny sweter z uroczym, haftowanym wzorem. — Idealnie by do ciebie pasował!

Zaśmiałam się, patrząc na jej entuzjazm. Jak zawsze była energiczną osobą, której radość życia zarażała wszystkich wokół. Wiedziała, jak sprawić, by nawet najzwyklejszy dzień stawał się wyjątkowy. Przez chwilę przyglądałam się swetrowi, a potem skinęłam głową.

— No dobrze, zobaczmy, jak wygląda — powiedziałam, sięgając po wieszak. Weszłam do przymierzalni, a Mei od razu stanęła przed kabiną, czekając na werdykt.

— No, i jak? — zapytała, gdy wyszłam.

— Chyba rzeczywiście jest ładny — odparłam, uśmiechając się do swojego odbicia w lustrze. — Zostawiam!

Song wyglądała na zadowoloną z mojego wyboru. Wiedziałam, że lubi takie chwile, wspólne zakupy, przymierzanie rzeczy, chodzenie po mieście bez celu. Dla mnie to była chwila oddechu, oderwanie się od wszystkich problemów, które wciąż krążyły gdzieś w mojej głowie. W ostatnich tygodniach działo się naprawdę dużo, a teraz, choć na moment, mogłam o tym zapomnieć.

Przemierzałyśmy kolejne ulice, a Mei co chwilę ciągnęła mnie do innego sklepu. Śmiałyśmy się, rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, a ja czułam, jak powoli opuszcza mnie napięcie.

— Musimy kupić coś dla Yoongi'ego — stwierdziła nagle Mei, zatrzymując się przed jednym ze sklepów z biżuterią. — On zawsze coś mi przywozi, więc teraz moja kolej.

— Dobrze, ale co chcesz mu kupić? — zapytałam, patrząc na kolekcję minimalistycznych naszyjników i bransoletek, które były wystawione w oknie.

Mei zmarszczyła czoło, jakby zastanawiała się nad odpowiedzią.

— Może jakiś pierścionek? Albo bransoletka... coś, co będzie symboliczne, ale nie przesadzone — mruknęła, przeglądając kolejne półki. — Co myślisz?

Przyglądałam się biżuterii, zastanawiając się, co najlepiej pasowałoby do stylu Min'a. Był raczej osobą o dość prostym, stonowanym guście, więc wiedziałam, że zbyt wyszukane rzeczy nie wchodziły w grę. Po chwili znalazłam prostą, srebrną bransoletkę z delikatnym, geometrycznym wzorem.

— A co powiesz na to? — zapytałam, podnosząc bransoletkę do góry, żeby Mei mogła ją zobaczyć.

Mei uśmiechnęła się szeroko, kiwając głową z aprobatą.

— To jest to! — powiedziała, po czym natychmiast podeszła do lady, żeby ją kupić. — Na pewno się ucieszy.

Kiedy Mei płaciła za prezent, wciąż myślałam o naszej rozmowie ze śniadania. Wtedy dowiedziałam się, że Suga planuje przyjechać do Seulu, żeby spędzić z nami trochę czasu. Mei była niesamowicie podekscytowana. Mnie również cieszyła o tym myśl. Yoongi był jednym z tych ludzi, którzy swoją obecnością potrafili wprowadzić spokój i ciepło.

Kiedy wróciła do mnie z zakupem, ruszyłyśmy dalej w stronę jednej z kawiarni. Słońce zaczynało już powoli chylić się ku zachodowi, a ulice Seulu nabierały nowego, wieczornego klimatu. Zmęczone, ale szczęśliwe, usiadłyśmy przy oknie, zamówiłyśmy herbatę i deser.

— Wiesz co? — zaczęła nagle, biorąc łyżeczkę do ręki. — Zastanawiam się, czy będzie miał czas, żeby zostać na dłużej. Może uda nam się zaplanować jakieś wyjście razem, zanim wrócimy do szkoły?

Spojrzałam na nią z uśmiechem.

— Myślę, że na pewno nie przyjedzie tylko na chwile. Na pewno coś wymyślicie — powiedziałam, biorąc łyk herbaty. — W każdym razie Yoongi zawsze znajdzie sposób, żeby zrobić coś niespodziewanego.

Kuzynka przytaknęła, a na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Rozmowa zeszła na lżejsze tematy. Wspominałyśmy ostatnie wydarzenia, śmiałyśmy się z zabawnych historii ze szkoły i planowałyśmy nasze najbliższe czas w Seulu. Czułam, jak te chwile przywracają mi spokój i radość. To był dla mnie czas wytchnienia, kiedy mogłam na chwilę zapomnieć o wszystkim, co skomplikowane.

Zanim się obejrzałyśmy, wieczór zbliżał się ku końcowi. Wstałyśmy z kawiarnianego stolika, zabrałyśmy swoje torby i ruszyłyśmy w stronę metra, śmiejąc się, opowiadając sobie anegdoty z dnia. Mei była pełna energii, jak zawsze, a ja nie mogłam się doczekać, co przyniesie nam kolejny dzień.

W końcu z Mei i Yoongi'm w Seulu wiedziałam, że nadchodzące dni będą pełne emocji i niespodzianek.

Następnego dnia, gdy wstałam, słońce już wpełzło przez okno, zalewając pokój ciepłym światłem. Mei była pełna energii, gotowa na nowe przygody, a świadomość, że ukochany zmierza w kierunku miasta, wypełniała ją hurraoptymizmem. Po szybkim śniadaniu zaciągnęła mnie na kawę do jednej z naszych ulubionych kawiarni w Seulu, a ja nie mogłam się oprzeć jej maślanym oczom. Zawsze potrafiła wciągnąć mnie w wir aktywności, nawet gdy miałam ochotę na spokojny dzień.

Gdy dotarłyśmy do kawiarni, przeszłyśmy przez drewniane drzwi, a w środku przywitał nas zapach świeżo parzonej kawy i ciepłych wypieków. Atmosfera była przytulna; miękkie światło lamp wiszących nad stołami oraz delikatna muzyka w tle tworzyły idealne tło do rozmów. Usiadłyśmy przy oknie, a Mei zamówiła dla nas dwie kawy i ciasto czekoladowe. Uśmiechając się, patrzyłam na nią, jak z ekscytacją przeszukuje telefon, sprawdzając wiadomości.

Niespodziewanie jej oczy zabłysły.

— Jungmi! — zawołała. — Yoongi już jest w mieście, ale zabrał gościa... — zaśmiała się i poruszyła charakterystycznie brwiami. Wiedziałam, o kogo chodziło. — Co powiesz na podwójną randkę?

Moje serce zabiło mocniej. Uważałam Yoongi'ego za osobę, która potrafiła rozładować napięcie. Z kolei nawet nie wiedziałam, że przez dwa dni tak stęskniłam się za Jungkook'iem. Perspektywa spędzenia czasu w ich towarzystwie sprawiła, że czułam się podekscytowana.

— Okej, ale gdzie się z nimi spotkamy? — zapytałam, niepewna, jak to zorganizować.

Mei uśmiechnęła się tajemniczo.

— Już się tym zajmuję! — powiedziała, przyglądając się swojemu telefonowi. — Właśnie ustalmy miejsce i czas.

Po chwili podała mi telefon.

— Suga napisał, że będą się w parku Han River. Chcą spędzić czas na świeżym powietrzu. Brzmi świetnie, prawda?

Zgodziłam się z uśmiechem. Znałam to miejsce dość dobrze. Przypominało mi dzieciństwo. W parku nad rzeką zawsze było pięknie, a dodatkowo mogłyśmy cieszyć się wiosenną aurą. Po chwili ustaliłyśmy szczegóły i ruszyłyśmy w stronę parku.

Gdy dotarłyśmy, z dala zobaczyłyśmy grupę przyjaciół siedzących na kocu, śmiejących się i rozmawiających. Yoongi, z nieodłącznym uśmiechem, machał do nas z daleka. JK z kolei siedział obok i wyglądał na szczególnie rozbawionego, jakby właśnie Suga opowiadał jakąś zabawną historię.

Gdy się zbliżyłyśmy, uśmiechy na ich twarzach były zaraźliwe. Min podszedł do nas, a jego wzrok był pełen radości.

— Mei, Jungmi! Dobrze was widzieć! – powiedział, obejmując nas obie.

Usiadłyśmy obok nich, a ja poczułam, jak radość zaczyna wypełniać moje serce. Jeongguk spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja odwzajemniłam gest, czując, jak moje serce przyspiesza. Po chwili poczułam, jak opuszkiem gładzi wierzch mojej dłoni.

— Jak tam odwiedziny rodziców? — zapytał, patrząc mi w oczy.

— Dobrze, mama jak zawsze marudzi, że za rzadko wracam do stolicy, a tata jest bardziej powściągliwy — odpowiedziałam, czując, jak jego spojrzenie mnie rozgrzewa.

— Rozumiem.

— A u was? Jak minęła podróż?

— Spokojnie — odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem. — Musisz spróbować tego ciasta. Jest przepyszne. — Po chwili dodał, pokazując na koc, gdzie leżało kilka słodkości, które kupili po drodze z dworca.

Zaraz po tym zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Mei i Yoongi przekomarzali się, a JK streścił jak Taehyung opowiadał o swoich ostatnich przygodach. Każdy żart i śmiech dodawały magii tej chwili.

Po chwili para przed nami wstała, by przynieść wszystkim napoje. Zostałam z JK, a nasze spojrzenia się spotkały. Jego uśmiech sprawił, że poczułam się jeszcze bardziej zrelaksowana.

— Jak minęły twoje dni? — zapytał, a jego głos był ciepły i przyjemny.

— Dobrze, wiesz... Cieszę się, że znowu się widzimy — odpowiedziałam, wstydząc się nieco własnych uczuć.

— To prawda — zgodził się, zbliżając się do mnie. — Brakowało mi naszych spotkań i rozmów. Dobrze cię zobaczyć.

W tym momencie wrócili Yoongi z Mei, a ich uśmiechy przywróciły nas do rzeczywistości.

— Czas na grę! — zawołała Song. — Przy stoisku z kawami rozdawali planszówkę, więc zagramy w nią po kawie!

Gdy napełniliśmy kubki gorącą kawą, a talerz słodkości zniknął, zaczęła się gra. Śmialiśmy się i rywalizowaliśmy, a atmosfera była pełna radości i beztroski. Nawet Jeon, który zazwyczaj był bardziej powściągliwy, wybuchał śmiechem, gdy wpadaliśmy na zabawne pomysły.

Podczas gry zauważyłam, jak Mei i Yoongi wymieniają czułe spojrzenia. Ich związek wydawał się być pełen emocji i czułości, co tylko dodawało mi odwagi, by myśleć o tym, co może być między mną a Jeonggukiem.

Po zakończeniu gry, kiedy słońce zaczęło zachodzić, czuliśmy się wszyscy zmęczeni, ale szczęśliwi.

— Powinniśmy to powtórzyć całą paczką w Busan — powiedziała Mei, spoglądając na resztę. — To była świetna zabawa!

Zgodziłam się z nią, a moje serce napełniło się ciepłem. Czułam, że ten dzień był tylko początkiem pięknych chwil, które miały nadejść. Spędzając czas z tymi ludźmi, miałam wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu. A kiedy spojrzałam na Guka, wiedziałam, że nasze relacje będą się tylko pogłębiać.

Siedziałam obok niego na kocu rozłożonym na trawie, a ciepłe promienie słońca otulały mnie swoim blaskiem. W powietrzu unosił się zapach kwiatów, a w tle słychać było śmiechy przyjaciół bawiących się w parku. Mimo radości otaczającej mnie atmosfery, w moim sercu tliła się niepewność.

Wtedy JK przysunął się bliżej. Jego twarz była skupiona, a w oczach pojawił się cień emocji. Czułam, że coś jest na rzeczy, a moje serce zaczęło bić szybciej, gdy spojrzał mi w oczy.

— Jungmi... — zaczął, a jego głos był nieco drżący. — Tęskniłem za tobą.

Jego słowa sprawiły, że w moim sercu zagościło ciepło. Uśmiechnęłam się lekko, ale widząc, że kontynuuje, skupiłam całą swoją uwagę na nim.

— Nie mogłem znieść tej rozłąki — dodał, wpatrując się w dal. — Każdego dnia myślałem o tym, jak bardzo chciałbym być przy tobie. Jak bardzo chciałbym, żebyś była obok.

Moje serce zabiło mocniej. To, co mówił, miało ogromne znaczenie. Czułam, że to, co między nami było prawdziwe, a jego szczerość mnie poruszała.

— Ja też... — zaczęłam, a słowa wymykały mi się z ust. — Też tęskniłam za tobą. Nie mogłam się doczekać, aż znów cię zobaczę.

Jeongguk spojrzał na mnie, a w jego oczach błyszczała iskra radości. Był tak blisko, że czułam jego ciepło. Jego wzrok przeszedł w coś głębszego, pełnego emocji, które nie mogłam dłużej ignorować.

— Wiesz, i tak muszę wrócić do Busan za dwa dni — powiedziałam, starając się zachować spokój, choć w środku pulsowała ekscytacja.

Na te słowa jego twarz wyrażała mieszankę zaskoczenia i ulgi.

— To dobrze — jego uśmiech był pełen nadziei. — Nie mogę się doczekać, aż znów będziemy razem.

W moim sercu zagościła pewność, że nasza relacja wcale nie osłabła podczas rozłąki. Byliśmy silniejsi, a to uczucie, które nas łączyło, nie przestawało rosnąć.

— Zróbmy wszystko, żeby spędzić jak najwięcej czasu wspólnie — zasugerowałam, a on skinął głową, jego uśmiech stawał się coraz szerszy.

W tamtej chwili zrozumiałam, że to, co między nami istniało, miało potencjał, by stać się czymś niezwykłym. Wspólna przyszłość wydawała się być na wyciągnięcie ręki, a ja byłam gotowa zainwestować w nią całe serce.


Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro