28 - Przygotowania
Kilka dni po tej nieszczęśliwej nocy, kiedy życie szkolne wróciło na swoje utarte tory, z Kaną siedziałyśmy razem w stołówce, czekając na resztę naszej grupy. Rozmawiałyśmy o nadchodzącym obozie narciarskim, na który wszyscy z niecierpliwością czekali. Była to perspektywa oderwania się od szkolnej rutyny i spędzenia czasu na świeżym powietrzu, w śnieżnym otoczeniu, z przyjaciółmi.
— Jungmi, muszę ci coś powiedzieć — nagle przerwała ciszę, pochylając się w moją stronę, jakby chciała przekazać mi wielki sekret. Spojrzałam na nią, unosząc brew.
— Coś się stało?
Przyjaciółka pokiwała głową, ale na jej twarzy pojawił się uśmiech.
— Nie, nic złego. Właściwie to super wiadomość. Chodzi o Hoseoka. Wiesz, że będzie miał urodziny podczas naszego obozu?
Zastanowiłam się chwilę, starając się przypomnieć daty. Hoseok nigdy nie był osobą, która robiłaby wielkie zamieszanie wokół swoich urodzin. Mimo to wiedziałam, że obóz przypadał mniej więcej na ten czas.
— Faktycznie, zupełnie o tym zapomniałam. To już niedługo!
Kana uśmiechnęła się szerzej.
— Dokładnie! Pomyślałam, że możemy zrobić coś wyjątkowego. Hoseok-kun jest taki skromny, ale zasługuje na niespodziankę. I chciałabym, żeby wszyscy w tym uczestniczyli. — Jej oczy rozbłysły entuzjazmem, który trudno było zignorować.
Poczułam, jak moje serce się ociepla. Kana zawsze miała talent do takich rzeczy. Była pomysłowa i lubiła sprawiać innym radość. To było coś, co bardzo w niej podziwiałam.
— Masz już jakiś pomysł? — zapytałam, ciekawa, co wymyśliła.
— Myślałam, że moglibyśmy zorganizować małą imprezę niespodziankę. Nie musi być nic wielkiego, tylko coś intymnego, w naszym gronie. Może jakieś światełka, ciasto, muzyka, którą Hobi-kun lubi... — Zrobiła przerwę, jakby zastanawiała się, czy dobrze wybrała. — I myślałam, że możemy wszyscy przygotować dla niego jakieś drobne upominki albo nawet własnoręcznie zrobione kartki. Coś, co naprawdę pokaże, jak bardzo go cenimy.
W mojej głowie od razu zaczęły formować się różne pomysły. Wiedziałam, że Jung uwielbia prostotę, ale doceni każdą rzecz, która była zrobiona z sercem. Przypomniałam sobie, jak wiele razy on sam organizował dla nas niespodzianki lub po prostu był tam, kiedy potrzebowaliśmy wsparcia. Ten pomysł wydawał się idealnym sposobem na podziękowanie mu za wszystko.
— To świetny pomysł — powiedziałam, czując coraz większą ekscytację. — Na pewno wszyscy będą chcieli się w to zaangażować. Może Mei pomoże z dekoracjami, a Yoongi z muzyką?
— Właśnie tak! — Kana pokiwała głową. — Każdy mógłby zrobić coś od siebie. A co myślisz o prezencie od całej grupy? Coś, co mogłoby go naprawdę zaskoczyć?
Zastanowiłam się przez chwilę. Hoseok uwielbiał taniec i muzykę. Może coś związanego z tym?
— Może moglibyśmy kupić mu coś związanego z tańcem? Jakieś specjalne buty do tańca albo słuchawki, żeby mógł się zanurzyć w muzyce, kiedy ćwiczy?
Kana klasnęła w dłonie, jakby to była dokładnie taka odpowiedź, na jaką liczyła.
— To by było idealne! Zawsze mówi, że najlepszy prezent to coś, co pozwoli mu robić to, co kocha.
— Dokładnie — odpowiedziałam, już wyobrażając sobie, jak reaguje, kiedy odkrywa niespodziankę.
Resztę rozmowy spędziłyśmy na planowaniu detali. Postanowiłyśmy, że zorganizujemy małą naradę z resztą grupy, żeby wszyscy mogli wnieść swoje pomysły. Im bliżej zbliżałyśmy się do dnia wyjazdu na obóz, tym bardziej czułam, że to będzie nie tylko wyjątkowy prezent dla Hoseoka, ale także niesamowity czas dla nas wszystkich.
✯
W sobotnie popołudnie spotkałam się z Mei, Yoongim, Kaną i Jiminem w centrum handlowym, żeby kupić ostatnie rzeczy na nasz nadchodzący wyjazd na obóz. Zimowy klimat czuło się wszędzie — choinki jeszcze zdobiły galerie, a z głośników cicho grały świąteczne melodie. Mimo że Boże Narodzenie minęło, atmosfera wciąż była radosna.
Mei trzymała w dłoniach listę rzeczy, które miałyśmy kupić. Yoongi, jak zwykle cichy, ale obecny, szedł obok niej, czasem zerkając w telefon. Kana i Jimin przeglądali witryny z lekkim podekscytowaniem. Byliśmy pełni energii, jak to bywało przed większymi wydarzeniami w naszym gronie.
— Dobra, mamy już czapki i szaliki — oznajmiła Mei, zerkając na swoją listę. — Teraz musimy znaleźć coś cieplejszego do spania. Słyszałam, że w domkach na obozie może być naprawdę zimno.
Kana podskoczyła z entuzjazmem, kierując się w stronę sklepu z piżamami.
— Mam ochotę na coś super uroczo-ciepłego, może takie grube skarpetki z misiami? — zażartowała, śmiejąc się pod nosem.
Zdecydowaliśmy się wejść do sklepu, gdzie Kana zaczęła przymierzać różne śmieszne zestawy piżam, od fioletowych z pingwinami, po te z wielkimi kapciami w kształcie koali. Mei, nie mogąc powstrzymać śmiechu, podjęła wyzwanie i też przymierzyła coś nieco szalonego — zestaw z pandami.
Kiedy już mieliśmy wszystko, ruszyliśmy dalej, a rozmowy naturalnie zaczęły krążyć wokół naszej niespodzianki dla Hoseoka.
— Co z naszą niespodzianką? — zapytała Kana, przerywając przeglądanie kolejnych wieszaków. — Mamy już konkretny plan, czy jeszcze coś ustalamy?
Song uśmiechnęła się tajemniczo.
— Wczoraj z Yoongim rozmawialiśmy o tym, że moglibyśmy zrobić urodzinową kolację na obozie. Oczywiście z tortem, dekoracjami i wszystkim innym. — Spojrzała na chłopaka, który jedynie skinął głową, co było jego subtelnym sposobem na potwierdzenie pomysłu.
Jimin zmarszczył brwi, zastanawiając się nad tym wszystkim.
— A co z tymi małymi niespodziankami, o których mówiliśmy? Każdy z nas powinien przygotować coś od siebie, prawda? Może jakieś kartki, upominki, żeby to było bardziej osobiste?
— Tak, to nadal aktualne — odpowiedziała Kana. — Ale chyba najważniejsze jest, żeby Hoseok niczego się nie domyślił. To będzie trudne, bo on jest całkiem bystry i pewnie będzie podejrzewał, że coś się szykuje.
W tym momencie dołączył do nas Namjoon, który pojawił się znikąd, jakby wyczuwając, że właśnie o tym rozmawiamy. Z szerokim uśmiechem na twarzy, spojrzał na nas i rzucił:
— Nie musicie się martwić o Hobiego. Ustaliłem z nim wszystko tak, żeby nie domyślił się, że planujemy coś specjalnego.
Wszyscy spojrzeliśmy na niego z zaciekawieniem.
— Co masz na myśli? — Mei uniosła brew.
RM rozsiadł się wygodnie na jednej z kanap w korytarzu centrum handlowego, zakładając nogę na nogę.
— Wiem, jak trudno byłoby utrzymać coś takiego w tajemnicy przed nim. Jest zbyt spostrzegawczy. Dlatego powiedziałem mu, że na obozie planujemy zwykły wieczór w domkach, bez żadnych większych imprez. Trochę się zawiódł, ale przynajmniej nie będzie niczego podejrzewał. Myśli, że po prostu spędzimy ten czas przy grzanym winie i rozmowach.
— To była dobra zagrywka — Yoongi przytaknął. — Hoseok niczego się nie spodziewa, bo nawet nie przypuszcza, że możemy coś szykować.
Kana klasnęła w dłonie.
— Idealnie! To znaczy, że mamy przewagę. Możemy wszystko zaplanować bez stresu, że nagle zacznie nas podpytywać.
Wszyscy byliśmy podekscytowani. Widok j-hope'a, który nie miałby pojęcia, że przygotowaliśmy coś takiego, sprawiał, że planowanie stawało się jeszcze bardziej satysfakcjonujące. Ustaliliśmy, że Namjoon będzie pilnować, aby Hoseok w dniu swoich urodzin nie miał żadnych podejrzeń, a my zajmiemy się resztą.
Po intensywnym dniu zakupów i snucia planów zakończyliśmy naszą wizytę w centrum handlowym kubkiem gorącej czekolady w jednej z kawiarni. Atmosfera była radosna, a każdy z nas już wyobrażał sobie moment, kiedy Hoseok odkryje naszą niespodziankę na obozie.
✯
Podczas gdy spacerowaliśmy po galerii, szukając kolejnych rzeczy na nasz obozowy wyjazd, moja uwaga mimowolnie skupiła się na jednej osobie. Z daleka zauważyłam Jeongguka, który krążył pomiędzy sklepami, ubrany w swoją typową, luźną kurtkę i ciemne jeansy. Jego obecność tutaj nie była czymś, czego się spodziewałam, a jednak na widok znajomej sylwetki poczułam delikatne ukłucie w sercu.
Zatrzymałam się na chwilę, obserwując go. Byłam gotowa podejść i przywitać się, ale zanim zdążyłam zrobić choć jeden krok, zauważyłam, że nie jest sam. Dwóch mężczyzn, wyglądających na znacznie starszych od nas, zbliżyło się do chłopaka. Jeden z nich, ubrany w czarną skórzaną kurtkę i z zarośniętą twarzą, położył mu rękę na ramieniu, jakby znał go od dawna. Drugi mężczyzna miał krótkie, ostrzyżone włosy i ponury wyraz twarzy. Z tej odległości nie mogłam usłyszeć, o czym rozmawiali, ale coś w tej sytuacji wydało mi się dziwnie napięte.
Zamarłam, starając się zrozumieć, co się dzieje. Jeon przez chwilę rozmawiał z nimi, kiwając głową i odpowiadając na pytania. Jego postawa była sztywna, a na twarzy miał coś, co przypominało nerwowy uśmiech. Zupełnie jakby nie chciał, żeby ktokolwiek zauważył, że czuje się niekomfortowo.
— Jungmi? — głos Mei wyrwał mnie z zamyślenia. Stała tuż obok mnie, patrząc na mnie z lekkim niepokojem. — Wszystko w porządku?
— Tak, tak — odpowiedziałam szybko, próbując zignorować to, co widziałam. Nie chciałam wprowadzać niepokoju w naszym miłym, pełnym śmiechu dniu. — Po prostu... zapatrzyłam się na witrynę. Nic takiego.
Kuzynka uśmiechnęła się i pociągnęła mnie w stronę kolejnego sklepu. Ciągle zerkając w stronę Jungkook'a, obserwowałam, jak kończy rozmowę z tamtymi mężczyznami. Wyglądał na spiętego, jakby coś go dręczyło. Gdy tamci odeszli, jeszcze przez chwilę stał w miejscu, a potem ruszył w naszą stronę. Chociaż poczułam ulgę, gdy zbliżył się do nas, wiedziałam, że coś jest nie tak.
Kiedy wyszliśmy z kolejnego sklepu, Jeon podszedł do naszej grupy. Teraz jego wyraz twarzy był zupełnie inny niż zwykle. Zamiast tego beztroskiego uśmiechu, który ostatnio rozświetlał jego oblicze, miał na twarzy napięcie i niepokój. Jego oczy błądziły po całej galerii, jakby sprawdzał, czy ktoś go śledzi. Czułam, że coś się stało, ale nie miałam odwagi zapytać go wprost.
— Hej — Jimin przywitał go z szerokim uśmiechem, nie zauważając, jak spięty był jego przyjaciel. — Nie miałeś rodzinnego spotkania? Co ty tutaj robisz?
JK wzruszył ramionami, ale jego odpowiedź była krótka i zdawkowa.
— Mam wysłała mnie na zakupy. Musiałem coś załatwić.
Kana, zawsze energiczna i pełna życia, zauważyła, że coś jest nie tak, i szybko spytała:
— Wszystko w porządku? Wyglądasz trochę... hm, jakbyś zobaczył ducha?
Kookie roześmiał się, choć jego śmiech był sztuczny, daleki od zwykłej wesołości.
— Tak? To nic takiego.
Mimo że próbował to zatuszować, wiedziałam, że coś ukrywa. Napięcie w jego ramionach, sposób, w jaki zaciskał dłonie w pięści, a potem je rozluźniał, jakby starał się opanować emocje – to wszystko zdradzało, że nie był w pełni sobą.
Kiedy znowu złapał moje spojrzenie, jego oczy na moment się zmieniły. Przez krótką chwilę zobaczyłam w nich coś, czego wcześniej nie dostrzegałam – może to był strach, a może coś jeszcze. Zanim zdążyłam zapytać, co naprawdę się stało, odwrócił wzrok i zaczął rozmawiać z Namjoonem o obozie. Jednak przez resztę dnia nie mogłam przestać myśleć o tym, co widziałam. Kto byli ci ludzie i dlaczego zachowywał się tak dziwnie? Coś mi mówiło, że jego tajemnica była większa, niż przypuszczałam.
✯
Niedzielnego popołudnia wszyscy zgodnie postanowiliśmy, że wybierzemy się razem do kina. To miał być prosty, relaksujący wieczór, bez większych komplikacji – coś, czego potrzebowaliśmy po długim tygodniu szkoły. W końcu co może być lepszego niż wyjście na film w pełnym składzie?
Spotkaliśmy się przed kinem na rogu głównej ulicy. Byliśmy prawie wszyscy: Mei, Yoongi, JK, Jimin, Taehyung, Jin, Kana, Hoseok, Namjoon i ja. Wieczór był chłodny, ale to nie przeszkadzało nam śmiać się i rozmawiać, stojąc w grupie przed wejściem. Mei, z jej typowym entuzjazmem, opowiadała wszystkim o nowym filmie, który mieliśmy zobaczyć, podczas gdy Yoongi, oparty o ścianę, wyglądał, jakby wolał być gdziekolwiek indziej. Choć każdy z nas wiedział, że kocha spędzać czas z przyjaciółmi, nawet jeśli tego nie okazywał.
— Serio, nie mogę się doczekać! — powiedziała Song, podskakując lekko na palcach, jakby energia wręcz kipiała z niej w każdej chwili.
— Co to właściwie za film? — zapytał Taehyung, marszcząc brwi. Był wyraźnie mniej zorientowany niż reszta.
— To komedia romantyczna — odpowiedziała Kana, śmiejąc się cicho. — Może nawet nauczy cię, jak podrywać, Tae.
Wszyscy wybuchli śmiechem, a V zaczerwienił się, próbując bronić swojego honoru.
— Hej! Wiem, jak podrywać... — zaczął, patrząc na mnie, ale nikt już nie słuchał. Namjoon i Jin właśnie zajęli się zamawianiem biletów, podczas gdy Hoseok próbował przekonać Yoongiego, żeby nie zasnął w trakcie filmu.
Kiedy weszliśmy do kina, zapach świeżego popcornu od razu wypełnił nasze zmysły. Wszyscy zgodnie uznaliśmy, że musimy kupić trochę przekąsek. Kana i Hobi szybko ustawili się w kolejce, a reszta z nas zajęła się wyborem odpowiednich miejsc w sali. JK usiadł obok mnie, trzymając nachosy, a Jimin z popcornem zajął miejsce po mojej drugiej stronie. Cała sala kinowa była dość pusta, co sprawiło, że czuliśmy się, jakbyśmy mieli ją tylko dla siebie.
Film wkrótce się zaczął i mogłam zauważyć, jak atmosfera w naszej grupie się rozluźniła. Mei siedziała wtulona w ramię Yoongiego, który mimo swojego udawanego braku zainteresowania, co chwilę spoglądał na nią z delikatnym uśmiechem. Namjoon i Jin co chwilę chichotali w odpowiedzi na komediowe momenty filmu, a Taehyung – mimo początkowego sceptycyzmu – zdawał się być całkowicie pochłonięty ekranową historią. Często na jego twarzy zauważyłam, że żywo reaguje na sceny, zupełnie jakby był jednym z bohaterów.
W pewnym momencie, podczas romantycznej sceny, poczułam delikatny dotyk na dłoni. Spojrzałam w bok i zobaczyłam, że to Jeongguk. Jego wzrok skupiony był na ekranie, ale jego dłoń, lekko trzymająca moją, sprawiła, że ciepło rozlało się po skórze. Serce zabiło szybciej, choć próbowałam skupić się na filmie. Nie mogłam jednak przestać myśleć o tym, że coś między nami się zmieniało – i nie byłam pewna, czy to coś, na co byłam gotowa.
Kiedy film dobiegł końca, wszyscy zaczęliśmy się rozglądać, próbując ocenić, jak nam się podobało.
— No, nie powiem, całkiem przyjemne — odezwał się Hoseok, podnosząc ręce w geście aprobaty.
— Lepsze niż się spodziewałem — dodał Suga, co od niego było rzadką pochwałą.
— A ja wam mówiłam, że będzie fajnie! — Mei promieniała z dumą, szczęśliwa, że jej wybór okazał się trafiony. Następnie przytuliła się w ramię ukochanego.
— No, Taehyung, teraz już wiesz, jak podrywać — powiedział Jin z szerokim uśmiechem, klepiąc przyjaciela po ramieniu.
Rozbawiony V, pokręcił głową, ale i on wydawał się zadowolony.
— Nie no, serio, film był w porządku.
Wszyscy ruszyliśmy w stronę wyjścia, śmiejąc się i komentując poszczególne sceny. Wieczór zakończyliśmy wspólnym spacerem po okolicznym parku, gdzie atmosfera była już zupełnie luźna. Był to jeden z tych wieczorów, które – mimo że nie działo się nic wielkiego – zostają w pamięci jako te najbardziej beztroskie i pełne śmiechu.
✯
Po długim, pełnym wrażeń dniu, Jeongguk zaoferował, że odprowadzi mnie do domu. Reszta przyjaciół poszła w swoje strony, a my zostaliśmy sami, idąc w ciszy wzdłuż ciemnych uliczek. Chłodny wieczór sprawił, że otuliłam się mocniej płaszczem, a JK szedł obok mnie, milczący. Było coś w jego postawie, co mnie niepokoiło. Zawsze miał w sobie pewność siebie, pewną beztroskę, ale tego wieczoru wyglądał na spiętego.
— Coś się stało? — zapytałam, przerywając ciszę, która nagle wydała mi się zbyt gęsta.
Odwrócił wzrok, nie odpowiadając od razu. Jego twarz była jakby ukryta za murem, którego nie mogłam przełamać.
— Nie, to nic — odpowiedział w końcu, wzdychając. — Naprawdę, nie martw się.
Ale ja widziałam, że coś jest nie tak. Był za bardzo zamyślony, zbyt odległy, jakby w jego głowie krążyły myśli, których nie chciał mi zdradzić. Zatrzymałam się, stając przed nim, zmuszając go do spojrzenia mi w oczy.
— Jeongguk... — zaczęłam cicho, próbując złapać jego wzrok. — Jeśli coś jest na rzeczy, możesz mi powiedzieć. Wiesz o tym, prawda?
Na moment nasze spojrzenia się spotkały, a potem nagle uśmiechnął się – uśmiechem, który był wymuszony, choć próbował ukryć to przede mną. Zamiast odpowiedzieć, pochylił się, składając delikatny pocałunek na moich ustach, tak szybko, że ledwo zarejestrowałam, co się stało. Czułam, jak jego usta musnęły moje – ciepłe i miękkie – ale zanim mogłam cokolwiek powiedzieć, on już odsuwał się ode mnie, prostując się.
— Dobranoc — powiedział cicho, głosem, który zdawał się nieść ze sobą coś więcej niż tylko życzenia spokojnej nocy. — Do zobaczenia jutro w szkole.
Zanim zareagowałam, już ruszył w stronę swojego motoru, który stał zaparkowany na końcu uliczki. Stałam tam, patrząc, jak wsiada na niego, a potem odjeżdża, zostawiając za sobą tylko echo silnika i kłęby chłodnego dymu unoszącego się w powietrzu.
Czułam, jak serce bije mi szybciej. Coś nie było w porządku, coś, co próbował ukryć. Ale jednocześnie... nie mogłam przestać myśleć o tym krótkim pocałunku. Jego obecność wciąż mnie otaczała, jakby pozostawił po sobie niewidzialny ślad.
Stałam tak jeszcze chwilę, wsłuchując się w odgłosy miasta, nim w końcu odwróciłam się i ruszyłam w stronę domu.
Od Autorki: Na sam koniec weekendu, łapcie dwudziesty ósmy rozdział Kooki'ego ^^
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro