Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12 - Powrót

Z westchnieniem splotłam dłonie i spojrzałam na przód. Droga wydawała się pusta. Było już ciemno i możliwie, że rodzice uznaliby to za nieodpowiednie, postanowiłam za wszelką cenę wrócić do domu. Nie mogłam odnaleźć Mei, a nawet jak próbowałam się do niej dodzwonić, odpowiadała tylko poczta głosowa. Zdałam sobie sprawę, że kuzynka dobrze bawi się z pozostałymi, więc po prostu zrobiłam krok do przodu. Jeon mieszkał w willowej dzielnicy i patrząc w dal, można było zobaczyć morze.

Usłyszałam odgłos silnika i popatrzyłam na podjeżdżający samochód. Przednia szyba się opuściła, pozwalając V uśmiechnąć się i zagadać.

— Wsiadaj.

Nie byłam pewna, czy nastolatek jest trzeźwy, jednak on praktycznie od razu rozwiał moje wątpliwości. Okazało się, że zażywa antybiotyk i nie może przy nim pić żadnego z napojów procentowych. Dlatego dzisiaj uraczył się tylko jabłkowym sokiem, a nie piwem.

Rozejrzałam się na boki, szukając w domu Mei. Nie byłam w stanie jej znaleźć. Taehyung uśmiechnął się, opierając o boczne drzwi. Później dłonią potarł skronie.

— Uwierz mi, że z Yoongi'm mają lepsze zajęcie.

Zaczerwieniłam się ze wstydu, gdy pomyślałam, co kuzynka mogła robić z ukochanym. Skrzyżowałam ramiona na piersi, wymownie patrząc na posiadłość. Światła odbijały się na wysokich drzewach, a do uszu ciągle dochodziła muzyka. Czułam wciąż na sobie jungkook'owe spojrzenie z okna jego pokoju.

Otworzyłam drzwi od strony pasażera. Od razu się pochyliłam, wkładając nogę do środka. Chwilę później siedziałam na fotelu i zapięłam pas bezpieczeństwa. Zawahałam się, patrząc na fasadę domu.

— Odwiozę cię do domu — wtrącił Taehyung. — Podaj tylko adres.

Skinęłam głową i powiedziałam miejsce, w którym znajdował się dom wujostwa. V uznał, że to i tak po drodze do jego posiadłości. Nim jednak tam dotarliśmy, przerwałam chwilę ciszy, która wypełniła samochód.

— Bardzo się spieszysz?

V popatrzył ukradkiem na mnie, a potem zaprzeczył ruchem głosy. Od razu poprosiłam o możliwość przejażdżki. Miałam nadzieję, że ona da mi poczucie ulgi i możliwość oderwania nieprzyjemnych myśli. Poprosiłam, aby zawiózł nas na plażę. Miałam ochotę popatrzeć na wodę i gwiazdy.

— Jesteśmy — stwierdził Taehyung.

Zaparkował samochód przy deptaku. Opuściliśmy pojazd, a potem weszliśmy wejściem numer dwa na plaże. Była pusta i spokojna. Czułam lekki powiew bryzy, ale nie było mi zimno. Nawet ubranej w krótką sukienkę.

Chciałam usiąść na piasku, ale V poprosił, bym poczekała. Nim zdążyłam zapytać, wyciągnął z bagażnika i przybiegł z kocem. Uśmiechnął się szeroko, mówiąc, że zawsze trzyma go w samochodzie na wszelki wypadek.

— Piękne miejsce.

Pokiwałam głową, zajmując miejsce obok nastolatka. Podkurczyłam nogi i chwyciłam je pod kolanami, na których oparłam brodę. Wzrok skupiłam na morskich falach, które spokojnie przybliżały się i oddalały, ginąc w morskiej otchłani.

— Ktoś kiedyś mi powiedział — wyszeptałam. — Że ten widok pomaga zebrać myśli. Chyba teraz go rozumiem.

— Wiele w tym racji.

— Ostatnio nic nie jest tak, jak być powinno.

Nie musiałam patrzeć na twarz Taehung'a. Wiedziałam, że jemu także było ciężko. Kilka razy Jimin wspominał, że V nie lubi się żalić. Dlatego nigdy nie mogłam odszyfrować, co chodzi chłopakowi po głowie.

Kim zapatrzył się na morze, a potem westchnął. Przez moment towarzyszyła nam cisza, którą przerwały odgłosy z deptaka. To jakaś para biegała i rozmawiała między sobą. Nim zdążyłam się odezwać, V zrobił to za mnie.

— Co jest między tobą o Jeon'em?

Spojrzałam na kolegę, który wzrok wciąż miał utkwiony w wodzie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Najpierw chciałam zaprotestować, ale doszłam do wniosku, że nie byłaby to prawda. Z drugiej strony, nie czułam, aby cokolwiek było między nami. Oprócz wrogości, nienawiści i niewypowiedzianych epitetów.

— Nie wiem — odpowiedziałam. — Jeongguk jest dla mnie jedną wielką zagadką. Zachowuje się podle na każdym kroku, podkreślając, że mnie nienawidzi.

— Myślę, że jest inaczej.

Słowa nastolatka były dość niespodziewane. Zaczęłam czuć się nieswojo z takim pytaniem, bo nie było na nie konkretnej odpowiedzi.

— Znasz go dłużej.

— I wiem, że nigdy nie zachowywał się tak zaborczo — westchnął. — Nie w stosunku do dziewczyny. Wiem, że czasami jest głupkiem, ale...

— Między nami niczego nie ma — ucięłam jego zdanie. — Jeon jest nieobliczalny i wredny.

Taehyung nie skomentował już tych słów. Najwidoczniej chciał uciąć ten temat. Byłam mu wdzięczna, choć z jednego rozpoczął drugi, równie ciężki.

— Podobasz się Jimin'owi — odsunął się do tyłu, kładąc na plecach. — W sumie nic dziwnego.

Nie do końca wiedziałam, jak odbierać słowa V. Coś czułam, że nie było to czcze gadanie, aczkolwiek przez życiowe doświadczenie odrzuciłam możliwość, by były one zbyt znaczące.

— Jungkoook twierdzi, że po prostu chce mu udowodnić, że mnie zdobędzie.

Na twarzy chłopaka pojawiło się zdziwienie. Potem popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Słyszałam lekkie westchnienie, a później pokręcił głową.

— Jeśli tak to powiedział... — mruknął. — To na pewno coś jest na rzeczy. Oczywiście wątpię by Park, podrywał cię, bo chce mu coś udowodnić. Jimin nie jest takim typem. Prędzej posądziłbym o to Jeongguk'a.

— W takim razie widzisz. To jest między nami. Jakaś chora rywalizacja.

Kim kolejny raz pokręcił głową. Dla niego nie było w tym sensu, choć przedstawiłam twarde dowody, że było inaczej. Kiedy zaczęło być mi zimno, postanowiliśmy wrócić. Taehyung podarował mi swoją kurtkę dżinsową, którą też trzymał w samochodzie, a potem odwiózł do domu wujostwa.

— Dziękuję — powiedziałam, gdy stanęliśmy pod furtką.

— Nie ma sprawy. To były fajne chwile. Nawet lepiej bawiłem się niż na imprezie.

Zaśmialiśmy się, a potem poczułam, jak jego ręka zakłada jeden z kosmyków moich włosów za ucho. V popatrzył mi w oczy, a potem szeroko się uśmiechnął.

— Jeśli uważasz, że jedynym powodem, dla którego chłopcy się tobą interesują, jest zakład...

— A jaki ma być inny powód — uniosłam brew do góry. — Spójrz na mnie.

— Widzę — wyszeptał, przybliżając swoją twarz. Dzieliło nas niecałe pięć centymetrów. — Naprawdę w siebie nie wierzysz, Jungmi.

Taehyung przybliżył się, lecz zamiast wbić się w wargi, pocałował mnie w czoło. Palcem przejechał przez policzek i szyję, sprawdzając moją reakcję. Jednak nie zrobił niczego, co było niestosowne. Patrzył, na co mu pozwolę.

— Jeśli jedynym powodem jest zakład... Chcę, byś wiedziała, że podobasz mi się, Jungmi. Taka, jaka jesteś. Powinnaś zrozumieć, że jesteś piękna i inteligentna.

— Tae...

— A teraz idź spać, jesteś zmęczona.

Kolejny raz poczułam, jak całuje mnie w czoło. Pokiwałam głową i wyszłam z samochodu, ponownie dziękując za wieczór. Wciąż zszokowana, otworzyłam bramkę i weszłam do środka. Od razu usłyszałam dźwięk telefonu. Prócz kilku powiadomień, że Mei chciała się dodzwonić, ujrzałam wiadomość. Od samego Jeona Jeongguk'a.

Jeon Jeongguk:

Masz rację, to wszystko było błędem.

Odłożyłam telefon do torebki i westchnęłam, zamykając oczy. Nie zamierzałam teraz o tym myśleć. JK był bezczelny i wredny, a mimo to spowodował, że zaczęło mi zależeć. Byłam jednak pewna, że tak jak wszystkie uczucia i to będę mogła zdławić. W dodatku w samym jego zarodku.

Wślizgnęłam się do domu i szybko skierowałam do pokoju. Nie wiedziałam, czy kuzynka już wróciła, ale niezbyt mnie to obchodziło. Poczułam dziwne spazmy dreszczy i było mi wstyd, że stchórzyłam na plaży. Nie chciałam przyznać się V, że to nie kwestia małej wiary w siebie. Kim Jungmi nie była zwykłą zakompleksioną nastolatką. Ukrywałam mroczną tajemnicę, o której nie wiedzieli nawet sami rodzice.


Od Autorki: To taki jakby maraton? Czy trzy rozdziały w ciągu trzech dni mogą być tak nazwane? Z pewnością. Ale i myślę nad czymś nowym, co może w niedalekiej przyszłości się pojawi ^^

Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro