10 - Impreza
Jeśli byłam w tamtym momencie czegoś pewna, to jedynie świadomości, że Jeon Jeongguk celowo robił mi na złość. Nie chciał tej imprezy, ani moja prośba nie miała tej zbawiennej mocy, którą przypisywali mi Jimin i Taehyung. Jeon wiedział, że nie lubię być w tłumie, a tym bardziej na imprezie pełnej nastolatków. Jako warunek konieczny podał moje stawiennictwo się w jego posiadłości równo po godzinie od ostatniego gwizdka sędziego, tego przeklętego sobotniego dnia.
Żenujące, pomyślałam, stojąc przed lustrem. W gładkiej tafli dostrzegłam dziewczynę ubraną w kwiecistą sukienkę, która zakupiła na ostatnim wspólnym wyjściu z kuzynką, a do której nie byłam przekonana. Po pierwsze, dlatego, że była to sukienka. Nigdy ich nie lubiłam. Uważałam, że do mojej figury nie pasują żadne, a zamiast zakrywać wady, tylko je odsłaniają. Po drugie, w głowie zagnieździła się myśl, że nie mogę się nawet delikatnie pochylić do przodu, ponieważ kawałek półdupka może zostać ukazany osobom trzecim. A tego na pewno nie oszczędziłby Jeon, głośno komentując moją porażkę. Po trzecie nie miałam najmniejszego zamiaru iść na tę imprezę.
— Daj spokój! — wtrąciła Mei, łapiąc mnie za ramiona. Kuzynka przybliżyła się tak, że patrząc mi w oczy, starała się przemówić mocnymi argumentami. — Masz siedemnaście lat. Jesteś młoda i piękna. Więcej wiary.
— To nie jest kwestia wiary — odpowiedziałam.
— Jest. Wątpisz w siebie i twój wygląd. Pamiętaj Jungmi, masz kobiece kształty, które tylko dodają ci uroku. Wcale nie jest tak dobrze wyglądać jak szkapa.
Song zachichotała, a potem wróciła do kręcenia pukli włosów na prostownicy. Kuzynka obrała sobie za punkt honoru, przygotowanie mnie do tego wyjścia i to najlepiej jak tylko mogła. Co prawda czułam, że pod tą warstwą make up'u jest jeszcze zakompleksiona Jungmi, aczkolwiek Mei szybko mi to wybiła z głowy. Dzisiejszego dnia miałam się dobrze bawić i korzystać z uroków bycia siedemnastolatką.
— Dzisiejsze media kreują wypaczone kanony piękna. Jesteśmy daleko za zachodem, który pokazuje, że okrągłe kształty są wspaniałe. Wystające żebra nie są fajne, jeśli ogląda się je nie tylko na zdjęciach.
Westchnęłam. Wiele razy myślałam, jakbym wyglądała, rodząc się w innym ciele. Patrząc na Mei, zazdrościłam jej urody i figury. Teraz mi powiedziała, że nie chce być aż tak chuda. W dodatku Yoongi jej mówił, że nie kocha ją za wygląd, a przede wszystkim to, jaką jest osobą. Dla niego była nie tylko piękna zewnętrznie, ale przede wszystkim wewnętrznie.
— Dlaczego takich nie może być więcej? — mruknęłam z żalem.
— Bo chłopcy w naszym wieku są bardzo niedojrzali. Suga jest wyjątkiem i myśli nieszablonowo. Natomiast taki JK wciąż pozostał w epoce kamienia łupanego.
— Nie mogę się z tym nie zgodzić.
Pokój przeszedł odgłos naszego śmiechu, gdy zaczęłyśmy sobie wyobrażać Jeon'a z maczugą i ubraniu Freda Flinstone'a. Popatrzyłam na kuzynkę, która szybko założyła zakolanówki i trampki. Jej outfit, na który składała się bluza z kostuchą i krótka spódnica, prezentowały się bardzo dobrze do jej dzisiejszego nastroju.
— Musimy jechać — powiedziała, biorąc do ręki telefon. — Nasz kierowca właśnie zajechał pod bramę.
✯
Impreza u Jeongguk'a była wielkim przeżyciem. Tak od kilkudziesięciu minut mi wmawiali przyjaciele. Razem z Taehyung'iem dopijałam piwo o smaku tequili, rozmawiając o ostatniej akcji wygranego przez drużynę z Busan meczu. Gospodarza widziałam tylko przez moment. Wszedł, zmierzył mnie wzrokiem i poszedł do drugiego pomieszczenia. Jakby chciał po prostu zanotować i odhaczyć, że przyszłam. Nie czułam się z tym komfortowo, ale też nie mogłam stwierdzić, że przeszkadzał mi taki obrót sprawy. Przede wszystkim dlatego, że Jeon zostawił mnie w spokoju.
Mei razem z Yoongi'm skierowali się w głąb parceli, pozostawiając mnie razem z Taehyung'iem i Jimin'em. Dodatkowo po kilku minutach spotkaliśmy Jin'a i Namjoon'a. W piątkę znaleźliśmy wolne miejsce na kanapie, a zaraz później dołączyli Hooseok i Kana. Para ubrana była w typowe copuleoutifts i przez moment zazdrościłam kuzynce Jimin'a. Oboje z j-hope'm wyglądali cudownie.
— Imprezy u Jeon'a zawsze są czaderskie — zaśmiał się Jung.
Później zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy, aż Jimin nie zaproponował gry Prawda lub wyzwanie. Kilka razy musiałam odpowiedzieć na tematy związane z życiem prywatnym, aczkolwiek żadne z przyjaciół nie przekroczyło granicy nietaktu. Po godzinie odnalazła się Mei.
— Suga poszedł po coś do picia.
Kuzynka opadła na miejscu obok, które jej zrobił Taehyung. Razem z Jin;em poszli pograć w ping-ponga. Twarz Song była rumiana, jakby przebiegła maraton. Jednak nie pytałam, co robiła przez ostatnią godzinę. Może i byłam ciekawa, ale bałam się odpowiedzi. Zwłaszcza że wspominała, co potrafi się na takich zabaw dziać. Szczególnie w tej posiadłości.
— Dobrze się bawisz? — zapytała.
— Znasz mnie.
— Dlatego o to się martwię. Mam wyrzuty sumienia.
— Nie musisz ich mieć — machnęłam ręką. — Obiecałam przyjść, to przyszłam.
— Mam nadzieję, że chłopcy zachowywali się przyzwoicie?
Pokiwałam twierdząco głową i opowiedziałam o naszej grze. Zadowolona dziewczyna spojrzała na wracającego Min'a. Suga podał nam po butelce piwa. Odebrałam od rozgrywającego i się uśmiechnęłam. Po chwili znów zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i niczym.
Całe wydarzenie byłoby fajne, gdyby nie Jeongguk. Gospodarz w pewnym momencie przyszedł niespodziewanie i zajął miejsce na sofie obok. Od razu przy nim pojawiły się dwie dziewczyny. Starałam się nie popatrzeć w jego stronę, aczkolwiek było to cholernie trudne zadanie. Przede wszystkim dlatego, że z jego twarzy nie schodził cwaniacki uśmiech, po drugie nastolatki były bardzo ładne. Jedna siedziała mu na kolanach, druga uwiesiła się ramiona i coś szeptała na ucho. Najgorsze w tym wszystkim było to, że poczułam jakieś ukłucie zawodu. Ale czego mogłam się spodziewać?
— Jungmi? — usłyszałam głos Jimin'a. Skierowałam wzrok na niego i zanotowałam, że znajduje się tuż obok.
— Tak?
— Dobrze się czujesz? Jesteś cała czerwona.
Natychmiast zorientowałam się, że patrzenie na Jungkook'a prowadzi do samozagłady. Dlatego mruknęłam, że potrzebuję się przewietrzyć i wyjść na balkon. Stwierdziłam, że w pomieszczeniu jest dość ciepło, co było maleńkim kłamstwem, bo klimatyzacja nie wyrabiała na taką ilość zgromadzonych.
Jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Udało mi się przecisnąć i wydostać z budynku. Stałam na tarasie i podniosłam głowę do góry. Od razu zauważyłam mały i wielki wóz, a potem gwiazdę polarną. Przypomniało mi to chwilę na plaży i uśmiechnęłam się sama do siebie. Musiałam jednak porzucić wspomnienia, ponieważ byłam w miejscu, w jakim byłam i wśród towarzystwa innych nastolatków. Jeszcze mi brakowało, aby Mei lub Jimin zaczęli wypytywać.
— Przyjemnie — rzucił Jimin, przystając obok.
— Rzeczywiście.
Obcowaliśmy ze sobą, napawając się chwilą. Byliśmy tylko my, nasze oddechy i gwar gdzieś za nami. Całkowicie inaczej niż z Jeongguk'iem, nie mniej uroczo. Park naprawdę był miłym chłopakiem i nigdy nie poczułam się przy nim niekomfortowo.
W końcu zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i niczym. Jimin opowiadał o tym, co wydarzyło się w dzieciństwie, a ja kilka razy się zaśmiałam. Później nie wiedziałam, nawet gdy mówiłam o nocy na plaży. Oczywiście nie użyłam żadnej z nazw Jeon'a, aczkolwiek w pewnym momencie doszły do mnie słowa Jimin'a.
— Rozumiem — westchnął. — W takim razie przeżyłaś naprawdę dobre chwile.
Popatrzyłam na jego twarz. Brązowe oczy błyszczały, a na twarzy pojawiły się wypieki. Założyłam włosy za ucho, a potem poczułam, jak Park się przybliża. Nie wątpiłam w to, co chce zrobić i zdziwiło mnie, że chciałam tego pocałunku. Jednak był ktoś, kto musiał przerwać tę chwilę.
— Jak zawsze nie potrafisz mnie posłuchać, Świnko.
Od Autorki: To zaczynam urlop. Nie obiecuję, ale może się tak zdarzyć, że zrobię maraton z Nieidealną i jest duże prawdopodobieństwo większej ilości rozdziałów.
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro