09 - Karta przetargowa
Mijały dni, w których Jeongguk nie odezwał się do mnie słowem. Z jednej strony mi to odpowiadało, z drugiej musiałam przyznać przed samą sobą, że brakowało mi jego dogryzania i kąśliwych uwag. Na domiar złego nasza praca semestralna leżała i kwiczała, ponieważ nawet słowa nie byliśmy w stanie napisać. Natomiast termin jej oddania zbliżał się wielkimi krokami.
— Pamiętajcie o pracy! — powiedziała raz jeszcze na pożegnaniu nauczycielka, patrząc wymownie na twarz Jeon'a. — Pozostały wam tylko trzy tygodnie!
Pakowałam swoje książki do torby, patrząc na wychodzącego z sali Guk'a. On nie miał zamiaru zaszczycić mnie nawet spojrzeniem, ponieważ wyminął mnie i ze znaną sobie wyniosłością zniknął z klasy.
Przełożyłam torbę i założyłam jeden uchwyt na rękę. Poprawiłam mundurek i skierowałam się do wyjścia z sali. W międzyczasie nauczycielka zapytała mnie, jak sobie radzę. Odpowiedziałam, że może być. Kiedy poruszyła temat Jungkook'a, od razu wspomniałam, że się zaangażował w ten projekt.
Aż za bardzo, pomyślałam i od razu chciałam odrzucić wspomnienie pocałunku. Jednak ciągle miałam go z tyłu głowy. Często przychodziła mnie myśl, że Jeon po prostu mnie wykorzystał. Tak, jak robił to z innymi dziewczynami. Z jakiegoś powodu poczułam ukłucie zawodu, aczkolwiek znałam jego stosunek do mnie. Wiedziałam, że nie będę nigdy nic dla niego znaczyć.
Wyszłam z klasy i skierowałam się na stołówkę. Teraz była przerwa obiadowa i obiecałam Mei, że zjawię się na posiłku. Nie miałam apetytu, aczkolwiek wiedziałam, że jeśli tam nie pójdę, będę musiała wysłuchiwać jej żali w domu wujostwa. Postanowiłam sobie tego oszczędzić i podreptałam za innymi w dół schodów.
— Jungmi! — usłyszałam głos Yoongi'ego i po chwili nastolatek zjawił się obok. — Idziesz na stołówkę?
— Tak.
— Pójdziemy razem — uśmiechnął się. — Chyba że nie lubisz mojego towarzystwa, to zniosę tę bolesną prawdę.
Zachichotaliśmy. Suga był naprawdę sympatycznym i miłym chłopakiem. Przy nim czułam się jak normalna siedemnastolatka. Choć był partnerem Mei, pomyślałam przez moment, że po prostu mnie lubi. Taką, jaką jestem.
Tak jak myślałam, na stołówce był tłok. Od razu zobaczyliśmy przyjaciół. Jimin pomachał do mnie dłonią, a Mei przyszła przywitać się z ukochanym. Gdy nabrałam swojej porcji tteokbokki do miski, a do tego kimchi, podreptałam za nimi do stołu. Tam odnalazłam już wszystkich, łącznie z Jeon'em. Nie chcąc na niego patrzeć, usiadłam między Taehyung'iem a Seokjin'em. Wtedy też podsłuchałam, jak koledzy ze sobą rozmawiają.
— Powinniśmy po tym meczu zrobić imprezę — usłyszałam głos V.
— Też jestem za tym — poparł go Jimin. — Od tego przegranego meczu wciąż mam złe wspomnienia i jest mi przykro.
— Przecież to było cztery kolejki temu. Ostatnie mecze zostały wygrane.
Tak jak powiedział Namjoon, od tamtego przykrego wypadku przy pracy, jak to często mawiała Mei, drużyna koszykarska z Busan wzięła się do pracy. Wygrali wszystkie następne spotkania.
— Zgódź się JK!
Przez moment patrzyłam na proszącego Taehyung'a. To on chciał najbardziej, aby impreza odbyła się w domu Guk'a. Nic dziwnego, odprowadzając chłopaka, zobaczyłam piękną willę, w uroczym miejscu. Przepych i dobrobyt wydzierał się przez każdy pręt ogrodzenia.
— Odbij ode mnie — odpowiedział mu Jungkook.
— Ale w twoim domu imprezy zawsze były epickie.
Odważyłam się spojrzeć na Jeon'a. Jego twarz była niezmieniona. Naburmuszona i posępna. Przez chwile nie zauważyłam, by jakoś się zmieniła. Aż do momentu, kiedy podniósł wzrok i popatrzył na mnie.
— Jungmi! — wtrącił Jimin. — Weź go przekonaj!
Zamrugałam kilka razy, zastanawiając się, czy dobrze usłyszałam? Dlaczego Park myślał, że mnie Jungkook posłucha? Przecież wszyscy wiedzieli, jak bardzo mnie nienawidzi.
— Ja nie...
— No przecież będziemy się wszyscy świetnie bawić!
— Jimin...
— Zostawcie ją — odezwał się ponownie JK. Jego głos był poważny i odrobinę szorstki. — Nie będzie żadnej imprezy. Wybijcie sobie to z głowy, gamonie.
Nie chciałam się udzielać w tej dyskusji. Nigdy nie lubiłam zabaw. Nie byłam rozrywkową osobą. Jako introwertyk wolałam własne towarzystwo, książki, koc, serial i myśl, że nie zostanę już nigdy więcej skrzywdzona.
— Jungmi, przegadaj mu — Jimin nie dawał za wygraną. — Ciebie posłucha.
Parsknęłam pod nosem. Park chyba naprawdę nie widział, co jest między mną, a Jeon'em. JK nigdy by mnie nie posłuchał, nawet jeśli by mu zapłacili. Już od kilku tygodni wiedziałam, że incydent na plaży nic dla niego nie znaczył, a najpewniej wcale go nie pamiętał. Nie zamierzałam mu pomóc w odzyskaniu tych wspomnień, więc po prostu omijałam temat. Tak samo jak Jungkook'a.
Nim zareagowałam, JK wstał z miejsca i wkładając papierosa za ucho, wyszedł ze stołówki. Po chwili usłyszałam dzwonek na lekcje.
✯
Przez następną godzinę wsłuchiwałam próśb Jimin'a. Chłopak był bardzo zmotywowany, aby przyjaciel zgodził się na imprezę. Przedstawiał dziesiątki powodów, dla których zabawa będzie miała dobry wpływ na naszą paczkę. Jungkook jak zawsze spóźnił się na lekcję, zajął miejsce za nami i parę razy wtrącił, że wszystko słyszy. Oczywiście każde ze słów kierował do Park'a. Mnie nawet nie zaszczycił spojrzeniem.
— Jimin — odezwałam się pod koniec, kiedy wychodziłam z szatni. — Nie uważam by Jeongguk mnie posłuchał. Poza tym on nie ma na to najmniejszej ochoty.
— Właśnie, że ma! Tylko jest uparty.
Dostrzegłam Guk'a wychodzącego z klasy i znikającego na schodach. Jak zawsze jego krok był pełen luzu i przekonania o swojej wyższości. Nic więcej nie powiedziałam Jimin'owi, pakując swoje rzeczy do torby. Później skierowałam się w stronę parkingu.
— Jungmi! — zawołała Mei, stojąc koło swojej Kii Rio.
Pożegnałam się z Park'iem, który odprowadził mnie do kuzynki. Wciąż powtarzał o tym, bym przemyślała i zrobiła to co słuszne. Następnie pożegnał się i wsiadł do swojego auta.
— Czyli co masz zrobić?
Popatrzyłam na Song, opartą o pojazd. Miala założone ręce na piersi i najwyraźniej czekała na odpowiedź. Od razu rzuciłam, że nic takiego, a Jimin ciągle chce iść na imprezę do Jungkook'a.
— Muszę stwierdzić, że u niego, rzeczywiście zabawy są epickie.
Popatrzyłam na kuzynkę. Na jej policzkach wystąpił rumień, co też jej powiedziałam. Najwidoczniej działo się tam coś wstydliwego, o czym nie chciała mówić. Wyobrażając sobie, że wiem, jaka Mei jest, stwierdziłam, że nie będę ciągnąć jej za język. Ostatecznie wolałam nie słyszeć o jej miłosnych uniesieniach.
✯
Przez następne dni, aż do piątku, znosiłam prośby nie tylko Jimin'a, ale i Taehyung'a bym przekonała Jeon'a. Dziwiłam się, że ja mam to zrobić. W końcu to oni byli jego przyjaciółmi.
— On nas nie chce słuchać — powiedział z żalem Park.
— Nic dziwnego — wtrącił Hoseok. — Od poniedziałku mu o tym marudzicie. Cud, że Jungmi jeszcze wam nie przyłożyła.
Nie odpowiedziałam nic. Po prostu przeszłam do stołówki i skierowałam się do lady z jedzeniem. Dzisiejszego dnia serwowali udon z kurczakiem, którego sobie nałożyłam. Wracając do stolika, odnalazłam już siedzącą Mei, Namjoon'a, Kanę, Jin'a oraz Yoongi'ego. Zajęłam wolne miejsce i pochyliłam się nad swoją porcją.
— Jungmi, no!
Przewróciłam oczami. Jimin ponownie znęcał się nade mną. Oczywiście chodziło o jego nękanie i próby namówienia. Pomyślałam, że lepiej by było, gdyby sam porozmawiał z Jeon'em. W końcu się przyjaźnili.
— Tak bardzo ci na tym zależy? — odpowiedziałam, wsuwając makaron.
— Bardzo, bardzo.
Westchnęłam. To było ciężkie i przykre. Po pierwsze wiedziałam, że JK mnie nie cierpi. Po drugie on nie słuchał nikogo. Po trzecie... No właśnie. Wciąż nie rozmawialiśmy od czasu plaży.
Wtedy go ujrzałam. Wszedł do stołówki. Od razu wszystkie damskie oczy, włączając to Mei, spoczęły na jego sylwetce W opiętej czarnej koszulce i ciemnych spodniach wyglądał jak bóg. Pieprzony adonis. Bawił się kolczykiem, a potem rzucił plecak obok naszego stolika. Następnie poszedł po swoją porcję jedzenia.
— Czy dasz mi spokój, jeśli go o to zapytam?
Jimin pokiwał głową, a potem złapał moją dłoń. Kiedy przybliżył się, a nasze usta prawie się dotknęły, od razu został odciągnięty. To Jungkook usiadł między nami.
— Jeongguk? — zaczęłam delikatnie, odczuwając na sobie presję nałożoną przez wzrok Jimin'a.
— Dalej mnie nie słuchasz — odparł. Wtedy przypomniałam sobie o rozmowie na korytarzu. Kiedy Jeon powiedział, że Jimin po prostu chce mnie zdobyć.
— Ty też jesteś w tym mistrzem — mruknęłam.
Przez moment chciałam się uderzyć w głowę, a potem zrozumiałam, że im szybciej wyrzucę z siebie pytanie, tym prościej będzie o wszystkim zapomnieć. Dżej Kej mnie znienawidzi i ponownie zmiesza z błotem. To będzie o wiele bardziej łaskawe, niż ciągłe słuchanie próśb Jimin'a.
— W czym jestem mistrzem, huh?
Poczułam, jak chłopak ponownie odwraca się twarzą w moją stronę i teraz to jego usta dzieliły centymetry od moich. Przełknęłam ślinę, nie chcąc zrobić z siebie idiotki. Choć byłam pewna, że już i tak wyglądałam.
— W robieniu imprezy! — wtrącił Taehyung, przerywając nam tę krępującą chwilę, w której mogłam dostać zawał.
JK ponownie się wyprostował i pochłonął swój udon. Później wytarł usta w serwetkę, na końcu rzucając ją do pustej miski. Później wstał od stołu i chwycił za tacę. Kiedy chciał wyjść, odważyłam się na to jedno z najgorszych w życiu pytań:
— Możemy u ciebie zrobić tę imprezę?
Jeongguk zatrzymał się i ponownie na mnie spojrzał. Na jego twarzy odnalazłam zdziwienia, a potem usta się rozszerzyły.
— Dla ciebie wszystko, moja Świneczko.
I w tamtym momencie odwrócił się, aby wyjść ze stołówki. odłożył tacę na swoje miejsce i wsadzając papierosa za ucho, opuścił to pomieszczenie. Pozostawiając mnie z dziwnym uczuciem. Ponieważ do końca nie wiedziałam, czy pragnęłam tej imprezy, a już na pewno nie cynicznego uśmiechu Jeona Jeongguk'a.
Od Autorki: Udało się napisać ten rozdział w weekend, więc go dodaję. Od razu zaznaczam, że nie jest sprawdzony. Za błędy przepraszam.
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro