Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

01 - Busan

Przeprowadzka do Busan miała wszystko zmienić. Tak w każdym razie myśleli rodzice. Też pokładałam w to nadzieję i nawet się ucieszyłam. Wszystko z powodu Mei, mojej kuzynki, córki siostry ze strony ojca. Od dziecka byłyśmy prawie nierozłączne, do momentu wyjazdu cioci do morskiej stolicy Korei Południowej. To właśnie w tym miejscu miałam teraz zamieszkać.

Miałam siedemnaście lat, nie byłam dzieckiem, aczkolwiek dorosłym także. Patrząc w lustro, zawsze czułam do siebie wstręt. Nigdy nie byłam zbyt dobra, zbyt ładna, zbyt inteligentna. Moja niska samoocena sprawiła, że z czasem popadłam w obłęd. Kiedy kolejne ataki paniki odbierały mi w nocy oddech, rodzice postanowili coś zmienić. Przeprowadzka miała na celu odizolowanie się od toksycznego środowiska, jakim była szkoła w Seulu.

Mei przyjechała na stację kolejową równo pięć minut po czasie. Zauważyłam ją, kiedy kroczyła pasażem, ubrana w letnią sukienkę z delikatnymi kwiatuszkami. Moja kuzynka była bardzo dziewczęca, o przepięknej kobiecej figurze, z długimi włosami i niebieskimi oczami. Uśmiechała się promiennie i machała, gdy tylko mnie zobaczyła.

— Jungmi! — zawołała, w dodatku na tyle głośno, że duża część osób odwróciła się i z politowaniem na mnie popatrzyła.

Zażenowana wzięłam walizkę i ruszyłam w jej stronę. Mei była w moim wieku, różniłyśmy się trzema miesiącami. Jej urodziny wypadały w marcu, moje natomiast w czerwcu. Między nami było wiele różnic, ale i dużo podobieństw. Nie cierpieliśmy tych samych kolorów i muzyki country.

— Straszne korki.

Mei próbowała się wytłumaczyć. Machnęłam ręką i z uśmiechem zapytałam, czy możemy już iść? Ciepła dłoń złapała moją, dodając poczucie bezpieczeństwa i wspólnie kroczyłyśmy do samochodu. Zamówiona taksówka już czekała na podjeździe.

— Jestem taka podekscytowana! — Jej głos zabrzmiał w przestrzeni. — Przygotowałam twój pokój. Jeśli czegoś zapomniałam, to przepraszam.

— Na pewno o wszystkim pomyślałaś.

Byłam tego wręcz pewna. Główną cechą Mei, prócz spóźnialstwa i uroku osobistego, było strategiczne myślenie. Kuzynka wszystko planowała i to zapięte na ostatni guzik.

Resztę drogi spędziłyśmy w milczeniu, obserwując widoki za oknem. Widziałam morze i plaże, na której opalali się ludzie. Stanowczo zbyt ładni.

Do domu wujostwa dotarłyśmy po kwadransie. Ciocia powitała mnie uściskiem, wujek był bardziej zachowawczy. Następnie z kuzynką poszłam do pokoju. Tak jak myślałam, był dobrze urządzony z kilkoma kobiecymi dodatkami. Mei zadbała, abym się dobrze czuła. Dlatego na biurku leżał wazon, a w nim wsadzone tulipany. Zachichotałam, ponieważ imię Mei zobowiązywało. Bardzo często znaczeniem tego imienia był po prostu kwiat.

— Zwykły pokój — rzuciła, kiedy wkroczyłam do środka.

— Tu jest pięknie — odpowiedziałam, posyłając jej szczery uśmiech.

Kolory ścian były jasnoszare, a podłoga kasztanowa. Na samym końcu odnalazłam duże okno i parapet z poduszkami, na których z pewnością będę czytać książki. Ukochane kryminały Agathy Christie i obyczajowe powieści Nicholas'a Sparks'a.

Mei wyszła, pozostawiając mi odrobinę prywatności. Jak zauważyła, byłam zmęczona podróżą. Nie marzyłam o niczym innym, jak tylko położyć się spać.

Przez cały ostatni tydzień wakacji, razem z Mei siedziałyśmy w ogrodzie lub na plaży. Kuzynka często wtrącała, że powinnam nie przejmować się opinią innych i zdjąć warstwę ubrań, która, według jej zdania, była bardzo zbędna. Jednak nie potrafiłam się rozebrać i wcisnąć w kostium kąpielowy. Nawet jednoczęściowy.

— Jesteś piękna, Jungmi! — mówiła pewnym głosem.

Aczkolwiek nie potrafiłam jej uwierzyć. Ponieważ niejednokrotnie byłam pośmiewiskiem, a byli uczniowie szkoły w stolicy, naśmiewali się z moich kilogramów.

— Masz piękne ciało! Po prostu bardziej kobiece od innych.

Słowa Mei wpadały jednym uchem, aczkolwiek nie potrafiły pozostać w umyśle. Dla siebie wciąż byłam tą samą Jungmi. Grubą, brzydką, wielką.

— Nie powinnaś się przejmować opinią innych! Zwłaszcza cymbałów z mózgiem wielkości ziarna ryżu!

— Łatwo ci mówić — odpowiedziałam, podciągając nogi pod brodę. — Ty wyglądasz przepięknie!

Mei zsunęła ciemne okulary i spojrzała na mnie spod wachlarza rzęs. Jej błękitne oczy przybrały szafirowy kolor. Wiedziałam, że wtedy kuzynka jest zdenerwowana.

— Troszkę więcej wiary w siebie!

Mei poprawiła się na leżaku i popatrzyła w niebo. Na nim nie było ani jednej chmury. Chciałabym być jak obłoki. Zwiedzać świat z wiatrem, czuć jego powiew i nie przejmować się innymi.

Po chwili usłyszałam dzwonek telefonu. Mei odebrała połączenie i zrozumiałam, że kogoś zaprasza. Wątpiłam, czy to dobry pomysł. Nie byłam typem towarzyskiej osoby, mając wciąż w głowie swoje kompleksy.

— Przy piątym wejściu, koło budki z lodami — zanotowałam jej głos. — Jesteśmy niedaleko morza. Tak, jeszcze chwilę.

Kuzynka się rozłączyła i odwróciła głowę w moją stronę. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wiedziałam jedno, to nie zwiastuje nic dobrego.

— Będziemy mieć towarzystwo.

Przerażona spojrzałam na nią, chcąc wstać i wrócić do domu wujostwa. Jednak silna ręka Mei, przytrzymała mnie za nadgarstek i rozkazała zostać. Kilka razy skarciłam ją, że to stanowczo zły pomysł, a w dodatku postawiła mnie w złej sytuacji. Doskonale wiedziała, że nie lubię nowych ludzi.

— Zobaczysz, będzie fajnie!

Jej przyjemny głos stał się bardziej piskliwy. Wyglądała jak pięcioletnie dziecko, które dostało cukierka. Kuzynka dobrze wiedziała, że nie potrafię jej odmówić. Zwłaszcza w takim stanie.

— O już są!

Po chwili ujrzałam kroczących w naszą stronę kroczących trzech mężczyzn. Pierwszy miał ciemne włosy, krótko przystrzyżone. Drugi, idący w środku, uśmiechał się pogodnie i żywo gestykulował dłońmi, trzeci natomiast trzymał w dłoni piłkę do koszykówki, a nas sobie miał założoną koszulkę Lakers'ów.

— Mei! — powiedział ostatni i zauważyłam, jak kuzynka mu odmachuje.

Po chwili poznałam ich tożsamości, gdy stanęli obok.

— To jest sławna Kim Jungmi — chłopak z piłką podał mi dłoń. Miał duże brązowe oczy i niewinny uśmiech, roztapiający nawet największe bryły lodu. — Yoongi, ale wszyscy wołają na mnie Suga.

Kiedy zdradził swoje imię, zrozumiałam, że jest chłopakiem Mei, o którym często mówiła. Kapitan koszykarskiej drużyny szkolnej, utalentowany muzyk, grający na fortepianie. Syn producenta muzycznego.

Uśmiechnęłam się, czując lekki stres. W końcu nie byłam ładna i zapewne zawiódł się, widząc mnie na żywo. Znalazłam Mei i wiedziałam, że potrafi koloryzować. Aczkolwiek Yoongi nie pozwolił, abym przez chwilę odczuła, że jest zawiedziony.

— Kim Namjoon — podał mi rękę drugi, krótko przystrzyżony chłopak. — A to jest Park Jimin.

— A więc to jest twoja młodsza siostra? — zaśmiał się Jimin do Mei, a ja poczułam się tak źle. O bogowie! — Dużo o tobie słyszeliśmy i muszę przyznać Mei, że miałaś rację. Piękna jesteś, Jungmi.

Zamrugałam szybko oczami, słysząc komplement z ust chłopaka. W dodatku tak przystojnego. Jego oczy błyszczały bursztynem, a w policzkach miał dołeczki. Natychmiast poczułam, że na moje wstępują mi rumieńce.

— Prędzej wygląda na solidną świnię — usłyszałam głos dochodzący zza pleców chłopaka, który przez następne tygodnie miał mnie codziennie prześladować. — Nawet kolorem pasuje, popatrz.

— Nikt cię nie pytał o zdanie, Guk'ie — odpyskował Jimin.

Momentalnie go zauważyłam. Ciemne, wręcz onyksowe oczy i buńczuczny uśmiech. Jego ręce ozdabiały tatuaże, a na twarzy posiadał piercing. Przygryzał wargę i wręcz kipiał chłodem. Roztaczał wokół siebie gęstą aurę wyższości i poważania.

Zjawił się znikąd i tak samo nie miał pojęcia o żadnym poszanowaniu innego człowieka. W dłoni trzymał motorowy kask, a paczka papierosów wystawała mu z kieszeni wranglerów. Idealne przedstawienie badboy'a z hollywoodzkiej produkcji.

Ale taki był, mój nowy prześladowca — Jeon Jeong Guk.


Od Autorki: Cześć i czołem! Witam Was na nowym projekcie, który jest inspirowany pewną książką. Aczkolwiek spokojnie, fabuła i postacie są całkowicie przeze mnie stworzone. No powiedzmy, bo na tapecie są nasi kochani Bangtani. ^^ Mam nadzieję, że ciepło przyjmiecie to opowiadanie i dacie mi znać, co o nim myślicie? A teraz koniec psot, 21:37 obowiązuje do dodania rozdziału tak szatańskiego opowiadania :D

Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro