Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Odłączyłam się od rodziców kiedy byliśmy obok domu Brett'a. Pożegnałam się z nimi i podeszłam do drzwi. Zapukałam. Po chwili usłyszałam głośny huk i dziecięcy śmiech, nagle drzwi się otworzyły, a w nich zobaczyłam krzywiącego się Brett'a. Przesunął się, a ja weszłam do środka. Chłopak zamknął za mną drzwi i stanął przede mną.

- Cześć. - powiedział i przytulił mnie.

- Hej. Co się stało ?

- Przewróciłem się o zabawki Luke'a kiedy szedłem ci otworzyć. - spojrzał na małego i zaśmiał się. - Miał z tego niezły ubaw.

- Domyślam się. - dołączyłam do niego.

- Śmiej się, śmiej ale to mnie dupa boli. - wybuchłam śmiechem.

Jeszcze przez chwilę staliśmy przytuleni do siebie. Odsunęłam się od niego. Chłopak wskazał mi głową kierunek, w którym znajduje się maluch. Ruszyłam w tą stronę. Malec siedział na dywanie, oglądając bajkę w telewizji. Wszędzie były porozrzucane jego zabawki i pluszaki.

Przez moje ciało przeszedł szybki dreszcz spowodowany obecnością Brett'a za moimi plecami. Czułam jego oddech na swoim karku. Mój oddech i serce przyspieszyło.

- Spokojnie. - wyszeptał mi do ucha, a następnie dodał głośniej. - Luke.

Chłopiec na dźwięk swojego imienia odwrócił się w naszą stronę. Przyjrzałam mu się dokładniej. Krótkie blond włoski, wielkie brązowe oczy, małe usteczka i nosek. Musiałam przyznać, że był to najsłodsze dziecko jakie kiedykolwiek widziałam. Luke przyglądał mi się z taką samą ciekawością jak ja jemu.

Brett poszedł do niego i wziął na ręce. Spojrzał na mnie i przywołał gestem ręki. Musiałam przyznać, że z dzieckiem w ręku Brett prezentował się bardziej seksownie niż zwykle. Stanęłam naprzeciwko nich.

- Cześć Luke. - powiedziałam, a mały uśmiechnął się i lekko potrząsnął moim palcem. Uśmiechnęłam się. - Jestem Olivia.

- Li ? - zapytał, pokiwałam głową. - Li !

Spojrzałam na Brett'a, uśmiechnął się do mnie szeroko i puścił oczko. Wyciągnęłam niepewnie ręce, a Luke powoli pochylił się w moją stronę. Wzięłam go, a on wyciągnął swoją małą rączkę i dotknął mojego kolczyka w uchu. Zaśmiał się gdy jego paluszek dotknął zimnego metalu.

- Pójdę po coś do picia. - oznajmił Brett.

Przytaknęłam i usiadłam razem z małym na kanapie. Mój wzrok przykuły porozrzucane kartki na stoliku, wzięłam jedną do ręki.

- Malowaliście ?

- Ta o to tu o ! - wskazał na rysunki.

- Ładne, a porysujesz ze mną ?

- No !

Usiadłam na ziemi, a Luke'a usadowiłam na swoich kolanach. Zabrałam czyste karki i położyłam je przed nami. Podałam Luke'owi kredkę, a ten od razu zabrał się do rysowania. Zrobiłam to samo. Z transu wyrwał mnie Brett wchodzący do pokoju z parującymi kubkami. Podziękowałam i upiłam trochę herbaty. Luke tylko na nas spojrzał i wrócił do przerwanej czynności.

- To jest świetne. - wskazał na mój obrazek przedstawiający misia. - Nie mówiłaś, że tak malujesz.

- Daj spokój, tylko to umiem malować. - spojrzałam na niego, a on przewrócił oczami. - Jeśli chcesz to możesz go zabrać.

- Dzięki. - wstał i usiadł obok mnie biorąc rysunek do ręki, przyglądał się mu.

- Li o ! - powiedział Luke wskazując na obrazek.

- Narysowałeś wujka ?

- No. - odpowiedział i spojrzał na Brett'a, który przyglądał się mu z uśmiechem. - Bri !

Zacisnęłam usta, powstrzymując napad śmiechu. Chłopiec powrócił do rysowania, a ja spojrzałam na chłopaka siedzącego obok. Talbot zmrużył na mnie oczy, a ze swoich otarłam łzy. Brett prychnął i uderzył mnie leciutko w ramię strzelając focha. Odwrócił się do mnie plecami. Mały zainteresowany tym co się dzieje spoglądał raz na mnie,a raz na Brett'a. Szturchnęłam chłopaka kilka razy, ale w ogóle nie zareagował.

- Luke patrz. - wskazałam palcem na pluszaki obok fotela.- Pójdziesz się z nimi pobawić ?

Mały przytaknął, więc zsunęłam go z kolan. Odwróciłam się w stronę dalej obrażonego chłopaka i zacisnęłam usta nie wiedząc jak go udobruchać. Widocznie nie lubił jak ktoś śmiał się z przezwiska wymyślonego przez jego siostrzeńca. Westchnęłam i dźgnęłam go palcem w ramię. Nic.

- Brett no ! - jęknęłam. - Nie bądź taki.

Znowu nic, postanowiłam zastosować inną taktykę. Wstałam, obeszłam stolik przy okazji spoglądając na bawiącego się malca. Stanęłam przed chłopakiem, a następnie usiadłam. W końcu na mnie spojrzał lecz w jego oczach udało mi się dostrzec lekkie zdenerwowanie.

- Przepraszam, nie wiedziałam, że może cię to tak urazić. -  usiadłam na jego kolanach i mocno przytuliłam. - Naprawdę mi przykro. - po chwili jego ręce owinęły się wokół mojej tali. Uśmiechnęłam się, chociaż on tego nie widział. Kryzys zażegnany. Spojrzał mu w oczy. - Czyli jest spoko ?

- W sumie... Wcale nie byłem na ciebie zły. - odparł rozbawiony. - Po prostu robiłem cię w balona.

- A idź ty ! - uderzyłam go w ramię na co się roześmiał.

Chciałam zejść z jego kolan, ale jego ręka uniemożliwiała mi to. Zaczęłam jeszcze bardziej bić go piąstkami po klatce piersiowej. Czego i tak nie poczuł. Nagle chwycił moje ręce. Zaczęłam się wiercić.

- Liv, nie radzę. - oznajmił.

Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co może mu chodzić. Brett uśmiechnął się łobuzersko i podniósł brew. Zaczęłam się jeszcze bardziej wiercić. Nagle poczułam coś wypukłego na moim udzie. Zrobiłam wielkie oczy i jak oparzona wstałam z jego kolan przewracając się.

- O mój Boże. - powiedziałam cicho. - Ty głupku !

- Oh Liv. - westchnął. - To normalne.

Spojrzałam na niego jak na kretyna i prychnęłam.





Przez długi czas bawiliśmy się z Lukiem, ale w końcu Brett zarządził mu kierunek łóżko. Dlatego teraz chodziłam z nim po pokoju, a chłopak przygotowywał mu mleko. Po chwili podał mi butelkę, a ja zaczęłam nią karmić chłopca.

Luke usnął już przy końcówce picia, odłożyłam butelkę i spojrzałam na Brett'a. Ten kiwnął głową w kierunku schodów. Ruszyłam za nim. Znaleźliśmy się w pokoju Brett'a. Praktycznie nic się tu nie zmieniło, poza jednym szczegółem. Obok jego łóżka znajdował się kojec dla malucha. Położyłam go, przykryłam i włożyłam smoczek. Przez chwilę staliśmy tak, a następnie zeszliśmy do salonu. Postanowiłam już wrócić do domu. Wstałam i zaczęłam szukać swojej koszuli, założyłam ją i odwróciłam się w stronę chłopaka.

- Będę się już zbierać. - oznajmiłam. Mijając go złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie, ponownie tego dnia znalazłam się na jego kolanach. Uniosłam brwi.

- Daj spokój Olivio. - mruknął. - Możesz zostać, nikt cię stąd nie wyrzuca. - odparł przejeżdżając ręką przez całą długość moich pleców.

- Rodzice będą się martwić, że jeszcze nie wróciłam.

- To im napisz, że przenocujesz u mnie. Po problemie ! - rzucił zwycięskim tonem.

- Jeśli tego chcesz. Przygotuj się, że jeżeli kiedykolwiek będziesz u mnie w domu, tata zrobi ci przesłuchanie.

- Dam radę. - oznajmił i puścił mi oczko.

Zadzwoniłam do mamy, która zgodziła się bez problemu. Brett wyraźnie zadowolony z obrotu spraw postanowił obejrzeć film. Czekałam na niego, bo miał mi przynieść ciuchy, w których będę spała. Przyszedł po dłuższej chwili, podziękowałam i weszłam do łazienki. Rozebrałam się i założyłam jego krótkie dresowe spodenki, które sięgały mi do kolan i tym razem fioletową bluzkę do lacrosse. Uśmiechnęłam się wiedząc, że mam taką samą tylko zieloną w swoim domu.

Gotowa zeszłam z powrotem do salonu gdzie szarooki postawił dwa parujące kubki kakao. Oblizałam usta i usiadłam obok niego. Spojrzałam w jego stronę, uśmiechnął się co odwzajemniłam i podał mi kubek.

Brett skakał po kanałach, na jednym z nich leciał "Zostań jeśli kochasz" .

- Zostawisz to ? - spojrzał na mnie. - Proszę.

- Pewnie księżniczko. - uśmiechnął się ciepło.

Zaczęliśmy oglądać film w ciszy. Podczas reklamy odstawiłam kubek na stolik i swój wzrok wlepiłam na twarz chłopaka. W końcu również odłożył swój kubek i spojrzał na mnie. Nie odzywaliśmy się, a mi zrobiło się chłodno.

- Masz koc ? - zapytałam.

Nie odpowiedział, wstał i gdzieś wyszedł. Wrócił z kocem w ręku. Usiadł i przykrył nas nim.

- Dziękuję.

- Nie ma sprawy.

Znów zajęliśmy się oglądaniem filmu. W pewnym momencie ręce Brett'a wylądowały na mojej tali i przyciągnęły mnie do jego. Spojrzałam na niego pytająco, a ten jedynie się ciepło uśmiechnął i pocałował czule w czoło. Oparłam się o jego klatkę piersiową, a on schował głowę w zagłębieniu mojej szyi. Czułam jego oddech, następnie położył brodę na mojej głowie. W pewnym momencie odpłynęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro