Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

Już od tygodnia nie chodziłam do szkoły, nie jadłam, nie wychodziłam z pokoju. Rodzicom wmówiłam, że źle się czuję, w co o dziwo uwierzyli. Codziennie odwiedzali mnie Liam i Mason, a czasami Stiles. Namawiali mnie żebym już przyszła do szkoły, ale nie byłam gotowa żeby się z tym zmierzyć.






- Nie mogę oddychać. - wymamrotalam kiedy jakieś cielsko przygniatalo mnie do łóżka.

W odpowiedzi usłyszałam cichy chichot Liama, który postanowił w końcu ze mnie zejść.

- Jesteś debilem Liam.

- Też cię kocham, a teraz rusz dupsko, bo spóźnimy się do szkoły.

- Nie chcę tam iść. - jęknęłam i bardziej zakopałam się w pościeli, która została ze mnie brutalnie zrzucona.

Warknęłam pod nosem soczyste przekleństwo i podniosłam się do pozycji siedzącej. Liam stał razem z moją kołdrą w dłoni i uśmiechał się głupkowato. Zignorowałam ten uśmieszek i poszłam do łazienki.

Kiedy spojrzałam w lustro przeraziłam się własnego odbicia. Włosy odstawające we wszystkie strony, spuchnięte oczy i rozmazany makijaż. Dodatkowo śmierdziałam, czemu się nie dziwię, bo przez te kilka dni nie wychodziłam z pokoju.

Zaczęłam od zmycia tego paskudztwa na twarzy, a następnie rozczesałam włosy. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie cały ten bród.

Po prysznicu ubrałam na siebie bieliznę, którą wzięłam ze sobą. Nie wyglądałam już tak tragicznie jednak ciągle dało się zauważyć opuchnięte oczy. Nałożyłam jakiś podkład aby je zamaskować i wyszłam z łazienki.

W pokoju ubrałam się w czarne spodnie i tego samego koloru sweter. Spakowalam potrzebne książki i zeszyty do plecaka i zeszłam do kuchni, w której urzędował Liam.

Usiadłam przy stole, na którym już stały tosty i kakao. Oblizałam usta i zaczęłam jeść, kiedy nagle poczułam wzrok Liama na sobie. Zignorowalam go i jadłam dalej, jednak z każdą chwilą stawał się on bardziej natarczywy.

- Co ? - powiedziałam odkładając tosta i spoglądając na Liama.

- Nic, tylko na ciebie patrzę.

- Taa jasne, no powiedz mi.

- Obiecaj, że nie wściekniesz się na mnie. Okej ?

- Ale czemu miałabym być na ciebie wściekła? - zdezorientowana zapytałam go, na co uśmiechnął się pod nosem i odpowiedział.

- Będziesz miała ku temu powody.






Od razu po wejściu do szkoły, zauważyliśmy Masona, który był w trakcie pochłaniania twarzy swojego chłopaka. Liam szturchnął mnie łokciem i zaśmiał się, dołączyłam do niego. Postanowiłam dać im sobie chwilę i pociągnęłam Liama w stronę sali, w której mieliśmy mieć zajęcia.

Usiedliśmy w naszym stałym miejscu pod oknem i zaczęliśmy rozmawiać o mało istotnych rzeczach. Niedługo po tym do sali wpadł zdyszany Mason. Chłopak usiadł przed nami i odwrócił się.

Najpierw spojrzał na Liama jakby porozumiewał się z nim telepatycznie. Podniósł brwi na co Liam skinął głową. Potem spojrzał na mnie i słabo się uśmiechnął. Położył swoją dłoń na mojej i delikatnie ją ścisnął. Odpowiedziałam jedynie westchnienciem i zabrałam rękę kiedy zadzwonił dzwonek.

Próbowałam skupić się na lekcji, jednak nie było mi to dane, bo co chwila któryś z chłopaków patrzył w moją stronę myśląc, że nie widzę tego.

Pokręciłam głową i próbowałam dowiedzieć się jak najwięcej z tego co mówi nauczyciel, ale było to wręcz niewykonalne kiedy dwójka debili ciągle się na ciebie patrzy. Idioci.






Na przerwie czułam się dziwnie osaczona przez nich. Trzymali się bardzo blisko mnie, jednocześnie rozglądając się na boki. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się Stiles razem z Scottem. Zmarszczyłam brwi, ewidentnie coś tu nie grało.

- Hej Mason? Co tu się dzieje? - zapytałam.

Czarnoskóry spojrzał mi w oczy, a następnie przeniósł je na swojego przyjaciela, który szedł obok mnie.

- Nic Liv. Wszystko w porządku. - uśmiechnął się, ale nie dałam się na to nabrać.

Usiadłam przy stoliku na stołówce i zajęłam się jedzeniem, które dzisiaj wzięłam. Po kilku minutach na wolnych miejscach pojawiła się pozostała część ochroniarzy. Zignorowałam ich. Po pewnym czasie poczułam mocne szturchnięcie, spojrzałam w lewą stronę. Scott patrzył na mnie pytająco.

- Co ?

- Co o tym myślisz? - zapytał alfa. Teraz zrobiło mi się trochę głupio, że ich nie słuchałam.

- Przepraszam , ale mógłbyś powtórzyć pytanie?

- Czy możemy dzisiaj do ciebie przyjść razem z Stilesem.

- Tak, spoko. - odpowiedziałam na co uśmiechnął się.

 
Scott ponownie zajął się jedzeniem, a ja patrzyłam na resztę osób przy stoliku. Tylko jedna z nich przykuła moją uwagę na dłużej. Stiles . Stilinski wyglądał jakby zaraz miał zejść na zawał.

- Stiles ? - wymieniony powyżej chłopak spojrzał na mnie i skinął głową dając mi niemy znak, że mam mówić dalej. - Wszystko okej? 

- Nie, znaczy tak. Wszystko w jak najlepszym porządku.

- Jesteś pewien?

- Yhym.

- Na pewno?

- Kurwa tak ! - krzyknął, a parę osób, w tym chłopaki siedzący przy nas, zwrócili na nas swoją uwagę. 

Zrobiłam wielkie oczy, bo kto jak kto, ale Stiles nigdy nie podniósł na mnie głosu. Nawet gdy był mocno zdenerwowany, to przy mnie zachowywał się jakby nic się nie stało.

- Przepraszam, nie chciałem na ciebie krzyczeć. - powiedział już znacznie ciszej.

- N-nic się nie salon Stiles. - podniosłam się. - Muszę iść na lekcje.

- Olivko ja naprawdę nie chciałem.

- Jasne. - mruknęłam i pospiesznie wyszłam ze stołówki.

Zaczęłam krążyć po szkole bez powodu. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Z trudem oparłam się plecami od ścianę i czekałam aż to przejdzie. Nie wiem ile to trwało, a lepiej po chwili już widziałam normalnie. Miałam jednak przeczucie, że w czasie mojej "Nie dyspozycji " stało się coś złego. 

Potrząsnęłam głową żeby odgonić się od natłoku myśli i ruszyłam w stronę łazienki, w celu załatwienia swoich potrzeb fizjologicznych. Przekraczając jej próg zobaczyłam dziewczynę, która leżała twarzą do podłogi. Wolnym krokiem podeszłam do niej i ukucnęłam.

- Hej wszystko w porządku? - zapytałam i poklepałam ją po ramieniu, nie odpowiedziała.

Zmarszczyłam brwi, chwyciłam ją jaka ramię i przewróciłam na plecy.





Mason


Szedłem razem z Liamem po korytarzu rozmawiając o lacrosse, kiedy nagle usłyszeliśmy niedaleko nas krzyk. Spojrzeliśmy przerażeni na siebie. Po chwili krzyk nasilił się. Dochodził on z damskiej łazienki.

Nie zastanawiając się, biegiem ruszyliśmy w jej stronę. Otworzyłem z rozmachem drzwi i automatycznie zastygłem w bezruchu. Liam, który stał za mną popchnął mnie do przodu żeby zobaczyć co się stało.

Na podłodze leżała zakrwawiona dziewczyna, a obok niej klęczała wystraszona Liv. Dziewczyna na twarzy i rękach miała rany, które układały się w słowa "Ty będziesz następna"

Nie czekając ani chwili dłużej złapałem Mills za rękę i przyciągnąłem ją do siebie. Schowała twarz w mojej koszulce, na której od razu poczułem jej słone łzy. Zacząłem ją głaskać po głowie i szeptać, że to nie była jej wina i nic się jej nie stanie.

Liam, który do tej pory stal nieruchomo, podszedł do nie żyjącej dziewczyny i obwąchał ją?

Gwałtownie się wyprostował i spojrzał spojrzał na mnie znacząco. Czyli był to ten koleś koleś co "prześladuje Liv". Przytaknąłem i wyprowadziłem Olivię z łazienki. Spojrzałem w dół na dziewczynę, ktora zdaje się, że już trochę się uspokoiła.

- Liv ? - spojrzała na mnie, starłem łzy z jej policzków. - Musimy iść z tym do dyrektora. Jak najszybciej. - powiedziałem i dałem nacisk na ostatnie zdanie.

Pokiwała głową i odsunęła się ode mnie. Razem ruszyliśmy w stronę gabinetu pana Blue. Pod drzwiami znaleźliśmy się zaledwie po kilku sekundach. Zapukałem do drzwi, a kiedy usłyszałem donośne "prosze" otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, uprzednio przepuszczając w nich Liv.

Adam spojrzał na nas spod pliku papierów, którymi się zajmował i wskazał ręką na krzesła stojące naprzeciw niego. Usiedliśmy na nich.

- Co was do mnie sprowadza?

- Chcielibyśmy pana poinformować o pewnym nieprzyjemnym i delikatnym incydencie, który miał miejsce niedawno w damskiej toalecie. - zacząłem.

- A mianowicie?

- O morderstwie.

- Nie rób sobie żartów Hewitt, a szczególnie w takiej sprawie ! - warknął i pogroził mi palcem.

- Mówię prawdę. Widziałem tą dziewczynę, Liam i Liv też. Była cała we krwi, nie oddychała.

- Co robiłeś w damskiej toalecie ?

- Ymm... Chodziłem z Dumbarem po korytarzu kiedy usłyszeliśmy krzyk.

- To byłam ja. - powiedziała Liv. - Chciałam skorzystać z toalety, ale widziałam, że jakaś dziewczyna leży na ziemi twarzą do podłogi. Spytałam czy wszystko w porządku, ale nie odpowiedziała to odwróciłam ja na plecy i zaczęłam krzyczeć.

Dyrektor zmarszczył czoło, które następnie potarł i wstał. Ręką wskazał abyśmy szli przed nim.

Nikt się nie odzywał kiedy szliśmy korytarzem. Na miejscu zobaczyłem spory tłum, przez który Blue próbował przejść, ale nic z tego.

- Odsunąć się! - krzyknął.

Wszyscy natychmiast stanęli pod ścianą robiąc przejście. Dyrektor szybko wszedł do łazienki i tak szybko z niej wyszedł. Spojrzał na tłum ciekawskich uczniów i powiedział.

- Rozejść się do klas.

Potem spojrzał na nas i podszedł.

- Wasza dwójka jest zwolniona z wszystkich dzisiejszych lekcji. Możecie iść do domu, ale jutro koniecznie musicie złożyć zeznania na policji. - pokiwaliśmy głowami. - Muszę to zgłosić. - powiedział sam do siebie i odszedł.

- Odwiozę cię okej ?

- Dzięki.

Objąłem ją ramieniem i poprowadziłem w stronę wyjścia ze szkoły, a potem w stronę mojego samochodu, który pożyczyłem od mamy. Usiadłem na miejscu kierowcy, zapisałem pasy i odpaliłem silnik. Liv oparła głowę o szybę i zamknęła oczy. Wyjechałem z terenu szkoły prosto w stronę domu Mills.






Cześć i czołem.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i warto było na niego czekać.
Udanego weekendu.
❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro