Niedoceniona Artystka
Uwaga! Gore! A jak nie wiesz co to znaczy, to przeczytaj na Wikipedii...
Sześcioletnia Maggie rysowała właśnie jednorożca na ścianie. Uwielbiała jednorożce. W jej pokoju było kilkanaście pluszowych jednorożców, firanki były w jednorożce, pościel była w jednorożce, a na ścianach wisiał nawet rysunek jednorożca. Dziewczynka właśnie na podstawie tego rysunku malowała swoje dzieło.
Nagle do jej pokoju weszła mama. Małej wypadł pędzelek z ręki - brudząc podłogę różową farbą. Spojrzała na rodzicielkę swoimi dużymi błękitnymi oczami kontrastującymi z blond włosami. Matka spojrzała gniewnie na malunek, a potem na samą Maggie.
- Maggie! Przecież mówiłam ci setki razy że nie wolno malować po ścianach!!
Dziewczynka wbiła wzrok w podłogę i wyszeptała:
- Ale... Te ściany są takie puste...
Kobieta podeszła do dziewczynki i przytuliła ją do siebie.
- Oj, kochanie... Tatuś pomalował twój pokoik na fioletowo, a ty mu teraz to zepsułaś, wiesz? - spytała delikatnym głosem. Maggie mocniej przytuliła swoją rodzicielkę pachnącą jaśminowymi perfumami. Kochała ją całym sercem i nie wyobrażała sobie życia bez niej.
- Chcesz żeby tatuś był smutny?
Oczywiście że dziewczynka tego nie chciała. Kochała swojego tatę pomimo tego, że bardzo łatwo się wkurzał i wtedy dużo krzyczał na nią i mamę.
- Nie.
- No dobrze. - powiedziała z uśmiechem. - W takim razie chodź, zmyjemy tego jednorożca.
***
Dziewczynka właśnie czesała swoje kucyki pony, kiedy usłyszała krzyk ojca dochodzący z przedpokoju. Wołał ją.
Ucałowała kucyka i pobiegła do ojca.
- Tak tatusiu? - spytała z uśmiechem.
- Co to jest?! - spytał się gniewnie pokazując na ścianę. Widniał na niej rysunek pegaza.
- Ale tato... To nie ja...
- Kłamiesz! To ty!!! Przyznaj się!!
W tym momencie przybiegła matka z nożem w ręce (pewnie kroiła kurczaka na obiad) i stanęła w obronie Maggie.
- Jak mówi że to nie ona, to tak jest!
- Nieprawda! Łże!!
- Kochanie... - kobieta zwróciła się do córki. - Czy to ty to namalowałaś?
- Nie mamo... To nie ja... - powiedziała łkając.
- Ale spokojnie, nie płacz, wyczyścimy tę ścianę. A może to Lawrence? Była dzisiaj u ciebie, prawda?
Lawrence chodziła z nią do przedszkola i niedługo miały iść do szkoły. Oczywiście obie umiały już całkiem nieźle czytać i pisać.
- Tak, była.
- No widzisz misiu? Pewnie Lawrence to namalowała.
Zabrały się za zmywanie rysunku, a ojciec, zniesmaczony, mrucząc pod nosem poszedł do salonu i zaczął oglądać telewizję.
***
W tę sobotę matka Maggie była w pracy, w szpitalu. Dziewczynka cały dzień siedziała w swoim pokoju i bawiła się lalkami.
Nagle do jej pokoju wszedł ojciec. Brutalnie chwycił ją za ramię i zaciągnął do garażu. Na ścianie widniał rysunek (nie zgadniecie) jednorożca.
- Maggie... - warknął ojciec. Był wściekły. Od kilku dni malował to pomieszczenie, a dziewczynka narysowała obrazek na pomalowanej już części garażu.
- Ale tato! To nie...
W tym momencie ojciec ją spoliczkował. Maggie podniosła rękę do twarzy. Zabolało. Nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Nikt nigdy jej nie uderzył... Dziewczynka zmarszczyła czoło i bez słowa poszła do swojego pokoju, po czym zamknęła drzwi i zastawiła je pudełkami.
Nie płakała, bo nie czuła takiej potrzeby. Uśmiechnęła się do siebie. Tylko Chloe ją rozumiała.
Usiadła na łóżku i zaczęła śpiewać tęskną pieśń w niezrozumiałym języku. Zapewne była to łacina. Potencjalny obserwator uznałby jej śpiew za cudowny i czysty.
- OKROPNIE ŚPIEWASZ! ZAMKNIJ MORDĘ! - dało się słyszeć z salonu. Dziewczynka nie wytrzymała i przerwała pieśń po czym rozpłakała się.
***
Maggie była w łazience. Powinna być w swoim pokoju za kłamstwa i rysowanie po ścianach, ale postanowiła że nie obchodzą ją żadne kary.
Wyjmowała po kolei różne pudełka, butelki z syropami i inne, po czym czytała etykiety. Nie mogła znaleźć tego, czego potrzebowała...
Jest! Wreszcie znalazła pudełko o jaskrawo-zielonym kolorze. Schowała je do kieszeni po czym cicho przekradła się do swojego pokoju.
***
Rodzice siedzieli w salonie przy stole i pili poranną kawę. Maggie siedziała z nimi i jadła kanapkę z żółtym serem i keczupem.
Zachowywała się bardzo spokojnie, co było do niej niepodobne.
- Kochanie, wszystko w porządku? - spytała zaniepokojona mama.
Maggie spojrzała się na nią i... Zaczęła się śmiać. Rodzice patrzyli na ten wybuch śmiechu zastanawiając się czy wszystko z nią w porządku. W końcu jednak też zaczęli się śmiać wraz z córką. Śmiali się tak parę minut, aż nagle ojciec Maggie upadł na podłogę.
Matka Maggie od razu podbiegła do niego.
- James! James!! Co z tobą? James... - w tym momencie kobieta poczuła się bardzo senna. Kiedy upadała obok męża słyszała jeszcze jak jej córka mówiła 'Słodkich snów mamusiu'.
***
Rodzice dziewczynki obudzili się w salonie. Ich nadgarstki, kostki i usta były zaklejone taśmą malarską, której ojciec Maggie używał przy malowaniu garażu żeby nie pomalować sufitu.
James próbował wyswobodzić ręce, ale nie mógł. Spróbował krzyknąć do żony i zwrócić na siebie jej uwagę.
'Victoria!', co zabrzmiało jak 'Mmmwm!'. To wystarczyło żeby jego żona odwróciła ku niemu zapłakaną twarz. Była przerażona. Nagle usłyszeli czysty śpiew, przybierający z każdą sekundą głośności i kroki stóp na skrzypiącej podłodze.
W drzwiach stanęła Maggie w różowej koszuli nocnej i rękami schowanymi za plecami.
'Mmgmn!!' kobieta starała się zawołać swoją córkę. Ta weszła do salonu i powoli podeszła do związanych rodziców. Pieśń było słychać, pomimo iż dziewczyna nie otwierała ust.
Os iusti meditabitur...
- Mamo, tato... Chciałam wam podziękować...
...sapientiam, et lingua eius...
- ...za to, że docenialiście mnie i moje talenty...
...loquetur iudicium...
- ...że zachęcaliście mnie do rozwoju...
...Beatus vir qui suffert tentationem...
- ...że pozwalaliście mi na rysowania po ścianach...
...Quoniam cum probates fuerit accipiet coronam vitae...
- ...A teraz... Otrzymacie za to nagrodę.
W tym momencie Maggie wyjęła zza pleców nóż kuchenny. Jej matka zaczęła piszczeć ze strachu, ale taśma na jej ustach przeszkadzała jej w tym.
...Kyrie, Ignis Divine, Eleison...
Dziewczyna podeszła do ojca, po czym wbiła mu nóż w oko. Ten zaczął się szarpać, ale to tylko pogorszyło sprawę. Gałka oczna została wyrwana z oczodołu razem z naczyniami krwionośnymi i nerwami. Maggie szarpnęła ręką i po chwili oko potoczyło się po podłodze.
O quam sancta...
Po podłodze potoczyło się drugie oko.
...quam serena...
Dziewczyna przyłożyła nóż do brzucha ojca i zaczęła ciąć długą linię w poziomie. Zanurzyła rękę w jego wnętrzu, nie zwracając uwagi na jego krzyki, i wyrwała nerki. Potem zajęła się rozcinaniem jelit. Wyjęła ich zawartość i rzuciła nimi w twarz ojca.
- Tym właśnie jesteś! - krzyknęła, po czym zaśmiała się szaleńczo. - Jesteś gównem!!
...quam benigna...
Zostawiła krwawiącego ojca i podeszła do matki. Oczy jej były pełne przerażenia i cały czas krzyczała. Maggie wzruszyła ramionami. Zdarła jej taśmę z ust.
- Maggie... Ty chyba nie...
W oczach jej córki błyszczało szaleństwo, a może nawet opętanie.
...quam amoena, o castitatis lilium.
Maggie w tym momencie chwyciła wyrywającą się matkę za język, odcięła jej go po czym rzuciła za siebie. Zakleiła na nowo usta rodzicielce i skierowała się w dół jej ciała. Wiedziała, że jej matka od jakiegoś czasu jest w ciąży, ale nie chciała pofatygować się żeby ją o tym poinformować.
Z szaleńczym błyskiem w oku rozcięła jej podbrzusze i dostała się do macicy. Rozcięła ją i wyjęła z niej płód wielkości dłoni. Wbiła w niego nóż, odcięła pępowinę i rzuciła za siebie. Matka krzyczała patrząc na to wszystko, a z jej oczu nieustannie płynęły łzy. To ją zniszczyło.
Kyrie, Ignis Divine, Eleison.
Maggie otworzyła klatkę piersiową rodzicielki i wyjęła z niej bardzo szybko pulsujące serce. Bezlitośnie wbiła w nie nóż. Krew wytrysnęła na wszystkie strony, ochlapując wszystko dookoła, w tym dziewczynkę. Victoria przestała krzyczeć. Wygięła się w agonii, po czym martwa upadła na ziemię.
O quam sancta, quam serena...*
- Chloe. - powiedziała Maggie uśmiechając się. - Chodźmy pomalować jednorożce na ścianach.
Odwróciła wzrok ku osobie którą tylko ona mogła ujrzeć. Była to dziewczyna w jej wieku, z poszarpanymi ciemnymi włosami i czarnymi oczami. Pokiwała głową i poszły razem rysować.
***
*Wiadomości*
Dziś rano z jednego z domów znajdujących się w Blachowni wywieziono dziewczynkę, która w nocy zabiła swoich rodziców. Ośmioletnia Maggie Anders została zawieziona do ośrodka psychiatrycznego dla nieletnich. Sąsiedzi z domu obok usłyszeli krzyki, więc zadzwonili na policję. Funkcjonariusze gdy weszli do domu, zastali zmasakrowane ciała Victorii i James'a Anders, a ściany w całym domu były pokryte rysunkami jednorożców wykonanymi krwią ofiar. Maggie twierdzi, że w zabiciu rodziców pomogła jej Chloe Evans, dziewczynka która zmarła trzydzieści lat temu w tymże mieście...
***
Ok. 1300 słów
Oto moja pierwsza creepypasta (o ile można tak to nazwać). Do napisania tego natchnął mnie film 'Sinister', który gorąco polecam. ;)
*''Usta sprawiedliwego głoszą mądrość, i język jego mówi to, co słuszne...'' - 'Lilium'.
★Strachłeś/aś lub śmiechłeś/aś chociaż raz? Zostaw fav i komentarz.★
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro