Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział drugi

Prefektami Naczelnymi byli Caroline Mills, oraz Bernard Richards. Na szczęście ich przemowa nie była jakoś nużąca i dosyć szybko się uwinęli.

Gdy Remus przyszedł do przedziału, gdzie siedzieli pozostali Huncwoci, ci się już tam rozłożyli. Zdążyli też nabyć już słodycze.

- Masz tu czekoladę, kupiliśmy specjalnie dla ciebie - powiedział Jamez wręczając mu tabliczkę czekolady.

- Dziękuję - odparł Remus, siadając obok niego. Naprzeciwko nich znaleźli się Syriusz i Peter.

- Coś się wydarzyło, zanim tu przyszedłem? - zapytał Lupin, a James pokiwał głową.

- Tak. Chcieliśmy poznać kogoś nowego i Syriusz zapytał Mayi Chase, jak przechodziła, czy nie chciałaby z nami usiąść - powiedział James, po czym zaczął zajadać się kajmakowymi eklerkami.

- Ale odmówiła - burknął Black, po czym zjadł jedną z Fasolek Wszystkich Smaków. Skrzywił się.

- Fuj. Wymiociny.

- Kiedy ty próbowałeś jeść wymiociny, że wiesz jak smakują? - zapytał Peter znad swoich ciastek. Syriusz westchnął.

- Nie chcesz wiedzieć - odparł szarooki.

- Oni cię do tego zmuszali? - spytał z przerażeniem Remus, mając na myśli rodzinę Blacków.

- Nie bezpośrednio, ale czasami nie było wyboru. Nieważne, nie chcę o tym rozmawiać - burknął Syriusz, a przyjaciele spojrzeli na niego zaskoczeni. - Zagramy w Eksplodującego Durnia?

- Jasne, możemy zagrać. Ale pamiętaj, że nie musisz tam wracać. Możesz do mnie przyjechać - powiedział James, jednak Syriusz już go nie słuchał, tylko wyjmował karty.

- To przez to, że ta dziewczyna ci odmówiła, masz taki humor? - spytał Remus. - Czy przez to, że wspomnieliśmy o nich?

- Jamesowi Lily ciągle odmawia, a ten nadal ma dobry humor - stwierdził Peter, a okularnik znów przejechał ręką po włosach na wspomnienie rudowłosej.

- Zmieńmy temat, naprawdę nie chcę o tym rozmawiać - powiedział Black.

- Syriusz...

- Powiedziałem, że nie chcę o tym rozmawiać! To nieważne - powiedział Syriusz.

Pozostali Huncwoci westchnęli - wiedzieli, że Black jest uparty i robi co chce.

Reszta podróży minęła im na rozmawianiu o planach żartów na kolejny rok, grach, oraz zapewnieniach Jamesa, że Lily w końcu się z nim umówi.

~

Na uczcie powitalnej jak zwykle Dumbledore mówił, czego nie wolno było robić, a Syriusz z Jamesem już planowali, kiedy i które przepisy złamać. Remus pomyślał, że zapoznali się z listą zakazów tylko po to, by złamać jak najwięcej jej punktów. Peter natomiast marudził już coś o jedzeniu, pomimo tego, że najedli się wcześniej słodyczy w pociągu.

Naprzeciwko nich usiadły Ruby Cooper, Dorcas Meadowes, Marlena McKinnon oraz niezbyt zadowolona z tego powodu Lily Evans. Podczas zwykłych posiłków zwykle siadały bardziej oddzielnie, by nie spowodować awantury między nią, a Potterem, gdy ten znowu będzie pytał ją o randkę. Teraz jednak była uczta powitalna, więc siadali bardziej rocznikami. Zwłaszcza, że Lily i Remus mieli zaraz poprowadzić pierwszorocznych do Wieży Gryffindoru.

W końcu na stołach pojawiło się jedzenie, a wszyscy z apetytem się za nie zabrali.

- Pyszne te dyniowe paszteciki - powiedziała Lily do Ruby, co Huncwoci również usłyszeli.

- Evans, a czy gdybym zrobił dla ciebie takie paszteciki, to umówiłabyś się ze mną? - zapytał James, na co rudowłosa spojrzała na niego z niechęcią.

- Nie, nie umówię się z tobą Potter - rzekła Lily, a kilka osób parsknęło śmiechem.

- Od kiedy ty umiesz gotować? - spytał Syriusz ze zdziwieniem.

- Paszteciki się piecze - wtrącił Peter.

- Jak dla mnie, to w sumie całkiem urocze, że chciałeś coś takiego zrobić - powiedziała Marlena.

- Ale to Potter! Marls! - stwierdziła z oburzeniem Lily.

- Nie robiłem ich nigdy. Ale z pewnością mam wrodzony talent! - uznał James, po czym potargał swoje i tak już rozczochrane wlosy, a rudowłosa prychnęła.

- Do głupoty to na pewno masz wrodzony talent - rzekła Lily.

Remus przyglądał się temu wszystkiemu znad swojej zupy z lekkim rozbawieniem. Ich kłótnie stanowiły wręcz nieodłączny element każdego dnia.

W końcu przyszła pora na koniec uczty i zaprowadzenie nowo przydzielonych pierwszorocznych do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.

- Evans, czy jeśli pomogę ci ich zaprowadzić, to się ze mną umówisz? - zapytał James z nadzieją.

- Nie - odparła sfrustrowana Lily. - Dzieci, nie słuchajcie go, to palant Potter.

James miał coś odpowiedzieć, ale Syriusz razem z Peterem odciągnęli go na bok, podczas gdy Remus i Lily zajęli się pierwszorocznymi.

Gdy już obowiązki Prefektów zostały spełnione, Remus mógł usiąść w fotelu przed kominkiem Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Syriusz rozłożył się na kanapie, a James i Peter zajęli pufy.

- Dobra chłopaki, przyszedł nowy rok szkolny, więc musimy ładnie przywitać Filcha. Myślicie, że ma ochotę na kilka łajnobomb? - zapytał James.

- Pewnie. Może najlepiej własnoręcznie mu je dostarczycie? - sarkastycznie zapytał Remus.

- Łajno było w zeszłym roku, może dla odmiany tym razem coś innego? - spytał Syriusz ze znużeniem.

- Bita śmietana? Jak nas złapie i każe nam sprzątać, to chociaż można zjeść - powiedział Peter.

- Czemu ja się z wami trzymam, jeden je wymiociny, drugi liże podłogę - powiedział Remus z niedowierzaniem i obrzydzeniem.

- Bo nas kochasz! - radośnie powiedział James. - Nie możesz bez nas żyć!

Remus westchnął ciężko, ale musiał przyznać mu rację. Uwielbiał całą trójkę, wspierali się wszyscy wzajemnie i mogli na siebie liczyć.

W końcu chłopcy wymyślili już, co zrobić Filchowi. Wzięli kilka rzeczy i wyszli z Pokoju Wspólnego.

Zobaczyli przed sobą wysoką, krótkowłosą blondynkę o szarych oczach. Najwyraźniej nie znała hasła, więc czekała przed drzwiami.

- Widzę Chase, że znów się dzisiaj spotykamy? - spytał Syriusz z uśmiechem.

- Tak się złożyło, gdyż chciałabym wejść do mojego przyjaciela. Jakie jest hasło? - zapytała dziewczyna.

- Po co się tak śpieszyć? Zawsze moglibyśmy się poznać - stwierdził Black.

- Wiem jak się nazywacie, a wy wiecie jak ja się nazywam. Moglibyście podać to hasło lub zawołać Samuela Jonesa? - powtórzyła blondynka.

- Najwidoczniej nie ma ochoty z nami gadać - odezwał się Remus, widząc, że dziewczyna nie jest w najlepszym humorze.

- I dobrze zauważyłeś Lupin. Podacie mi to hasło? - zapytała dziewczyna.

- A umiesz coś powiedzieć po za tym? - wtrącił się James.

- Żebyś wiedział Potter, że umiem. I moglibyśmy już dawno rozejść się każdy w swoją stronę, gdybyście mi powiedzieli to hasło - stwierdziła Maya.

- Hasło to Tłuczek. Miłej zabawy, Chase - rzekł w końcu Syriusz.

- Można było tak od razu! Do widzenia - rzuciła Maya, po czym zniknęła w wejściu do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.

- Jakim cudem udało jej się ciebie przekonać? - spytał Remus.

- Nie tyle udało się przekonać, co nie chciałem dalej się tu kłócić. Mamy coś ważnego do zrobienia - odparł Syriusz.

- Zajrzymy też do kuchni? - spytał Peter.

- Zajrzymy tam prędzej czy później. Ale teraz mamy coś ważniejszego - rzekł Potter.

- To właśnie była Maya Chase, Puchonka z szóstego roku, którą próbowałem zaprosić do naszego przedziału - powiedział Syriusz do Remusa, gdy szli dalej. - Warto poznawać ludzi, co nie?

- Wydaje się być uparta - powiedział James.

- Ty to już lepiej przy Lily zostań, a nie - mruknął Syriusz.

- A co, zazdrosny? - złośliwie spytał James.

- Nie - odburknął Black. - Chodźmy.

Remus, James i Peter zachichotali, widząc reakcję Syriusza.

W końcu całą czwórką poszli więc zrobić żart Filchowi - na Mapie sprawdzili, że nie było go w swoim gabinecie.

Remus miał stanąć na straży, gdyż był Prefektem oraz miał najlepszy dar przekonywania ludzi. Reszta Huncwotów w tym czasie podłożyli w gabinecie Filcha łajnobomby. Stanęło w końcu na nich, bo to akurat mieli pod ręką.

- Już! - powiedział Potter, gdy we trójkę wyszli z gabinetu, a następnie całą czwórką szybko się ulotnili.

Zapewne Filch będzie ich szukał, więc musieli znaleźć się jak najdalej od miejsca zdarzenia.

Remus wiedział, że może nie postępują do końca dobrze, ale ciężko było ich odwieść od czegokolwiek.

Zmachani wrócili biegiem do Wieży Gryffindoru, gdzie następnie zajęli miejsca koło Ruby i Dorcas, które siedziały akurat przy kominku.

- Jak coś, to powiecie, że siedzieliśmy z wami cały czas? - spytał James, a Gryfonki spojrzały na nich zaskoczone.

- Zgaduję, że już pierwszy żart tego roku szkolnego zrobiony? - spytała Ruby z rozbawieniem.

- Takie małe przywitanko dla Filcha - powiedział Syriusz, szczerząc się.

- Z pewnością będzie zachwycony, vo? - sarkastycznie spytała Dorcas.

- Nami wszyscy są zachwyceni - odparł Potter, po czym już któryś raz tego dnia poczochrał swoje włosy.

- Lily niezbyt - przypomniała Ruby.

- I ta Chase chyba też, bo nie chciała usiąść z wami w przedziale - przypomniał Remus.

- Kto? - spytała Dorcas.

- Maya Chase, Puchonka z szóstego roku - odparł Syriusz. - Po prostu się zapytałem, nie chciała to nie. Przecież jej nie będę zmuszał.

- Zmuszać może nie, ale wątpię, żebyś odpuścił zagadanie do niej - powiedział James.

- A zamknij się - burknął Syriusz.

Pozostali zachichotali, widząc jego minę.

- Zmęczony jestem, idę spać - powiedział nagle Syriusz, po czym wstał i ruszył w stronę dormitoriów.

- Zmęczony. Akurat - stwierdził James, na co wszyscy usłyszeli prychnięcie Blacka.

Pogadali jeszcze trochę, po czym James i Peter również poszli do swojego dormitorium, a Dorcas do damskich.

- Mam nadzieję, że nie jest ci jakoś przykro, że nie zostałaś Prefektem? - spytał Remus, gdy już zostali we dwoje.

Ruby wzruszyła ramionami.

- Nic na to nie poradzę przecież. Cieszę się z sukcesu bliskich mi osób. A pozytywną rzeczą jest to, że nie muszę po nocy łazić na patrole, zamiast spać - stwierdziła Cooper.

- To prawda, przynajmniej tyle - odparł Remus z ulgą. Cieszył się, że przyjaciółce nie jest przykro z tego powodu.

- A jak się czujesz? - zapytała dziewczyna.

- Dobrze - odparł chłopak, nie chcąc wdawać się w szczegóły. Zazwyczaj gdy ktoś widział jego złe samopoczucie z powodu zbliżającej się pełni, mówił po prostu, że jest chorowity. Na jego nieobecności natomiast podawał usprawiedliwienie w postaci choroby matki, czy kogoś innego z rodziny.

- Na pewno? - spytała dziewczyna, przyglądając się mu badawczo.

- Na pewno - odparł Remus.

James, Syriusz i Peter uważali, że powinien jej też powiedzieć prawdę, skoro się z nią przyjaźni, jednak on nie chciał. Bał się jej reakcji, nawet jeśli pozostali Huncwoci uważali, że niepotrzebnie.

Zarazem jednak miał wrażenie, że ona prędzej czy później już się domyśli. Chyba, że już wie, ale to przecież niemożliwe - wtedy by mu raczej o tym powiedziała, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro