Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwudziesty piąty

- A teraz się tłumaczcie!

Po wydarzeniach, które miały miejsce na błoniach, Huncwoci udali się do swojego dormitorium. Zastanawiali się, czy warto szukać Lily lub Mayi, czy lepiej ich na razie unikać. Zobaczyli jednak na Mapie, że są w dormitorium rudowłosej, więc tak czy siak nie mogli tam pójść.

Potem jednak do dormitorium chłopców przyszły Maya, Ruby, Dorcas i Marlena. Cała czwórka była naprawdę wściekła i zrobiły im ogromną awanturę.

- To Smark nazwał Evans TYM słowem - burknął James.

- I Mayę też wyzwał - zauważył Syriusz.

Największe pretensje były do Jamesa i Syriusza, chociaż Remus i Peter też dostawali oskarżycielskie spojrzenia. Za to, że nie próbowali ich powstrzymać.

I Remus się temu nie dziwił. Sam czuł się podle z tym wszystkim.

- To, co powiedział, to inna kwestia - powiedziała Maya, krzyżując ręce na piersiach.

- Ważne jest to, że wiele razy już wam mówiłyśmy, że macie przestać być dręczycielami - powiedziała Dorcas. 

- Nie jesteśmy dręczycielami! To tylko Smark! - powiedział Potter. - On stosuje czarną magię!

- A nie przyszło wam do głowy, że może stosuje ją, by się przed wami bronić? - zasugerowała Ruby.

- Właśnie, nikt tu nie jest święty - dodała Marlena.

- Każdy tu coś zawinił - stwierdziła Maya.

- Smark na pewno chce zostać śmierciożercą! - powiedział z przekonaniem Potter.

- A skąd ty możesz to wiedzieć? Nie sądzę, żeby dzielił się z tobą swoimi planami - rzeczowo stwierdziła Marlena.

- No... Jest Ślizgonem! - próbował się bronić Pottet.

- Nie znasz go, a uważasz, że już w wieku jedenastu lat jego planem było zostanie śmierciożercą? - ironicznie spytała Maya. - Poza tym nie wszyscy Ślizgoni są źli.

- Większość mojej rodziny jest zła - powiedział Syriusz.

- Większość to nie wszyscy - odparła Dorcas.

- Właśnie, Andromeda nie jest zła - powiedziała Ruby. - Zresztą w mojej rodzinie są osoby z różnych domów, w tym i Ślizgoni. I są dobrzy.

- W mojej rodzinie też - rzekła Maya.

- To, czy jest się złym czy dobrym nie zależy od domu - stwierdziła Marlena.

Peter głośno beknął, zwracając tym na siebie ich uwagę.

- O właśnie i jeszcze wy dwaj. James i Syriusz głównie dokuczają, ale wy nigdy nie protestujecie - powiedziała Maya, zwracając się teraz do Remusa i Petera.

- Właśnie, Remus sam przyznajesz mi, że to nie jest dobre. Czemu nie możesz powiedzieć tego swoim przyjaciołom? - spytała Ruby, a Lupin westchnął.

- Eee... Próbowałem? - powiedział niepewnie Remus. - Powiedzmy?

Sam nie wiedział, co powiedzieć. Źle się z tym wszystkim czuł, ale samo to nie wystarczało.

- A ty Peter ciągle mi narzekasz, że nie czujesz się wystarczająco odważny. Chociaż raz mógłbyś się postawić! - powiedziała Marlena, a Peter spojrzał na nią ze strachem.

- Dobra, Andromeda jest fajna. I jest rzeczywiście kilka wyjątków wśród Ślizgonów, ale to tylko wyjątki - powiedział Syriusz po chwili namysłu. - Zresztą nie rozmawiamy o wszystkich Ślizgonach, a o Wycierusie! On sobie zasłużył!

- Wyjątki? Nie, po prostu w każdym domu są różne osoby - powiedziała Maya. - I czym sobie zasłużył na gnębienie? Sama go nie lubię, ale uważam, że trzeba go po prostu ignorować. Niech może teraz reszta się wypowie, bo opinię Pottera już znamy.

- Ciągle nas śledził i o coś oskarżał - zauważył Syriusz. - Sama widziałaś!

- To nie jest powód do gnębienia, zresztą to na pewno nie wzięło się z byle czego. Aczkolwiek miło, że powiedziałeś coś więcej niż Potter - mruknęła Maya.

- Po czyjej wy właściwie jesteście stronie? - zapytał James.

- Po naszej - powiedziała Ruby, po czym wszystkie dziewczyny zgodnie pokiwały głowami.

- Słuchajcie, my też jesteśmy zdania, że Snape nie powinien mówić tego co powiedział. Ale fakt faktem, że wy też nie powinniście byli go dręczyć - powiedziała Maya, a reszta dziewczyn pokiwała głowami.

- A ty James mógłbyś się ogarnąć i przestać pytać ciągle, czy Lily się z tobą umówi - powiedziała Dorcas.

- W taki sposób to nigdy tego nie zrobi - dodała Marlena.

- Czy ty naprawdę nie widzisz, że to tak nie działa? - zapytała Maya.

Wszyscy wydawali się być trochę przybici przez to wszystko. Kiedy nie obserwował ich tłum Hogwartczyków, to nagle jakoś już się zachowywali trochę inaczej.

- A teraz najlepiej przemyślcie sobie to, co usłyszeliście. Dobranoc - rzekła Ruby, a następnie wyszła z dormitorium. Za nią wyszły Dorcas i Marlena, a Maya skierowała się w stronę Syriusza.

- Syriusz, ja wiem, że nienawidzisz swojej rodziny. Ale to, że oni są ze Slytherinu, nie znaczy, że wszyscy stamtąd muszą być źli - powiedziała Maya, stając naprzeciwko niego.

Black wstał z łóżka, by również stanąć, a nie siedzieć.

- Broniłem cię, jak nazwał cię zd...

- Ale to powiedział późnej, a wcześniej? Sami mu zaczęliście dokucza. A co do tego jak mnie nazwał, to dobrze wiesz, że nie obchodzi mnie opinia osób, których nie znam - powiedziała dziewczyna. - I sama umiem o siebie zadbać.

Następnie odwróciła się i wyszła z dormitorium. Ledwo jednak zeszła do Pokoju Wspólnego, dogonili ją Syriusz i Remus.

- Czego ode mnie chcecie? - zapytała dziewczyna, wyraźnie zdenerwowana i zmęczona tym wszystkim.

Aktualnie było dosyć pusto w Pokoju Wspólnym, najwyraźniej wszyscy byli już w swoich dormitoriach. Remus widział, że stąpają po cieńkiej linii, rozmawiając z nią.

- Porozmawiać na osobności - powiedzieli obaj na raz.

Maya westchnęła.

- Syriusz, tobie już powiedziałam co miałam powiedzieć. Nie mam ochoty już dzisiaj na rozmowę, lepiej już wracaj do dormitorium - powiedziała dziewczyna.

- Może rzeczywiście lepiej to zrób, zanim zdenerwujesz ją jeszcze bardziej - powiedział Remus.

Syriusz spojrzał na nich i otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, po czym je zamknął. Następnie odwrócił się i wrócił do męskich dormitoriów.

- A ty Remus co chcesz? - spytała Maya.

- Porozmawiać - powiedział Lupin, po czym sięgnął do kieszeni. - Mam czekoladę.

Blondynka spojrzała przez chwilę na niego, a następnie na trzymaną przez niego tabliczkę czekolady.

- Niech ci będzie - westchnęła Maya, a Remus podał jej czekoladę.

Następnie usiedli przy kominku. Było już trochę ciemnawo - od wydarzeń na błoniach minęło już dobre kilka godzin.

- Zdaję sobie sprawę, że powinienem był ich powstrzymać - zaczął Remus. - I przepraszam za to, że nawet nie spróbowałem. Ty umiałaś się postawić.

Puchonka westchnęła.

- Zdaję sobie sprawę, że Syriusza i Jamesa ciężko powstrzymać. Sama przecież próbowałam. Ale prawda, powinieneś był z nimi porozmawiać - powiedziała Maya, po czym zjadła kawałek czekolady.

- Co masz teraz zamiar zrobić? - zapytał Lupin.

- Iść spać. Aktualnie jestem zmęczona tym całym dniem i poirytowana - powiedziała Maya.

- To chyba najlepszy pomysł - przyznał Remus. - Dobrze, że już koniec roku, bo pewnie wszyscy będą o tym gadać. A jak Lily się czuje?

- A jak ma się czuć? Źle, w końcu zranił ją ktoś, kogo uważała za przyjaciela - powiedziała Maya.

- Nie wyobrażam sobie, co bym czuł, gdyby mój przyjaciel zrobił mi coś takiego - powiedział Remus. - To musi być okropne, zostać tak przez kogoś zdradzonym...

- Jest okropne - przyznała dziewczyna.

Chwilę pogadali, a w międzyczasie do Pokoju Wspólnego zdążyło wejść kilka osób, na które nie zwrócili większej uwagi. W końcu Remus udał się już do męskich dormitoriów, nie chcąc jej bardziej rozdrażnić.

- O czym gadaliście? - zapytał James, gdy Lupin wrócił już do dormitorium. Syriusz był w łazience, a Peter wpatrywał się w niego z niepewnością.

- Dała mi ochrzan za to, się nie sprzeciwiłem - rzekł Remus i westchnął. - Dziewczyny mają rację.

- Nagle jesteś po ich stronie? - zapytał James.

- Nigdy nie powinienem był dopuścić do tego, co się stało - stwierdził chłodno Lupin, po czym zasunął kotary. Nie chciał już z nikim rozmawiać.

~

Remus w końcu jakoś zasnął, ale męczyły go wyrzuty sumienia, że nic nie zrobił. W końcu wstał i ruszył na dół. W Pokoju Wspólnym było już trochę osób, powtarzających przed egzaminem z transmutacji.

Dostrzegł też Syriusza, który najwyraźniej też wstał wcześniej i siedział na kanapie.

- Co się stało, że już na nogach jesteś? - spytał Remus.

- Miałem noc pełną przemyśleń - odparł Syriusz, a Remus usiadł obok. - I no może rzeczywiście ty, Maya, Ruby, Dorcas i Marlena mieliście odrobinę racji? Znaczy nadal nie cierpię Smarka, zwłaszcza po tym wczorajszym, ale...

- Ale gryzą cię wyrzuty sumienia? - spytał Remus. - Wiesz, też go nie lubię. On ewidentnie chciał, żeby Lily przyjaźniła się tylko i wyłącznie z nim. Ale zachowywaliście się głupio.

Syriusz westchnął, a Lupin kontynuował.

- Chociaż ja też nie zachowywałem się lepiej, bo nie próbowałem was powstrzymać - powiedział.

- Myślisz, że nas da się zatrzymać? - retorycznie zapytał Syriusz. Dobrze wiedzieli, jaka jest odpowiedź na to pytanie.

- Wiesz Łapo, ja wiem, skąd bierze się twój bunt przeciwko wszystkiemu. Ale są pewne granice - rzekł Remus.

- O czym wczoraj rozmawiałeś z Mayą? - spytał Syriusz, zmieniając temat.

- Przepraszałem ją, że nie starałem się was powstrzymać - rzekł Remus.

Pogadali przez jakieś kilkanaście minut, aż na schodach ukazał się Peter.

- Pete, a ty masz jakieś przemyślenia na temat wczorajszego dnia? - spytał Remus, a Pettigrew usiadł na pufie obok nich.

- Nie jedliśmy wczoraj kolacji - wybąkał po chwili.

- Zjadłeś cały mój zapas ciastek! Gdyby nie to, że miałem inne sprawy na głowie, to bym ci to od razu wypomniał - rzekł Syriusz, prychając.

- Chodziło nam o przemyślenia dotyczące tego, co wydarzyło się na błoniach - powiedział Remus, a Peter spojrzał na nich niepewnie.

- No... Nienawidzimy Wycierusa, więc dobrze, że mu się dostało? - spytał niepewnie Pettigrew, a Syriusz aż walnął się ręką w czoło.

Tą niezręczną rozmowę przerwało przyjście Jamesa chwilę później.

- Czołem wam, już wstaliście? - spytał zdziwiony Potter, siadając na fotelu po drugiej stronie kanapy.

- Ja w ogóle nie spałem - mruknął Syriusz. - Jak się czujesz po wczoraj?

- Nie mam pojęcia, co zrobić, żeby Evans na mnie spojrzała inaczej - rzekł James, na co Syriusz wydał zduszony jęk, Remus wziął poduszkę i schował w niej twarz, a Peter spoglądał na każdego po kolei, nie wiedząc co się dzieje.

- Co wam jest? - spytał zdezorientowany James.

- Dla twojej informacji, Ruby kazała nam trzymać ciebie z daleka od Lily przynajmniej do końca tego roku szkolnego - powiedział Syriusz. - Żeby ochłonęła.

- Aczkolwiek skoro nie chce się z tobą umówić, to wątpię, by zrobiła to ot tak po wakacjach. Jeśli ci naprawdę na niej zależy, musisz to pokazać - rzeczowo rzekł Remus.

- A o to i nasze gwiazdy wczorajszego popołudnia - skomentował Edward Mason, pojawiając się nagle przed nimi razem z Samuelem Jonesem i Frankiem Longbottomem.

- Masz Syriusz przechlapane u Mayi, wiesz? - zapytał Jones.

Huncwoci popatrzyli trochę zaskoczeni na trójkę starszych Gryfonów. W sumie zapomnieli całkiem o fakcie, że z pewnością teraz cała szkoła wiedziała o tym, co się wydarzyło. Nawet jeśli nie było kogoś na błoniach, to usłyszał od innych osób co się stało.

- Wiem - odparł Black. - I zamierzam z nią porozmawiać, naprawdę.

- Mam taką nadzieję - surowo rzekł Sammy.

W końcu trójka starszych Gryfonów sobie poszła, a oni uznali, że przydałoby się zejść na śniadanie. Chociaż najpierw trzeba było się przebrać, skoro później czekał ich egzamin.

Remus zobaczył, że Lily siedzi wraz z resztą dziewczyn przy stole Puchonów. Byli tam też przyjaciele Mayi, którzy najwyraźniej mieli pomóc w ochłonięciu i odwróceniu uwagi od tych wydarzeń.

Sytuacja z pewnością była nieprzyjemna.

Zobaczył, że do Wielkiej Sali weszła Glenn wraz ze swoimi przyjaciółmi i skierowali się do stołu Ravenclawu. Ich spojrzenia na chwilę się spotkały.

Krukonka podeszła do niego dopiero, gdy znaleźli się w sali wejściowej przed egzaminem z transmutacji.

- Remus, możemy pogadać po egzaminie? - zapytała Glenn, a on pokiwał głową.

Domyślał się, że też chce z nim porozmawiać o wydarzeniach z poprzedniego dnia. W końcu cała szkoła już o nich wiedziała, nawet jeśli kogoś nie było wtedy na zewnątrz.

- Jasne. Gdzie?

- Wieża Astronomiczna? Tam nikt nie będzie nam przeszkadzał - zaproponowała Glenn.

- Dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro