Rozdział 5. Powiedzenie prawdy.
Obudziłam się nadal będąc twarzą do ściany. Odwróciłam się i zauważyłam, że na krześle siedzi April. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Usiadłam na łóżku opierając plecy o ścianę i podciągając kolana do klatki piersiowej.
-Jak się czujesz?- Spytała siadając obok mnie na łóżku. Nie odpowiedziałam gdyż do moich oczu nabrały się łzy. Usiadłam na łóżku. April przytuliła mnie. Nagle do pokoju ktoś wbiegł. Obie spojrzałyśmy na tą osobę. Okazało się, że to Raph. Po jego minie wiedziałam, że czymś się wkurzył. Spuściłam głowę gdy podchodził do nas.- Raph wyjdź. Kiyomi się boi.- Powiedziała podniesionym głosem April ale chłopak nie reagował.
-Zostaw nas samych.- Powiedziałam. April nie chętnie wyszła z pokoju. Raph usiadł obok mnie na łóżku. Patrzyłam na swoje kolana szklanymi od łez oczami.
-On ciebie do tego zmuszał, prawda?- Nie wiedziałam skąd on wie co się stało. Spytał się unosząc moją brodę i zmuszając bym patrzyła na niego. Nic nie odpowiedziałam. Jedynie łzy zaczęły gromadzić mi się w oczach. Raph chyba to zauważył bo zaczął wycierać moje policzki.- Przepraszam, że spytałem.- Powiedział puszczając moją twarz.
-Po co i za co mnie przepraszasz? Za to, że przez 10 lat ojciec uspokajał swoje potrzeby seksualne na mnie? Za to że byłam jego zabawką? Za to że przez to ludzie w szkole nazywają mnie ,,puszczalską" lub ,,dziwką"? Takie osoby jak ja nie mają prawa do...- Nie skończyłam z powodu iż poczułam na swoich ustach usta chłopaka. Siedziałam jak sparaliżowana. Nie dałam rady wykonać żadnego ruchu. Ale pomimo tego co działo się te 10 lat poczułam jakby to znikło, a pocałunek Raphaela podobał mi się. Gdy chłopak odkleił się od moich ust jego mina pokazywała zdenerwowanie.
-Wybacz. Nie powinienem był. Zwłaszcza po tej sytuacji w lochach Shreddera.- Powiedział gdy po kręgosłupie przeszedł mnie nie przyjemny dreszcz. Po chwili poszliśmy na dół. Raph poszedł do braci grających na automatach, a ja poszłam do dziewczyn. Zaczęłyśmy gadać.
-Karai wybacz jeśli spytam. Kim są twoi rodzice?- Zapytałam, a Karai wyjęła z kieszeni spodni zdjęcie. Podała mi je do ręki. Na fotografii była kobieta i mężczyzna. Poznałam kobietę ze zdjęcia. Przypomniałam sobie jak ojciec opowiadał mi o swojej ukochanej.
-Kiyomi wszystko ok?- Spytała się April.
-Oroku.- Tylko tyle zdołałam powiedzieć. Wstałam z kanapy i poszłam do pokoju. Od razu po zamknięciu drzwi słyszałam rozmowę dziewczyn. Stałam przy lekko otworzonych drzwiach.
-Kurcze myślicie, że ona jest córką Shreddera?- Powiedziała zmartwiona April.
-Nie wiem.- Odparła Iris. Bałam się, że jak Splinter się o tym dowie to normalnie mnie wyrzuci stąd. Zamknęłam drzwi i położyłam się do łóżka.
(Perspektywa Raphaela)
Ćwiczyłem z braćmi w dojo. Nagle Mikey rzucił we mnie jednym ze swoich balonów z wodą. Wkurzyłem się na maksa. Już chciałem go zacząć gonić ale do pomieszczenia weszła April, Karai i Iris. Kiedy Mikey nie patrzył złapałem go i przycisnąłem do podłogi.
-Jeszcze raz taki numer, a oberwiesz mocniej.- Powiedziałem i zszedłem z brata.
-Chłopaki nie wiecie czego się chyba dowiedziałyśmy.- Powiedziała zdenerwowana Iris, a te jej ,,chyba" mnie trochę zaskoczyło. Zawsze Iris jest pewna w 100%, a teraz? Nie poznaje jej.
-Chyba?- Spytali jednocześnie Leo i Donnie.
-Kiyomi chyba jest córką Shreddera.- Wypowiedź Karai mnie zszokowała. Tak samo jak moich braci.
-Jak to chyba jest córką Shreddera?- Spytał się zdziwiony Jones wchodzący do dojo. April chciała coś powiedzieć no ale wtedy wyszedł z pokoju sensei. Na jego twarzy widziałem szok.
-Czy ja dobrze słyszałem że Kiyomi jest prawdopodobnie córką Sakiego?- W jego głosie słyszałem zdenerwowanie. Już chciałem coś powiedzieć ale usłyszałem jak ktoś idzie w kierunku dojo.
(Perspektywa Kiyomi)
Weszłam do dojo i zauważyłam wszystkich. Na ich twarzach widziałam zaskoczenie. Wszyscy patrzyli na mnie wzrokiem jakby chcieli by przeczytać to co jest w moim umyśle. W końcu tego nie wytrzymałam.
-Tak jestem córką Oroku Sakiego! Zadowoleni?!- Krzyknęłam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Schowałam twarz w ręce i zaczęłam płakać. Po chwili poczułam jak ktoś mnie przytula. To był Splinter.
-Ciii. Spokojnie Kiyomi. Tu jesteś bezpieczna i tu masz rodzinę która ciebie kocha.- Jego słowa sprawiły, że poczułam się trochę lepiej. Odwzajemniłam jego gest. Gdy przestaliśmy się przytulać Mikey podbiegł do mnie i położył mi na ramie jakiegoś kosmicznego żółwika. O ile pamiętam nazywa się Gryzio i jest pupilem Rapha.
-Teraz ja powiem swoją tajemnice. Shinigami tak na prawdę nie jest moją kuzynką, a matka nie była czarownicą. Wiem nie powinnam była was okłamywać.- Powiedziała nieco zmieszana Iris.
-Każdy ma coś czego nie chce od razu ujawniać.- Powiedział Leo kiedy zwierzak Rapha polizał mój policzek. Zaśmiałam się, ponieważ to łaskotało. Poszliśmy wszyscy do salonu. Splinter podał mi kubek z herbatą i zaczął opowiadać o tym co działo się kiedy on był młody aż do chwili nadejścia na świat Leo i jego braci. Wsłuchiwałam się w historię. Teraz byłam pewna, że ojciec okłamywał mnie. Ale ciągle się zastanawiałam co stało się z moją matką.
-Kiyomi nie będziemy ciebie zmuszać do tego byś powiedziała co się działo.- Powiedział Leo kładąc mi rękę na ramię. Teraz miałam mętlik w głowie. Jakieś półtorej godziny temu pocałował mnie mój kuzyn. No ale cóż nie wiedział wcześniej, że jesteśmy rodziną. Opowiedziałam im całą historię z mojego życie. Po skończeniu dziewczyny przytuliły mnie.
-Ej dawajcie robimy...- Mikey nie dokończył bo Raph mu zatkał usta.
-Sorka młody ale Kiyomi najpierw musi odpocząć.- Powiedział Raph. W sumie miał racje. To był męczący dzień. To wszystko... No cóż jakoś przeżyje. Wstałam z kanapy.
-W razie co to dobranoc.- Powiedziałam i ziewnęłam.
-Dobranoc Kiyomi.- Powiedzieli wszyscy z wyjątkiem Splintera znaczy wujka Yoshiego.
-Śpij spokojnie moje dziecko.- Powiedział wujek kiedy zaczęłam iść po schodach na górę. Weszłam do pokoju i poszłam spać.
(Perspektywa Raphaela)
Wciąż byłem w szoku. Nie mogłem uwierzyć, że pocałowałem własną kuzynkę. No dobra przybraną kuzynkę. Ale co do mnie nie docierało to to iż chce ją ciągle chronić. W noc i dzień chce by była bezpieczna. Chciałbym widzieć ją uśmiechniętą. Marze by ją znowu... Raph ogarnij się. To tylko i wyłącznie twoja kuzynka. Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos ojca.
-Raphaelu pytałem się ciebie o coś.- Powiedział swoim typowym tonem gdy ze mną gada.
-Słucham? Wybacz sensei zamyśliłem się.- Powiedziałem zgodnie z prawdą. Ale wiedziałem, że mi nie uwierzy.
-Pytałem się co się stało gdy wyszedłeś z dojo gdy Iris powiedziała o tym, że Kiyomi była... gwałcona?- Spytał się mnie ojciec. Ledwo powiedział ostatnie słowo. Wiadomo czemu.
-Powiem o ile zostanie to pomiędzy nami. I nikomu nie powiesz.- Powiedziałem co wywołało zdziwienie u seneia.
-Dobrze. Więc słucham.- Dodał.
-Więc kiedy April wyszła spytałem czy on ją do tego zmuszał. Nic nie odpowiedziała. Przeprosiłem za to, że zadałem jej to pytanie. Zaś jej reakcją było krzyczenie na mnie. Pytała za co ją przepraszam. Mówiła jeszcze jak ludzie ją w szkole nazywają. Zaczęła mówić rzeczy jakby chciała popełnić samobójstwo. W pewnej chwili nie dałem jej dokończyć bo... Bo... Bo pocałowałem ją. Nie opierała się ani nic.- Powiedziałem, a na twarzy ojca widziałem zaskoczenie.- Tak wiem nie powinienem był jej całować.- Dodałem.
-Za twoje zachowanie nie dostaniesz kary.- W ogóle nie słuchałem jego słów.
-Wiem zasłużyłem... Chwila co?- Powiedziałem z niedowierzaniem. Czy właśnie ojciec powiedział, że nie będę miał kary?
-To co słyszałeś Raphaelu.- Dobra zaczynam się bać. Najpierw myślę o Kiyomi inaczej niż zwykle, a teraz ojciec plecie, że nie będę miał kary. To zaczyna być podejrzane!
-Dobra to ja lecę do swojego pokoju i idę spać. Dobranoc.- Powiedziałem i jak najszybciej umiałem pobiegłem do swojego pokoju. Położyłem się do łóżka i zacząłem myśleć dlaczego ojciec nie dał mi szlabanu. Zawsze jak coś źle zrobiłem od razu miałem szlaban albo kare. Podczas rozmyślania nie wiedziałem kiedy zasnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro