Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2.Pierwsze spotkanie.

Dziś piątek. Według mnie najgorszy dzień na świecie. Czasami mi się wydaję, że weekendy są dłuższe od czasu spędzonego w szkole. No ale cóż. Pewnie znowu ojciec przyjdzie do domu trochę podpity alkoholem i mnie... A zresztą to norma u niego. Właśnie zaczęłam odrabiać lekcję. Chciałam mieć wolne od odrabiani prac domowych w weekend. Miałam mało ale chciałam mieć już wszystko z głowy. Kiedy skończyłam zauważyłam, że na podwórku robi się powoli zmrok. Uznałam, że skoro ojca nie ma w domu to warto wykorzystać wieczór . Podeszłam do szafy. Wyjęłam z małego schowka gitarę i notes. Schowałam notes i telefon do torby. Założyłam torbę na ramię i chwyciłam futerał z gitarą. Wyszłam przez okno i zaczęłam biegać po dachach. Kiedy znalazłam idealne miejsce usiadłam na małym murku i wyjęłam gitarę i notes z nutami. Zaczęłam grać Linkin Park- Numb. Po skończeniu spakowałam rzeczy. Wróciłam do domu. Weszłam do swojego pokoju przez okno. Schowałam notes i gitarę do szafy. Torbę z telefonem rzuciłam na łóżko. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Miałam zamiar coś zjeść. Kiedy weszłam do pomieszczenia zauważyłam Kuro Kabuto ojca. Przestraszyłam się. Wiedziałam, że ojciec już wrócił i pewnie wie o moim zniknięciu. Podeszłam do lodówki. Już chciałam ją otworzyć kiedy poczułam dłoń na ramieniu. Domyśliłam się że to mój ojciec.

-Gdzie byłaś?- Spytał się kiedy obracałam się twarzą do niego. Ale przez cały czas patrzyłam na swoje stopy. Nie potrafiłam nic powiedzieć. Wiedziałam, że jest mega wkurzony.- Pytam się po raz kolejny. Gdzie byłaś?- Tym razem powiedział z podniesionym głosem. Żadne słowo nie przechodziło mi przez gardło.- Gadaj!- Krzyknął mój ojciec i spoliczkował mnie.

-Ja... Ja byłam na spacerze.- Powiedziałam trzymając za czerwony od uderzenia policzek.

-Następnym razem masz mi mówić.- Powiedział unosząc mój podbródek tak bym patrzyła mu w oczy.- Rozumiemy się?- Spytał.

-Tak.- Odpowiedziałam starając nie pokazywać strachu.

-Tak co?- Powiedział mój rodziciel, a ja już wiedziałam do czego zmierza.

-Tak pa- panie.- Wyjąkałam, a on chwycił za moją dłoń i zaczął ciągnąć mnie do mojej sypialni. Wiedziałam co ma zamiar zrobić więc poszłam za nim.

-Grzeczna dziewczynka.- Odpowiedział kiedy oboje wchodziliśmy do mojego pokoju. Po godzinie wyszedł z pokoju. Leżałam w łóżku. przykryta kołdrą. Znowu się to do cholery stało, a ja co? Nie potrafię się mu sprzeciwić. Nie mając żadnego pomysłu poszłam spać. I tak było cały weekend. W piątkowy wieczór przyszedł jakiś znajomy ojca i mnie prawie... Gdyby nie ojciec który to zauważył i wywalił tego gostka. Potem na mnie na wrzeszczał i zrobił mi to samo co zawsze. Czyli zgwałcił. Dziś poniedziałkowy ranek. Spakowałam plecak do szkoły. Nałożyłam makijaż by nie było widać siniaków na twarzy i założyłam chustę na szyję z powodu iż mam pełno malinek na szyi. Wyszłam z domu i poszłam do szkoły. Od razu przy przy szafce zaczepił mnie szkolny hokeista Casey.

-A tobie co? Chora jesteś?- Spytał się Jones. Ciągle mnie wkurza tymi pytaniami.

-Odwal się.- Odpowiedziałam i poszłam pod sale. Na każdej lekcji nie mogłam się skupić. Ciągle bolała mnie prawa ręka. Ojciec za bardzo ją ścisnął i mnie boli. Starałam się zakryć wielki siniak na ręce. Gdy lekcje się skończyły wybiegłam z klasy zabierając rzeczy. Poszłam do łazienki szkolnej. Zamknęłam się w jednej z kabin. Wyjęłam z kieszeni telefon i zaczęłam przeglądać Facebooka. Widziałam setki hejterskich komentarzy na mój temat. Np. że jestem puszczalska. Po chwili wyszłam z łazienki. Zaczęłam iść w stronę wyjścia od szkoły. Usłyszałam jak trzy najbardziej znane dziewczyny w szkole zaczynają mnie przezywać. Starałam panować nad emocjami i szłam dalej.

-No patrzcie kogo my tu mamy.- Powiedziała Weronika kiedy ona i jej dwie koleżaneczki stanęły mi na drodze.

-Czego tym razem chcecie?- Spytałam kiedy Laura nagrywała to.

-No powiedz z kim teraz się pieprzyłaś? Z nauczycielem od Japońskiego?- Powiedziała Weronika. Te słowa mnie wkurzyły na maksa. Przywaliłam jej fangę w nos. Dziewczyna złapała się za nos z którego zaczęła płynąć krew.- Co ty mi zrobiłaś?- Powiedziała kompletnie zdenerwowana Weronika.

-Jesteś nie normalna!- Krzyknęła Mela kiedy spojrzałam na nią złowrogim wzrokiem.

-To co na sobie zasłużyła.- Powiedziałam omijając je. Wyszłam ze szkoły. Wróciłam do domu. Całe szczęście ojca nie było. Plecak rzuciłam w kąt mojego pokoju i poszłam do łazienki. Zdjęłam bluzę i zaczęłam opatrywać rękę. Kiedy skończyłam wróciłam do pokoju. Wyjęłam z plecaka kanapki i picie. Spakowałam je do torby. Wzięłam telefon i słuchawki. Usiadłam na łóżku i zaczęłam odrabiać lekcje. Koło godziny 16:55 skończyłam odrabiać lekcje. Napisałam list  do ojca w którym napisałam, że idę się przejść i wrócę do domu przed 21. Założyłam czerwoną bluzę z kapturem, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Szłam przez ulicę słuchając muzyki na słuchawkach. Kiedy robiło się ciemno weszłam na dach jednego z budynków. Zaczęłam spacerować po budynkach nadal słuchając muzyki. Wtedy przez umysł przeszło mi to co mówiły dziewczyny w szkole. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Usiadłam pod jednym z murków. Nie mogłam znieść, że wszyscy w szkole uważają mnie za puszczalską. Zaczęłam cicho płakać. W pewnej chwili poczułam dłoń na ramieniu. Zdjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na osobę obok. Tą osobą okazała się dziewczyna.Prawdo podobnie w moim wieku. (zdjęcie poniżej)

-Co się stało?- Spytała się dziewczyna podając mi chusteczki. Wzięłam jedną i wydmuchałam nos. Wyciągnęłam kolejną i zaczęłam wycierać policzki mokre od łez. Niestety makijaż się rozmył i było widać siniaki na mojej twarzy.- Kto ci to zrobił?- Spytała się oglądając moją twarz. W jej oczach widziałam przerażenie.

-Nikt. Po prostu pobiłam się z jedną dziewczyną ze szkoły.- Odpowiedziałam przestając płakać. Dziewczyna na moje słowa wyglądała jakbym kłamała.

-No dobra uznajmy, że ci wierze.- Powiedziała.- Tak poza tym jestem Karai, a ty jak się nazywasz?- Spytała się Karai. Z jednej strony chciałam powiedzieć jej prawdę ale z drugiej bałam się.

-Wybacz nie mogę ci powiedzieć. Sprawy rodzinne.- Miałam nadzieję, że się odczepi na temat mojego imienia.- A płakałam bo ludzie ze szkoły mnie hejtują. No cóż takie życie. Trzeba walczyć ze wszystkim.- Dodałam po chwili ze spuszczoną głową.

-Rozumiem. Może odprowadzę cię pod...- Przerwałam jej. Nie chciałam by ojciec mnie z kimś widział.

-Nie. Ale dzięki za troskę. Poradzę sobie.- Odparłam wstając. Zeszłam z dachu i zaczęłam iść do domu. Przez całą drogę starałam się zakryć siniaki na twarzy. Po wejściu do domu na szczęście ojca nie było. Poszłam do swojego pokoju i poszłam spać.

(Perspektywa Karai)

Kiedy wracałam do domu ciągle interesowało mnie czemu ta dziewczyna miała siniaki na twarzy. Nawet jak wchodziłam do kryjówki nie odzywałam się.

-Co się stało Karai?- Spytała się April. Wtedy spojrzałam na moją koleżankę i braci.

-Nic. Po prostu podczas patrolu znalazłam jakąś dziewczynę.- Na moje słowa Jones się zaśmiał.

-I co? Okazało się że jesteś...- Nie dokończył, ponieważ Raph go walną.

-Nie. Ale na twarzy miała siniaki. Zakryła je kosmetykami. Była chyba wtedy w złym stanie psychicznym. Na dodatek nie chciała bym ją podprowadziła do domu. Nawet nie powiedziała jak się nazywa.- Na moje słowa wszystkich zatkało.- Chyba ma problemy w domu?- Spytałam się samej siebie.

-Po czym wnioskujesz?- Spytał się Donnie.

-Powiedziała, że nie może powiedzieć mi swojego imienia. Potem dodała, że sprawy rodzinne.- Powiedziałam idąc w stronę swojego pokoju.- Dobra ja idę spać. Do jutra i dobranoc.- Powiedziałam po chwili.

-Dobranoc.- Powiedzieli pozostali. Weszłam do swojego pokoju i wzięłam piżamę. Ubrałam ją. Ciuchy i miecz położyła na krzesło. Położyłam się na łóżko i zaczęłam rozmyślać nad tym co się stało kiedy byłam na patrolu. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro