Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3. Kolejna krzywda i ucieczka.

Od poznania Karai minęło trochę czasu. Nie powiedziałam o tym ojcu. Przez ten czas nic się nie zmieniło. Jedynie się pogorszyło. Aktualnie siedzę w salonie w domu i oglądam telewizję. Wtedy do salonu wszedł ojciec. Miałam nadzieje, że dziś nie zrobi mi tego. Patrzyłam nadal w ekran telewizora.
-Kiyomiś chodź do pokoju.- Wiedziałam już jakie ma zamiary. Nie wytrzymałam. To wszystko co mi robi. To za dużo dla mnie i mojej psychiki. Postanowiła się sprzeciwić mu. Pomimo, że wiedziałam, że z tego powodu będą kłopoty.
-Nie.- Powiedziałam ostatecznie nadal patrząc na telewizję.
-Co ty gówniaro powiedziałaś?- Spytał się ojciec już wkurzony. Wiedziałam, że będzie kłótnia i ogromne kłopoty.
-Powiedziałam ,,nie"- Powiedziałam z podniesionym głosem wstając z kanapy. Na moje słowa ojciec uderzył mnie tak mocno, że upadłam. Zaczął okładać mnie pięściami. W pewnej chwili straciłam przytomność. Kiedy się obudziłam byłam przepięta do metalowego stołu. Próbowałam się wyrwać. Ale niestety nie udało mi się uwolnić. Wtedy obok mnie nie wiem skąd pojawił się jakiś świr. Wyglądał jak mucha?
-Mistrzu Shredderze co mam robić?- Poznałam ten głos. To był jeden ze sługusów ojca. Jak dobrze pamiętam nazywał się Baxter Stocman.
-Uwolnij mnie! Co ja tym razem zrobiłam?!- Krzyczałam próbując się uwolnić. Wtedy zauważyłam, że z cienia wyłania się mój ojciec. Miał na sobie swoją zbroję i Kuro Kabuto. Wtedy zauważyłam jakiś zbiornik z jakąś substancją. Była w odnóżach tego Stocmana.- Co wy wyprawiacie?!!- Krzyknęłam jeszcze głośniej. Wtedy ten Stocmucha wstrzyknął chyba krew to tego pojemnika co trzyma.
-Córeczko robię to dla twojego dobra.- Powiedział mój ojciec.
-O co ci chodzi?- Spytałam spoglądając na zmutowaną muchę.- Co ty chcesz zrobić?- Zapytałam się kiedy ojciec wyrwał mu ten pojemnik.
-Spokojnie Kiyomiś. Zaboli tylko chwilę.- Wylał zawartość pojemnika na mnie. Krzyczałam z bólu. Czułam się jakby ta substancja wyżerała mi skórę jak kwas. Po chwili ból ustał, a poczułam ukucie w szyję. Potem ciemność. Obudziłam się w jakiejś klatce. Nie wyglądałam jak człowiek. Prędzej wyglądałam jak wilk. Próbowałam się wydostać z klatki ale byłam jeszcze osłabiona. Nagle do pomieszczenia wszedł jakiś tygrys. Wyjął mnie z klatki i założył mi obrożę z łańcuchem. Szłam za nim po dobroci. Kiedy znowu pojawiłam się w tym laboratorium zaczęłam się szarpać. Tygrys uderzył mnie tak bardzo, że zostawił ślad pazurów na moim lewym boku. Zaczęłam bardziej się szarpać przez co skaleczyłam się w szyję kawałkiem drutu wystającego z łańcucha. Wtedy jeden ze stobobotów strzelił trafiając w łańcuch. Zaczęłam uciekać. Wyskoczyłam przez okno. Uciekałam po dachach. Bałam wystraszona jak nigdy.
(Perspektywa Karai)
Byłam z chłopakami na zwiadzie. Nie było na razie nic ciekawego. Leo ciągle chodził i rozglądał się. Zaś pozostali nie wiem bo nie interesowało mnie to w tym momencie.
-Ej Shredder ma nowego zwierzaka! To... To wilk!- Krzyknął do nas Mikey który patrzył cały czas przez lunetę. Wyjęłam swoją broń. Wtedy zauważyłam jak Tygrysi Pazur strzelił jednym ze swoich pistoletem w wilka. Trafił w jego łapę przez co upadł. Następnie rzucili na niego siatkę z łańcuchów. Moi bracia i ja nie wytrzymaliśmy. Pobiegliśmy w ich stronę. Donnie zajmował się wilkiem który był nie przytomny. Gdy sługusy Shreddera zwiali ja i pozostali moi bracia podeszliśmy do Dona.
-Co z nim?- Spytał się Leo.
-Jest nie przytomna ale żyje.- Dopiero teraz wszyscy skumaliśmy, że to dziewczyna. Leo i Raph wzięli wilczyce na ręce. Wtedy Mikey rzucił pod nasze nogi jedną z bomb. Po chwili byliśmy w domu. Chłopaki wzięli wilka do laboratorium gdzie Donatello i Iris zajęli się wilczycą. Ja i pozostali czekaliśmy w kuchni. Pamiętam jak kilka miesięcy temu poznałam Iris. Pomogła mi. Wtedy dowiedziałam się, że ma moc leczenia. Ona z tego co nam powiedziała pochodzi z innego kraju. Jej matka była czarownicą ale zginęła kiedy Iris miała 12 lat. A ojciec nie wiemy. Nie lubi na ten temat gadać. Jest naszą przyjaciółką. A tak dokładnie to daleką kuzynką Shinigami.
-Jak mistrz Splinter się o tym dowie będziemy mieli przewalone.- Powiedział zdenerwowany Leo. Zaczęłam mu robić kazanie, że gdyby nie nasz interwencja mogło się to skończyć źle dla tej wilczycy.
(Perspektywa Kiyomi)
Obudziłam się i czułam jak ktoś mnie dotyka. Jak poparzona zeszłam z tego na czym leżałam i pobiegłam w stronę jednego z kątów pomieszczenia. Wcisnęłam się w niego tak bardzo jak umiałam. Widziałam dziewczynę wyglądała na starszą ode mnie. Miała brązowe włosy i szare oczy. Zaś obok niej stał jakiś ludzkiej postury żółw. Miał na oczach fioletową bandanę. Chłopak zrobił krok w moją stronę, a ja jeszcze bardziej się wcisnęłam w kąt.
-Don wyjdź.- Powiedziała dziewczyna, a chłopak po chwili wyszedł. Spojrzałam wystraszona na dziewczynę.- Spokojnie. Chcemy ci tylko pomóc.- Powiedziała biorąc z jakiejś szafki kilka opatrunków.
-Mnie już nikt nie może pomóc.- Powiedziałam ze spuszczona głową. Dziewczyna podeszła do mnie i zaczęła jakimś gazikiem przemywać mi ranę na szyi. Następnie ją opatrzyła. To samo zrobiła z moim lewym bokiem. Byłam tym wszystkim zmęczona.
-Poczekaj tu chwilę. Zaraz ci przyniosę kilka koców i poduszek byś mogła odpocząć.- Powiedziała głaszcząc mnie po głowie. Następnie wyszła z pomieszczenia. Ale po chwili wróciła. Położyła jakieś legowisko dla zwierząt, a wokół niego kilka poduszek i koców. Podeszłam i położyłam się w legowisku. Dziewczyna przykryła mnie kocem.- Wybacz jeśli spytam ale kto ci to zrobił?- Domyśliłam się że chodzi jej kto mnie skrzywdził.
-Możemy o tym nie gadać?- Spytałam zmęczona.
-Jasne nie ma problemu. Tak w ogóle jestem Iris. Nie musisz się przedstawiać jeśli nie chcesz. Spróbuj przysnąć. Widzę, że jesteś zmęczona.- Powiedziała Iris i wyszła. Ziewnęłam i położyłam głowę. Mówiła prawdę. Byłam wykończona. Po chwili zasnęłam.
(Perspektywa Iris)
Zauważyłam, że dziewczyna śpi. Podeszłam do niej i podpięłam ją do kardiomonitora. Następnie wyszłam z pomieszczenia. No i wtedy podeszli do mnie wszyscy. Poza mistrzem Splinterem.
-No i co z nią?- Spytał się Donnie.
-Powinno być dobrze ale wydaje mi się, że leży coś jej na sercu i umyśle.- Powiedziałam co wywołało u chłopaków zdziwienie.
-Skont ty wiesz, że leży jej coś na sercu i umyślę?- Spytał najmłodszy z braci.
-Widzę to po jej oczach i takie mam przeczucie. Widziałam w nich pełno bólu i cierpienia.- Odpowiedziałam kiedy Raph zaczął tłumaczyć Mikeyemu o tym kim jestem w połowie. Ich konserwacje przerwało głośne pikanie kardiomonitora i krzyki. Wbiegliśmy do laboratorium. Zauważyłam, że dziewczyna krzyczy przez sen. Podeszłam do niej szybko i próbowałam ją obudzić.
(Perspektywa Kiyomi)
Obudziłam się i zaczęłam płakać. Poczułam jak ktoś mnie przytula. Bałam się, że poznanie Iris było tylko snem.
-Nie dotykaj mnie!- Krzyknęłam nadal mając zamknięte oczy.
-Spokojnie to tylko ja.- Poznałam ten głos. To była Iris. Przytuliłam się do niej bardziej. Poczułam się trochę bezpieczniej. Po chwili ktoś podszedł do nas. Spojrzałam na tą osobę. Był nią ten sam chłopak którego widziałam wcześniej. Wyciągnął w moją stronę rękę z uśmiechem. Ja tylko jeszcze bardziej się w nią wtuliłam.- Nie bój się. Oni też chcą ci pomóc.- Powiedziała głaszcząc mnie po głowie. Wtedy te żółwie wyszły i zostałam tylko z Iris, Karai i rudowłosą. Po chwili Karai wyszła ale szybko wróciła z kilkoma ubraniami w rękach. Podała mi je. Nie pewnie je wzięłam. I dopiero teraz zrozumiałam, że nie mam na sobie niczego oraz, że wróciłam do ludzkiej postaci. Szybko jak potrafiłam ubrałam się. Dziewczyny patrzyły na mnie zaniepokojone.

-Kiyomi.- Powiedziałam krótko. Nie chciałam im mówić swojego nazwiska.

-Ja cię znam. Chodzisz do mojej i Caseyego klasy, prawda?- Dopiero poznałam rudowłosą dziewczynę. To była O'Neil. Pokiwałam głową na ,,tak". Wtedy April podeszła i mnie przytuliła. Byłam w szoku ale przytuliłam się bardziej do niej.

-Nie chce wracać do domu.- Wyszeptałam. O'Neil jedynie głaskała mnie po plecach. Kiedy się uspokoiłam wyszłam z dziewczynami z pomieszczenia. Poszłyśmy prawdopodobnie do kuchni. Iris dała mi kanapki które zaczęłam jeść. Wtedy do pomieszczenia wszedł wielki szczur.

-Co tu robi obca dziewczyna?!- Spytał z podniesionym głosem, a ja odruchowo schowałam się za dziewczynami. Przestraszyłam się. Wtedy Karai opowiedziała wszystko dla gryzonia.- Wybacz drogie dziecko za moje zachowanie. Ale nie mamy tu często gości.- Odpowiedział mężczyzna.

-R- Rozumiem.- Wyjąkałam ze spuszczoną głową.

-Nie martw się. Tu jesteś bezpieczna.- Powiedziała April przytulając mnie. - Opowiesz nam o sobie jak będziesz gotowa, dobrze?- Dodała po chwili uwalniając mnie z uścisku. Przypomniałam sobie te wszystkie lata spędzone pod dachem ojca. Łzy same zaczęły spływać mi po policzkach.- Ej co się stało?- Spytała zmartwiona April.

-Nie mogę już tego znieść. Kiedy nawet zamknę oczy widzę jak...- Nie dokończyłam, ponieważ się rozpłakałam. Dziewczyny przytuliły mnie i zaczęły uspokajać.

-Chodź Kiyomi. Prześpisz się w moim pokoju.- Powiedziała Iris kiedy się uspokoiłam. Poszłam z nią do jej pokoju. Od razu po wejściu do pokoju usiadłam na łóżko. Zauważyłam dużo plakatów z różnymi piosenkarzami.

-Widzę, że lubisz muzykę.- Powiedziałam rozglądając się po pokoju.

-No to fakt. Muzyka pomaga mi czasami zasnąć.- Odpowiedziała Iris. Położyłam się na łóżku, a Iris włączyła jakąś piosenkę. Zamknęłam oczy i zasnęłam. Kiedy się obudziłam nie wiedziałam co robić. Usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam w ich kierunku. Wtedy do pokoju wszedł ten szczur. Usiadłam na łóżku. Mężczyzna usiadł obok mnie na łóżku.

-Jak pierwsza noc?- Spytał się kiedy spojrzałam na niego.

-Może być.- Powiedziałam ze spuszczoną głową. Poczułam rękę na ramieniu. Gwałtownie się odsunęłam.- P- Przepraszam. Jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam.- Powiedziałam nadal patrząc w ziemie.

-Kiyomi, sensei idziecie na śniadanie?- Spytała się Iris wchodząc do pokoju.

-Wybacz ale nie mam apetytu.- Powiedziałam dalej patrząc w ziemie.

-Emm... No ok.- Powiedziała Iris kiedy mężczyzna wyszedł z nią z pokoju. Położyłam się znowu do łóżka i po chwili zostałam zabrana w objęcia Morfeusza.
(Perspektywa Iris)
Zaczynam się martwić o stan psychiczny Kiyomi. Na dodatek te siniaki i rany na jej ciele. Ona musi coś przed nami ukrywać. Ale z jednej strony miała swoje sprawy prywatne. Lecz z drugiej wydawało mi się, że ona kogoś lub czegoś się boi. Mówi to jej zachowanie. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Karai która właśnie przywitała się ze mną.

-Hmm. O hej.- Powiedziałam krótko i wróciłam do myślenia ap ropo Kiyomi.

-Co ty taka zamyślona?- Spytała się April. Wzięłam sobie z talerza jedną kanapkę.

-Martwię się o Kiyomi.- Odpowiedziałam biorąc pierwszy gryz kanapki.

-A właśnie gdzie ona?- Spytał się Leo.- Chętnie ją...- Już wiedziałam co chce powiedzieć więc mu przerwałam.

-Jest w moim pokoju. Mówiła że nie ma apetytu. Ale najlepiej będzie jak nie będziecie z nią jak na razie gadać.- Powiedziałam na co chłopaki poza mistrzem spytali dlaczego nie mogą.- Donnie widziałeś co się wczoraj stało gdy się obudziła. Dajmy jej czas. Musi się przyzwyczaić do tego że będzie tu mieszkać.- Powiedziałam na co Raph się wkurzył. Domyśliłam się, że po jego minie będzie awantura.

-Zamieszkać?! Iris nie wiemy kim jest, a ty już ją przygarniasz?!- Krzyknął Raph cały czerwony ze złości. Sensei już miał coś powiedzieć jednak nasz debilny kumpel Jones wyprzedził go.

-Zgadzam się z Iris.- Na jego słowa wszyscy na niego spojrzeliśmy.- Raphi ona jest hejtowana. Ostatnio nawet Weronikę uderzyła z powodu...- Casey przerwał. Bałam się, że ktoś ją skrzywdził. Ale się boi o tym komuś powiedzieć.

-Chodzi o pewną plotkę w naszej szkole.- Powiedziała April trochę zdenerwowana. Na twarzach wszystkich pojawiło się zmartwienie. Nawet sensei był zaniepokojony pomimo, że prawdopodobnie starał się być opanowany.

-Jaką plotkę?- Spytał się Mikey.

-Ktoś tam powiedział, że Kiyomi... Jak to delikatnie ująć?- Mówiła O'Neil. Dziewczyna chciała coś dodać ale Jones ją wyprzedził.

-Mówiąc w prost ktoś powiedział, że ona sypia za pieniądze.- Te słowa wywołały u mnie szok. Tak samo jak u pozostałych. Karai wstała i zaczęła iść w stronę wyjścia z kuchni ale Donnie ją zatrzymał.

-Poczekaj. Lepiej nie gadajmy z nią na ten temat.- Odparł Donatello.

-Donnie a masz inne wyjście?- Powiedziała Karai patrząc wkurzona na niego.

-Don ma racje Karai. A co jeśli ktoś ją nie daj boże do tego zmusza?- Powiedziałam na co Karai spuściła głowę drapiąc się po karku.

-O tym nie pomyślałam. Ale może za jakiś czas spróbujemy z nią o tym pogadać?- Powiedziała na co Leo i jego rodzeństwo spojrzeli na Splintera który wydawał się jakby się nad czymś zastanawiał.

-To będzie dobry pomysł.- Odpowiedział mistrz. Po śniadaniu poszliśmy wszyscy na trening do dojo.

(Perspektywa Kiyomi)

Obudziłam się. Usiadłam na łóżku. Zaczęłam przyglądać się plakatom z piosenkarzami. Zauważyłam nawet moje trzy ulubione kapele. Między innymi Linkin park, Starset i Skilets. Zauważyłam gitarę stojącą koło biurka. Podeszłam i wzięłam ją do ręki. Pomimo, że nie powinnam. Usiadłam na łóżku. Znałam na pamięć jak się gra i śpiewa piosenkę Starset- My Demons. Usiadłam wygodnie na łóżku i zaczęłam grać w między czasie śpiewając.

https://youtu.be/f06YlHg8zAI

(Tym czasem w dojo. Perspektywa Caseyego)

Siedziałem pod ścianą i patrzyłem jak Raph walczy z Leo i jak April walczy z Iris. Nagle usłyszałem jak ktoś śpiewa. Gwizdnąłem a wszyscy spojrzeli na mnie.

-Też to słyszycie?- Spytałem kiedy Mikey pokiwał głową. Wszyscy poszliśmy do źródła śpiewu. Okazało się że to z pokoju Elizy. Czyli z pokoju w którym śpi Kiyomi. April powoli i po cichu otworzyła drzwi i zauważyliśmy jak Kiyomi gra na gitarze Leo. Przypomniałem sobie że ostatnio pożyczała. Ale nie wiem do czego.

(Perspektywa Kiyomi)

Gdy skończyłam grać i śpiewać usłyszałam jak ktoś, a właściwie kilka osób bije brawo. Szybko na nich spojrzałam.

-Kiyomiś czemu nie mówiłaś, że umiesz grać na gitarze?- Zapytał Jones. Kiedy powiedział zdrobnienie mojego imienia spuściłam głowę.

-M-Możemy o tym nie mówić?- Spytałam zdenerwowana. Wszyscy wyszli. No prawie wszyscy. Zostałam sam na sam z Karai. Powiedziała mi o czym dowiedziała się od April. Powiedziałam jej to samo jak pierwszy raz się spotkałyśmy. Powiedziała, że jeśli coś się dzieje to mogę im powiedzieć. Ja jednak milczałam jak grób. Jak ona wyszła odłożyłam gitarę i ponownie poszłam spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro