9.Życie bez światła
W kraju kwitnącej wiśni Mikami i Misa połączyli siły w ramach wspólnego celu, jakim było znalezienie księcia. Jak na razie nie opuszczali Japonii, lecz śledzili postęp sprawy w internecie, na forach, które Mikami najpierw opisał Misie, a później pokazał. Dyskutowali przy tym, snując własne teorie, łącząc kropki wedle uznania. Najczęściej to mężczyzna coś wymyślał, a blondynka gorąco mu przytakiwała, gdy naprowadzał ją na swoje odkrycie. Finalnie nie poruszali się jeednak za bardzo do przodu, mieli za to dużo czasu aby rozmawiać na tematy inne niż zaginięcie Lighta. W końcu sporą część dnia, a nawet nocy, spędzali w dusznym mieszkaniu Mikamiego.
- Więc pracujesz w korporacji? - zapytała Misa, kiedy zrobili przerwę na obiad, czyli zupkę instant z samotnym ugotowanym jajkiem przekrojonym na pół, pływającym na tłustym bulionie z saszetki. - Co tam robisz?
- Nic ciekawego. Zajmuję się korespondencją mojego działu, stroną internetową i opiniami na różnych portalach. Przy tych wyjątkowo złych piszę do ich autorów, aby dowiedzieć się czegoś więcej i zapytać co możemy zrobić jako firma, aby ich zadowolić. A ty? Jesteś modelką, prawda? Jak to dokładnie wygląda?
- Biorę udział w sesjach zdjęciowych, czasem reklamach. Jestem członkinią agencji modelek, to oni szukają zleceń i wysyłają mnie tam, gdzie trzeba. Jak wspomniałam to przede wszystkim zdjęcia, ale zdarzało mi się też grać w reklamach, a nawet dostać kilka pomniejszych ról w filmach czy serialach.
- To trudna praca?
- Nie, nie aż tak. Znaczy, nie zawsze jest kolorowo, ale nie wiem, czy mogłabym robić coś innego. Mimo wszystko mam dużo pieniędzy i swobody. Gdyby nie modeling, nie byłoby mnie teraz tu gdzie jestem. Nie mogłabym ci pomóc, bo zapewne nie starczyłoby mi ani czasu, ani finansów. Wystarczy, że ty pracujesz, to już zabiera czas.
- Na razie nie masz żadnych zleceń?
- Nie, zawiesiłam ''działalność''. Wszystkie kontrakty, do jakich się zobowiązałam, niedawno się skończyły. Od razu po zaginięciu Lighta poprosiłam, aby mój agent nie szukał mi nic nowego.
- Czy to dobrze zatrzymywać całe swoje życie, ponieważ zaginął? - zapytał Mikami, marszcząc lekko brwi. - Nie wiadomo kiedy się znajdzie i czy w ogóle. Do kiedy nie będziesz przyjmować zleceń?
- Znajdzie się. - odparła pewnie Misa. - A jeśli chodzi o to, czy to dobrze... Inaczej nie potrafię. Od kiedy zniknął, nie mogę się na niczym skupić, za nic zabrać. Czasem nawet nie mam siły, aby wstać z łóżka.
Po tym wyznaniu na chwilę zamilkli. W pomieszczeniu słychać było jedynie ciche siorbanie i pracę przenośnej grzałki. Kalendarz wskazywał wrzesień, lecz niektóre dni były wyjątkowo chłodne, przynajmniej dla ich dwójki. Dodatkowo dogrzewali pokój, w którym pracowali nad sprawą.
- Dlaczego tak ci na nim zależy? - zapytał w pewnym momencie. - Z tego, co mówił Light w jednym z wywiadów, to ty go zaczepiłaś. Czemu darzysz go tak silnym uczuciem?
Blondynka odstawiła miskę na stół, zjechała po oparciu kanapy i cicho westchnęła. Wielu osobom nie umiałaby odpowiedzieć na to pytanie. Przecież było zbyt dużo powodów, za które kochała Lighta! Był uroczy, troskliwy, odpowiedzialny, piękny...
O dziwo, kiedy Mikami zadał to pytanie, w jej głowie zaczęły pojawiać się bardziej konkretne odpowiedzi. Kiedy takowe pytanie padło z ust kogoś zwykłego, a nie dziennikarki lub fana, jakimś cudem powstały zwyczajniejsze wyjaśnienia. Wróciła myślami do początku, do pierwszego spotkania, a nawet do czasu przed nim. Była przy swojej znacznie młodszej wersji, czytającej artykuł o Lightcie, który odwiedził hospicjum dla dzieci w Jokohamie.
- Jest dobrym człowiekiem. - kiedy mówiła, jej wzrok wydawał się nieobecny. - Wiedziałam o tym jeszcze przed naszym pierwszym spotkaniem. Tak wiele robił dla swoich poddanych. Zawsze był dostępny dla zwyczajnych obywateli. Przed jego poznaniem nie miałam dostępu do wiedzy o życiu rodziny królewskiej, lecz domyśliłam się, ile pracy kosztowało go bycie tym, kim jest. Jakiś rok przed tym, nim zaczęłam o nim myśleć, zmarli moi rodzice. Zostali brutalnie zamordowani, kiedy byłam u ciotki. Chodziło kosztowności, które mieliśmy w domu. Wtedy zaczęłam inaczej postrzegać otaczającą mnie rzeczywistość. Od zawsze byłam optymistką i posądzałam ludzi jedynie o dobre intencje, lecz po tamtej sytuacji nagle całe dobro zniknęło ze świata. Dla osoby, którą wcześniej byłam, okazało się to strasznym stanem, w którym żyłam przez kilka następnych miesięcy, dopóki nie zainteresowałam się Lightem. W nim ponownie zobaczyłam światło. Dobroć, która wydawała mi się wcześniej czymś wymarłym.
- Przykro mi z powodu twoich rodziców, Misa.
- Wolałabym, aby żyli, lecz wraz z ich śmiercią udało mi się zdobyć Lighta, więc może po prostu tak miało być? Sądzę, że nigdy bym się nim do tego stopnia nie zainteresowała, gdyby nie ta tragedia. A może jednak? Naprawdę ciężko stwierdzić. Może istnieje wiele rzeczywistości i w każdej, nawet w tej, w której moi rodzice żyją, jesteśmy parą. W każdym razie cieszę się, że się odnaleźliśmy. Kiedy rodzice zmarli, bałam się, że nikt mnie już nie pokocha. Teraz boję się, że nikt mnie nie pokocha, jeśli on na stałe zniknie. - otarła kącik oka wierzchem dłoni. Daleko jednak temu było do prawdziwej rozpaczy. Wydawało jej się, że w ostatnim czasie przekroczyła limit płaczu. Gdyby jednak nie zareagowała, zapewne po policzku spłynęłaby łza, może nawet dwie. - A ty? Dlaczego lubisz Lighta?
- Był dla mnie wzorem. Pierwszy raz zetknąłem się z nim, a raczej z jego wizerunkiem, kiedy miałem kilka lat. Widziałem jakiś program w telewizji, już nawet nie pamiętam o czym, ale wiem, że zrobił na mnie wrażenie. Moi rodzice mieli bardzo wysokie ambicje i byli konsekwentni. Dużo ode mnie wymagali już od najmłodszych lat, nawet w dziedzinach, do których nie miałem predyspozycji. Mówiąc wprost, nie umiałem podołać wyzwaniom, jakie przede mną postawili. Light za to umiał wszystko to, czego nie umiałem ja, a nawet więcej. Był ucieleśnieniem doskonałości, do której dążyłem. W pewnym momencie stał się dla mnie idolem i wzorem do naśladowania, choć podświadomie wiedziałem, że nigdy nie będę taki jak on. Została mi obserwacja jego życia i poczynań, oglądanie nieskazitelności z dystansu. - wzruszył lekko ramionami, jakby nie było to nic szczególnego, choć w rzeczywistości wyznanie sporo go kosztowało.
Wrócił wspomnieniami do dzieciństwa i dotkliwego poczucia bycia gorszym od innych. Nawet wtedy, kiedy okazał się w czymś lepszy od rówieśników, rodzina skutecznie gasiła jego entuzjazm. Młodzieńcze lata pozostawiły na jego duszy rany, które nie zagoiły się mimo lat, zdobycia dobrej pracy i życia w pojedynkę ''na swoim''. Obraz siebie, wiecznie niewystarczającego i niemogącego sprostać oczekiwaniom, utrwalił się w jego poświadomości. Przyległ do jego ciała, stał się niewidoczną blizną kładącą się cieniem na jego życiu. I tak jak stały był ból, tak stały pozostał również Light, podobnie wtopiony w jego rzeczywistość i oddziałujący na nią w równie silny sposób. Mikami nie zamienił z nim słowa, nie widział go nigdy z bliska, a jednak godzinami przesiadywał przed komputerem, zbierając informacje i oglądając raz po raz te same zdjęcia młodego dziedzica. Czuł się dzięki temu odrobinę bliżej wymarzonego ideału.
- Skoro w twojej opinii jest idealny, a tobie wiele brakuje... Czy nie czujesz się gorzej, siedząc tak głęboko w jego życiu? - Misa przechyliła głowę. Nie rozumiała. Wydawało jej się, że gdyby miała ze sobą podobny problem, raczej starałaby się izolować od ludzi takich jak Light, którzy stale uświadamialiby jej braki.
- Nie, czuję się lepiej. - odparł, odwracając się do komputera, kiedy usłyszał sygnał powiadomienia. Jak się okazało to jeden z fanów napisał na czacie grupowym. Prosił, aby ktoś przesłał mu zdjęcie z monitoringu w lombardzie. - Ciężko zrozumieć coś, czego sami nie przechodzimy. Ja też nie zawsze rozumiem innych fanów. Opowiadałem ci kiedyś o tym, jak niektórzy z nich zaczęli interesować się Lightem?
- Nie przypominam sobie.
- Cóż, nie znam zbyt wielu historii. To temat, na który wiele osób jest zamkniętych. Udało mi się jednak zaprzyjaźnić z trzema osobami i dowiedzieć, skąd wzięła się ich obsesja. - przeczesał włosy palcami i przetarł dłońmi twarz. Był zmęczony. Zgodnie z jego przypuszczeniem szukanie informacji zajmowało więcej czasu, od kiedy była z nim Misa, która była niezwykle zapalona do przekopywania internetu. A przecież miał jeszcze pracę. - Pierwsza z nich powiedziała, że Light bardzo przypomina jej zmarłego chłopaka. Ta kobieta ma obecnie jakieś czterdzieści lat. Jej chłopak zmarł w ten sam dzień, w którym urodził się Light. Opowiedziała mi, że pięć lat po śmierci partnera, kiedy wciąż była w żałobie, jedna z koleżanek pożyczyła jej książkę o rodzinie królewskiej. To było bardzo świeże wydanie, znalazło się tam dużo zdjęć i informacji o księciu. Stwierdziła, że na zdjęciu zobaczyła, że ma ten sam ''błysk w oku'' co Jun, oraz że robi podobne pozy i lubi podobne rzeczy co jej ukochany jako dziecko. Mniej więcej wtedy zaczęła się jej obsesja, która trwa po dziś dzień. Uparcie twierdzi, że reinkarnacja istnieje, a Light jest kolejnym wcieleniem zmarłego partnera. Bardzo liczy na to, że kiedyś uda im się spotkać, a książę przypomni sobie swoje poprzednie życie i potwierdzi jej teorię.
- I... To całkowicie normalna kobieta?
- Tak. To znaczy zdrowotnie nie mam pojęcia, ale jeśli chodzi o to, jak żyje, spotykając ją na ulicy nie pomyślałabyś, że ma takie ''hobby''. Ostatnio wysłała do pałacu kartkę urodzinową z okazji dziewiętnastych urodzin księcia, dostała odpowiedź zwrotną z podziękowaniem i własnoręcznym podpisem. Twierdzi, że Light podpisał ten wydruk, bo coś poczuł, że intuicja podpowiedziała mu, aby to zrobił.
- Ona wie, że Light dostaje cały plik takich wydrukowanych podziękowań i podpisuje je zbiorowo, kiedy ma czas, a kartek urodzinowych czy listów w większości nawet nie otwiera? Fakt, część osób dostaje bez jego własnoręcznego podpisu, bo są okresy, kiedy nie ma czasu, ale jednak co najmniej połowa dostających taki list zwrotny go ma.
- Cóż, dla niej każdy argument jest dobry, aby poprzeć swoją teorię. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się lekko, rozbawiony. - Druga osoba po prostu go uwielbia. Nie ma konkretnego powodu, ale to jej idol od bardzo długiego czasu. Jest już dziesięć lat w ścisłym fanowskim gronie i nie zapowiada się, aby miała z niego odejść. Ma w domu pokaźną kolekcję różnych gadżetów z Lightem. Zrobiła sobie ołtarzyk, tak jak niektórzy robią ołtarzyki z ulubionym piosenkarzem.
- To... Brzmi trochę normalniej. A jaki jest powód trzeciego fana?
- Ostatnia historia, jaką ktoś mi bezpośrednio opowiedział, to historia pewnego homoseksualnego chłopaka, który zabujał się w Lightcie na zabój. Wyobraża sobie, że książę jest ukrytym gejem i że pewnego dnia spotkają się gdzieś przypadkiem, a obiekt westchnień z uwagi na jego urok wyjdzie z szafy i wezmą ślub, tym samym stając się królem i królem, czy jakoś tak.
- Wydajesz się bardzo inteligentny w porównaniu z innymi fanami. - stwierdziła Misa.
Wiedziała, że każdy fan ma swoją historię, jednak nie była przygotowana na coś takiego. Z drugiej strony możliwe, że dzięki osobom tego typu uda się znaleźć Lighta, więc czuła, że nie może być wobec nich zbyt krytyczna. Odetchnęła przy tym z ulgą, sądząc, że ona jest całkowicie normalna. Mikami też uwielbia Lighta, mimo że nigdy go nie widział, ma na jego punkcie obsesję przez swoje problemy. Ona naprawdę kocha księcia, a on kocha ją. Wszystko w ich relacji jest całkowicie zwyczajne.
- Ja po prostu jestem bardzo inteligentny. - odparł żartobliwie, mimo że na jego twarzy nie było widać rozbawienia. - Jeśli natomiast mówimy o tym na serio, historie tych ludzi mogą wydawać się głupie lub ich postępowanie obłąkańcze, ale oni po prostu starają się żyć życiem, w którym będą szczęśliwi. Nieraz zdają sobie sprawę z tego, że ich wyobrażenia są nierealne, ale i tak w nich trwają, bo to daje im komfort, radość, satysfakcję. Każdy ma swoje postrzeganie świata, swoje wartości, granicę, gdzie kończy się zwyczajność, a zaczyna szaleństwo. Oni są obłąkani dla nas, a my jesteśmy dla nich. Wiesz, co nas łączy, Misa? Wszystkich fanów Lighta, bez względu na powód przez który go uwielbiają?
- Co takiego, Mikami?
- Żadne z nas nie wie, jak miałoby żyć, gdyby Light zniknął na zawsze. Nie umiemy bez niego istnieć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro