6.MikaruTE
Podczas gdy przyszły następca stawiał pierwsze kroki w Anglii, w jego ojczystym kraju panował chaos. Z pozoru nie zmieniło się dużo, w praktyce wszystko. Ludzie niezmiennie chodzili do pracy i zajmowali się swoimi sprawami, a wieczorami zapełniali bary i spędzali czas w gronie najbliższych. Życie nie mogło skończyć się w chwili zaginięcia Lighta, lecz wszyscy czuli niepokój jaki opanował kraj kwitnącej wiśni zaraz po jego zniknięciu. Marazm, zagubienie, niepewność... Obywatele, którzy dopiero co pożegnali króla, musieli zmierzyć się z brakiem ich blasku nadziei, jakim był Light. Obecnie nikt nie reprezentował pałacu, monarchia nie miała swojej twarzy i odważnego przedstawiciela, który głosiłby gotowość do dźwigania na swoich barkach problemów milionów obywateli. Pustka, jaka zagościła szczególnie w Tokio, była nieznośna i z każdym dniem coraz bardziej przytłaczała.
Najbardziej poszkodowana była jednak Misa. Dla dziewczyny zaginął nie tylko przyszły król, lecz przede wszystkim jej ukochany. Marzyła o ślubie z nim, założeniu rodziny i śmierci u boku najcudowniejszego mężczyzny, jakiego kiedykolwiek spotkała. Nie dopuszczała do siebie myśli, że plany te mogłyby się nie ziścić, choć z każdym dniem odnalezienie królewskiego potomka stawało się coraz mniej prawdopodobne. Czy żyje, skoro jeszcze się nie odnalazł?
- Sądzę, że mógł uciec. Sytuacja, w jakiej się znalazł, przytłoczyłaby każdego młodego człowieka. Bez względu na to, czy był dobrze przygotowany do władzy czy nie, w rzeczywistości mogło to być dla niego za wcześnie. Byłem bardzo blisko księcia, więc widziałem, jak wpłynęła na niego śmierć ojca, a potem obowiązki które musiał przejąć.
Dziewczyna stanęła przy telebimie tak jak kilka innych osób, które podobnie jak ona widziały komunikat nie po raz pierwszy. Kiedy tylko ukochany Misy zniknął, Minoro, wcześniejszy doradca króla, wziął się gorączkowo za opowiadanie swojej wersji wydarzeń. Jako jedyny był blisko pokoju Yagamiego w chwili jego zniknięcia. Pożar, który został szybko ugaszony i nie zniszczył zbyt dużej części pałacu, a który, jak się okazało po dochodzeniu, miał swój początek w pokoju następcy, nie zabrał ze sobą ofiar. Nigdzie nie znaleziono ciała mieszkańca pomieszczenia ani śladów świadczących o jego porwaniu. Mężczyzna twierdził, że młody następca uciekł, zlękniony odpowiedzialnością, i aby uniknąć społecznego linczu sam wzniecił pożar. Nikt tego nie potwierdził, lecz wszyscy podświadomie wiedzieli, że chłopak za niedługo przejmie władzę. Minoro chciał przedstawić go jako nastolatka w cichej depresji, który po śmierci ojca godnie przejął reprezentowanie japońskiej monarchii, lecz w środku bardzo cierpiał i powoli poddawał się szaleństwu. Chciał wmówić Japończykom, że Light był słaby.
Zniszczony psychicznie.
Nieodpowiedzialny.
Dziecinny.
Grający mądrzejszego i dojrzalszego niż był.
Misa wiedziała, że nie jest to prawdą i czuła wewnętrzny bunt, słysząc wyjaśnienia Minoro, w które wierzyło coraz więcej osób. Znała Lighta i wiedziała, że nie załamał się po śmierci Soichiro. Mógł w środku cierpieć, lecz nie popadał w obłęd i nie pozwoliłby, aby żałoba odbiła się na jego obowiązkach. Niczemu nie poświęcał się tak, jak roli którą dostał od losu. Traktował ją jak najświętsze przeznaczenie. Chciała wykrzyczeć to świata, lecz świat nie dość, że słuchał, to i pozwalał mówić tylko Minoriemu. Czasem wydawało jej się, że to mężczyzna obecnie pełni władzę, jakby również królowa umarła. Cała rodzina Yagamich, do niedawna będąca potęgą, rozmyła się we mgle.
- Obłęd. - szepnęła, zaciskając szczupłe palce na rączce ozdobnej parasolki.
Następnie wycofała się i ruszyła w obranym wcześniej kierunku, starając się nie myśleć o mężczyźnie, który zniesławiał jej partnera, a co za tym idzie niezmiernie ją irytował. Choć miała w planach tego nie roztrząsać, i tak drżała wewnętrznie, kłócąc się w środku sama ze sobą, a raczej wyobrażając sobie co by powiedziała Minoriemu, gdyby mogła pokłócić się bezpośrednio z nim. Jaka szkoda, że od kiedy Light zniknął, nie miała już wstępu do pałacu. Gdyby tylko mogła, robiłaby porządek z tym człowiekiem.
Nim się obejrzała dotarła do małej, skromnej kawiarenki na rogu. Nie przyszła tam bez powodu. Czekał na nią poznany w internecie mężczyzna, kryjący się pod pseudonimem ''MikaruTE''. Nie miał zdjęcia profilowego ani żadnego jej nie wysłał, opisał jedynie ubranie w którym przyjdzie. Przez to Amane z początku martwiła się, że go nie rozpozna, lecz jak się okazało były to bezpodstawne obawy. Kiedy złożyła parasol i zaczęła rozglądać się po wnętrzu, w oczy rzucił jej się chłopak przy stoliku najbardziej wciśniętym w kąt. Nosił okulary i długi, czarny płaszcz, który zawiesił na oparciu krzesła. Pod spodem widniała biała koszula, a na jej tle srebrny medalion z krzyżem, o jakim wspomniał w wiadomości.
- Mikarute? - zapytała, zbliżając się do niego.
- Misa Amane? - odparł, a kąciki jego ust uniosły się lekko ku górze. Mimo to wyglądał bardzo poważnie. Na pewno nie jak człowiek, który większą część wolnego czasu spędza na grupach fanowskich Lighta Yagamiego.
Tak złapali kontakt. Dziewczyna zaraz po zaginięciu partnera, pięć dni wcześniej, zamieściła posty na wielu stronach i wszystkich swoich socialach. Wiedziała, że sprawa Lighta jest skomplikowana i nie do końca ufała policji. Zdawała sobie sprawę z potęgi jego nieco psychicznych fanów, a w szczególności fanek, o które od początku była zazdrosna, lecz teraz to właśnie do nich zwróciła się o pomoc. Oferowała pieniądze za cenne informacje, które mogłyby przybliżyć ją do rozwiązania tajemnicy miejsca pobytu królewskiego potomka. O dziwo odezwał się do niej człowiek przeciwnej płci, który nie chciał pieniędzy. Zaoferował spotkanie w kawiarni, aby podzielić się tym co miał, i być może nawiązać współpracę. Misa nie była przekonana do współpracy z nieznajomym mężczyzną, ponieważ z uwagi na swoją pracę wielu tajemniczych osobników płci męskiej miało wobec niej złe zamiary, lecz była zdesperowana. Bez Lighta czuła się pusta i niepewna, czy dalej chce żyć.
- Tak, zgadza się. W takim razie się znaleźliśmy. - zajęła miejsce naprzeciwko. - Jakie masz informacje?
- Spokojnie, najpierw coś zamów. - podał jej kartę. - To nie będzie szybkie spotkanie. Chcę powiedzieć ci o czymś więcej niż zaledwie kilka tropów.
Przyjęła menu i wybrała deser truskawkowy. Następnie obejrzała dokładniej Mikamiego, który sprawiał wrażenie, jakby większość swojego dotychczasowego życia spędził zamknięty w piwnicy. Jego drogi strój nie przepowiadał jednak, aby miał w ten sposób spożytkować przeżyte dotychczas lata. Być może przez pół czasu robił coś ważnego, a resztę spędzał przy komputerze?
- Najpierw chciałbym ci powiedzieć o tym, ilu Light ma fanów...
- Wiem, ilu Light ma fanów! - oburzyła się. - Niestety, bardzo dobrze wiem...
- Myślę, że nie zdajesz sobie z tego sprawy. - odparł łagodnie. - Japońska rodzina królewska jest popularna na całym świecie, lecz Light ma szczególnie oddane grono wielbicieli. Dużo z nich jest na ''powierzchni internetu''. Mają swoje łatwo dostępne grupy, blogi, profile w mediach. Okupują je i zachwycają się nim. To jednak fascynacja, która po czasie mija, często szybko blednie i po czasie zmienia się w zwykłe zainteresowanie bądź zupełnie zanika. Istnieją jednak inne, mniejsze, ale znacznie bardziej wartościowe grupy. To ludzie, którzy interesują się nim niemal od początków jego życia i to zainteresowanie nie słabnie. Nie jest tak psychiczne jak to sezonowych fanek, ale zdecydowanie silne.
- Dyskutowałabym, czy nie jest psychiczne...
- Mniejsza z tym. - odparł niecierpliwie. - To ludzie, którzy pracują w różnych branżach i poświęcają sporo czasu na szukanie informacji o Lightcie. Są dorośli i mają dużo możliwości. Zbijają się w mniej dostępnych grupach, to taki krąg, do którego przychodzą tylko ci najbardziej zasłużeni.
- Brzmi jak sekta.
- Bo to niemal sekta. Ale sekta, która może pomóc w poszukiwaniu Lighta. Policji zależy, bo to w końcu ważny członek rodziny królewskiej, ale nie wiedzą gdzie szukać i nie mogą z pełną mocą tropić poza granicami Japonii, a dla funkcjonariuszy z innych państw nie jest to priorytet. Tymczasem fani są rozrzuceni po całym świecie i, w porównaniu z policją, nie mają na głowie innych spraw.
- Należysz do tych najbardziej zagorzałych fanów, tak? - zapytała, choć dobrze znała odpowiedź.
- Należę do samej elity. - wydawał się dumny z siebie. - Jestem liderem i członkiem większości takich ''stowarzyszeń'', nawet tych najbardziej elitarnych. Jeśli jest jakikolwiek nowy trop, wiem o nim niemal od razu.
- I... Były jakieś nowe tropy? - zapytała, opierając policzki na dłoniach i wpatrując się w mężczyznę jak w obrazek. Nieco przerażający obrazek, biorąc pod uwagę że wiedział on zapewne niemal wszystko o jej życiowym partnerze, lecz obrazek, który mógł pomóc jej w odnalezieniu ukochanego.
- Tak, całkiem niedawno. Dowiedziałem się o tym trzy dni temu. - wyjął z kieszeni zdjęcie srebrnego zegarka i podsunął Misie. - Poznajesz?
- To zegarek Lighta. Dostał go od swojego ojca na osiemnaste urodziny. - odparła bez wahania, oglądając fotografię. Przedmiot nie znajdował się na ręce jej ukochanego, a na przeszklonym, dobrze oświetlonym blacie. Może jeszcze przed kupnem?
- Na dziewiętnaste. - poprawił, przez co dziewczyna omiotła go poirytowanym spojrzeniem. Nie zraził się tym jednak i zdradził, dlaczego zdjęcie jest tak ważne. - To definitywnie zegarek Lighta. Fotografia, którą widzisz, to wydruk z posta, jaki pojawił się na jednej z grup dotyczących zegarków. Nawet nie drogich, a po prostu zegarków. Co prawda użytkownik zamieścił jedynie zdjęcie przodu, które tu teraz widzisz, lecz jeden z fanów od razu rozpoznał zegarek Lighta, bo ma charakterystyczny kamień szlachetny w miejscu dwunastki i lekkie przetarcie na pasku. Wspomniany fan poprosił użytkownika, który wstawił post, o więcej danych i ujęć, i dostał szczegóły które już stuprocentowo potwierdziły, że to ten zegarek. Przy okazji dowiedział się, że ma go obecnie w posiadaniu pracownik lombardu. Zapłacił za niego dwa tysiące dolarów, ponieważ właściciel przedmiotu sądził, że wart jest około trzech. Pracownikowi wydawało się, że to znacznie droższy gadżet i w tym celu odezwał się na grupie.
- Myślisz, że Light sprzedał swój zegarek?
- Sądzę, że to bardzo możliwe. Opis, jaki przedstawił pracownik lombardu, zupełnie do niego nie pasuje, ale zgadza się to, że był młodym, szczupłym chłopakiem azjatyckiego pochodzenia. Zegarek został sprzedany w Holandii, więc możliwe, że Light zmienił wygląd, a następnie wyjechał z kraju. Przynajmniej taka jest teoria jaką wysnułem ja i inni fani, kiedy dostaliśmy informację o zegarku i połączyliśmy ją z okolicznościami zaginięcia.
- A co jeśli Light oddał go komuś, aby być mniej rozpoznawalnym? Może nie chciał go wyrzucać?
- Gdyby faktycznie chciał pozbyć się zegarka, wyrzuciłby go. A najlepiej schował gdzieś tak, aby nikt się na niego nie natknął. Nawet jeśli byłoby mu szkoda prezentu, nie ryzykowałby zostawieniem za sobą śladów. Oddanie go oznaczałoby bezsensowne zapisanie się w czyjejś pamięci i zostawienie szpilki. Dałby jasno znać, gdzie się pojawił.
- A jeśli właśnie o to mu chodziło? Może chciał zostawić ślad? - zapytała, mając nadzieję że to wskazówka.
Dlaczego zostawia ślady, zamiast po prostu wrócić, nie wiedziała, ale może chce być odnaleziony. Niestety kolejne słowa Mikamiego skutecznie sprowadziły ją na ziemię.
- Na pewno nie. Istnieje wiarygodniejszy powód, dlaczego zegarek wylądował w lombardzie, to też powód znacznie bardziej pasujący do charakteru Lighta. Najprostszą i jednocześnie najbardziej możliwą opcją jest to, że potrzebował pieniędzy. A dlaczego ich potrzebował, Amane? Dlaczego ich nie miał?
- Bo... Nie wziął ich ze sobą?
- A dlaczego ich nie wziął?
- Nie wziął ich, ponieważ... - zaczęła, a potem aż westchnęła olśniona. To faktycznie miało sens. - Bo nie zaplanował ucieczki! Opuścił pałac niespodziewanie i przez to jedyną cenną rzeczą, jaką miał, był zegarek, z którym się nie rozstawał.
- Bingo. - odparł, chowając zdjęcie z powrotem do pękatej teczki.
Miał tam również inne poszlaki, które zaczął jej po kolei prezentować i omawiać. Nie było tego dużo pod względem różnorodności, głównym tropem był zegarek i teorie, które w związku z nim powstały. Mikami zaprezentował jej dodatkowe zdjęcia zrobione przez pracownika lombardu, rozmowę mężczyzny z dociekliwym fanem oraz bardzo niewyraźne zdjęcie z monitoringu. Niestety kamera obejmowała tylko tył nieznajomego i to w rozmyciu, lecz sylwetka zdawała się pasować do Lighta. Misa zdziwiła się tym, jak wiele ludzie wyciągnęli z błahych poszlak. Część podejrzeń była zdecydowanie przerysowana, ale wiele spekulacji brzmiało prawdopodobnie. Widać było, że w grupach znajdowali się ludzie zafiksowani na punkcie księcia, tacy, którzy dużo myśleli nad sprawą i szperali za danymi.
- Policja wie o tym wszystkim? - zapytała na koniec.
Nigdzie w mediach nie słyszała o zegarku, a wydawało jej się, że gdyby trop znalazł się w rękach policji, ta od razu by się nim podzieliła. Społeczeństwo się niecierpliwiło, posądzało służbę o brak działania. Gdyby powiedzieli, że mają chociaż ten nieszczęsny zegarek, Japończycy staliby się spokojniejsi i dostaliby zastrzyk nadziei, której im obecnie brakowało.
- Nie mam pojęcia. Wydaje mi się, że nie. Co innego, gdyby pracownik lombardu poszedł na policję. Póki sprawa rozbija się o małą grupę z zegarkami i ścisłe fanowskie kręgi, bardzo możliwe, że takowa informacja nie dotarła do policjantów.
- Żaden fan im jej nie przekazał? Ty nie poszedłeś na komisariat?
- Policja ma swoje procedury. Jest głośna i działa mało delikatnie, a to sprawa, która wymaga dużo delikatności. Nie twierdzę, że jestem lepszy od wyszkolonych i doświadczonych śledczych, lecz nie ograniczają mnie ich kodeksy i ludzie ponad mną. Poza tym nie wydaje mi się, aby poświęcili wystarczająco energii na drążenie sprawy w adekwatny sposób. Light, o ile ma możliwość śledzenia sytuacji w Japonii, mógłby się spłoszyć, widząc, że policja robi szum wokół zegarka. Dlatego też chciałem się dzisiaj z tobą spotkać. Jak widzisz mam obecnie sporo danych, wsparcie od ludzi równie oddanych sprawie, a ponadto dużo czasu i zapału. Zamierzam działać i prowadzić aktywne śledztwo, które może wymagać podróżowania i wielu godzin w internecie.
- Mam ci pomóc? - odparła zaskoczona.
- Tak. Chciałbym, abyś mi pomogła.
- Dlaczego ja?
- Znasz Lighta od innej strony niż ja. Mogę mieć w głowie jego biografię, ale nigdy nie zamieniłem z nim słowa. Jeśli porusza się według własnego uznania, przyda się ktoś, kto towarzyszył mu na co dzień. Kto zna go od prywatnej strony. Drugą sprawą, w której również przyda mi się pomoc... - podrapał się nerwowo po karku. - Podróże są drogie.
- Zapłacę, co będzie do zapłacenia. I zrobię, co trzeba będzie zrobić. - nie namyślała się długo. Jej wzrok był pełen szalonego zapału, który nie zważał na przeszkody. Nie obchodził jej zakres obowiązków jaki dostanie, czy to będzie wymagało od niej wiele trudu i energii. Była skoncentrowana na celu, jaki stanowiło znalezienie Lighta. - Zacznijmy wspólne śledztwo.
Oto w gąszczu niepewności, w jakim błądziła od pięciu dni, wreszcie pojawiło się światełko nadziei. Ktoś, kto spośród niewiedzy wyłonił konkretne informacje. Uczepiła się ich, a co za tym idzie uczepiła również Mikamiego, który od dziś stał się Mesjaszem jej miłości do księcia. Dziękowała za niego Bogu, w którego nie wierzyła, i modliła się o odnalezienie następcy, jej partnera i przyszłego męża. Miała nadzieję, że gdzieś tam jest sens jej życia i że teraz, z pomocą Mikamiego, uda jej się do niego dotrzeć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro