Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.Trup(y) w szafie Minoro i nowe pytania


Ryuzaki nie próżnował i nazajutrz zaczął planować włamanie do domu Minoro. Tak jak wcześniej przepowiedział, zupełnie go to pochłonęło. Nie ruszał nic innego. Nawet raz nie zerknął w akta morderstw. Light czuł się tym pokrzepiony, ponieważ był pewien, że detektyw pomyśli o możliwych lukach w planie, ale nie było to przecież gwarancją, że nie wydarzy się nic złego. Co za tym idzie, denerwował się. To było uczucie, które potrafił konkretnie nazwać, chociaż go po sobie nie pokazywał. Snuł się jedynie po pustym hotelu, który mieli jutro opuścić. Przeniesienie zeszło się z włamaniem. Co prawda nie musieli się martwić przeniesieniem rzeczy, ponieważ za techniczne kwestie odpowiadał Watari, ale nie podobało mu się łączenie tych dwóch spraw. Wyjdą rano z hotelu, a po wykonaniu zadania przybędą do kolejnego punktu.
O ile uda im się wydostać z domu przyszłego władcy.
Książę gdybał co by było, gdyby zostali złapani. Nie chodziło o samo włamanie do domu króla, ale o to, kim Light jest. Policja od razu by go rozpoznała. Zostałby odprawiony do pałacu bez szans na wyciągnięcie zbrodni sług na światło dzienne, dodatkowo zyskałby pewnie opinię obłąkanego. Od tego, co wydarzyłoby się później, bardziej przerażał go jednak moment samego zatrzymania. Wyobrażał sobie, jak by się czuł, taki wyciągnięty na światło dzienne po miesiącach życia w mroku, wśród zwykłych ludzi. Rozpoznany. Niemal naprawdę widział zdziwienie i pytania malujące się na twarzach funkcjonariuszy, ale przede wszystkim błysk wiedzy w ich oczach, iskrę krzyczącą, że to niemożliwe, nieprawdopodobne, a jednak się dzieje!
Przez chwilę oglądał ludzi w hotelowym basenie. Na korytarzu było okno z widokiem na pływalnię. Niektórzy przypominali złote rybki. Rozdęci mężczyźni i puszyste kobiety brnęli leniwie przez wodę. Inni niczym gupiki, szczuplutcy, niektórzy wręcz wyschnięci, przepływali wpław długie baseny. Brakowało tylko dzieci, łykających chlorowaną wodę i proszących rodziców o ręcznik, aby wytrzeć twarz, ponieważ w tym wieku wizja otworzenia wilgotnych powiek jest straszna. Co, jeśli w rzęsach zabłądzi kropla, które trafi potem wprost do oka? Jednak teraz maluchy spały. Light nie znalazł ich także w jadalni, ani na tarasie widokowym na samym szczycie budynku. Nie zastał tam w gruncie rzeczy nikogo, o tej porze tylko woda przyciągała gości. Zmywała złe myśli.
Na koniec pojawił się w salonie gier, gdzie zobaczył znajomą postać. Near siedział przy maszynie, odbijając metalową kulkę. Light przystanął obok, nie wywołując tym żadnej reakcji. Młody geniusz, mimo że wcześniej jedynie się przyglądał, teraz bez problemu chronił kulkę przed wpadnięciem w dziurę u dołu automatu. Z pozoru flegmatyczny, miał jednak bardzo dobry refleks. Szybko reagował, a przy tym nie marszczył czoła ani się nie garbił. Był spokojny, tak samo jak wtedy, kiedy wpatrywał się w ścianę, szukając w niej oparcia albo odpowiedzi na trudne pytania. Umysł geniusza jest ich pełen. Nie bardziej jednak, niż umysł detektywa.
Książę spojrzał w dół i zauważył, że pod maszyną uzbierał się stos kuponów. Near musiał grać od dłuższego czasu.

- Myślałem, że cię to nie interesuje. - stwierdził, kiedy rozgrywka się skończyła. Chłopak zdobył maksymalną liczbę punktów.

- Bo nie interesuje. - odparł Near, porządkując kupony. Starannie położył je na reszcie. - Jesteś niepoważny, chodząc po hotelu w samej maseczce.

- Myślę, że mając na głowie jeszcze kaptur i okulary, przyciągałbym więcej uwagi. - zsunął z twarzy wspomnianą maseczkę i oparł się o automat. Pudło wydzielało przyjemnie ciepło, porównywalne do ciepła generowanego przez stare telewizory z pokaźnym tyłem. - Na co zbierasz?

- Mello chciał jakąś pierdołę za niebotyczną ilość kuponów. Rozumiem mieć marzenia, ale fajnie, gdyby były realne. - wydawało się, że jest zawiedziony postawą kolegi. - Będę musiał namówić pana w sklepiku, żeby skłamał, że ilość kuponów za tą rzecz się zmniejszyła.

- Nie możesz podarować Mello tej rzeczy?

- Dowiedziałby się, że umiem grać w takie gry, a tego by nie przeżył.

- Dlaczego nie?

- Uwielbia takie automaty i jest dobry, ale mimo sporej praktyki trochę mu brakuje do ideału. Jest niżej niż ja, mimo że mnie niezbyt to interesuje. Gram dobrze głównie dzięki obserwacji, zapamiętuję i rozpracowuję system danego urządzenia. Do tego trzeba trochę inteligencji, której Mello ma sporo, ale mniej niż ja. Wszyscy to wiedzą, łącznie z nim. Jest o to zły. Nie na mnie, chyba po prostu na los. Przez to, że umysł pozwala mi przeskoczyć wiele barier i sprawia, że go przewyższam, cieszy się, kiedy może być w czymś lepszy. Nie chcę zabierać tej satysfakcji. Pozwalam mu zaspokoić takie pierwotne pragnienia, bo jest to pierwotne pragnienie, jakkolwiek nie chcielibyśmy wybielać ludzi. Nie znam nikogo, kto nie lubi czuć się w czymś lepszy od innych. A jeśli możesz być lepszy w czymś, co naprawdę słabo idzie osobie, która często cię przewyższa, satysfakcja jest jeszcze większa.

- To nie oszustwo? - zapytał, mimo wszystko pod wrażeniem rozumowania Neara. Był młody i niezbyt chętny do kontaktu z ludźmi, a jednak potrafił dogłębnie przemyśleć uczucia i swoje postępowanie wobec innych.

Podobnie wydawał się działać Ryuzaki. On też był zamknięty, a jednak momentami okazywało się, że to ekspert w studiowaniu trudnej sztuki ludzkich namiętności. Jak to jest, że ci lgnący do tłumu, na co dzień obcujący z masą ludzi, raz po raz nieumyślnie ich ranią, a bardziej skryci tak ostrożnie poruszają się w relacjach z drugim człowiekiem? Czy to zasługa dłuższego czasu na przemyślenie swojego zachowania? Czy to tak prosta zależność?

- Nie, o ile chodzi o samo ukrywanie, że umiem grać. Jeśli kiedyś zapyta o moje rekordy czy ilość wygranych kuponów, odpowiem szczerze. Ale dopóki nie pyta... To tylko jego wina, że nie wie. - przeliczył pozostałe drobne. Light sięgnął do kieszeni i wyjąłem kilka monet, które położył mu na dłoni. Near posłał mu w zamian krótkie, wdzięczne spojrzenie. - Co cię dręczy?

- Dręczy?

- Chodzisz nocą sam po hotelu, czemu?

- Myślę nad jutrem.

- Ciężko nie myśleć. To nieco szalone, prawda?

- Więc też tak uważasz?

- Trzeba być głupim, żeby tak nie uważać. Nawet Ryuzaki tak sądzi.

- Więc dlaczego się na to porywa?

- Lubi ryzykowne akcje. Jest typem osoby, której jakimś cudem zawsze wychodzą.

- Zawsze wychodzą? - zapytał zaciekawiony.

- Mhm. Przecież... No tak, nie wiesz. Ryuzaki od zawsze pchał się tam, gdzie nie powinien. Nie powiedziałbym, że jest lekkomyślny, ale też ciężko nazwać każde jego działanie rozważnym. Przed wieloma akcjami powstrzymał go Watari. Jeśli już jednak brał się za coś niebezpiecznego osobiście, jakimś cudem zawsze wychodził obronną ręką. Istotny jest fakt, że na naprawdę ryzykowne misje zawsze chodził sam. Skoro zabiera cię ze sobą, najwyraźniej ma pewność, że wszystko dobrze. Albo wierzy w to, że masz równie duże szczęście.

- Twierdzi, że mnie potrzebuje, ponieważ znam Minoro. Jeśli ukrył komputer, mogę go łatwiej znaleźć. Mowa też o osobistych drobiazgach. Według niego będę wiedział, na co zwrócić uwagę i co odbiega od normy.

- Nie wierz w to. Faktycznie z tobą może być mu łatwiej, jednak w ostateczności poradziłby sobie sam.

- Więc dlaczego wciąga mnie w coś tak ryzykownego? Nie mam żadnego przeszkolenia do tego typu zadań.

- Kto wie, może brakuje mu w życiu adrenaliny? On, doświadczony, idąc z tobą, kimś totalnie niedoświadczonym, uprawia pewien hazard. Fifty-fifty, złapią was albo nie. - odparł, lecz widząc jego kwaśną minę, pokręcił głową, chyba trochę rozbawiony. Ciężko stwierdzić, podobne uczucia nigdy nie odbijały się w jego oczach. - Nie powiem ci, dlaczego to robi, nie wiem tego. Ale zaufaj mu, nie naraża ludzi bez powodu. Jest ostatnią osobą, która wysługuje się współpracownikami lub zrzuca na nich cięższą pracę.

- Staram się ufać, ale wystawia mnie na ciężkie próby.

- Tak właśnie wygląda życie z nim. - wzruszył ramionami. - Odpuść myślenie. Płyń przez życie, poddaj się prądowi. Ryuzaki nad nim panuje.

Light pomyślał o ludziach nad basenem, zanurzonych w gładkich wodach sztucznego zbiornika. Nawet jeśli spokojnie położyli się na wodzie, nie było opcji, aby porwała ich fala. W ten sposób zdefiniowałby swoje dotychczasowe życie. Wybrał basen, w którym to on nadawał wodzie kierunek, a nie na odwrót. Jednocześnie wyobraził sobie porywistą rzekę i Ryuzakiego w roli stwórcy, który rządzi jej strumieniem. Wytacza ścieżkę, a on tkwi na powierzchni i płynie, zgodnie z jej wolą, z prądem jego planów. Uspokoił się.

***

Rano znów żałował, że się zgodził. Z pełną mocą doszła do niego abstrakcja tego pomysłu. Włamać się do domu przyszłego króla! Szaleństwo!
A jednak Ryuzaki był bardzo spokojny. Przy śniadaniu zachowywał się tak, jakby czekał go dzień wolny. Nawet wtedy, kiedy szykowali się do wyjścia, nie pozwolił, aby niepokój zburzył obojętność na jego twarzy. Co najwyżej trochę się zirytował na tokijskie drogi i kierowców, którzy się nimi poruszali. Watari nie mógł im pomóc, więc detektyw musiał usiąść za kółkiem.
Staruszek zapewne chętnie przyłożyłby rękę do tej sprawy, ale był kontrolowany z zewnątrz. Nie przeszkadzał im, wiedząc, co planują, ale też nie ułatwiał zadania. Co najwyżej pomógł Ryuzakiemu zgrać odpowiednie programy na pendrive, za pomocą którego mieli się włamać do komputera, i tyle z dodatkowego wsparcia.

- Wchodzimy zgodnie z planem, zabieramy dane i wychodzimy. - stwierdził Ryuzaki, parkując nieopodal miejsca zamieszkania Minoro.

Mało brakowało, a obiłby przy tym manewrze pobliską latarnię, ale Light był wyrozumiały. Parkowanie równoległe nie wyglądało na łatwe. Nie czuł się zresztą odpowiednią osobą do krytykowania Ryuzakiego, ponieważ sam nawet nie zaczął kursu prawa jazdy.

- To takie proste... - mruknął pod nosem, naciągając na głowę kaptur i zakładając okulary przeciwsłoneczne.

- Ważne jest nastawienie. - odparł pouczająco, wysiadając z auta.

Na ramię zarzucił torbę ze sprzętem, jakiego będą potrzebować. Light poszedł jego śladem i po chwili byli w drodze. Minoro mieszkał na jednym z najlepszych osiedli, w dużym domu naszprycowanym technologią, i właśnie to było zgubne. Nowinki technologiczne ułatwiały życie, lecz wszędzie tam, gdzie złożona elektronika, były też sposoby, aby ją obejść. Dzięki odpowiednim gadżetom i odrobinie wprawy można było rozgryźć skomplikowane mechanizmy i wedrzeć się do środka chronionego wnętrza.
Tak też zresztą zrobili. Najpierw obeszli posesję, znajdując najsłabszy punkt, a później dostali się do środka tylnym wejściem. Ten etap poszedł łatwiej, niż obaj się spodziewali, najwyraźniej przyszły król nie miał tak silnej ochrony, jak prawowici władcy i dziedzice szlachetnej krwi.
W środku znajdowało się jednak więcej ludzi. Już przy wyjściu z piwnicy, którą weszli, natrafili na pokojówkę. Light w porę złapał mężczyznę za ramię i przytrzymał za rogiem, tym samym nie pokazując się kobiecie walczącej z nieposłusznym odkurzaczem.

- Ostrożnie. - szepnął, ściskając lekko jego rękę. Czuł, że serce bije mu szybciej, mimo że jeszcze nie stało się nic złego.

Detektyw spojrzał na niego krótko i skinął głową, sugerując, że rozumie.
Kiedy pokojówka zniknęła za rogiem, wyszli z piwnicy i czym prędzej udali się na wyższe piętra. W całym domu, jak już wcześniej ustalili, były trzy. Ryuzaki jakimś cudownym sposobem, którym nie chciał się podzielić, zdobył plany budynku, co za tym idzie domyślali się, w którym pomieszczeniu może znajdować się gabinet.
Całe domostwo było wystawne niczym pałac, w którym Light się wychował. Styl był nowoczesny, lecz w obu miejscach czuć było pieniądze wylewające się z każdego kąta. Na chwilę zapatrzył się na obraz. W jednym z korytarzy znajdowało się ogromne dzieło przedstawiające prawdopodobnie jakiegoś świętego. Postać namalowano w białej szacie. Na głowie miała anielską aureolę, lecz czarne skrzydła wystające z pleców bardziej przypominały atrybut demona. Cała kolorystyka była mroczna. Szczególnie pustkowia za plecami bohatera osobliwego dzieła.

- Nie mamy czasu. - upomniał go Ryuzaki, kiedy chłopak wyciągnął dłoń i przejechał palcami po szorstkiej fakturze. - A za takimi obrazami często znajdują się skrytki zabezpieczone alarmem, który po podobnym ruchu mógłby się włączyć. Skup się.

Tym razem to książę skinął głową i nie dotykał już niczego, czego nie musiał.
Ostrożnie, a przy tym w pośpiechu zaglądali do kolejnych pokoi. Natrafili jeszcze na kilka osób ze służby, lecz byli oni na szczęście zajęci swoimi sprawami. Zgadywał, że Minoro był wymagającym pracodawcą, który chciał, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Wreszcie trafili do gabinetu. Ciężkie, ciemne biurko jak nic innego sugerowało, że właśnie tutaj odbywa się papierkowa robota. Takie chciał mieć niemal każdy pan domu, który dorobił się w domowym zaciszu pomieszczenia do pracy. Być może powiedzenie o tym, że mężczyzna powinien spłodzić dziecko, wybudować dom i posadzić drzewo, należy zmienić i dodać, że musi mieć w tym domu także wielkie, ciężkie biurko...

- Znajdź mi pendrive. - rozkazał, rzucając księciu torbę.

Chłopak postawił ją na ziemi i zaczął szperać za drobiazgiem. W tym czasie brunet włączył komputer. Po znalezieniu pendrive'a wziął się za łamanie zabezpieczeń, a Light w tym czasie rozglądał się po pomieszczeniu. Oglądał zdjęcia, wsłuchując się przy tym w przemówienie Minoro, które Ryuzaki włączył na swoim telefonie i ustawił na biurku.
Właśnie dlatego zaplanowali włamanie na dziś. Przyszły król występował na żywo, dzięki czemu mogli kontrolować, kiedy wróci do domu. Najbardziej bali się o nakrycie właśnie przez niego, więc była to kluczowa informacja.
Mężczyzna na filmie mówił o jedności, wspólnocie i nowym początku. Coś tam wspomniał o żałobie po chłopaku, który miał stać się królem, ale nie poświęcił Lightowi zbyt wiele czasu. Więcej rozwodził się nad planami, ambicjami, jakie miał w stosunku do swojej roli. Wielkie słowa wielkiego człowieka. Oni wszyscy uwielbiają nierealne obietnice, tak, jakby ludzie mieli ich pokochać za samo mówienie. Gadali, gadali, czasem wręcz chrypli od nadmiaru słów, z których tak niewiele było prawdą.

- Pobieram wszystko, ale nie mogę znaleźć nic wartego uwagi. - poinformował Ryuzaki, wchodząc w kolejne foldery.

Będą musieli przejrzeć zawartość na spokojnie w hotelu, lecz na razie wyglądało na to, że mężczyzna przechowuje same nudne pliki.

- Może ma drugi komputer?

- Też o tym pomyślałem, pytanie gdzie. Albo posiada inny sprzęt. Poszukaj laptopa w szafkach, pamiętaj, żeby sprawdzić, czy szuflady nie mają podwójnego dna.

Wypełnił polecenie, jednak na nic się to zdało. Wszędzie dokumenty czy zeszyty, wypełnione kolejnymi bezużytecznymi danymi. Minoro nie wyznawał zasady niszczenia papierów, które były już nieaktualne. Light znalazł umowę na abonament w sieci, która splajtowała kilka lat temu, oraz paragon za garnitur, również sprzed kilku lat. Niestety nigdzie nie było dodatkowej elektroniki, ani nawet czegoś papierowego, ale użytecznego.

- Zbieramy się. - zarządził Ryuzaki, wypinając pendrive. - Znalazłeś coś?

- Nic. - odparł rozczarowany, zamykając szufladę, ale nie do końca ją domykając. Przed otworzeniem każdej z nich dokładnie zapamiętał pozycję. Mieli zostawić dom w takim stanie, jakby nigdy tam nie byli.

- W takim razie wróćmy. Może jednak znajdziemy coś w plikach.

Schowali pendrive w torbie. Później jeszcze dla pewności Ryuzaki pochodził po pokoju z wykrywaczem elektronicznych urządzeń, jednak nic nie znalazł. Nim wyszli, spojrzał na telefon. Wydawało się, że Minoro jest dopiero w połowie wystąpienia. Mieli dużo czasu, pytanie, czy chcieli ryzykować przeszukiwaniem dalszych pomieszczeń.

- Spróbujmy się stąd wydostać. Jeśli po drodze coś nas zainteresuje, możemy to sprawdzić, ale nie ryzykujmy szukaniem.

- W porządku. W razie czego zawsze można tu wrócić. - odparł optymistycznie, nie zwracając uwagi na Lighta, który skrzywił się na samą myśl. - Chodźmy.

Zeszli piętro niżej, po drodze mijając tylko jedną pokojówkę. To było niemal jak zabawa, tyle że stawka była wysoka. Odkrycie oznaczało duże komplikacje. Na razie udawało im się jednak wygrywać kolejne rudny. Niczym kot z myszą, gdzie nie oni byli drapieżnikami, a jednak zyskali przewagę. 
Tak przynajmniej było przez większość czasu. Na parterze dość późno doszły do nich czyjeś kroki i głos. Podczas gdy sprzątaczki niemal biegały, stukając pantofelkami o wypastowaną podłogę, kroki tego człowieka były cichutkie i pełne gracji. Stanowiły odstępstwo od normy, a takowe w obecnej sytuacji zapowiadało kłopoty.
Ryuzaki był szybki. Wepchnął Lighta do najbliższego pokoju, cicho zamykając za nimi drzwi, akurat wtedy, kiedy nieznajomy wszedł na ten sam korytarz. A raczej, sądząc po głosach, była to dwójka nieznajomych. Nie mieli wiele czasu. Tym razem to Light zaryzykował i wepchnął Ryuzakiego do ogromnej szafy stojącej naprzeciwko równie okazałego łóżka. Znajdowali się zapewne w sypialni.
Tak samo, jak wcześniej z drzwiami, teraz ledwo co zasunęli wieko szafy, kiedy do środka weszło dwóch mężczyzn. Light ścisnął się wraz z Ryuzakim w kącie mebla i nasłuchiwał, myśląc, że serce wyskoczy mu z piersi, kiedy usłyszał znajome głosy.

-To Minoro i Hitoro. -szepnął do Ryuzakiego. Detektyw zmarszczył brwi, co było widoczne nawet w tej ciemności, i spojrzał na telefon.

Nie mieli dźwięku, jednak na ekranie wciąż widoczny był przyszły król, a napis w prawym górnym rogu zapewniał, że to audycja na żywo. Ryuzaki próbował cofać nagranie lub przewijać do przodu, odświeżył stronę, jednak wyglądało na to, że mężczyzna, który jest obecnie w sypialni, znajduje się także po drugiej stronie miasta. Lighta nagle coś tknęło.

- Załatwili mu sobowtóra. - dodał tym samym tonem. - Każdy król ma dublera. Nagrał przemówienie, a jego podobizna udaje, że je wygłasza. Tak się robi, jeśli przemówienie lub uroczystość jest ważna, a król nie może się stawić.

Detektyw lekko zbladł, co także dało się dostrzec, chociaż z dużym trudem, bo w końcu na co dzień i tak był blady. Przysunął się bardziej do Lighta, chowając telefon. Podciągnęli nogi, jak najbardziej schowali się w płaszczach i kurtkach, i czekali na rozwój wydarzeń.

- Na którą godzinę zaplanowałeś dzisiejsze spotkanie?

- Na dziesiątą. Cieszę się, że udało się załatwić zastępcę. Nie wyrobiłbym się. - rzekł Minoro, wygładzając koszulę. Stał przed lustrem przyklejonym do drzwi szafy, w której siedział Light i Ryuzaki. - Będziesz?

- Pomyślę. Chyba mam trochę dość po ostatnim razie.

- Jesteś tak samo ważny, jak i ja. Szczególnie teraz, kiedy zacząłem zdobywać popularność.

- Poradziłbyś sobie beze mnie. - w głosie Hitoro słychać było, że liczy na pochwałę. Niestety Minoro nie był skory do rozczulania się nad nim.

- Poradziłbym. - odparł cierpko - Ale masz mi ułatwiać pracę. Jak zawsze.

Nie brzmiało to, jakby byli w dobrych stosunkach. Tym bardziej, że drugi z mężczyzn już nie odpowiedział.
Tymczasem dwójka nieudolnych włamywaczy siedzących w szafie myślała, że się przekręci, szczególnie Light, kiedy drzwi niespodziewanie się rozsunęły. Ścisnął mocno ramię Ryuzakiego i zakrył usta dłonią, myśląc, że już po nim. Wszystko się posypało. A czuł, po prostu wiedział, że to zły pomysł, mógł się nie godzić. Gdyby zrezygnowali z tego głupiego włamania zawczasu, nic by się nie stało.
Jednak mężczyzna ich nie zauważył. Light przez prześwity w ubraniach zobaczył, że Hitoro siedzi obrażony na łóżku i patrzy w zupełnie innym kierunku, natomiast Minoro nie miał na sobie okularów. Potrzebował się skupić, aby wziąć dobry płaszcz. Przebierał w nich, a jednak nie widział mężczyzn siedzących na dole garderoby. Nawet wtedy, kiedy niebezpiecznie się nachylił, szperając w kieszeni jednego z okryć.
Wtedy za to Light coś dostrzegł. Spod koszuli mężczyzny wymsknął się długi medalion z nietypową zawieszką. Wisiał dumnie niemal przed twarzą księcia, błyszcząc w słońcu, które wpadało przez okno z boku pomieszczenia. Znajomy okrąg i gwiazdy wpisane w jego wolne przestrzenie. Przekleństwo, które wyryło się w pamięci Lighta już wtedy, kiedy zobaczył je po raz pierwszy.
Zerknął krótko na Ryuzakiego, utwierdzając się w przekonaniu, że i on to zobaczył. Nie mogli jednak przyjrzeć się błyskotce, ponieważ w mig drzwi szafy się zamknęły i nastała ciemność. Odetchnął, a jednak nawiedził go zawód, niedosyt. Wszystko to, co poczuł w tym momencie - niesamowitą adrenalinę, strach, podekscytowanie, ciekawość - wydawało się nieprawdopodobne. Zaczął rozumieć Ryuzakiego, to, dlaczego rozwiązuje sprawy. Z czym wiążą się śledztwa w naprawdę trudnych przestępstwach. Wydawało mu się, że detektyw poczuł w tym momencie dokładnie to samo.
Nim się obejrzeli, jak zostali sami. Mężczyźni wyszli, a niedługo później oni otworzyli niepewnie drzwi szafy i wyjrzeli na zewnątrz. Nic nie mówili. Popatrzyli jedynie na siebie w taki sposób, że nie wymagało to dodatkowych tłumaczeń.
Wtem Light dostrzegł coś w szafie. Do pleców przyczepiono notatnik w czarnej oprawie. Z początku go nie zauważył, weszli tam w pośpiechu i stresie. Teraz złapał za przedmiot i ostrożnie, powolutku, pamiętając o alarmach, o których mówił Ryuzaki, zabrał go. Z tyłu miał rzepy i dlatego tak ładnie wisiał, ale wyglądało na to, że nie posiadał żadnych zabezpieczeń. ''Co za dziwny pomysł na ukrycie czegoś ważnego'', pomyślał, bo nie miał wątpliwości, że to istotne. Wzdrygnął się, kiedy Ryuzaki niespodziewanie uwiesił się na jego ramieniu, wpatrując w zeszyt.

- Otwórz. - ponaglił szeptem, jakby zaraz obok wciąż ktoś czyhał.

Light odetchnął głęboko, po czym rękami drżącymi z emocji uniósł okładkę. Na pierwszej stronie ktoś kursywą wypisał słowa...

''Niebo bez gwiazd jest niczym. Czarna dziura, na której nie warto zawiesić oka. To gwiazdy nadają sens całej galaktyce. Roztaczają blask, który prowadzi zgubionych. Wyznaczają drogę wszystkim tym, którzy są zdolni uznać ich wielkość''

- To jakiś cytat? - zapytał Ryuzaki.

- Nie, nie wydaje mi się. - odparł Light, wciąż szepcząc.

Spojrzał na kolejną kartkę i zastygł w bezruchu, kiedy ujrzał samego siebie. Nie było to zdjęcie, jedynie niezwykle realistyczny rysunek, przedstawiający popiersie księcia w aureoli. Miał surowy wyraz twarzy i czuć było od niego pogardę wobec bytów słabszych od niego. Presję, której nie można było się nie podporządkować. Majestat godny Boga.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro