Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20.Cała prawda


- Koniec na dziś. - oznajmił Ryuzaki, zerkając na zegarek.

Light także spojrzał na swój, ten, który dostał od detektywa. Istotnie wybiła godzina, kiedy mogli się rozejść. 
Przez ostatnie dni omówili sprawę Olivii bardzo dogłębnie. Light kilkukrotnie opowiedział o każdym szczególe spotkania w barze i wspólnie wysnuli kilka teorii. Istotnym tropem była liczba gwiazdek. Podejrzewali, że odpowiadały one randze. Istotną sprawą była również biżuteria. Najchętniej uraczyliby opinię publiczną informacją o pierścionku, tak aby ludzie wypatrywali podobnych błyskotek wśród swoich bliskich, jednak uznali, że mogłoby to spłoszyć członków stowarzyszenia. Byli skazani na samodzielne szukanie takiej biżuterii, choć mieli marne szanse na znalezienie kolejnej osoby z takim artefaktem. Organizacja musiała liczyć sporo członków, jednak na cały Londyn, a nawet całą Anglię, nie była to wielka liczba.

- O której widzimy się jutro? - zapytał Matt, pakując do torby teczkę ze zdjęciami. Po agencji walało się dużo odbitek, niektóre zdjęcia zostały wydrukowane kilka razy, głównie dlatego, że niemal każdy z nich zabierał pracę do domu. Jedynie Light nie martwił się o dostęp do informacji. Ryuzaki zadbał, aby w mieszkaniu nie brakowało materiału śledczego.

- Przyjdźcie na dziesiątą, w końcu jutro niedziela. - zarządził detektyw i poczekał, aż młodzi się zbiorą.

Wtedy wstał też Light, porządkując biurko jako jedyny spośród zespołu. Nie mógł uwierzyć, że siedzi w tym wszystkim tyle czasu. Uciekł we wrześniu, a tymczasem kilka dni temu obchodził Nowy Rok i Boże Narodzenie. W oba te dni nie robili nic ciekawego. W Wigilię zjedli coś dobrego razem z Mello, Nearem i Mattem, w Sylwestra w tym samym składzie wypili po kieliszku szampana i obserwowali fajerwerki - w agencji, dość szybko wracając do pracy. Najwyraźniej wychowankowie Wammy's nie mieli w zwyczaju szczególnie celebrować świąt, co Lightowi zaskakująco odpowiadało. W Japonii czekałoby go dużo przygotowań, cały dzień miałby zajęty, a nawet już tydzień wcześniej nie znalazłby chwili wytchnienia. Podobała mu się taka leniwa alternatywa.

- Ty zostań. - zarządził Ryuzaki, nim Light skończył zgarniać papiery na jeden stosik.

- O co chcesz zapytać tym razem? - sądził, że detektyw znów zadręczy go pytaniami o jego podejrzenia i wnioski płynące z dotychczasowych odkryć.

- O nic, co dotyczyłoby śledztwa.

Light zmarszczył lekko brwi i porzucił papiery. Przestało go interesować to, co dzieje się na biurku. Kiedy Ryuzaki wskazał mu jego własne krzesło, Light usiadł na nim, a detektyw zajął miejsce naprzeciwko, na blacie stołu. Później zamilkł i przez chwilę wpatrywał się w księcia z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie zastanawiał się, czy powiedzieć to, co chciał. Wyglądał, jakby podjął tą decyzję już dawno temu. Może jedynie myślał o następstwach tego wyboru, tym, jak zmieni się życie, kiedy zdradzi swoje myśli.

- Masę czasu się nad tobą zastanawiałem, Light.

Nie musiał pytać, dlaczego Ryuzaki się zastanawiał i co chciał mu przekazać. Wystarczyło jedynie imię, od którego zdążył się odzwyczaić. Brzmiało obco, jakby nie należało do niego, a przy tym przywoływało wspomnienia. Już od bardzo dawna nikt go nie użył. Cudownego imienia dla niezwykłego człowieka, który miał być blaskiem prowadzącym Japończyków przez życie.

- Od kiedy wiesz? - zapytał spokojnie, dostrzegając, że... Kącik ust Ryuzakiego drgnął. Co prawda czasem się to już zdarzało, lecz chyba nigdy tak wyraźnie, z autentycznym rozbawieniem, które odbiło się w jego ciemnych, mało wyrazistych oczach.

- Myślałem, że dla mojej przyjemności będziesz udawał choć trochę zdziwionego.

- Bycie zdziwionym, że najlepszy detektyw na świecie zna tożsamość kogoś tak znanego jak ja, byłoby obrazą dla mojej inteligencji, a nie lubisz, kiedy ją lekceważę.

- Cóż, to fakt. Och Light, Light, ty światełko japońskiego narodu...

- Podejrzewam, że nie powiedziałeś mi tego, aby nabijać się z każdego tytułu, jaki dostałem.

- To też był ważny powód, aby ci powiedzieć, jednak istotnie mam lepszy.

- Jednak najpierw to ja mam pytanie. - odparł, zakładając nogę na nogę i opierając się na wezgłowiu krzesła. - Chcę wiedzieć, kiedy zgadłeś. I jak. Wiem, że pewnie nie było to trudne, lecz chętnie poznam szczegóły.

- Poszło zaskakująco łatwo. Zacząłem szukać już pierwszej nocy, z początku jak zwykły szary człowiek przez google, jednak nie umiał połączyć twojej twarzy z żadną osobą. Przeszukałem więc twoje ubranie, ale i tam nie znalazłem nic ciekawego. Rano postanowiłem ci się trochę lepiej przyjrzeć, przede wszystkim słownictwu i akcentowi. Bardzo dobrze mówiłeś po angielsku, jednak nie znałeś typowego slangu ludzi mieszkających tu na stałe oraz miałeś nietutejszy akcent. Później obserwowałem, jak trzymasz sztućce, jak się poruszasz. Wiedziałem, że nie jesteś stąd, co dodatkowo potwierdziło się, kiedy zaczęliśmy się przerzucać cytatami z Sherlocka. Dokładnie znam angielskie wydanie, a że umiem japoński, sięgnąłem po przekład. Plątały ci się te dwie wersje. Czasem je łączyłeś, czasem odzywałeś się do mnie po angielsku, ale w głowie miałeś japońską wersję, którą sobie tłumaczyłeś, więc nie brzmiała identycznie. Potrafiłeś też rzucić dosłownym oryginałem, ale jednak to częściej był japoński lub mieszanka, pewnie czytałeś obie wersje. Kiedy już miałem trop, skąd możesz pochodzić, sam zacząłem przeglądać akta zaginięć mężczyzn w Japonii. Jak zapewne zdajesz sobie sprawę, dużo ludzi spoza Azji ma problem z rozpoznaniem jej mieszkańców, co w szeregach policji jest według mnie karygodne, jednak ja nie mam z tym problemu. Co prawda przy pierwszych dwóch razach pominąłem twoje zgłoszenie, nie dowierzając, ale za trzecim zatrzymałem się przy nim na dłużej. Zacząłem łączyć datę zaginięcia i wygląd z tym, kto znalazł się pod moim dachem. Byłem niemal pewien, jednak było to tak nieprawdopodobne, że potrzebowałem więcej dowodów.

- ''Od dawna powtarzam, że kiedy wykluczy się niemożliwe, wówczas to, co pozostaje, choćby najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą''. - wtrącił Light, a Ryuzaki w zadumie skinął głową.

- ''Prawdziwe życie przynosi zdecydowanie dziwniejsze zdarzenia, niż jest w stanie wymyślić najbardziej twórcza wyobraźnia''. - odparł, po czym kontynuował wątek. Książę był zafascynowany, jakby nie słuchał o swojej sprawie, a śledztwie, które go w ogóle nie dotyczyło. - No więc potrzebowałem więcej dowodów. Z wiadomych względów nie mogłem zwrócić się do policji...

- Z wiadomych...

- Nie przerywaj mi. Nie mogłem zwrócić się do policji, ani do innych ważnych organów, więc badania DNA albo odcisków palców nie wchodziły w grę. Na szczęście twoje życie jest bardzo dokładnie udokumentowane już od początku. Twoje fanki również były skarbnicą wiedzy. Dowiedziałem się, ile masz wzrostu i jaki rozmiar dłoni, co sprawdziłem niedługo później, udając, że potrzebuję odwzorować przebieg jednej ze zbrodni.

- Poczekaj. - uciął Light, nie przejmując się tym, że miał nie przerywać. - Przecież poprosiłeś mnie o to drugiej nocy, którą spędziłem w twoim mieszkaniu. Tak szybko przejrzałeś akta i uznałeś, że mogę być zaginionym księciem?

- Wiem, że to żałosny wynik, ale naprawdę ciężko mi było uwierzyć w to, że goszczę przyszłego monarchę. - stwierdził, ignorując podziw na twarzy Lighta, co nie było częstym zjawiskiem. Książe z reguły nie podziwiał innych ludzi, nawet skrycie nie szanował ich dokonań, jednak Ryuzaki potrafił go zaskoczyć. - W każdym razie potrzebowałem więcej dowodów, więc obserwowałem twoje zachowanie i wyłapywałem kolejne znaki szczególne. Pamiętasz, kiedy po raz pierwszy zostawiłem cię samego w domu? Wtedy byłem już pewien, kim jesteś i poszedłem wyjaśnić sytuację Mattowi, Mello i Nearowi. Oni też już wiedzą, ale kazałem im milczeć.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi przez tyle czasu?

- Nie wiedziałem, co byś zrobił. Ufałem ci, ale nie wiedziałem, z jakich powodów pojawiłeś się w Anglii i jak byś zareagował, gdybym tak wprost powiedział ci, że wiem. Ludzie zachowują się abstrakcyjnie, kiedy coś ich prześladuje. Problemem było to... - niespodziewanie zamilkł i potarł skronie, jakby rozbolała go głowa.

Light czekał, lecz nic to nie dało. Starał się wyszczególnić emocje na twarzy Ryuzakiego, jednak standardowo były one tak poplątane i mało wyraziste, że ciężko było się w nich połapać. Detektyw przypominał obłąkanego, a przy tym boleśnie świadomego otaczającej go rzeczywistości. Kiedy przez dłuższy czas tkwił w takiej pozycji, chłopak lekko oparł dłoń na jego udzie, co wywołało spodziewaną reakcję. Detektyw się odezwał, jednak nic nie wyjaśnił.

- Nie umiałem, Light...

- Czego nie umiałeś, Ryuzaki?

- Nie umiałem wywnioskować, dlaczego uciekłeś. - rękami, którymi dotychczas trzymał się za głowę, przetarł twarz. Nagle wydał się bardzo zmęczony. - Z początku sądziłem, że byłeś zmęczony swoją rolą. Kiedy umarł twój ojciec, przejąłeś wiele obowiązków, do tego presja społeczna, żałoba po rodzicu. Wiele osób popierało tę wersję i początkowo też w nią uwierzyłem, jednak coś mi nie pasowało. Zacząłem naprawdę zagłębiać się w twój życiorys, słuchałem wszystkich przemówień, które podobno pisałeś sam, czytałem opinie, jakie mieli o tobie bliscy na przestrzeni całego twojego życia. Porównywałem te oświadczenia z tym jaki byłeś na co dzień. Doszło do mnie, że nie uciekłbyś z tak błahych powodów. Wtedy też zacząłem być naprawdę zafascynowany twoją sprawą. To absolutnie mnie pochłonęło. Nigdy nie prowadziłem takiego śledztwa! Jednak kiedy myślałem, że to będzie intensywna, ale szybka sprawa, natrafiłem na mur.

Ponownie złapał się za głowę, a Light czuł, że powoli zaczyna rozumieć, dlaczego Ryuzaki był w ostatnim czasie tak zmęczony, smutny, pochłonięty pracą. Nie myślał jedynie o morderstwach, ale i o jego sprawie. Miał na głowie dwa wątki, oba tak samo nieosiągalne, tak samo angażujące.
Chłopak ponownie oparł na jego udach obie dłonie, co znów przyniosło pożądany efekt. Detektyw uniósł wzrok i spojrzał na niego ze skupieniem.

- Chciałem sam do tego dojść, ale nie umiem. Więc powiedz mi, Light. Co sprawiło, że nasze drogi się wtedy skrzyżowały? Dlaczego opuściłeś Japonię?

Książe otworzył usta, a potem je zamknął. Od dawna nie myślał o tamtej feralnej nocy, kiedy podwładni dopuścili się zamachu na jego życie. Zapomniał, że miał na nich coś znaleźć, mimo że początkowo taki był cel - zatrzymać się w bezpiecznych miejscu, a potem udowodnić światu, że Hitoro i Minoro nie są godni zaufania. Dlaczego zrezygnował? Czy było mu na tyle dobrze tu, gdzie jest, że nie chciał wracać? Zatracił się w anonimowym życiu?
Spojrzał na Ryuzakiego, czując, że targają nim wątpliwości. Kiedy mu powie, detektyw rozwiąże dręczącą go zagadkę, a do tego zapewne pomoże w udowodnieniu mężczyznom ich niecnych zamiarów. To będzie koniec życia Lighta w Anglii.
Znów otworzył usta, jednak tym razem zaczął mówić. Opowiedział Ryuzakiemu ze szczegółami przebieg swojego życia od czasu śmierci króla. Detektyw słuchał go z ogromnym zainteresowaniem, chłonąc każde słowo. Obaj zaznali ukojenia. Nawet jeśli Light wiedział, że to koniec pobytu w kraju, czuł ulgę, mogąc podzielić się z kimś swoimi przeżyciami. Dotychczas trzymał tamtą tragiczną noc w sobie. Cieszył się, że nie będzie już pomiędzy nim a Ryuzakim żadnych tajemnic.

- To lepsze okoliczności niż się spodziewałem. Możemy coś poradzić. Udowodnię im to, jednak w tym celu będziemy musieli udać się do Japonii. Wszystko dobrze się składa, już wcześniej chciałem to zrobić. Pewne poszlaki prowadzą mnie do wniosku, że nasza sprawa morderstw miała swój początek właśnie tam.

- Myślisz, że mogę bezpiecznie wyjechać?

- Nie będziesz zbyt dużo wychodził, do tego dalej będziemy farbować ci włosy, założysz kaptur, poprosimy policję o dokumenty z fałszywą tożsamością, abyśmy mogli polecieć samolotem. Nie będziesz musiał ukrywać się długo, jak mówiłem, udowodnienie takich planów nie powinno okazać się problemem. Wątpię, aby nawet we dwóch dorównywali moim zdolnościom dedukcyjnym.

- Nie wydają się zbyt inteligentni, jednak jeśli przekazywali sobie informacje jedynie ustnie, może być ciężko.

- Istnieje bardzo mało ludzi, którym po tak ambitnych planach zostają jedynie myśli. To jak sprawa morderstwa, tylko bez ciała.

Light skinął głową, przez całą rozmowę bawiąc się zegarkiem. Nawet wtedy, kiedy opowiadał o swoim życiu w Japonii, nieświadomie stukał lekko palcem w tarczę, która miała już na sobie małą ryskę, a na pasku pojawiło się przetarcie. Ryuzakiego nie wzruszały te zniszczenia, o których wiedział, często łapiąc Lighta za nadgarstek, aby spojrzeć na tarczę. Kiedy chłopak zaproponował, że zwróci mu przedmiot lub podsunął kupno nowego, detektyw twierdził, że nie potrzebuje, że zegarki są niewygodne. Chyba nie lubił mieć na ciele nic poza ubraniem, ponieważ nie nosił biżuterii ani innych udziwnień pokroju kolczyków.
Zauważając, co Light robi, złapał go ponownie za rękę, na której ten miał zegarek i spojrzał na niego, jakby widział po raz pierwszy. Wybiła północ.

- Należał do mojego ojca.

- Do twojego ojca? - zapytał Light, nie zdając sobie z tego sprawy. Nie podejrzewał, że Ryuzaki, który wychowywał się w sierocińcu, ma cokolwiek po swoich rodzicach. - Był w idealnym stanie.

- Bo trzymał go w pudełku. Dostał go od swojego ojca na dziesiąte urodziny, lecz uznał, że jest tak ładny, że nigdy go nie założył. Trzymał go przez te wszystkie lata w szufladzie. Potem urodziłem się ja i stałem się następnym właścicielem, który także zamknął go w szafce. Czy to nie smutne? Tykał tyle lat bez sensu. Leżał w zimnie i ciemności. Nie po to został stworzony. Miał swój konkretny cel, jest perfekcyjny, a mało brakowało, aby został tak bezsensownie zmarnowany. - przejechał kciukiem po tarczy. Light wyraźnie czuł chłód palców, które oplotły jego nadgarstek, lecz nie przeszkadzało mu to jak wcześniej. Zdążył się przyzwyczaić. - Czy to nie byłoby straszne marnotrawstwo?

- Czy to w porządku, że go mam, Ryuzaki? To pamiątka, skoro należał do twojego ojca.

- Nie potrzebuję pamiątek po kimś, kogo nie pamiętam. Zresztą co to za pamiątka, skoro go nie nosił? Nie, to dobrze, że teraz jest użyteczny. Powinniśmy oddawać niepotrzebne rzeczy ludziom, którym się przydadzą, którzy bardziej ich potrzebują. - odparł, puszczając jego rękę. Light odniósł wrażenie, że Ryuzaki nie mówi tylko o zegarku, ale o rzeczach w całokształcie, i może nie tylko o przedmiotach, ale też ludziach. Niektórzy zostali stworzeni tak, aby być użytecznymi dla społeczeństwa. On był jedną z takich osób. - Poproszę policję o dokumenty. Postaram się zrobić to tak, aby nie wiedzieli, kim jesteś. Nie chcę, aby mieszali nam się do sprawy. Póki nie patrzą nam na ręce, mamy swobodę działania i możemy skorzystać z mniej legalnych sposobów. Zresztą, gdyby wiedzieli, zapewne od razu odesłaliby cię do pałacu, w gruncie rzeczy dlatego też ukrywam przed nimi twoją tożsamość.

- Więc to stanie się tak szybko? - zapytał, kiedy Ryuzaki zszedł z biurka i podszedł do miejsca, w którym wisiały płaszcze. A raczej tam, gdzie powinny wisieć, o co Light dbał, od kiedy stał się pełnoprawnym członkiem agencji. Nie zawsze mu się to jednak udawało, teraz płaszcz Ryuzakiego znów leżał wciśnięty w kąt.

- Większość rzeczy w życiu dzieje się za szybko. Zauważyłeś, Light? - zapytał, wciągając na siebie pogniecione nakrycie. - Zbyt szybko mija lato. Kończymy szkołę. Nawiązujemy i zrywamy przyjaźnie. Zbyt szybko zaczynamy pracę, a potem odchodzimy na emeryturę. Mrugniesz, a świat wokół wygląda zupełnie inaczej. Zobaczysz, że teraz wszystko wydaje ci się szybkie, ale to nieprawda. Nim mrugniesz, usiądziesz na tronie jako kolejny Japoński władca, i dopiero wtedy wyda ci się, że spędziłeś ze mną zaledwie minutę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro