12.Niespodziewany dar
Sączył herbatę, wpatrując się w karteczki poprzyklejane do kafelków nad kuchenką. Nie ciekawiła go treść, nawet nie próbował rozwikłać tajemnicy pozornie losowych słów, a czasem też hieroglificznego pisma. Potrzebował jedynie utkwić w czymś spojrzenie, skupić się na jakimś elemencie otoczenia. Karteczki były o tyle wygodne, że część dodatkowo poprzyklejał tak, aby wisiały prosto, tym samym angażując się manualnie. Potrzebował tego.
Nie wiedzieć czemu po odkryciu zwłok nie mógł spać. Nie to, że ilekroć zamykał oczy, pod powiekami ukazywał mu się topielec. Sprawa była złożona, ponieważ chodziło o wewnętrzny, ciężki do zinterpretowania niepokój. Wiedział, że zdarzenie wpłynęło na jego życie i samopoczucie, lecz nie potrafił tego w pełni określić. Połączył obecny stan z wcześniejszymi wnioskami i uświadomił sobie, że oprócz wewnętrznej blokady przed uczuciami, nie umie też nazwać tych, które się pojawiają. Te obecne, mimo że również stłumione, istniały, a jednak były tajemnicą dla ich właściciela. Light uważał, że jest żałosnym, godnym pożałowania przypadkiem. Ciężko znosił każde zetknięcie z brakiem wiedzy lub umiejętności, a deficyt w tak kluczowych i dla wielu ludzi prostych sprawach go dobijał. Być może nawet bardziej niż zwłoki, które stanowiły apogeum, kropkę nad i jego ostatnich odkryć. Może dlatego tak nim wstrząsnęły?
Wrzucił do herbaty dodatkową kostkę cukru i zamieszał, uznając, że nie wie. ''A niech to wszystko szlag trafi", myślał wciąż, sądząc, że jest sam. W nocy jednak nigdy nie był sam, nawet jeśli w mieszkaniu było cicho. Gospodarz zawsze czuwał i tym razem pofatygował się do kuchni, stając w progu. Spokojnie czekał, aż Light się odwróci i drgnie z zaskoczenia, dopiero wtedy się odezwał.
- Nie przestawiaj karteczek.
Zbliżył się do ściany i poprzyklejał tak jak były. Większość nie zmieniła znacząco swojego położenia, książę je co najwyżej wyprostował, lecz najwyraźniej nie zgadzało się to z systemem detektywa. Light zapamiętał ich ułożenie i z zaskoczeniem odkrył, że jego kompan również. W jednej z nich, w której róg niedawno wyprostowano, znów został zgięty. Najwyraźniej stan notatek to była świętość.
- Chciałem, aby wisiały prosto. - odparł, wzruszając ramionami.
Byli zupełnie inni. Light lubił porządek i ład. Uwielbiał znajdować rzeczom stałe miejsce, ustawiać przedmioty równo, sprawiać, że wnętrza były czyste i estetyczne. Do zainteresowań detektywa zaliczało się ciągłe gubienie przedmiotów i krzywe układanie wszystkiego, co mu wpadło w ręce, o ile już chciał to gdziekolwiek ułożyć, zamiast rzucić w kąt. Chłopak czasami czuł się jak służba, która chodzi krok w krok za swoim panem i po nim sprząta.
- Nie muszą wisieć prosto, tak jest dobrze. - poprawił ostatnią karteczkę, po czym zerknął na niego kątem oka. - Brak snu źle wpływa na zdolności dedukcyjne, poumierają ci szare komórki.
- Kto by pomyślał, ty nie wydajesz się zbyt poszkodowany.
- Mam ich trochę więcej niż ty.
- Dziękuję, Ryuzaki. Od razu czuję się zachęcony. Jeśli będę spał wystarczająco długo, być może kiedyś uda mi się dojść do twojego poziomu. - odparł zgryźliwie, opierając się o blat.
Detektyw oparł się zaraz obok, ówcześnie wyjmując z lodówki ciepłe lody w czekoladowej polewie. Otworzył paczkę i najpierw podsunął księciu, co było z jego strony zaskakującym gestem sympatii. Mimo to Light odmówił i w zamian spróbował herbaty. Angielska wydawała się lepsza, wyróżniał ją intensywny zapach.
- Męczy cię sprawa tych zwłok? - zapytał, oblizując palce. Nim książę zdążył mrugnąć, spałaszował pierwszego loda.
- Nie. - skłamał, nie chcąc, aby Ryuzaki pomyślał, że się boi.
Wydawało mu się to dziecinne i uwłaczające. Znalezienie zwłok faktycznie na niego wpłynęło, lecz nie umiał wyjaśnić w jaki sposób. Uznał więc, że łatwiej udawać, że jest zupełnie niewzruszony, choć nie wyglądał na takiego i nikt w to zresztą nie wierzył.
Przez chwilę trwali w ciszy. Po kuchni rozchodziło się jedynie ciche mlaskanie Ryuzakiego, za które Light chciał go z początku zabić. Na wiele się z czasem uodpornił, co nie oznaczało, że chwilami wciąż nie miał ochoty dokonać zbrodni.
- Pamiętam swoje pierwsze zwłoki. To zawsze dziwne uczucie. - zaczął, mówiąc spokojnie, bez zwracania się bezpośrednio do Lighta. Nie mruczał też do siebie. Pozwalał słowom wniknąć w pustkę, zostawić je bez odpowiedzi. - Ludzie są bardzo pierwotni. Mamy mechanizmy, po części zaprogramowane przez naturę, a po części nabyte i wpojone w zgodzie z kulturą, w jakiej się wychowujemy. Pewne obrazy i sytuacje na nas wpływają, czy tego chcemy, czy nie. Nie ma w tym nic złego.
- Pamiętasz je dokładnie? - zapytał, nagle zainteresowany jego przeszłością. Wyczuł okazję do zgłębienia jego osoby. Ponownie trafił w małą dziurkę, przez którą można było zajrzeć głębiej.
- Pierwsze zwłoki, jakie widziałem?
- Tak.
- Nie było cię jeszcze wtedy na świecie, Kira. Ale tak, pamiętam.
- Mówisz serio?
Wolał się upewnić. Detektyw często rzucał podobnymi tekstami, chcąc mu dopiec. Wypominał niepełnoletność i złośliwie traktował jak znacznie młodszego niż był, a raczej za jakiego się podawał. W rzeczywistości Ryuzaki był od niego starszy zaledwie o cztery lata, co pewnie i tak nie przeszkodziłoby mu w wykorzystywaniu tego faktu.
- Tak, absolutnie poważnie. - przyrzekł, zerkając na niego z powagą. Choć nie wyglądał już tak poważnie, kiedy przy okazji wsunął do ust kolejny lód. Miał jeden z policzków napchany jak chomik.
Light tymczasem doszedł do wniosku, że w takim razie Ryuzaki był dzieckiem, kiedy po raz pierwszy spotkał się bezpośrednio ze śmiercią. To wiele wyjaśniało. Wyjaśniłoby znacznie więcej, gdyby znał okoliczności. W końcu jego ekscentryk mógł jedynie zobaczyć dziadka, który po długim pobycie w domu swoich dzieci finalnie wyzionął ducha. Mógł odwiedzić kogoś w szpitalu i tam zobaczyć zgon pacjenta, który niefortunnie znalazł się na tym samym korytarzu. Opcji była masa, lecz coś podpowiadało mu, że prawda była znacznie tragiczniejsza. Nietypowa jak detektyw sam w sobie.
- Chcesz powiedzieć coś więcej? - zapytał, zmieniając przy tym zdanie i częstując się słodyczami z pudełka.
- Miałem cztery lata. - odparł, podsuwają mu je bliżej.
Light pomyślał, że nic to nie zmieniło. Faktycznie nie było go wtedy na świecie. On się rodził i miał dopiero zacząć pisać swoją historię, a Ryuzaki przeżył coś, co zmieniło go na zawsze. Na pewno naznaczyło w jakiś sposób. Dopiero po czasie Light miał się dowiedzieć, jak bardzo.
- To było morderstwo?
- Nie. - odparł krótko, gniotąc pudełko. W mgnieniu oka zjadł całą jego zawartość, podczas gdy Light jeszcze nawet nie spróbował.
Od kolejnych pytań ocalił Ryuzakiego dzwonek do drzwi. Udał się w tamtą stronę i otworzył, a następnie zawołał Lighta. Trochę się zaniepokoił, nie wiedział, kto mógł przyjść o tej porze. Mimo to poprawił fryzurę i ubranie, po czym posłusznie znalazł się w przedpokoju. Wyobrażając sobie osobę stojącą w progu, nie brał pod uwagę elegancko ubranego staruszka w kapeluszu, który ten uchylił na jego widok.
- Miło cię widzieć. Żałuję, że dopiero teraz mogę poznać nowego członka agencji. Obiło mi się o uszy, że jesteś bardzo zdolny. - wyciągnął do niego dłoń, którą książę, przyzwyczajony do ściskania rąk, grzecznie ujął. Rzucił przy tym Ryuzakiemu pytające spojrzenie.
- To Watari. Jest naszym łącznikiem z policją i wspomaga agencję w wielu innych sprawach. Nie pokazuje się zbyt często, ale to złoty człowiek. Dzięki niemu wszystko działa jak należy. - rzekł od niechcenia, jakby musiał przedstawiać staruszka już wiele razy.
- W takim razie miło mi pana poznać. - powiedział Light, przywołując na twarz uśmiech zarezerwowany dla ludzi, z którymi przyszłe koneksje wymagały fałszywej sympatii.
Poczuł się przy tym nieprzyjemnie niedoinformowany. Dotychczas wydawało mu się, że to Ryuzaki pociąga za sznurki. Tymczasem Watari, z tego co mówi, wydawał się ponad nim. Od razu zrobił się ciekawy. Chciał wiedzieć, co też dokładnie staruszek robi, jak działa ta z pozoru znajoma organizacja. Czy jest więcej ''łączników''? Jak się takowych pozyskuje? A może to mężczyzna pozyskał członków agencji?
- Masz dokumenty? - zapytał Ryuzaki, kiedy Light i Watari wymienili uprzejmości.
Zamiast odpowiedzieć, podał mu czarną walizkę, trochę na wzór tych, w których gangsterzy przewozili pieniądze i broń. Kiedy odszedł, żegnając się z nimi ponownym uniesieniem kapelusza, okazało się, że w tej są kartki. Detektyw otworzył ją, szperając wśród papierzysk.
- Co to? - Light nachylił się, zerkając mu przez ramię.
- To odnośnie zwłok w parku rozrywki. Sprawa wydaje się skomplikowana.
- Seryjny morderca?
- Seryjny morderca lub kilku. W każdym razie pewne ślady pojawiły się na innych ciałach, które znaleziono w ostatnim czasie.
- Czy wszystkie ofiary odleżały swoje w wodzie?
- O dziwo nie. Poza tym sposoby morderstw są różne. Osoba, którą znalazłeś, faktycznie się utopiła, ale są też inne, zostawione w różnych miejscach, które zginęły z innych powodów. Przejrzę akta i postaram się określić czy to robota tej samej osoby. Na razie się nie zadręczaj, jeśli wszystko jest tak skomplikowane, jak mi się wydaje, agencja pełnoprawnie przejmie sprawę. Wtedy wszystkiego się dowiesz. - machnął lekceważąco ręką. Następnie uniósł wszystkie dokumenty, pod którymi znalazł się... Telefon.
Wyjął go, obejrzał i włączył. Sprawdził, czy ma w środku kartę, po czym podał go Lightowi, który przyjął urządzenie, wpatrując się w mały ekran. Był to starszy, lecz zadbany model. Wyglądał na w pełni sprawny, a obecność karty w środku potwierdzała, że mógł z niego dzwonić i wysyłać SMS-y. Pewnie dostanie nawet własny internet.
- Poprosiłem, żeby Watari wpisał do niego numery wszystkich członków agencji. - rzekł Ryuzaki, zatrzaskując teczkę.
L:ight ponownie spojrzał na urządzenie i wszedł w kontakty. Dziwnie mu było operować na innym systemie niż ten niezwykle drogiej i popularnej marki, lecz bez problemu odnalazł kontakty. Faktycznie miał tam zapisany telefon do Mello, Neara, Matta i Ryuzakiego.
''Ciekawe, czy aplikację śledzącą też mi wgrali'', pomyślał, bez przywiązania przelatując wzrokiem po ekranie. Nie odnotował żadnych aplikacji poza systemowymi. Nie pokusili się o oczywistą kontrolę rodzicielską, lecz uznał, że później sprawdzi, czy urządzenia nie monitoruje coś bardziej skrytego.
- Dziękuję. - powiedział, oddychając z ulgą.
Sprawdzi telefon od góry do dołu i jeśli niczego nie znajdzie, będzie mógł kontrolować sytuację w swoim kraju. Dotychczas korzystał z serwisu informacyjnego w tych rzadkich chwilach, kiedy Ryuzakiego nie było w domu. Nie mówili tam jednak wszystkiego, informacje były skompresowane do najważniejszych i najświeższych. Nie miał jak wypełniać luk, które powstawały, kiedy przez kilka dni nie miał dostępu do żadnego medium.
- Nie ma za co, należał ci się. Pracujesz w agencji, więc na pewno się przyda. - odparł, taszcząc teczkę do salonu, a był przy tym tak zrezygnowany, że Lightowi wydawało się, jakby jej nikły ciężar przechylał go na bok. - Chodź, mam coś dla ciebie.
Udał się za nim, zastanawiając, co też Ryuzaki może mu jeszcze dać, i czy przypadkiem nie sądzi, że dziś są jego urodziny. Nie należał do wylewnych osób, które okazują sympatię przez podarunki. Zdawał się niezbyt przywiązany do rzeczy materialnych i nie dawał takowych innym, chyba że zaszła taka potrzeba, jak teraz z telefonem. Light pomyślał, że może to kolejny taki przedmiot. Może było coś, co mogło mu się przydać w obecnym życiu, lecz o tym nie pomyślał. W głowie miał masę wizji, lecz nie podejrzewał przedmiotu, jaki detektyw wyjął z szuflady po dłuższym grzebaniu w jej zagraconym wnętrzu.
- Daj rękę, Kira.
Chłopak wyciągnął dłoń, lewą, i po chwili poczuł w okolicy nadgarstka chłodny metal tarczy i znajomy uścisk paska, tyle że skurzanego. Zrobił się spokojniejszy. Przez ostatni rok nie rozstawał się z prezentem od ojca. Już wcześniej nosił zegarki, lecz ten, który dostał na urodziny, szczególnie przypadł mu do gustu.
Zegarek Ryuzakiego zdecydowanie się różnił. Zamiast srebra, przeważał w nim kolor czarny. Był mniej toporny, lecz czuć było, że trwały. Nie pierwszy lepszy szmelc ze sklepu. Spośród jednej barwy wybijały się srebrne cyfry i wskazówki. Elegancki i prosty, w tym tkwił jego urok. Stanowił jedną z tych rzeczy, które swoją pozorną biedą pokazują, ile naprawdę kosztowały. Często klasyka i skromność ceniła się bardziej od przepychu. Książę pomyślał, że to przedmiot, który bardzo pasuje do Ryuzakiego. Osoby o prostej powłoce, lecz bogatym wnętrzu, tak jak ten zegarek, który skrywał w środku skomplikowany mechanizm. Był niemal pewien, że gdyby zbliżył go wystarczająco blisko ucha, usłyszałby chodzące w środku zębatki.
- Jaki jest w tym cel? - zapytał, wpatrując się w tarczę i rytmicznie poruszające wskazówki. Odnotował, że pasek nie jest poprzecierany, tak samo jak szybka, która mimo braku folii ochronnej nie miała nawet jednej ryski.
- Cały czas zerkasz na nadgarstek. Zgaduję, że nosiłeś kiedyś zegarek. - odparł spokojnie, jak zawsze zaskakując Lighta wnikliwością.
Czasami zapominał, że jest pod stałą obserwacją. Istotnie zdarzało mu się spoglądać na rękę, gdzie powinien tkwić ów przedmiot, lecz nie sądził, że tak to detektywa zainteresuje. Podejrzewał, że jeśli rzuci mu się to w oczy, uzna ten fakt za dziwny szczegół.
- Dlatego mi go pożyczasz?
- Daję. - odparł, zamykając szufladę. Wydawał się bez żalu rozstawać z wartościowym gadżetem. Może nawet gdzieś tam pojawiła się ulga, że wreszcie się przyda. - Lepiej, Kira?
Czy lepiej?
Light, myśląc nad tym, czy mu lepiej, poczuł się wzruszony zarówno gestem, jak i pytaniem. Ostatnio odczuwał dużo braków. Brakowało mu wiedzy na temat swoich emocji, swojej pozycji w Japonii, rodziny, której tak naprawdę nigdy dobrze nie poznał. Zdawał sobie sprawę z kolejnych obszarów jego życia, które zaniedbał, co wygryzało w jego postrzeganiu świata kolejne dziury. Jednym z tych mniejszych i bardziej materialnych braków był brak zegarka, który teraz zniknął. Od dawna zamiast odejść, czegoś mu przybyło. Niemal tak, jakby Ryuzaki czuł, że książę ma w sobie wyrwy i że chociaż część z nich można w jakiś łatwy sposób zasklepić.
- Lepiej. - odparł, zerkając na prezent, mimo że większość uwagi poświęcił Ryuzakiemu. - Dawno zauważyłeś, że mam taki odruch?
- Niemal na początku, nie kryłeś się zbytnio.
- ''Myślę, że nie jestem bardziej tępy niż moi bliźni, ale zawsze przytłacza mnie poczucie własnej głupoty, kiedy mam do czynienia z Sherlockiem Holmesem''. - odparł, racząc go cytatem z lubianego przez nich obu dzieła.
- Taki ze mnie Sherlock Holmes, jak z ciebie Elżbieta II. - stwierdził nad wyraz skromnie, siadając na kanapie i otwierając teczkę z dokumentami. Zaczął rozkładać je na stole, lecz widząc, że książę zerka na niego z ciekawością, odgonił go lekceważącym gestem. - Idź spać, to nie dla dzieci.
Light posłuchał i skierował się w stronę swojego pokoju. Nim otworzył drzwi, Ryuzaki zatrzymał go, odwdzięczając się cytatem.
- ''Niektórzy ludzie, sami pozbawieni geniuszu, posiadają niezwykłą moc budzenia go w innych''.
Obraził dziś Lighta dwukrotnie. Najpierw nazywając go dzieckiem, a teraz sugerując, że jego głupota rozpaliła jego wnikliwą obserwację skutkującą zauważeniem odruchu. W sumie obraził go trzy razy, gdyby doliczyć tekst o małej ilości szarych komórek. Nie był jednak zły, wręcz jego humor się polepszył. Zaczynał się do tego przyzwyczajać, a raczej zaczęło mu się to podobać.
- ''Naprawdę złym jest ten mężczyzna, którego nie opłakuje żadna kobieta''. Tak będzie z tobą, jeśli wciąż będziesz obrażał ludzi, Ryuzaki. - posłał mu krótki uśmiech, który nie został odwzajemniony. Jednak w oczach, które utkwił w Lightcie, coś błysnęło. Być może świadomość, że znalazł kogoś, z kim może się droczyć, przerzucając cytatami z Sherlocka Holmesa. Może się to wydawać śmieszne, lecz było niezwykłe. W gruncie rzeczy dla Ryuzakiego niezwykłe było samo posiadanie kogoś, z kim rozmawiał o czymś innym niż praca. - Dobranoc, śpij dobrze.
Dopiero teraz doszło do niego, jak często prowadzili podobne dialogi, lecz przed nikim nie przyznałby, jak zdekoncentrowała go ta myśl. Został z nią, nawet wtedy, kiedy książę zniknął w swoim pokoju, kładąc się lub nie. Nie wnikał. Wystarczająco zaabsorbowany sprawą i nietypowym odkryciem dotyczącym siebie samego, Ryuzaki pracował do rana.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro