Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25.Marzenia, a rzeczywistość


Podczas gdy Light i Ryuzaki studiowali zawartość dziennika, zastanawiając, o jakie spotkanie chodziło sługom, Misa z Mikamim żyli w Tokio. Po powrocie do Japonii wszystko jakoś się ułożyło, chociaż Amane wydawało się, że jeśli pojawi się w kraju bez ukochanego, ten upadnie. A jednak codziennie wracała do swojego mieszkania, odwiedzała ulubioną kawiarnię i przesiadywała u Mikamiego. Świat wbrew pozorom wciąż się kręcił, a przed nią pojawiły się nowe obawy. Teraz rozmyślała nad tym, jak zachowałaby się w towarzystwie Lighta. Zdążyła zapomnieć, jak delikatna i pachnąca jest jego skóra. Głos, niegdyś nawiedzający ją w snach, o którym często myślała, stał się niewyraźny. Oglądając stare wywiady czy słuchając ich rozmów telefonicznych, które były tak rzadkie, że zawsze je nagrywała, wiedziała, że nie tak brzmiał głos księcia, ale nie potrafiła wyłowić z pamięci poprawnej barwy. Stopniowo się zamazywał, niczym zmarli, którzy mieli smutną tendencję do szybkiego opuszczania głów swoich bliskich.
Czy wraz z zapominaniem jego osoby, zniknie także swoboda, którą przy nim czuła?
Tak przynajmniej nazywała to uczucie. W rzeczywistości nigdy nie czuła się przy nim w pełni dobrze. Spinała się, chcąc wypaść jak najlepiej, nawet jeśli od czasu wejścia w związek minęło tyle czasu, że w teorii nie powinni się już w ogóle krępować i mieć przed sobą tajemnic. Swobodą nazywała jednak pewność, że Light jest jej, a ona była jego przyszłą królową. Misa wcześniej nie widziała w życiu nic bardziej oczywistego niż ich zaręczyny, ale teraz, stając przed nim, czy wciąż wyobrażałaby ich sobie na ślubnym kobiercu? Być może te wizje byłyby jak wspomnienia o nim - mgliste, nierealne...
Na razie musiała pracować. Mikami przez pewien czas pożyczał jej pieniądze, jednak jego pensja nie była w stanie sponsorować jej wystawnego życia. Przez długi czas ubierała się w śliczne i ekskluzywne rzeczy, chcąc podobać się Lightowi, jednak po czasie wróciła do tego mimo jego nieobecności. Doszło do niej, że bez niego też żyje, i to może być dobre życie. Ładne życie. Może ubrać się także po to, aby dobrze wyglądać i tak też się czuć. Zauważyła, że inni się wtedy za nią oglądają, co po czasie, zamiast wprawiać w zakłopotanie, wręcz poczucie winy, zaczęło jej schlebiać.
Tego wieczoru dostała zlecenie na sesję w jednym z ekskluzywnych hoteli. Miała stać się twarzą popularnej sieci koreańsko-japońskich ośrodków. Podobno szukali kogoś świeżego, promiennego, aby na wiosnę wypuścić nową reklamę. Co za tym idzie, od dobrych trzech tygodni jeździła po najlepszych hotelach, aby nurkować w basenach, pić kolorowe drinki czy wypinać się, opierając o stół bilardowy. Robiąc to wszystko, recytowała pochlebne formułki. Wszystko w myśl zachęcenia do spędzenia weekendu w podobnym miejscu, skłonienia, aby chociaż dwa dni z życia były magiczne. Takie przynajmniej miały się wydawać. 
Tym razem oblegała obitą sztruksem kanapę. Oparła ramię na podłokietniku i odchyliła głowę, z lekko uchylonymi ustami obserwując sufit. Wyraz otępienia miała już wyćwiczony, jednak tym razem pochodził on z głębi. Faktycznie była odseparowana od tego, co się działo. Zmęczona. Z uwagi na fakt, że zdjęcia odbywały się w najbardziej obleganej części obiektu, padła decyzja o nocnej sesji.
Wtem jej głowa wróciła do naturalnej pozycji. Wyprostowała się łagodnym, wdzięcznym ruchem i spojrzała przed siebie, a wtedy mgła w jej umyśle zniknęła. Ponieważ naprzeciwko kanapy wstawiono szybę, Misa widziała przez nią pomieszczenie w budynku naprzeciwko. Bar. Tylko mały kawałek, jednak kiedy pewna postać przeszła blisko szyby, od razu ją rozpoznała. Z początku sądziła, że może się przewidziała, jednak jej serce nie mogło kłamać. Nie biłoby tak szybko, nie poczułaby takich emocji, gdyby to nie był niemal zapomniany ukochany. Nagle jego ruchy wydały jej się znajome. Kawałek brązowych włosów, które wystawały z kaptura, także. Zarys sylwetki i wzrost, wszystko sobie przypomniała. Zmobilizowała całą silną wolę, aby nie wykrzyczeć jego imienia. Nie potrafiła jednak nie zerwać się i nie pobiec w stronę baru. Znajdował się w innej części budynku, idealnie naprzeciwko sali, w której odbywała się sesja. Wcześniej od księcia dzieliły ją tylko dwa okna, dopiero teraz doszło do niej, że są też schody, ściany i zawiłe korytarze. Miała nadzieję, że kiedy się tam znajdzie, on też tam będzie.
Wbiegła do baru, popychając z impetem drzwi, aż uderzyły o ścianę. Barman, który był na posterunku całą dobę, spojrzał na nią spod byka, jednak nic nie powiedział. Ona natomiast rozejrzała się po wnętrzu i kiedy nie dostrzegła ukochanego, powolnym krokiem opuściła to miejsce i zaczęła się rozglądać. Z pozoru była uważna, jednak mętlik w głowie zaburzał widzenie. Patrzyła niewidzącymi oczami na wszystkie strony i nie dostrzegała swojej miłości, przynajmniej dopóki ta na nią nie wpadła, o mało nie zrzucając ich obu ze schodów. Dziewczyna sturlałaby się po nich w dół, gdyby nie oparcie na osobie, która już na nich była. Kostki w szklance wypełnionej wodą z cytryną, jednym z ulubionych napoi Lighta, brzdęknęły. Spojrzała na plecy człowieka, na którego wpadła, ponieważ był odwrócony tyłem, i wtedy książę także obrócił lekko głowę w jej stronę. Chciał tylko sprawdzić, kto na niego wpadł, aby w razie czego się ewakuować, jednak zastygł w bezruchu, widząc znajomą blondynkę.
Powoli się odwrócił, Misa o własnych siłach stanęła stopień wyżej. O własnych siłach, ale czy stabilnie?
Ich oczy się spotkały. Było to jak potop, zmiatający wszystko z powierzchni jej umysłu, lecz przede wszystkim serca. Poczuła się czystą kartką, która nie wie, czy jest w linię, czy kratkę. Może nawet nie wie, z jakiego jest drzewa.
Może wciąż jest drzewem.
Potem poczuła pierwsze uderzenie siekiery w swój kruchy pień i była toną drewna liźniętą słońcem, deszczem i czasem. Była na początku i końcu swojego istnienia, w nowym i starym życiu, pomiędzy radością, ciekawością a strachem.
Wyciągnęła dłoń, złapała za dół maseczki, którą miał na twarzy, i zsunęła ją z niego. Potem zdjęła kaptur. W pełnej okazałości zobaczyła człowieka, którego szukała tyle czasu. Był taki, jak myślała, a przy tym zupełnie inny. Stracił swoje dawne atrybuty, aurę władzy i pewności, jakie wcześniej od niego emanowało. Dawno nie był u fryzjera. Włosy, niegdyś schludnie przycięte, sięgały teraz niemal do brody i były matowe, sprawiały wrażenie suchych. Nie miał na nadgarstku zegarka, z którym nigdy się nie rozstawał - nie miało już znaczenia, czy mowa o zegarku od ojca, czy jakimkolwiek innym. Od dziecka nosił zegarek, bo zawsze się spieszył, miał milion rzeczy do zrobienia.
Cechą, która została, i która najbardziej przypominała jej o dawnym Lightcie, był chłodny wzrok. Książe wiecznie kalkulował życie i teraz też zdawał się to robić. Patrzył na nią ostrożnie i czujnie, a trybiki w jego głowie pracowały za nich dwóch. W tych oczach Misa się zakochała i właśnie w nie nie potrafiła się teraz zbyt długo wpatrywać. Czuła się, jakby robiła coś nielegalnego, zdobywała strefę, do której nie ma już prawa. Niczym słudzy Lighta, którzy byli blisko niego, a jednak całe życie nie potrafili unieść wzroku i przyjrzeć się jego twarzy.

- Light... - szepnęła Misa.

Skrzyżowała ręce za plecami. Miała na sobie ładną, białą, atłasową piżamę i szlafrok wykończony na rogach piórami. Na stopach tkwiły buty przypominające obuwie do tańca. Jej nogi były odkryte, piersi uwydatnione, a ramiona nagie, jednak wzrok Lighta ani razu nie zszedł niżej niż poziom jej twarzy.

- Misa. - odparł równie cicho.

Ona w całości mierzyła go wzrokiem. Już dawno nie widziała go w dresie, w końcu nie sypiali razem. W dresie z sieciówki nie widziała go chyba nigdy. Wywarł na niej większe wrażenie, niż jakby spotkała go ubranego w garnitur szyty na miarę u najlepszego Tokijskiego krawca. Wrażenie pozytywne, czy negatywne? Nie dało się tego stwierdzić. Człowiek, za którym się tęskniło, który zniknął z naszego życia na długi czas, wywierał po prostu wrażenie. Jego obraz zostawał w pamięci na stałe, nieważne w co był ubrany.
Nie dane im było nawet krótko ze sobą porozmawiać. Nie wiadomo skąd pojawił się Ryuzaki. Light wzdrygnął się na jego obecność, ponieważ mężczyzna zaszedł go od tyłu i nie informował o swojej obecności, nim się nie odezwał. Misa za to pisnęła i zakryła się szlafrokiem, chociaż z uwagi na materiał, z jakiego był zrobiony, nic nie zakrywał. Widziała tego człowieka po raz pierwszy, i to szwędającego się samotnie nocą po hotelu. To zrozumiałe, że była zaniepokojona. 

- Och, to ty jesteś Misa Amane? - zapytał detektyw, tonem tak ciekawskim i rozemocjonowanym, że Light miał ochotę się zaśmiać. Nie było mu jednak do śmiechu, kiedy mężczyzna wyciągnął z kieszeni na tyle spodni zwiniętą gazetę, która po rozwinięciu okazała się pisemkiem modowym z blondynką na okładce. - Jestem twoim wielkim fanem. Widziałem ostatnio twoje zdjęcia w tygodniku ''My Little Angel'', chodzi o sesję w kociej kawiarni. Tutaj też robisz zdjęcia?

- Mhm... - odparła, zerkając ostrożnie na swojego chłopaka. Wydawał się znać tajemniczego fana. Light odchrząknął, kładąc dłoń na ramieniu Ryuzakiego, jednak nim cokolwiek powiedział, głos znowu zabrał detektyw.

- Masz długopis? Podpiszesz mi się? - zapytał, podtykając jej gazetę pod nos.

Misa oczywiście miała. Zawsze nosiła przy sobie coś do pisania, ponieważ fani kochali prosić o autografy, a ona uwielbiała je dawać. Kiedy miała okazję do wystawienia kolejnego, trochę złagodniała. Wzięła pismo i złożyła podpis z dużym serduszkiem nad i.

- Więc widziałeś moją ostatnią sesję?

- Mhm. Ostatnią, i przedostatnią. Lubię jeszcze tą z reklamy spinek do włosów, do której ubrałaś strój pokojówki.

Amane się zarumieniła, lecz wydawała przy tym wniebowzięta. Light za to nie rozumiał Ryuzakiego, który z lekkim uśmiechem, jaki przerażał księcia, wpatrywał się w podpis.

- Cóż, bardzo mi to schlebia...

- Wiesz, zawsze chciałem cię zapytać...

- Shh. - mruknął Light, zakrywając mu usta dłonią i odciągając od Misy. Ryuzaki w odpowiedzi przytulił do siebie magazyn z podpisem, jakby był to największy skarb, który książę chciał mu zabrać.

- Kto to jest? - zapytała wreszcie Misa.

Nim Light odpowiedział, znów ktoś im przerwał. Tym razem był to Mikami. Czwórka osób spotykająca się zbiegiem okoliczności na korytarzu w środku nocy to było już trochę za dużo, nawet jeśli nieopodal rozłożyła się ekipa od zdjęć. Mężczyzna jednak nie wyglądał jak ktoś z ekipy. Najpierw zawiesił wzrok na Misie, potem jego spojrzenie spoczęło na księciu i tam też się zatrzymało.
Amane przeżyła szok, pierwszy raz od dłuższego czasu widząc swojego ukochanego. Teraz na Mikamiego czekał własny wewnętrzny bój, ponieważ spotkał swój przykład ideału. Wzór, do którego nawet nie dążył, sądząc, że nie da rady być równie niesamowity. Mógł skonfrontować wizje, jakie miał na temat jego osoby z tym, jak sprawy się miały w rzeczywistości, i już na początku doznał wstrząsu. Niemal poczuł się oszukany, ponieważ Light nie miał w sobie nic z postaci, jaką kreowano w mediach. Na razie jeszcze nie zamienił z nim słowa, lecz pierwsze wrażenie nie zapowiadało, aby książę miał okazać się taki, jak w mediach - szybki, bystry, przygotowany na każde pytanie. Teru bał się momentu, w którym o coś zapyta, albo jedynie się przywita, a to, co wyjdzie z ust księcia, nie będzie tak wspaniałe jak się spodziewa. Bo przecież ludzie mówią głupoty, udzielają niesatysfakcjonujących odpowiedzi, tracą wątek. Czasami plączą się w swoich myślach, czasami w ogóle nie znajdują określeń na to, co chcieliby przekazać. Tak funkcjonowały zwyczajne jednostki, jak on, Mikami. Gatunek ludzki miał błąd zakodowany w genach. Łudził się, że przyszłego monarchy to nie dotyczy, jednak widząc jego stan odbiegający od tego, co zdążył poznać, przestał oszukiwać samego siebie. Istniała jeszcze inna kwestia, mianowicie kwestia chłonięcia z otoczenia. Czuł, że jego ideał przesiąkł wonią zwykłego, szarego człowieka. Czysta biel zmieszała się z czarnym, smolistym plebsem pokroju Teru, i powstał odcień szarości, którego nie da się przywrócić do pierwotnego stanu. Nawet jeśli przed ucieczką Light był tym, za kogo uważał go Mikami, nie może już być kimś takim. Nie będzie dla niego wzorem i niedoścignionym ideałem.

- Znacie się? - zapytał Misy, i tak jak sądził Mikami, nawet jego głos nie brzmiał płynnie i łagodnie jak zazwyczaj. Był lekko zachrypnięty, nie akcentował słów tak, aby każde miało wyraźny dźwięk i było nie do pomylenia z innym. - Misa, czy się znacie?

Powtarzając pytanie, sprawił, że zarówno Mikami, jak i Misa wrócili do rzeczywistości. Amane uświadomiła sobie, że przecież Mikami widzi teraz Lighta bez maski, i że gdyby go nie znała, oznaczałoby to dla księcia duże kłopoty.

- Znamy się. - odparła, przełykając ciężko ślinę. - Pomagał mi cię szukać. Wiem, że nie jestem godna zaufania, ale uwierz mi, jego nie musisz się obawiać.

- Pomagał mnie szukać? - zapytał, marszcząc brwi. Ryuzaki wiercił się w jego uścisku, przez co Light w końcu go puścił.

Wtem znów coś im przerwało. W korytarzu u dołu rozchodziły się nawoływania. Chcieli, aby Misa wróciła na plan. W końcu upływał czas, a czas to pieniądz, szczególnie w branży modowej. Dziewczyna bardzo nie chciała odchodzić, nie teraz, kiedy znów spotkała Lighta. Jeszcze nie do końca wiedziała, jak ma się z tym czuć. Ma być wdzięczna, czy może smutna? Zła? Stęskniona? Cokolwiek wyłaniało się spośród mieszaniny uczuć, chciała się napatrzeć. Upewnić w przekonaniu, że ten koszmar się skończył. Nawet jeśli zaraz zacznie się nowy, kiedy będzie musiała podjąć decyzję, co dalej, to przynajmniej ma Lighta na miejscu. Wie, gdzie się znajduje, że jest cały i zdrowy. Ponieważ oczywiste było to, że nawet jeśli przyjdzie im się rozstać, darzyła go dużym uczuciem. Takowe od razu nie zniknie.

- Muszę wracać. - powiedziała z bólem, biorąc od Ryuzakiego, dosyć obecnie ignorowanego, gazetę. Obok swojego autografu napisała numer telefonu, ponieważ nie wiedziała, czy Light go pamięta. - Zadzwoń do mnie. Muszę z tobą porozmawiać sam na sam.

Oddała gazetę jemu, a nie prawowitemu właścicielowi. Ryuzaki wydawał się tym faktem zdegustowany, jednak milczał, zerkając z ukosa na Lighta.
Potem Misa posłała mu jeszcze jedno spojrzenie i udała się z powrotem na plan. Zrobiła to jak najszybciej, ponieważ nie chciała, aby Light zetknął się z kimś z personelu.
Kiedy zostali we trzech, książę spojrzał na Mikamiego. Nie wiedział, dlaczego akurat on miał pomóc w poszukiwaniach. To były policjant lub śledczy? Albo prywatny detektyw? Jednak wpatrywał się w niego jak w obrazek, dzieło, które podziwia, i którego jednocześnie nie rozumie. Coś więcej, niż jedynie obiekt swojej pracy, który miał zostać odnaleziony.

- Light. - zaczął książę, podając mu dłoń.

Mężczyzna spojrzał na nią i odetchnął drżąco. Następnie powolutku za nią złapał. Była szorstka, a uścisk niepewny, trochę leniwy i powolny. Nie tak książę łapał ręce wielkich osobistości. Chociaż czy podobnie nie postępował z sierotami w domach dziecka, chorymi w szpitalach czy poddanymi podczas zbiorowych uroczystości? Miał w sobie pewność, którą emanował nawet w stosunku do ludzi na pierwszy rzut oka słabszych od niego.

- Mikami. - odparł mężczyzna, po chwili puszczając dłoń, o której uściśnięciu kiedyś marzył.

To było bardzo ulotne i nie miało nic wspólnego z emocjami, jakie wyobrażał sobie, że będzie czuł w takim momencie. Sądził, że rozpłacze się ze wzruszenia, nawet jeśli nie miał tego w zwyczaju, ale jego oczy nie zrobiły się chociaż wilgotne.
Potem spojrzał na milczącego mężczyznę u boku księcia. Przynajmniej dotychczas był on cicho. Kiedy uścisnęli sobie ręce, Ryuzaki pociągnął księcia za rękaw, o mało nie wytrącając szklanki z wodą, jaką ten wciąż trzymał w dłoni. Kostki lodu zdążyły się rozpuścić.

- Wracamy. - polecił, zupełnie nie zwracając uwagi na Mikamiego. Yagami wydawał się do tego przyzwyczajony. Znów założył maseczkę, a potem naciągnął na głowę kaptur, nie dyskutując, jakby to on dostał rozkaz od księcia.

- Zapewne nie muszę ci mówić, że ma to pozostać między nami. - zmierzył go spojrzeniem, od którego Mikamiego przeszedł dreszcz. Było w nim teraz coś władczego. Prześwit osobistości, jaką był publicznie.

- Wiadomo. - odparł sucho Teru.

Wtedy też Ryuzaki pociągnął Lighta ponownie i chłopak udał się za nim w dół schodów, pilnie śledzony wzrokiem przez dopiero co poznanego fana. W gruncie rzeczy nie wiedział, że spotkał się z jednym z największych wielbicieli.

- Ufasz mu? - zapytał Ryuzaki, bawiąc się pierwszą stronę gazetki.

- Nie. - stwierdził krótko Light, wyrywając mu pisemko i wpatrując się w autograf swojej dziewczyny. Nie ufał ani jej, ani tym bardziej tamtemu mężczyźnie, jednak nie zamknie go w piwnicy do czasu sprawdzenia, czy się nie wygada. Nie byli też zorganizowaną jednostką śledczą, aby posłać za nim ludzi obserwujących jego poczynania. Nie wyglądał przy tym groźnie, na pewno nie jak ktoś, kto będzie trąbił o spotkaniu. Wiadomo, że pozory mylą, ale ten jeden raz książę musiał być optymistą. - Co to w ogóle było?

- Co?

- To. - wskazał autograf. - Lubisz sobie przeglądać takie rzeczy w wolnym czasie?

- Lubię krzyżówki z tyłu. - mruknął, zabierając gazetę. Pokazał mu następnie łamigłówkę, niemal w całości wypełnioną. Do wygrania był zestaw kosmetyków. - Dział plotkarski też jest ciekawy.

- Jakim cudem dobrze wiesz, jakie sesje miała Misa?

- Zainteresowałem się nią po dowiedzeniu, że to twoja dziewczyna. Dla dobra śledztwa do teraz sprawdzam, co robi w życiu. - starannie złożył pisemko. - Tak dla bezpieczeństwa. Dla bezpieczeństwa też starałem się zdobyć jej sympatię. Myślisz, że dobrze mi poszło?

Książę w odpowiedzi wziął gazetę i na jego oczach powoli przedarł okładkę, a potem jeszcze raz, i jeszcze, aż podpis podzielił się na kilka części. Ryuzaki spochmurniał.

- Chciałem być miły.

- Mnie nigdy nie prosiłeś o autograf. - odparł, składając pozostałe kartki w rulon, którym trzepnął go lekko po głowie.

- A taka gwiazda by mi dała? - szturchnął go łokciem.

- Jakbyś poprosił, być może bym ci dał.

- Po co mi autograf, skoro mogę mieć cię osobiście, całego? - zapytał, zapewne nie wyczuwając, jak to brzmiało, ponieważ wciąż patrzył na niego tym samym beznamiętnym spojrzeniem.

Na znak, że są to słowne przepychanki, szturchnął go ponownie. Light odnotował, że oznacza to, iż się uczy. Wcześniej tak nie robił, przynajmniej nie sam z siebie. Może za jakiś czas zacznie modulować głos i dostosowywać mimikę. Z drugiej strony miało to dla księcia pewien urok, śmiertelna powaga nawet podczas mało poważnych sytuacji.

- O to też mnie nie pytałeś.

- Wydawałeś się nie mieć nic przeciwko. - spojrzał na porwane kartki. - Co z numerem?

- Numerem?

- Numerem telefonu Misy. Miałeś się z nią skontaktować. Pamiętasz?

Light przeleciał wzrokiem po skrawkach. Nigdy nie przykładał dużej wagi do wspomnień z Misą. Większość czasu, jaki z nią spędził, wolałby wymazać z pamięci. Nie mógł jednak wyprzeć faktu, że było tego sporo. Odcisnęła piętno na jego istnieniu. Przez setki SMS-ów, jakie mu wysyłała i dziesiątki odrzuconych połączeń, w jego mózgu wyrył się rząd kilku cyfr. Nie była to jedyna rzecz, jaka po niej została i zostanie z nim pewnie na długo, jak po każdym, kto trochę nas zmienia. To koszt zmian, jakie przechodzimy dzięki innym ludziom. Cena za nasz rozwój. 

- Pamiętam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro