Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24.Suma doświadczeń, znaczenie nauk


Dziennik, z początku obiecujące znalezisko, finalnie nie przyniósł im pożytku. Wyglądał, jakby zaczęto go z ambitnym planem, z którego szybko zrezygnowano. Zapisanych kartek było zaledwie kilka. Fantazyjne zawijasy i zawiłe zwroty, których znaczenie było wiadome jedynie dla twórcy, właśnie to stanowiło zawartość. Starali się odnaleźć sens pogmatwanych słów, jednak natrafili na ścianę. Znów nie mieli do czego się odnieść. Brak tropów w książkach oraz internecie. Mało realne było, aby już wcześniej powstała podobna sekta, stowarzyszenie czy cokolwiek innego, co stworzyli sprawcy. Wydawali się zbyt wprawieni jak na zwykłych napaleńców chcących zabawić się ludzkim losem, jednak na razie nie pozostawili po sobie wystarczająco śladów, aby pełnoprawnie określić ich sektą.
Light, myśląc o tej sprawie, zastanawiał się przede wszystkim nad rysunkiem jego osoby. Zauważył, że portret jest łudząco podobny do wizerunku mężczyzny z obrazu, który go zainteresował. Niemal od razu połączył oba dzieła, jednak dopiero później doszło do niego, że obraz widziany w korytarzu Minoro już kiedyś rzucił mu się w oczy. Było to dawno temu, kiedy był jeszcze mały. Nie przebywał w domu sługi zbyt często, lecz kiedy się to zdarzało, zwracał uwagę na szczegóły. Mężczyzna wszedł w posiadanie wielu interesujących rzeczy, w tym także obrazu. Twierdził, że namalował go na zamówienie jeden z szanujących się japońskich malarzy. Dodał, że kiedy pierwszy raz zobaczył w pełnej krasie efekt swojego zamówienia, oniemiał z zachwytu. Długo komplementował talent artysty, jego boskie ręce i sprawne oczy, które z precyzją zegarmistrza dobierały odpowiednie barwy. Nie umiał odpowiednio, tak aby pokazać pełnię wzruszenia, rozczulić się nad wizerunkiem boskiego posłańca. Bo ktoś o takiej charyzmie i mocy bijącej z pozornie drobnego ciała nie mógł być zwykłym śmiertelnikiem, ubranym jedynie w szatę dodającą animuszu.
Tak to przedstawiał Minoro. Czy w ten sposób postrzegał Lighta? Czy książę wydał mu się kimś idealnym, ukształtowanym przez najlepsze ręce, lepionym powoli kawałek po kawałku, aby w konsekwencji otrzymać czystą perfekcję? Książę nie uważał podobnych rozważań za realne. W końcu czy ktoś ubóstwiający go do tego stopnia, chciałby go także zabić?
Z rozczarowaniem przyjęli fakt, że oprócz zeszytu, zawiodły ich również pliki. Były tak bezużyteczne, jak wydawały się na początku. Nie tracili jednak nadziei, w końcu była to szansa przełom. Ryuzaki pracował niemal bez przerwy, pobudzony nowymi informacjami. Czuć jednak było w powietrzu woń zrezygnowania. Całkiem sprzeczne uczucia każdego dnia toczyły w nich obu walkę. Na razie szala zwycięstwa nie przechylała się na żadną ze stron.
Wzrok księcia powędrował na szafkę nocną. Obok nowej książki, którą niedawno nabył i tłumaczył z japońskiego na angielski, leżał zegarek od Ryuzakiego. Na ciemnej tarczy niewyraźnie dostrzegł wskazówki, które zbliżały się do północy. Wstał, zmierzył wzrokiem Ryuzakiego, który spał w dziwnej pozycji na sąsiednim łóżku i nakrył go kołdrą, ponieważ mężczyzna zawsze ją z siebie skopywał. Następnie Light udał się na wędrówkę. Ostatnio polubił spacery pod osłoną nocy. Szedł, odkrywając zakamarki kolejnych hoteli. Jeszcze nie poznał sekretów tego, w którym się obecnie znajdowali, chociaż nie był pewien, czy obiekt takowe posiada.
Szybko dostrzegł wiele podobieństw między takimi miejscami. Nie pierwszy raz przebywał w ekskluzywnym hotelu, w końcu jako członek rodziny królewskiej nie nocował byle gdzie, jednak rzadko skupiał się na detalach i poznawaniu kolejnych segmentów. Jedynie meldował się, a później gnił w pokoju. Czasami chodził do strefy gastronomicznej, znajdującej się najczęściej na parterze, ale poza tym nie ciekawił go rozkład budynku. Jak niemal każdy gość łykał prezentację obsługi, sądząc, że faktycznie każdy hotel jest wyjątkowy.
Co sądził teraz?
Wszędzie były takie same baseny.
Takie same siłownie.
Takie same kawiarnie, restauracje, bary z kolorowymi drinkami.
Ludzie też wbrew pozorom byli tacy sami. Różnili się ubiorem, rysami twarzy, kolorem skóry czy manierami, a jednak byli otoczeni aurą, jaką przesiąkają bywalcy podobnych miejsc. Co najwyżej dzieci wydały mu się różne. Zapamiętał niektóre z niewinnych twarzyczek. Ich los nie został jeszcze zapisany. Decyzja o tym, jak i dlaczego chcą żyć, nie została podjęta. Skorupka nie nasiąkła tak, aby zacząć cuchnąć.
Skręcił w jeden z korytarzy i spojrzał na telewizor, który nigdy nie gasł. W całym obiekcie było takich kilka. Zapewne chodziło o wprowadzenie odrobiny życia w puste przestrzenie, przypomnienie nocnym markom, szczególnie tym samotnym, że nie są na tym świecie sami. Obecnie na ekranie pokazywano twarz Lighta i informację o ilości dni, które upłynęły od czasu jego zniknięcia. Książę na widok swojej podobizny bardziej nakrył głowę kapturem. Wciąż spał w dresie, co Ryuzaki bardzo chwalił. ''To dobry nawyk, Light, bardzo dobry. Jeśli trzeba będzie się ewakuować, jesteś już ubrany. Trzeba być zawsze przygotowanym na najgorsze'', mawiał, kiwając pochlebnie głową. Nie musiał mu jednak tego mówić. W końcu przyszłemu monarsze zwyczaj ten już raz pomógł.
Chłopak pomyślał o czasie, jaki spędził na ''wolności''. O tym, jak bardzo się zmienił i wpasował w nowe życie. Wcześniej sądził, że w żaden sposób nie dopasuje się do tego świata, a teraz nie wyobrażał sobie powrotu do pełnienia funkcji króla. Dotychczas największe zmiany zaszły w jego wnętrzu, w związku z emocjami, i właśnie o to najbardziej się martwił. Nie był już tak zamknięty i obojętny. Dotychczasowe wydarzenia i ludzie, którzy go otaczali, otworzyli w jego głowie kłódkę, odkrywając tym samym sferę, o jakiej nie miał pojęcia. Wciąż nie był wylewny w emocjach, jednak potrafił je nazwać. Wiedział, czym jest radość, smutek, strach. Myśląc o przyszłości, nie dokonywał jedynie chłodnych kalkulacji, zawierających co najwyżej ocenę strat i zysków, ale dopuszczał do siebie myśl, że zawiera ona także uczucia. Miał wiele dylematów związanych z osobami, nie tylko nowymi, ale przede wszystkimi tymi, które za sobą zostawił. Myślał o matce, Sayu i Misie. Wreszcie doszło do niego, że ma rodzinę, dla której jest ważny i ''dziewczynę'', z którą też trzeba będzie coś począć. Czegokolwiek by nie zrobił, czy oszukiwał ją dalej, czy powiedział wprost, że nie potrzebuje jej w swoim życiu, nie będzie to proste. Najtrudniejsze będzie jednak rozstanie z tymi, którzy są dla niego ważni w tej chwili. Z zaskoczeniem i jednocześnie rozpaczą uświadomił sobie, że ceniąc ludzi, trzeba podejmować wybory, które z powodu przywiązania będą trudne i kosztowne.
Może powinien porozmawiać ze swoim nauczycielem matematyki? Wróci na tron, to oczywiste, ale wcześniej potrzebował podzielić się z kimś troskami. Z kimś starszym i doświadczonym, kto poklepie go po ramieniu i powie, że dobrze robi. Przede wszystkim z kimś, kto nie przyklaśnie mu tylko dlatego, że jest księciem. Nauczyciel był o tyle dobrym wyborem, że nie pracował już dla rodziny królewskiej, więc jego wrodzona szczerość i traktowanie Lighta jak równego sobie, w połączeniu z brakiem lęku o wyrzucenie z pracy, powinna zapewnić księciu rozmowę, na jakiej mu zależało. 
Kiedy teraz o tym myślał, nie był pewien, czy mężczyzna w gruncie rzeczy kiedykolwiek się bał, szczególnie czegoś tak błahego. Był starym i szanowanym profesorem, na czele jednak kimś szczerym w swoich uczuciach. Książę był pewien, że gdyby został wyrzucony za robienie czy mówienie tego, co podpowiada mu serce, nie obraziłby się. Byłby dumny. Czy to nie piękne oddanie swoim ideałom, do którego nie są zdolni nawet najbardziej uznani obywatele tego świata?
Tak, to było piękne. Na tyle, że Light podjął decyzję, iż kiedy już trochę ogarną bałagan związany z morderstwami, poprosi mężczyznę o opinię na ten temat. Wreszcie, tak jak staruszek chciał, porozmawiają o prawdziwym życiu. Życiu, które nie toczy się wytyczonym szlakiem.
Po dłuższej wędrówce postanowił wrócić do pokoju. Nie był zdziwiony, widząc, że Ryuzaki nie śpi. Siedział na łóżku skulony jak krewetka, wpatrując w rysunek Lighta sporządzony na kartce dziennika.

- Jeśli chcesz, możesz mnie pooglądać na żywo. - książę usiadł obok detektywa. Mężczyzna wiedział, że wrócił do pokoju, ale w żaden sposób nie zareagował.

Nigdy nie pytał, gdzie Light się szlaja, a książę nie męczył go dociekaniem, dlaczego nie śpi. W sumie w dzień też nie zadawali sobie podobnych pytań. Czasami padały, z powodu ciekawości bądź aby przerwać ciszę. Czasami Ryuzaki potrzebował takich danych. Na przykład, kiedy Light meldował, że był w kawiarni, detektyw pytał, czy widział takie lub inne ciasto. Nie było jednak między nimi wścibskości i kontroli. Książę nie znosił nadzoru, więc czuł się z tym bardzo komfortowo, i o dziwo, chociaż lubił wszystko wiedzieć, nie czuł tak silnej potrzeby, aby wnikać w życie Ryuzakiego. Wystarczyło, że wiedział, że może zapytać o co chce, i Ryuzaki przynajmniej postara mu się odpowiedzieć. To było niesamowite doświadczenie. Nigdy nie sądził, że nawiąże z kimś relację tego typu. Nie rozmawiali zbyt dużo i Ryuzaki także nie był wylewny, a mimo to Light czuł, że są blisko. Mimo małego stażu znajomości może nawet najbliżej spośród całego zespołu. Z niektórymi osobami to się po prostu czuje. Bliskość, wbrew pozorom, nie wymaga słów.

- W realu nie wyglądasz tak dobrze. - odparł, zamykając zeszyt. Nim odłożył go na szafkę nocną, na chwilę zawiesił wzrok na okładce. Nie było na niej nic ciekawego. Żadnej odpowiedzi. Więc w oczach Ryuzakiego bardziej odbiła się rezygnacja, niż czarna imitacja skóry, w jaką oprawiono przedmiot.

- Sprawa cię dręczy, co? - zagadnął, ignorując obelgę.

- Tak, jak już rozmawialiśmy. Sprawy stają się częścią ciebie, dopóki je prowadzisz. Składanie rozwiązania jest niemal jak budowanie na nowo samego siebie. Później jest się trochę innym. Detektyw odrobinę się zmienia wraz z każdym śledztwem. Dopóki nie rozwiąże sprawy, nie poczuje się kompletny, ponieważ na samym początku musi się rozpaść.

- Im więcej poszlak tym trudniej?

- Tak. W końcu nawet przedszkolak wie, że im więcej elementów, tym ciężej ułożyć obrazek. Szczególnie, kiedy żadna z części nie wydaje się do siebie pasować.

- Rozumiem. Jednak im cięższa układanka, tym większa satysfakcja po jej ukończeniu. Czasami opłaca się poświęcić więcej czasu i nerwów.

- Satysfakcja jest jak urodziny, Light. Cały rok na nie czekasz, a one mijają w jeden dzień. Jeden dzień w porównaniu do pozostałych trzystu sześćdziesięciu czterech, jakie spędzasz na czekaniu. Opłaca się?

- Skoro ludzie co roku nie mogą się doczekać, to chyba tak. Można być też pesymistą i przyjąć, że jedynie nie uczą się na błędach, ale to nie jest podejście, jakiego teraz potrzebujemy. Spróbujesz zasnąć?

- Nie, dlaczego?

-Tak dla jaj. -westchnął, opierając się o wezgłowie łóżka, tak samo jak Ryuzaki. - Więc co robimy?

Detektyw wzruszył lekko ramionami, wpatrując się w ścianę naprzeciwko. Zawiesił się jak Near, który uwielbiał tę ''czynność''. Light chwilę czekał, po czym szturchnął go w ramię.

- Nie wiem. - odparł krótko.

Więc książę poczuł się swobodnie w kwestii wyboru aktywności i zdecydował, że mogą porozmawiać. Skoro już zaczęli temat śledztwa, przypomniał sobie, że ciekawi go pewna rzecz, która wpisuje się w klimat nocy i tej rozmowy.

- Ryuzaki? Mogę o coś zapytać?

- Zapytać możesz, jak zawsze. Zobaczę jedynie, czy odpowiem.

- Wtedy, kiedy znalazłem zwłoki, poruszyliśmy później ten temat w domu. Powiedziałeś mi, że widok pierwszego ciała jest najgorszy i że ty przeżyłeś to w wieku trzech lat. Kogo wtedy widziałeś?

Ryuzaki zrobił się czujny. Nie przypominał otępiałego siebie sprzed chwili. W jego źrenicach pojawił się blask wspomnień i zastanowienia. Nie zareagował tak gwałtownie, jak zapewne większość ludzi by zareagowała, jednak Light, który od dawna go obserwował i poznawał jego zachowanie, wiedział, że poruszył drażliwy temat.

- Jak sam mówiłeś, nie musisz odpowiadać. - dodał spokojnie.

- Nie, nie ma problemu. Trochę się zdziwiłem. Od dawna o tym nie myślałem, nikt mnie nie pytał. Ostatnio mówiłem o tym chyba Nearowi i Mello, ale to było dawno, jeszcze w Wammy's. - złożył ręce na udach i przez chwilę milczał. Stwierdził, że nie ma problemu z odpowiedzią, ale chyba jednak trochę miał. Wyglądał jak na odpowiedzi ustnej w szkole. Jakby był uczniem, który musi wyszukać w głowie informacje, jakich sądził, że nigdy nie będzie potrzebował, a co za tym idzie nie przyłożył się do nauki. Nie było w nim jednak paniki, równie częstej w przypadku niespodziewanej odpytki. Raczej akceptacja swojego losu i przemyślana próba wyjścia z opresji. - Pierwszymi zwłokami, które widziałem, była moja matka i ojciec.

Light nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Mógł ją przewidzieć, w końcu Ryuzaki wychowywał się w sierocińcu, w którym dziecku nie pokazano by takich obrazów, ale sądził, że historia jego życia jest trochę mniej tragiczna. Myślał, że był to bezdomny, który zasłabł na ulicy, daleki krewny, który skonał w szpitalu. Taką miał nadzieję. Teraz, kiedy okazało się, że były to osoby najbliższe w życiu dziecka, obawiał się już tylko sposobu, w jaki dokonały żywota.

- To było morderstwo? - zapytał, myśląc, że gdyby zmarli w ten sposób, być może popchnęłoby to Ryuzakiego w stronę bycia detektywem. Stereotypowa, a jednak częsta potrzeba, aby pomścić ukochane osoby i powstrzymać podobne zbrodnie.

- Nie, nie miało to nic wspólnego z morderstwem. To było samobójstwo. - stwierdził z niezwykłą jasnością umysłu. Wydawało się, że dokładnie to pamięta, mimo że liczył zaledwie trzy lata. Było to jednak możliwe, ponieważ właśnie w tym wieku zaczynają kształtować się pierwsze wspomnienia.

Książę zauważył przy tym, że tak jak w przypadku większości ludzi poruszanie podobnych tematów powoduje, że czują się oni nieswojo i dziwnie zachowują, Ryuzaki... Normalniał. Nawet lekko się uśmiechnął i po chwili nie dość, że się rozgadał, to jeszcze ton się zmienił. Teraz był beztroski, wręcz wesoły, jak zresztą wyraz jego twarzy.

- To po tym fakcie trafiłem do Wammy's. Pierwszy rok w ośrodku jest dość rozmyty, ale tamten dzień pamiętam dokładnie. To śmieszne, jak wybiórcza jest pamięć, szczególnie w okresie dzieciństwa. W sumie nie wiem, czy to dobrze, że pamiętam, ale to zawsze jakieś doświadczenie, prawda? Wszystko, co daje nam życie, w jakiś sposób nas kształtuje. To ważne, aby wyciągać wnioski z tego, co nas spotyka. - kontynuował, podczas gdy książę przypatrywał mu się zainteresowany.

To, co mówił detektyw nie miało większego sensu. Wyciąganie wniosków z doświadczeń? A jakie to wnioski mógł wyciągnąć z tragicznej śmierci rodziców? Miał sądzić, że jeśli coś nie pójdzie po naszej myśli, zawsze jest inne ''wyjście''? A może była to nauka o ulotności chwil? Był w stanie się założyć, że właśnie ta lekcja najbardziej ukształtowała genialnego śledczego. Przystosowała do świata, w którym nic nie jest wiecznie, na czele z ludźmi. Możemy żyć w spokojny i pozornie stabilny sposób, po to tylko, aby następnie grunt osunął nam się spod nóg.
Z drugiej strony czy tym, co Ryuzaki stracił wraz z rodzicami, było spokojne życie? Light jeszcze tylu rzeczy o nim nie wiedział. Czuł jednak, że nie jest to chwila, aby pytać o to, jak wyglądała codzienność Ryuzakiego. Może na to pytanie faktycznie by nie odpowiedział. Jak już wcześniej stwierdził Light, detektyw niepokojąco znormalniał. Nie został ślad po otępieniu, do tego ten bełkot. Gdyby w takim stanie spotkał go gdzieś na ulicy, w życiu by nie pomyślał, że jest tak skomplikowaną i inteligentną jednostką. W końcu jego twarz nie była obecnie skalana zastanowieniem, co tak w nim lubił.
Była to zapewne podświadoma i dobrze odegrana rola, jednak Light, znając go od dawna, od razu zobaczył za tym zbyt normalnym zachowaniem ból. Mógł się założyć, że Ryuzaki dusił się z tym wspomnieniem całe swoje życie i wciąż kładzie się to na nim cieniem, nawet jeśli na co dzień o tym nie myśli i nie zdaje sobie z tego sprawy.

- Każde doświadczenie stanowi lekcję, ale są zdarzenia, których lepiej nie doświadczać.

Mężczyzna wzruszył lekko ramionami, trochę poważniejąc. Wydawał się zmęczony, jakby chwilowy skok adrenaliny właśnie mijał. Pozostało zmęczenie i zawiedzenie światem. Zapewne zdawał sobie sprawę z tego, jaka niesprawiedliwość go spotkała. Na pewno wiedział, że wylosował bardzo słaby start. Nie ma mowy, aby okłamywał się w ten sposób, więc najwyraźniej pogodził się z tym, przynajmniej pozornie. Zapewne w takich chwilach wracał żal.

- Być może, Light. Nie wiem. Wiele rzeczy nie powinno się wydarzyć, a jednak się dzieją. Jedyne, na co mamy wpływ, to jak je przyjmiemy.

- Myślisz, że wszystko trzeba przyjmować z pokorą i szukać dobrych stron?

- Myślę, że trzeba skupiać się na pozytywach, bo inaczej się wykończymy.

- Trzeba szukać nawet tam, gdzie ich nie ma?

- Są wszędzie. A jak nie ma, zawsze można jakieś wymyśleć. Jesteś bystry i jesteś księciem, Light. Sam wiesz, że życie opiera się na kłamstwie, wciskanym nam przez innych albo przez nas samych. - potarł twarz dłońmi i ciężko westchnął.

Miał rację. Przyszły monarcha zdawał sobie sprawę z ilości kłamstwa podtrzymującego stabilność codzienności. Jednak powoli uczył się życia, w którym można być szczerym. Nie kolorować rzeczywistości. Przerabiać trudne emocje i się z nimi oswajać. Sam tego w pełni nie opanował, więc nie zamierzał namawiać do tego Ryuzakiego. Miał jednak nadzieję, że kiedyś będą żyć szczerze, w zgodzie ze sobą, akceptując przykre rzeczy bez wmawiania sobie, że były dobre lub konieczne. Żywił nadzieję, że obaj zostaną uzdrowieni ze swoich żali.
Skoro nie mógł powiedzieć nic pokrzepiającego, po prostu go objął. Stopniowo uznawał to za najłatwiejszą, a przy tym najskuteczniejszą formę wsparcia. Przede wszystkim wydawało się to faktycznie pocieszające, nawet dla Ryuzakiego, który lubił mieć dla siebie sporo miejsca.
Detektyw z początku nie zareagował, później jednak oparł głowę na jego ramieniu. Light poczuł przez bluzę chłód jego wiecznie zimnego policzka, mimo że twarz była jednym z najcieplejszych elementów ludzkiego ciała.

- Dziękuję, że jesteś ze mną szczery. - szepnął, czując przyspieszone bicie serca Ryuzakiego, mimo że z zewnątrz mężczyzna wydawał się spokojny.

- Zasłużyłeś na to, Light. Jak jeszcze nikt dotychczas. - odparł, i książę poczuł się wtedy doceniony jak jeszcze nigdy.

Nigdy nie czuł się tak w burzy oklasków po przemówieniu, kiedy ojciec klepał go po plecach, ani kiedy siostra chwaliła go, mówiąc, że wie wszystko. To było jedno z wielu wyróżnień, jakim obdarzył go Ryuzaki, i jednym z najcenniejszych. Zdobycie jego zaufania i skłonienie do otworzenia się było najtrudniejszym wyzwaniem w życiu przyszłego monarchy, mimo że wiedział to dopiero teraz.
Najtrudniejszym, a poniekąd też najłatwiejszym, do bólu naturalnym. Wszedł w sytuację, historię ich dwójki, i przepadł w pchaniu fabuły do przodu. Nie widział innej opcji, jakby bieg ich relacji, niczym książka, został już zapisany. Nie było zakończenia, w którym mogliby przerwać tę więź, zapomnieć o zgodności, jakiej doświadczyli i nieświadomej pracy, jakiej wymagała.
Więc jak Light mógł zostać w Japonii? Czy nie oznaczałoby to końca ich relacji? Pierwszy raz wizja odzyskania swojej roli i powrotu do kraju kwitnącej wiśni go przeraziła. Doszło do niego, że tęskni za Anglią. Mgłą, deszczem i pozornie nieprzyjaznymi obywatelami. Tęskni za smutkiem i sennym klimatem, pod którego fasadą kryło się życie.
Przede wszystkim będzie tęsknić za Ryuzakim. Nie zerwie z nim kontaktu, jednak wiedział, że relacja opierająca się na kontakcie telefonicznym to żadna więź. Na pewno nie w ich przypadku. Widział oczami wyobraźni, jak żyją w ten sposób i powoli tracą połączenie, aż w końcu z ludzi, którzy najlepiej się rozumieli, stają się sobie obcy.
Wyobraził sobie starość, w której wspomina czas spędzony w Anglii. Jego życie będzie udane. Przesiedzi na tronie wiele lat, zapewne przy okazji dorobi się żony i dzieci. Będzie miał na swoim koncie liczne osiągnięcia i umrze z myślą, że zrobił coś dobrego dla świata, ale przy tym aż do ostatniej chwili będzie wspominał dni spędzone w Anglii jako zwykły obywatel. Będzie tęsknił za tamtym życiem, ale przede wszystkim za Ryuzakim, bo takich ludzi się nie zapomina, a już na pewno nie wypuszcza, jeśli ich i nasze drogi się skrzyżują.
Ach, co za wybór, ciężki kawałek chleba.
Niezwykle trudny.
A może niezwykle oczywisty?


Witajcie moje jelonki!
Mam szczerą nadzieję, że miło spędziliście Święta i hucznie przywitaliście Nowy Rok. Oby dla wszystkich był lepszy lub jeszcze lepszy niż miniony 2024!
Chciałabym was bardzo przeprosić za długą nieobecność. Miałam na głowie bardzo dużo spraw, o czym więcej na mojej tablicy - osoby zainteresowane moją twórczością zachęcam do obserwacji, ponieważ w przypadku dłuższych przerw najczęściej tam dzielę się stanem faktycznym mojego czasu na pisanie oraz postępem prac.
Nie mogę wam obiecać, że teraz już będę regularnie. Życie wciąż goni - im jestem starsza, tym więcej jest spraw do załatwienia. Ludzi do zaopiekowania, pracy do wykonania, smutków do przepłakania i powodów do świętowania. Będę z całych sił starać się nadążać, ponieważ wciąż kocham pisać i jest to dla mnie ważne, ale uprzedzam, że jak to już z ważnymi rzeczami w życiu jest - zawsze znajdą się te pilniejsze. 
Ja w 2025 (piękna, okrągła liczba) wchodzę z planem, aby więcej czasu poświęcać temu, co kocham, i być bardziej regularną autorką. Trzymajcie się ciepło i wy, którzy wciąż śledzicie moją twórczość - dla was szczególnie czułe podziękowania za oddanie i cierpliwość <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro