2.Duet o dwóch twarzach
Czwartego września pogoda w Tokio nie zachwycała, było szaro i deszczowo. Light, wracając ekskluzywnym samochodem z wywiadu, którego udzielił jednej ze stacji telewizyjnych, odnosił wrażenie, że jedzie na pogrzeb. Takowy miał się jednak odbyć dopiero za cztery dni. Planowano, aby król zgodnie z tradycją został pochowany tydzień po śmierci, co książę uważał za bezsens. Wolał mieć to za sobą, zająć się ważnymi sprawami. W pałacu panował chaos nie tylko z powodu zgonu władcy, ale też przygotowań do jego pochówku. Chłopak był pewien, że wszystko byłoby choć trochę bardziej uporządkowane, gdyby starszy Yagami udał się na wieczny spoczynek dzień po tragedii. Co mógł jednak zrobić? Tradycja była tradycją i nie próbował jej zmieniać, czując, że matka zareagowałaby histerycznie, gdyby chociaż próbował. Królowa po śmierci małżonka załamała się i mimo, że obecnie dzierżyła władzę, jej syn załatwiał formalności związane z reprezentowaniem monarchii w trudnym czasie. Przekazywał najważniejsze informacje opinii publicznej i odgrywał rolę załamanego syna, robiąc to rzecz jasna z godnością, bez niepotrzebnych scen rozdmuchanej żałoby. Tak naprawdę nie było mu aż tak przykro. To oczywiste, że śmierć ojca po nim nie spłynęła, lecz wiedział, że dla rodziny królewskiej są rzeczy ważniejsze niż odejście członka rodziny.
Od śmierci ojca wciąż zastanawiał się, co zrobić. Na razie zgodnie z prawem Japonią władać będzie jego matka, przynajmniej do jego pełnoletności. Mogło się to wydawać w porządku, bo do urodzin Lighta nie zostało wiele czasu, lecz kobieta nie wydawała się w stanie, aby pełnić tą funkcję nawet przez kilka miesięcy. Kraj, który stracił władcę, potrzebował godnego reprezentanta, który wesprze naród. Nie kobiety, która całymi dniami zalegała w łóżku i zachowywała się tak, jakby jej syn był najgorszym człowiekiem na świecie, ponieważ nakłaniał ją do krótkiej przemowy. Może będzie mógł zasiąść na tronie wcześniej? Zrobią wyjątek? Był tak potwornie zdenerwowany! Czuł, że wszystko jest w jego rękach, a przy tym że prawo, tradycje, a nawet jego własna matka psują mu szyki.
- Niech się książę nie zamartwia. - odezwał się łagodnie Minoro, widząc, że jego prawie że władca opiera czoło na splecionych palcach i garbi się na tylnym siedzeniu. - Dziś nie ma już książę nic do załatwienia. Wrócimy do pałacu i będzie się książę mógł zająć czym chce.
Dziś wyjątkowo zamiast szofera, na wywiad pojechał z nim doradca jego ojca. Mężczyzna od lat należał do najbardziej zaufanej służby rodziny królewskiej. Znał się na wszystkim, a w szczególności na rozwiewaniu wątpliwości starszego Yagamiego, przede wszystkim na początku jego panowania. Był już stary, lecz wciąż błyskotliwy i żwawy. Towarzyszył królowi aż do ostatniego dnia, a po tragedii szczególną uwagą, niemalże troską, otoczył Lighta. Chłopak odniósł wrażenie, że chce on grać dobrego wujka, lecz niezbyt to kupował, traktując mężczyznę z należytym szacunkiem i jednocześnie obojętnością.
- Wiem, dziękuję. - odparł, mimo to nie zmieniając pozycji.
Trwał tak do chwili, kiedy nie przekroczyli bramy pałacu, mijając tłum dziennikarzy z aparatami. Koczowali pod budynkiem od czasu śmierci króla, licząc na fotografie pogrążonych w żałobie członków rodziny. Najbardziej łasi byli na zdjęcia królowej.
''Gdyby tylko wiedzieli, że nie mają na co liczyć, bo matka całymi dniami przesiaduje w pokoju z zasłoniętymi firankami i robi z siebie cholerną ofiarę'', pomyślał Light, po czym aż się wzdrygnął, uświadamiając sobie, jak obrzydliwe myśli go nachodzą. Czy właśnie to robi z człowiekiem stres i ciężar, jaki zrzucono na jego barki? Miał nadzieję, że może to obarczyć winą za podobne obelgi wybrzmiewające w jego głowie.
Niestety w pałacu czekała na niego nieprzyjemna niespodzianka. Jak się okazało oprócz standardowego składu osób przebywających w budynku, tym razem znajdowała się w nim również pewna irytująca blondynka. Gdy tylko go ujrzała, od razu rzuciła mu się na szyję, zalewając łzami. Light nie uronił ani jednej od momentu, kiedy zobaczył oficjalny akt zgonu, aż do dziś. Odniósł wrażenie, że w ludzkim ciele znajduje się zbiornik na łzy, i u niektórych nie istnieje lub jest niczym brodzik, a u innych ma pojemność basenu olimpijskiego. Amane należała do drugiej grupy.
- Light! Tak mi przykro! - szlochała, ściskając jego szyję tak mocno, że prawie nie mógł oddychać. - Chciałam przyjechać, kiedy tylko się dowiedziałam, przysięgam! Jednak mój agent powiedział, że nie mogę, bo mam sesję dla jakiegoś gównianego magazynu. Wyobrażasz sobie? Mówi o takich pierdołach w obliczu tragedii, jaka cię spotkała! Nie mogłam nie posłuchać, ale najważniejsze jest to, że już jestem, kochany mój. Jak sobie radzisz? Bardzo ci ciężko?
Odsunęła go od siebie na małą odległość i zlustrowała wzrokiem jego twarz. Light od razu przybrał zbolały, niemal płaczliwy wyraz, udając, że ociera oczy rękawem czarnej koszuli. Wszystkich obecnie obowiązywał żałobny strój. Nawet Amane wpasowała się w swojej ciemnej, nieco zbyt krótkiej gotyckiej sukience.
- Jest bardzo ciężko, Misa. - wyznał cicho, przez co znów go do siebie przygarnęła, mocno obejmując. Odnotował, że pachniała bardzo mocnymi i drogimi perfumami, które kobieta w drogerii wcisnęła jej pewnie jako afrodyzjak.
- Ja wiem! Przepraszam, że pytałam, to było głupie. Jasne, że ci ciężko! Twój tata był naprawdę cudownym człowiekiem. Pamiętasz jak zapytał, skąd mam tamtą ładną bluzkę z cekinami?
Skinął głową, obejmując ją lekko, głównie po to, żeby nie zechciała znów się odsunąć w celu skontrolowania jego twarzy. Nie chciał ponownie udawać nie wiadomo jak smutnego, to było męczące. Nie miał też obecnie ochoty na wspominki. W ostatnim czasie dużo wspominał z siostrą, która wydawała się tego potrzebować, i póki co miał dość. Szczególnie jeśli Amane chciała przywoływać wspomnienia o tym, jak król zapytał ją o bluzkę, która zupełnie go nie interesowała. Nie wiedział jednak jak inaczej okazać sympatię wobec tak głośnej i młodej dziewczyny, która nie wydawała się chcieć zgłębiać z nim bardziej złożonych tematów. Król, władca jednego z najpotężniejszych krajów na świecie, a Misa pamięta o nim tyle, że pytał o bluzkę z cekinami, której i tak by sobie przecież nie kupił!
- Kiedy jedziesz, Misa? - zapytał cicho, uznając że skoro jest w żałobie, bycie niegrzecznym zostanie mu wybaczone. - Mam obecnie bardzo dużo obowiązków. Mama nie czuje się na siłach do wielu rzeczy, więc robię je ja. Możesz sobie tylko wyobrazić, ile tego jest po śmierci taty.
- Jadę jutro. Jakoś o piętnastej, więc możemy dużo zrobić razem! Chętnie ci ze wszystkim pomogę, w końcu będzie ci łatwiej, nawet gdybym miała jedynie siedzieć obok. Ludzie w takich chwilach potrzebują towarzystwa.
''Ludzie w takich chwilach potrzebują spokoju'', pomyślał Light.
''Ja potrzebuję spokoju''.
- Nie wiem, czy mama się zgodzi. - przyznał, udając że bardzo żałuje, że Misa prawdopodobnie nie będzie mogła zostać. - Jest bardzo drażliwa i nie chce, żeby po pałacu szwendał się teraz ktoś obcy.
- Już z nią rozmawiałam.
- I co powiedziała?
- Stwierdziła, że to dobrze, że ktoś będzie cię wspierał i że jestem przecież jak rodzina, więc powinnam tu teraz być.
Miał w tym momencie ogromną ochotę przekląć. ''Więc matka z nikim nie chce rozmawiać, na nic się nie zgadza, ale nagle przyszła Misa i z radością pozwala jej zostać? Co, chciała mi ulżyć? Definitywnie lepiej by jej to wyszło, gdyby zaczęła robić w końcu to, co do niej należy''.
Odetchnął głęboko, aby uspokoić zarówno siebie, jak i gonitwę myśli, którą miał obecnie w głowie. Były to same złe myśli.
- To dobrze, bardzo się cieszę. Tylko... Mogę być teraz trochę trudny. Wiesz, o co chodzi, prawda? Przechodzę przez ciężki czas, to wszystko jest nowe i trochę straszne. Nie obraź się, jeśli będę oziębły lub niechętny do rozmów, dobrze?
- Naprawdę nie ma problemu! W końcu w małżeństwie nie zawsze jest dobrze, chcę się sprawdzić również w takich chwilach.
O mało nie przewrócił oczami na wieść o małżeństwie. Nie wybiegał myślami tak daleko, lecz Misa najwyraźniej zaplanowała ich życie na kilkanaście lat do przodu. Nie wyobrażał sobie tworzyć z nią formalnego związku i nie wiedział, dlaczego Amane tak na nim zależy. Z początku sądził, że przyczepiła się, chcąc zdobyć lepszą pozycję oraz większe pieniądze, a może po to, żeby niczym postaci z bajek bawić się w księżniczkę, lecz czas zweryfikował jego podejrzenia. Nie prosiła o nic drogiego, nie wspominała o władzy jako królowa. Zamiast ''kiedyś będziemy razem rządzić'', częściej mówiła ''kiedyś będziemy razem żyć', jak i ''będziemy się kochać i szanować'', ewentualnie ''będziemy razem wychowywać dzieci''. Zdawała się darzyć go szczerym uczuciem pochodzenia, którego młody Yagami nie potrafił zidentyfikować, ponieważ nigdy nie wskazał jej drogi, na której by czekało. Po prostu znalazła go pewnego razu, już wtedy zakochana na zabój. Ciekaw był, czy tak mocno kocha jego osobę, czy może księcia z bajki, którym był w jej głowie.
- Tak, masz rację. - przyznał, nieźle wytrącony z równowagi wieścią o małżeństwie.
Nigdy nie zapytała czy się przyjaźnią, potem czy są razem, a teraz tak po prostu stwierdziła, że będą małżeństwem, nim on w ogóle pomyślał o oświadczynach. Nigdy do końca nie wiedział, czy to go irytuje, czy może zazdrości Misie, że była tak pewna wszystkiego, co sobie wymyśliła. To musiało być proste, żyć w bańce fantazji, w której brak miejsca na wątpliwości czy strach o ważne dla nas sprawy.
- I oczywiście, żeby nie było ci smutno, będziemy dziś razem spać!
- Nie ma opcji!
***
Cudem udało mu się wygonić dziewczynę ze swojej sypialni. Misa uparcie nakłaniała go, aby dziś po raz pierwszy dzielili łóżko. Był jednak nieugięty, szanując nie tyle swoją przestrzeń osobistą, ile nerwy i komfort snu. Nie oznacza to rzecz jasna, że prywatność w jego pokoju i podczas rzeczy tak bezbronnej jak sen również nie odegrała tu roli. Może zgodziłby się, gdyby Misa była spokojną, poukładaną dziewczyną, ale póki miała mentalność szalonej nastolatki, wolał nie narażać się na jej męczącą gadaninę lub głupie pomysły.
Po wygnaniu Misy, która nie zważając na ''ciężki stan psychiczny'' swojego partnera skwitowała to wielką obrazą, okazało się, że nie może zasnąć. Było cicho, spokojnie i idealnie chłodno, jednak nie umiał zmrużyć oka. Co za tym idzie wiercił się przez dłuższy czas w satynowej pościeli, aż wreszcie podniósł się, aby udać na obchód pałacu. Lubił spacerować po jego zawiłych korytarzach, mimo że znał ich układ na pamięć. Może właśnie dlatego darzył je sympatią? W każdym kącie czekały na niego wspomnienia zabaw z Sayu lub kuzynostwem. Przechodząc obok okna, przypomniał sobie, jak stał przed nim i powtarzał w głowie jedną z ważniejszych przemów, obserwując przy tym drżącą na wietrze wierzbę zdobiącą tylny ogród. Wśród jej konarów zapieczętował wspomnienia wielu beztroskich chwil. Czując na skórze zimny powie, który doleciał do niego z uchylonego okna, w jego pamięci pojawił się obrazek, jak późną jesienią wdrapał się na jeden z niższych konarów z notatnikiem i książką, i zrobił tam wszystkie zadania z matematyki, jakie zadał mu nauczyciel. Mężczyzna po sprawdzeniu ich powiedział, że książę bezsprzecznie jest genialny i że gdyby kiedykolwiek zrezygnował ze swojego przeznaczenia, mógłby zostać szanowanym profesorem i zgłębiać tajniki wszechświata. Powiedział to dokładnie takimi słowa, lecz dla Lighta znaczyło to tyle, co nic. Podczas gdy większość chłopców zafascynowałaby się zdobywaniem wiedzy dotychczas niedostępnej, on wolał chłonąć wykształcenie związaną z byciem królem. Zrezygnować z roli? Nigdy nie brał tego pod uwagę. Był królewskim potomkiem w każdym calu. Pragnienie przejęcia tronu buzowało w jego żyłach, biło w sercu i wypełniało umysł. Nigdy nie odwrócił od niego swojego wewnętrznego wzroku.
Wtem zobaczył na korytarzu Sayu. Dziewczyna stała przed obrazem przedstawiającym króla, która władał Japonią dwieście lat przed ich ojcem. Gdyby Light chciał, przypomniałby sobie, kiedy urodził się i zmarł tamten władca, w którym roku został ukoronowany i jakie było jego ulubione danie. Wiedział prawie wszystko o japońskiej monarchii od jej udokumentowanego początku.
- Sayu? Nie możesz spać? - zapytał troskliwie, stając obok i otaczając ją ramieniem.
Wydawała się podobnie otępiała co matka, jednak do niej nie miał żalu. Jasne, że wolałby mieć sprzymierzeńca w walce o powrót do normalności, lecz zdawał sobie przy tym sprawę z tego, jak związana z ojcem była Sayu i przede wszystkim z tego, że wciąż jest dzieckiem. Zaledwie piętnastolatką, która nie musiała jeszcze przezwyciężać swoich emocji na rzecz uspokojenia emocji narodu.
- Nie, niezbyt. - odparła, trąc ramiona.
Miała na sobie jedynie cienką koszulę nocną, co było tej nocy niezbyt dobrym wyborem, szczególnie dla tak marznącej osoby jak młoda księżniczka.
- Wracaj do siebie. Zaraz do ciebie przyjdę. - polecił, uznając, że porozmawia z nią później. Jeśli będzie miał szczęście, nastolatka uśnie, nim wróci. Jeśli nie, ułoży w głowie słowa, którymi jak najlepiej ją pocieszy. Nie było to trudne, uspokajała ją zazwyczaj całkiem stała formułka. - Przyniosę ci ciepłe mleko.
Dziewczyna skinęła głową, a on udał się do kuchni aby spełnić obietnicę. W połowie korytarza prowadzącego do pomieszczenia odkrył jednak, że wewnątrz pali się światło. Zdziwiło go to, ponieważ wszystkie osoby zajmujące się sprzątaniem lub gotowaniem powinny już wrócić do domów lub kwater, jeśli mieszkały daleko od pałacu. Mimo to ruszył żwawo przed siebie, wpierw uznając, że jakimś cudem ktoś nie zgasił światła. Złapał za klamkę i już chciał otworzyć drzwi, kiedy usłyszał zza nich stłumione głosy, które bardziej przypominały szmer. Nie wiedzieć czemu wzmogło to jego czujność, która kazała mu nie oznajmiać rozmawiającym swojej obecności. Zamiast tego ostrożnie zdjął dłoń z klamki, po czym przyłożył ucho do drewna, jak najbliżej szczeliny, z której na korytarz wylewała się wąska strużka światła.
- Królowa zupełnie nie radzi sobie z władzą. - szeptał Hitoro, najbliższy sługa księcia, który budził go każdego ranka. - Jest załamana. Wydaje się niezdolna aby żyć, a co dopiero aby zajmować tak ważne stanowisko.
- Masz rację. Ile jeszcze będzie bawiła się w ''sprawowanie władzy''? Do pogrzebu króla? I co, wtedy zupełnie pęknie? Na pewno za niedługo przekaże tron komuś innemu, a jeśli nie ona, to społeczeństwo zacznie tego od niej wymagać. Nikt nie chce nieobecnej głowy państwa. - poparł Minoro, doradca Soichiro Yagamiego, póki ten nie wyzionął ducha.
- Właśnie. Więc tron trafi w ręce jednego z jej dzieci. Na pewno nie do Sayu, w końcu jest młodziutka i jest kobietą. Japonia to mimo wszystko tradycyjny kraj i obywatele będą woleli rządy męskiej ręki. Sądzę, że nawet królowa doznawałaby nacisków, gdyby zabawiła na tronie zbyt długo. Na chwilę, na zastępstwo, w porządku. Jednak nikt nie chce władczyń. Szczególnie wtedy, kiedy jest ktoś taki jak Light...
- Błyskotliwy, dojrzały i sprawiający wrażenie gotowego na władzę, mimo że dopiero stoi u progu dorosłości. - uzupełnił drugi mężczyzna.
Podsłuchującego księcia może i przyjemnie by to połechtało, gdyby nie niepokojący wydźwięk całej rozmowy. Odniósł wrażenie, że służący nie prowadziliby takich spekulacji w nocy, w pałacowej kuchni. Dochodziła dwunasta. Powinni już spać, a jeśli już jakimś cudem spotkali się i gawędzili, to nie w takim tonie.
- Jest jedynym dobrym kandydatem...
- Jedynym możliwym...
- Czy w grę wchodzi kuzynostwo lub inny wysoko postawiony młodzieniec?
- Nie wydaje mi się. To pokolenie najwyższych sfer obfituje w damy, a starsi panowie pewnie nie będą chcieli bawić się w uzyskiwanie władzy w jesieni ich życia. Zresztą nie ma żadnego starszego mężczyzny aż tak powiązanego z rodziną królewską, aby mógł zgarnąć stołek.
- Więc wychodzi na to, że został tylko Light...
- A gdyby Light pewnego dnia zniknął, mężczyzną, który byłby najbliżej tronu, stałbym się ja.
Książe poczuł chłodny dreszcz przebiegający po kręgosłupie. Wiedział, że ludzie nie znikają ot tak, i że mężczyźni raczej nie debatują o tym, co by się stało, gdyby pewnego dnia znienacka wyparował. O nie, chodziło bardziej o usunięcie. Pozbycie się jego osoby z pałacu, a może i z tego świata.
Słudzy tymczasem debatowali dalej, nieświadomi tego, że wydali się przed głównym zainteresowanym.
- Królowa będzie w rozpaczy. Najpierw umiera mąż, a potem znika syn. Ty, jako ramię, na którym będzie mogła się wypłakać, a przy tym człowiek, który wielokrotnie pomagał Soichiro we władaniu Japonią, będziesz najlepszym kandydatem. Na początku trzeba będzie powiedzieć, że to do czasu aż wróci Light, ale wiadomo, że nie wróci, a ciebie nikt nie będzie chciał ruszać z tronu, kiedy po kilku miesiącach okaże się, że perfekcyjnie wypełniasz swoje obowiązki.
- Dokładnie. Ty za to staniesz u mojego boku jako prawa ręka. Obaj przynajmniej przy końcu życia będziemy mogli skorzystać z bliskości z rodziną królewską.
Drugi coś mu odpowiedział, lecz nastolatek nie dosłyszał. W szoku oparł się lekko o drzwi, przez co te uchyliły się, cicho przy tym skrzypiąc. Minoro od razu udał się w ich stronę, lecz po gwałtownym otworzeniu nikogo za nimi nie zastał. Rozejrzał się, po czym podejrzliwie je zamknął, nie wracając jednak do prowadzonej wcześniej rozmowy.
Light tymczasem był już prawie przy swoim pokoju. Nie biegł, lecz poruszał się szybko i nerwowo. Po drodze zajrzał jeszcze na wszelki wypadek do siostry, nawet w takiej sytuacji nie chcąc jej zawieść, lecz okazało się, że księżniczka spała.
Księżniczka, która w najbliższym czasie na pewno nie zasiądzie na tronie. Nie była groźna, tak samo jak kuzyni, z którymi biegał po pałacu, ani nieliczni, najlepiej postawieni przyjaciele, z którymi spotykał się w tych rzadkich chwilach, w których wszyscy mieli czas. Jedynym zagrożeniem na drodze do przejęcia tronu był on, więc trzeba się go było pozbyć. Całe swoje życie starał się eliminować niedogodności, nie sądząc, że kiedyś stanie się dla kogoś jedną z nich i że tym razem to jego ktoś zechce usunąć.
Położył się na łóżku i poczuł ciężko jak nigdy. Nie ustąpi, szczególnie wobec tak obrzydliwych i niegodziwych ludzi, którzy przez lata uśmiechali się do niego i jego ojca, a teraz w tajemnicy planowali pozbycie się jego syna. Chciał myśleć, że jest przecież od nich mądrzejszy, silniejszy i o krok przed, bo w końcu już wie co chcą zrobić, lecz nie czuł się pewnie. Jak może coś powstrzymać, skoro nie wie kiedy i jak to nastąpi?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro