Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.Żył sobie król


- Dziś szczęśliwy dzień, który jest powodem do świętowania dla wielu Japończyków. Light Yagami, nasz już nie aż tak młody książę, kończy dziś dwadzieścia lat! Oznacza to, że może szykować się do przejęcia tronu po ojcu, królu Soichiro Yagamim, który sprawuje pieczę nad krajem kwitnącej wiśni od ponad dwudziestu lat.

- Nie wybiegałabym myślami aż tak daleko, Ken. - odparła kobieta w obcisłej marynarce i ołówkowej spódnicy, trącając zaczepnie kolegę po fachu. Od niedawna prowadzili program śniadaniowy, w którym chętnie komentowali mniej lub bardziej istotne wydarzenia z kraju, szczególną sympatią darząc rodzinę królewską. - Książę mimo osiągnięcia pełnoletności nie przejmie od razu tronu. Co prawda Król może zechcieć mu go oddać, lecz nie jest to warunek. Na moje oko przed naszym przyszłym władcą jeszcze co najmniej kilka lat wolności. Król zapewne nie zrzeknie się władzy tak szybko, co nie zmienia faktu iż jestem pewna, że da się wykazać swojemu synowi.

- Według sondaży przeprowadzonych wśród mieszkańców Japonii, Light Yagami od lat cieszy się niesamowitą popularnością. Wyprzedza nawet Króla i Królową, a księżniczkę Sayu zostawia daleko w tyle. Obywatele w niego wierzą i z niecierpliwością oczekują dnia, kiedy będzie mógł zasiąść na tronie. Nawet liczni fani z innych krajów trzymają za niego kciuki, co najlepiej pokazuje, jak obiecującym jest następcą. - w tym momencie na ekranie za prowadzącymi wyświetliły się wyniki wspomnianych badań. Imię Light wygrywało w rankingach, tylko czasem przegrywając z Soichiro o kilka procent. - Trzymamy kciuki za, jak określają go fani, blask naszego narodu!

Ze snu wyrwało go ciche pukanie do drzwi. Większość ludzi w jego wieku zapewne zignorowałaby je, przewracając się na drugi bok, lecz on podniósł się od razu i bez marudzenia. Ziewnął, przeciągnął się i przez chwilę słuchał kroków oddalającego się sługi imieniem Hitoro. Mężczyzna nie upewniał się, czy książę wstał, ponieważ był pewien, że tak właśnie postąpił. W końcu Light od zawsze był pilny i właśnie ta pilność sprawiła, że pierwsze dziecko królewskiej pary zaskarbiło sobie przychylność większości obywateli. Bardzo to chłopaka cieszyło, tak jak cieszył go sen, który miał przed chwilą. Wizje tego typu zdarzały mu się coraz częściej. Wiele osób uznałoby to pewnie za wybujałe ego, lecz w jego wyobrażeniach nie było przesady. Wielokrotnie widział podobne audycje, szczególnie w swoje urodziny, a przez resztę roku na plotkarskich portalach. Nie ufał im zbytnio, ponieważ podobne witryny okupowały głównie zapatrzone w jego urodę nastolatki, lecz liczby nie kłamały. Nawet jeśli o jego niezwykłości mówiła kobieta poruszająca przede wszystkim kwestię jego urody, najczęściej opierała się na statystykach, do których przyłożyli rękę obywatele każdej płci i wieku. Fakty były takie, że Japończycy go uwielbiali! Czekali, aż zasiądzie na tronie jako jeden z najmłodszych władców w historii i poprowadzi kraj ku świetności, czego mógł dokonać jedynie człowiek otwarty na nowoczesne rozwiązania i współczesne problemy. Szczerze mówiąc, nie mógł się doczekać.
''Lecz będę musiał się jeszcze trochę wstrzymać. Och tak, jak słusznie zauważyła prezenterka w moim śnie, kilka dobrych lat...'', myślał, wkładając kremowy garnitur, dzięki któremu wyróżniał się na tle innych mężczyzn ubranych w czerń, przez co faktycznie sprawiał wrażenie bycia światłem. Wręcz oświeconym.
Uśmiechnął się rozbawiony, sam nie wiedząc skąd u niego dzisiaj tak dobry humor. Po prostu zrobiło mu się jakoś lżej na duszy. ''Może dlatego, że nawet jeśli będę musiał jeszcze trochę poczekać, to władza jest bliżej niż dalej''?
Pragnął zapisać się na kartach historii jako ktoś, kto zmienił Japonię. Uważał, że Stwórca czy inny Bóg obdarzył go ponadprzeciętną inteligencją i umieścił w tej rodzinie właśnie po to, aby mógł poprowadzić ojczyznę ku lepszej przyszłości. Obecnie nie było źle, lecz żył myślą, że zawsze może być lepiej. Całe swoje życie dążył do perfekcji i tak też chciał rządzić, kiedy już zasiądzie na tronie. Żadnych błędów.

- Wyglądasz na zadowolonego. - stwierdziła Sayu, kiedy usiadł naprzeciw niej przy stole, gdzie rodzina jadała zazwyczaj posiłki. Przynajmniej wtedy, kiedy cała czwórka miała czas, co zdarzało się rzadko.

Najczęściej król miał umówione spotkania z ważnymi osobistościami, a Light zgarniał talerz i szedł z nim do swojego pokoju, gdzie ślęczał nad książkami lub śledził w mediach nastroje panujące w społeczeństwie. Nawet jego siostra oraz matka rzadko widywały się w tym pozornie rodzinnym czasie, królowa z troski o interesy męża, któremu towarzyszyła, a Sayu przez fakt, że dopiero szukała swojego wybranka. Była w wieku, w którym dziewczęta zaczynają się stroić, chcąc przypodobać obiektom westchnień, jakich księżniczka miała sporo. Wszyscy byli bogaci, wysoko postawieni i przystojni, a w dodatku zupełnie osiągalni, co dodatkowo skłaniało ją do starań o ich względy. Godzinami upiększała się lub wymyślała powody, dzięki którym mogłaby skontaktować się z niektórymi z nich. Light czasem jej w tym nawet pomagał i kochał ją mimo głupiego wieku, w jaki weszła. Miał nadzieję, że ten etap szybko minie.

- Jestem zadowolony, gdyż dziś świętujemy dwadzieścia lat panowania ojca. Kto by się nie cieszył? - zapytał, zgarniając świeże wydanie gazety ułożone zaraz obok sztućców. Jeśli nie kazał przynieść śniadania do swojego pokoju, a co za tym idzie umieścić gazety na srebrnej tacy obok talerza, zawsze czekała na niego w jadalni, w tym samym miejscu.

Nie działo się nic ciekawego. Ktoś oszukał na podatkach, ktoś popełnił samobójstwo, a jeszcze inny człowiek został zabity. Żadna z tych informacji specjalnie go nie zainteresowała. Co za tym idzie, bez zbytniego zaangażowania przerzucał strony, czytając jedynie nagłówki. Doszło przy tym do niego, że faktycznie jest w świetnym nastroju. Wyobrażał sobie, jak będą świętować JEGO dwudziestolecie panowania. Zapewne huczniej niż to obecnego króla.

- Przecież staniemy jedynie przed tłumem, nawet nic nie będziemy mówić. To strasznie nudne! - jęknęła Sayu, opierając łokcie na stole i tym samym omyłkowo wsadzając rękaw w jajecznicę.

Starszy z rodzeństwa przewrócił oczami, nie wierząc w podobne potknięcia u siostry, która miała już piętnaście lat. Nic tylko cieszyć się, że zdarzyło się to w domu i nie przy rodzicach. Matka pewnie już by ją zbeształa, on jakoś nie miał serca.

- Otóż nie, to ty nie będziesz nic mówić. Ja powiem, jak świetnym władcą jest nasz ojciec, jak wiele zmienił na lepsze i że jestem pewien, iż na lepsze zmieni jeszcze wiele.

- I wszyscy będą płakać ze wzruszenia i całować cię po rękach, spuszczając się nad tym, jak czarujący jest przyszły król.

- Takie słownictwo nie przystoi młodej damie, Sayu. Nigdy nie znajdziesz chłopaka, jeśli będziesz używała słów takich jak ''spuszczać się'' w codziennej rozmowie.

- Ważne, że ty będziesz miał dziewczynę. Myślałeś już co włożyć na nadchodzący bal, aby spodobać się Misie? - zapytała, a jej brat aż się wzdrygnął na sam dźwięk imienia blondynki.

Śliczna i pozornie urocza Amane przyczepiła się do niego dokładnie cztery lata wcześniej na jednym z charytatywnych bankietów. Jako sławna modelka miała wstęp na wiele tego typu imprez, przez co nie skończyło się na jednym spotkaniu. Nękała go notorycznie przy każdej możliwej okazji, a potem przedstawiła się jego rodzicom jako bliska przyjaciółka, dzięki czemu mogła nachodzić go również w pałacu. Niechęć, którą otwarcie okazywał, nie przeszkodziła jej w składaniu wizyt, częstych SMS-ach (na które odpisywał zwięźle i najczęściej po kilku dniach, tłumacząc się nawałem obowiązków) oraz, co najgorsze, ogłaszaniu, że jest jego dziewczyną. Z początku niesamowicie go to denerwowało i starał się prostować w mediach podobne rewelacje, lecz po czasie odpuścił, nie chcąc toczyć z Amane medialnej batalii, która mogłaby zaszkodzić jego wizerunkowi. Czego by nie mówić, Misa była ładna, obracała się w wyższych sferach i według tłumu idealnie do niego pasowała (ciekawe z której strony), więc pozwolił jej na rozpowiadanie głupot, a ludziom na wierzenie w nie. Beznadziejnie zakochana dziewczyna z taką pozycją nie przynosiła mu wstydu. W pewnych aspektach było mu to nawet na rękę, ponieważ nie interesowały go romanse, natomiast dzięki jej bujnej wyobraźni mógł uniknąć pytań o to, kiedy zacznie szukać przyszłej królowej i z jaką damą według niego miałby najładniejsze dzieci.

- Pewnie styliści mi coś wybiorą. - odparł, odkładając gazetę. Nagle stracił ochotę na czytanie, tak samo jak na śniadanie, które ledwo co ruszył.

Wstał od stołu i pożegnał siostrę. Nie miał planów, chciał się jedynie przejść po pałacu i powtórzyć przemówienie. Nim się obejrzał, zrobił to aż trzy razy.
''Od czasu objęcia tronu przez mojego ojca, w Japonii wiele się zmieniło. Zmienił się cały kraj''.
Raz po raz mielił w głowie znajome wersy, zaakceptowane wcześniej przez królewskiego copywritera. Light był obecnie jedyną osobą z rodziny, która korzystała z jego usług jedynie w formie konsultacji. Nie lubił przywłaszczać cudzych słów, nie umiał włożyć w nie odpowiedniej pasji. Sądził, że sam najlepiej wie co ma przekazać i w jaki sposób, nawet jeśli chodziło o najbardziej tragiczne lub wstrząsające informacje. Intuicja nigdy go nie zawiodła, więc tym chętniej tworzył sam, myśląc nad każdym wyrazem co najmniej dwa razy. Wiedział jak ważna jest klarowność, która nie pozwoliłaby wyjąć słów z kontekstu, i jak istotne jest, aby przemówienia były zrozumiałe dla każdej grupy społecznej i nie brzmiały prostacko. Być może, kiedy przejmie już najwyższe stanowisko w państwie, nie będzie miał czasu na takie rzeczy, lecz póki był ''tylko'' księciem, mógł sobie pozwolić na zajmowanie się podobnymi aktywnościami.
''Mam nadzieję, że nasz wspaniały król będzie rządził co najmniej drugie tyle, wciąż poprawiając jakość życia ludzi stojących u podstaw Japonii. Niech jak najdłużej dba o każdą osobę, bez względu na jej wiek, status materialny czy płeć... Choć ja zrobiłbym to dużo lepiej''.
Pokręcił głową, gdy w jego przemówienie wkradło się zdanie, którego miało tam nie być. Najwyraźniej powtarzał je tak długo, aż umysł znudził się i zaczął odpływać myślami w innym kierunku. Jak się okazało, stało się to w idealnym momencie, ponieważ nadeszła najwyższa pora, aby udał się na balkon, z którego miał wygłosić przemówienie zaraz po ojcu i matce.
Udał się więc na najwyższe piętro, gdzie czekała na niego reszta rodziny. Wszyscy z wyćwiczonymi, łagodnymi uśmiechami, które świetnie wyglądały w obiektywie aparatu i oczach osób, które obserwowały ich z zapartym tchem. Absolutnie idealna elita, która nie robi nic poza zamartwianiem się o dobrobyt prostych ludzi.

- Gotowy, Light? - zapytał ojciec, patrząc na syna z dumą, która była tym wyraźniejsza, im bardziej Light dorastał, a co za tym idzie stawał się odpowiedniejszy do roli władcy. Nic nie cieszyło Soichiro bardziej niż myśl, że wychował następcę, który nie przyniesie wstydu rodzinie. W jego królewskiej karierze posiadanie idealnego dziecka było kropką nad i.

- Tak, gotowy. - odparł, starając się poprawić krawat. Mężczyna, widząc zamiar swojej latorośli, podszedł i zrobił to za niego. Młodszy z Yagamich nie wiedział wtedy, że kiedy nieco już pomarszczona dłoń ojca otarła się przypadkiem o jego szyję, był to ostatni raz, kiedy mógł poczuć dotyk rodzica na skórze. Potem jeszcze poklepanie po ramieniu i... Znów panował między nimi dystans. - Nie najlepiej się dziś czuję. Miałem potem udzielić wywiadu, lecz po przemówieniu pójdę się położyć. Będziesz mógł powiedzieć kilka słów dziennikarzom, Light? Powinno ich to na razie zadowolić.

- Nie ma problemu. - odparł, nieświadomie wymieniając z Soichiro ostatnie słowa.

Potem wszyscy wyszli na balkon, przed dziki tłum ludzi, którzy na ich widok zaczęli klaskać i wiwatować. Tysiące obywateli, którzy w blasku słońca zlewali się w jedną, głośną masę. Light starał się nie mrużyć oczu, szczególnie że dostrzegł w dole migawki aparatów, lecz było to ciężkie. Walczył z oślepiającym słońcem przez przemówienia swoich rodziców. Starał się przy tym słuchać i panować nad sytuacją, lecz jego uszom umknęła zmiana tonu w monologu króla. Nie była ona duża, lecz gdyby naprawdę się skupił, zapewne zdołałby to zauważyć. Trochę tak, jakby Soichiro był roztrzepany i próbował przypomnieć sobie niektóre fragmenty, co wcześniej mu się nie zdarzało. Miał idealną pamięć.
Wreszcie przed mikrofonem stanął Light. Słońce przestało mu przeszkadzać, kiedy tłum głośno oklaskiwał przemówienie jego matki, lecz potem zamilkł, chcąc chłonąć słowa wypływające z jego ust. Uwielbiał to, kochał całym sercem. W takich momentach czuł, że był w dobrym miejscu.

- Od czasu objęcia tronu przez mojego ojca, w Japonii wiele się zmieniło. - zaczął spokojnym, aksamitnym głosem, który miał w sobie również łagodną dominację.

Mówił wyraźnie i pewnie, a przy tym z czułością, niczym ojciec zwracający się do swoich pociech. Umiał modulować brzmienie tak, aby pasowało do tragedii, radości czy wzruszenia. Nauczył się być w każdym calu taki, jaki powinien w danej chwili być, i teraz faktycznie był. To nie on zakłócił moment, który miał być potem określany w gazetach jako '' najsmutniejszy pierwszy września w dziejach Japonii''.

- Soichiro! Soichiro, co się dzieje!? - usłyszał rozpaczliwy głos matki. Gdy odwrócił się do rodziny, która znajdowała się krok za nim, ujrzał królową klęczącą obok męża.

Najstarszy z Yagamich upadł na kolana, zaciskając palce na materiale marynarki w miejscu, w którym było serce. Rzęził przy tym, a jego oczy szarzały, wpatrzone w syna. Dosłownie sekundę po matce do ojca dopadła spanikowana Sayu, ze łzami w oczach i dłońmi tak drżącymi, że zacisnęła je na materiale sukienki, ponieważ i tak nie użyłaby ich do niczego bardziej pożytecznego. Jedyną osobą która wciąż stała w tym samym miejscu był Light. Nie przerwał z ojcem kontaktu wzrokowego, czując że wszystkie dźwięki z zewnątrz cichną, w tym również rozpaczliwy płacz reszty Yagamich. Ochrona z tyłu pewnie pobiegła po medyka, lecz podświadomie wiedział, że to nic nie da. Dostrzegł emocje tężejące na twarzy rodzica i klatkę piersiową, która z każdym oddechem unosiła się coraz mniej wyraźnie. Tkwił tak, nieczuły na jakiekolwiek bodźce z zewnątrz, i przyglądał się królowi, który po chwili przewrócił się na bok i spoczął w pozycji niemal embrionalnej, z bólem wypisanym na twarzy. Odszedł.
Wtedy też na balkon wbiegła dwójka lekarzy. Matka, aby zrobić im miejsce, złapała swoje dzieci za ręce i wciągnęła je do pałacu.
''Dobry ruch. Pewnie i tak mają już zdjęcia upadającego króla, być może zapłakanej matki i siostry. Lepiej nie dawać im więcej materiału z tej tragedii... Dlaczego myślę o takich rzeczach w chwili, w której umarł mój ojciec''?

- Soichiro! - skomlała Sachiko, dopadając do noszy, na których leżał jej zmarły mąż.

Wzrok Lighta jeszcze na krótko spoczął na ciele mężczyzny. Na jego nowym, drogim garniturze i zegarku, który król dostał od jego matki na ostatnią rocznicę ślubu. Chłopak poczuł w wyobraźni jego zapach, perfumy, których ojciec używał od kiedy Light pamiętał, i ciepło jakie wydzielała jego dłoń, kiedy otarła się o jego szyję. Automatycznie potarł to miejsce, zdając sobie sprawę z tego, co się tak właściwie wydarzyło.
Ojciec nie żyje.
Nie żyje król.
Co teraz?


Witajcie moje jelonki! Zgodnie z obietnicą przed końcem ferii opublikowałam nową pracę. Zachęcam do wyrażania wstępnych opinii i dzielenia się wrażeniami. Rozdziały będą się pojawiać standardowo raz w tygodniu. Mam nadzieję, że zbierze nam się grupa, która będzie mi towarzyszyć w tej przygodzie ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro