Rozdział 1
-Jak kurwa go nie ma?! - blondyn wydarł się na cały głos, czując jak każdy fragment jego ciała zaczyna dygotać ze złości. Jak mógł dopuścić do takiej sytuacji, jak mógł pozwolić zielonowłosemu ponownie go opuścić, jak mógł go znów zostawić samemu...?
-Bakugo, posłuchaj, chcieliśmy go zatrzymać, ale zanim zdążyliśmy zareagować on przeskoczył mur i zniknął, zrozum-
-Gówno, a nie 'chcieliśmy mu pomóc'! - Blondyn zacisnął pięści z których wydobył się dym, a w powietrzu zaczął się unosić zapach karmelu - Gdybyście naprawdę chcieli, aby tu został, a nie wykonywał za was brudną robotę, zatrzymalibyście go! - wściekłość kipiała z przyszłego bohatera, gdy ten powoli zbliżył się do All Mighta. - Zatrzymałbyś go, gdyby nie to, że ma zostać 'obrońcą świata', prawda? - głos spokojny, ale oczy skierowane w te należące do jego kiedyś idola były pełne nienawiści i pogardy.
Odpowiedziało mu milczenie, nikt nawet nie ważył się oddychać głośniej niż najcichszy szelest. To potwierdziło podejrzenia blondyna.
-Czyli się nie mylę. - Wściekłość i nienawiść do bohaterów wypełniła jego ciało i umysł, gdy podniósł otwarte dłonie przed Toshinoriego i wystrzelił eksplozjami prosto w niego, odrzucając go do tyłu. Blondyn powstrzymywał łzy z całych sił, ale gdy poczuł charakterystyczne pieczenie odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem skierował się do szkoły. - Znajdę się ty deklu.
Blondyn skierował się do ich klasy i podszedł do ściany naprzeciwko drzwi, po czym uderzył pięścią w jeden z prostokątów na ścianie. Coś wystrzeliło, zaiskrzyło się kilka iskier, po czym ze ściany wysunęła się walizka. Katsuki chwycił walizkę po czym ruszył w kierunku sali lekcyjnej osób z kursu pomocniczego. Tam trwało właśnie zebranie, mające ustalić z uczniami z tego kursu co tak właściwie się stało, to jednak nie przeszkodziło blondynowi z wykopaniem drzwi z zawiasów i wejściu do sali szukając pewnej wkurzającej różowowłosej dziewczyny.
Gdy tylko ją zobaczył, podszedł do niej i chwycił ją za kark prowadząc na zewnątrz, dziewczyna była zdziwiona, ale jej szalony uśmiech nie znikał z jej ust.
-Bakugo! Cóż cię do mnie sprowadza?! - zapytała podekscytowana, patrząc szalonym wzrokiem na poważną minę chłopaka z kursu bohaterstwa.
-Potrzebuję nowego stroju, bardziej aerodynamicznego, na teraz. - Hatsume gdy tylko usłyszała 'nowy strój' zaczęła skakać podekscytowana i już po chwili biegła w kierunku swojego małego biura wynalazków.
-Musisz mi szybko powiedzieć co zmieniamy! Oh, a już myślałam, że ten dzień nie mógłby być lepszy! - dziewczyna otworzyła drzwi do biura z zamachem i wbiegła do środka, rzucając się do notesu leżącego spokojnie na stole, po czym doskoczyła ponownie do Katsukiego, tak, że dzieliło ich tylko kilka centymetrów. Blondyn cofnął się zdziwiony, po czym zamknął drzwi stwierdzając, że to raczej nic nowego, jeśli chodziło o tą szaloną dziewuchę.
-Dobra, to tak... - zastanowił się na chwilkę marszcząc brwi, po czym otworzył walizkę ze strojem i zaczął powoli tłumaczyć jego pomysł. - To słuchaj landryna, chodzi mi oto [...]
꧁__________________________________꧂
-Dobrze, są wszyscy? - zapytał czarnowłosy bohater rozglądając się i licząc swoich uczniów - dobrze, wszys- Bakugo? - mężczyzna spojrzał na blondyna, który jako jedyny nie był w swoim stroju bohatera, a jedynie w czarnym podkoszulku i szarych dresach - czemu nie jesteś przebrany? - Eraser Head zmierzył badawczym wzrokiem ucznia.
-Hatsume ma mój strój - jego głos był zimny, bez żadnego szacunku do starszego, zimny, tak jak jego pogardliwy wzrok, jakim obdarzał każdego od kiedy ze szkoły ponownie zniknął Izuku.
-Ale dlaczego ma twój strój? - Aizawa zmarszczył brwi, czując nieme wyzwanie ze strony buńczucznego ucznia.
-Tak po prostu nie mogę dać go jej na poprawki? Zbrodnia? Może mnie też wyślecie samotnego, wycieńczone na pole bitewne, oczekując, że zrobię wszystko za was?! - uniósł się trochę chłopak, czując narastające ciepło w ciele.
-Katsuki, po-
-Dla pana, Bakugo - z dłoni chłopaka wydobył się dym, a pod palcami uformowały się małe wybuchy.
-No dobrze, Panie Bakugo, jeśli chcesz znać powody dorosłych, chcesz abym się do Pana tak zwracał, to czas, abyśmy zaczęli cię też traktować jak dorosłego. - jednooki zacisnął pięści. Był wściekły na blondyna, a to zasłoniło mu rozum ciemną chmurą, niby na tylko moment jednak... ten wystarczył - W takim razie, nie może pan uczestniczyć w zajęciach bez stroju, żaden bohater nie pokazuje się bez niego, temu zapraszam Pana Bakugo do akademika, aby tam grzecznie przeczekał zajęcia. - dwójka zmierzyła się piorunującym spojrzeniem pełnym wściekłości.
-Zgoda, i tak nie chciało mi się iść na jakiś głupie pomaganie ludziom i próbowanie wyciągnąć ich z kryjówek, czy innych dziwnych dziur w które wpadli.
-Bakugo! - krzyknął oburzony postawą przyszłego bohatera
-I tak nikogo nie przyprowadzicie! - odszczeknął blondyn, po czym odwrócił się na pięcie wypinając pierś i przeszedł koło swoich rówieśników z wściekłym grymasem na twarzy kierując się do akademika.
Katsuki słyszał jeszcze kilka nawoływań, dopóki Shōta nie uciszył uczniów, grożąc im szlabanem. Blondyn tylko prychnął na te groźby, po czym oddaliwszy się na tyle, aby nie móc usłyszeć klasy i nauczyciela, przyspieszył kroku.
Co jak co, ale mimo wszystko wyszło mu to na rękę, że nie musi marnować czas, mógł obmyślić plan poszukiwań zielonowłosego bohatera, działającego w pojedynkę, skaczącego od jednej strony Japonii po drugą. Bez odpoczynku. Ani jedzenia. Ani choć chwili wydechu. Tego Bakugo był pewien, znając Izuku od dziecka.
Zawsze taki był, dążył do swojego marzenia, aby zostać bohaterem, mimo, że Katsuki powtarzał mu tyle razy, że nie może nim zostać bez mocy. Blondyn był dla niego okropny i od kiedy dowiedział się, że będzie chodził z nim do klasy, kiedy zobaczył jak chłopka doskonale radzi sobie z nową mocą, jak wspina się bliżej i bliżej swojego marzenia poprzez ciężką pracę... no cóż, nie tylko stawał się coraz bardzie zazdrosny, ale także przygnieciony poczuciem winy i strachem.
Blondyn bał się, że któregoś dnia Izuku postanowi wyjawić ich przeszłość, na przykład All Mightowi, a to na pewno zniszczyłoby jego karierę pogrążając go w gruzie. Katsuki wiedział jednak, że przecież mowa była o Izuku, o tym deklu, co nie umiał postawić się ani jemu ani nikomu, więc czemu miałby teraz go wydać?
I tu było kolejne pytanie, które nękało go każdego dnia.
A czemu niby miałby tego nie zrobić?
Co go przed tym zatrzymuje?
Poczucie przywiązania do blondyna?
Nie... to już dawno zniknęło, owszem, zielonowłosy dalej czasem zerkał na dawnego przyjaciela, ale każdego dnia odsuwa się od niego coraz dalej, jakby uciekając mu spomiędzy palców, którymi Katsuki za wszelką cenę chciał go złapać.
Blondyn miał nadzieję, że jego przeprosiny może ich do siebie zbliżą, i miał rację, na to kilka dni podczas których Izuku odpoczywał w akademiku, w którym został mianowany pełnoprawnym bohaterem przedwcześnie kończąc UA, zbliżyli się, nawet parę razy normalnie rozmawiając.
Ale teraz?!
Teraz Katsuki miał wrażenie, że przepaść pomiędzy nimi jest jeszcze większa niż kiedykolwiek wcześniej. Teraz nie mógł tak po prostu pobiec za nim, jak za zbiegłym uczniem, bo w końcu był bohaterem bez agencji, działał więc na własną rękę i mógł chodzić gdzie mu się podobało. To wszystko śmierdziało mu podstępem, ale dlaczego inni bohaterowie tego nie widzieli? Przecież najlepszym sposobem na pozbycie się zielonowłosego było zamknięcie go gdzieś, gdzie nikt go nie znajdzie, a to stanie się tylko jak odpali się quirk tej głupiej laski, która zaatakowała UA, tylko po to, aby użyć swojej mocy na Deku.
Było to frustrujące, gdyż kobieta jedynym co powiedziała na temat jej mocy, było to, że aby uwolnić zielonowłosego z jej indywidualności było dokonanie aktu, mającego wypełnić go, sprawić aby dwóch stało się na chwile jednym. Cokolwiek miało to znaczyć. Powiedziała także, że gdy tylko jej moc się uaktywni, chłopak będzie unieruchomiony, cierpiąc ogromne męczarnie, dopóki ktoś mu nie pomoże.
Katsuki zacisnął pięści bezsilnie.
-Znajdę cię debilu i udowodnię ci, że jestem w stanie za tobą nadążyć, skoro Iida nie zdołał cię porządnie sprowadzić do domu razem z resztą tej twojej zgrai, zrobię to ja. - Katsuki po jego przeprosinach, myślał, że to on zajmie się Izuku, jednak po przemowie Uraraki i po tym jak zajął się nim jego squad, pomyślał, że to może nie jego sprawa, nie jego czas nie jego... że to już nie jest jego przyjaciel. Załatwili swoje sprawy, przeprosił, koniec, wszystko skończone.
Tak właśnie myślał, więc dlaczego każdej nocy wychodził z akademika, aby znaleźć tam czekającego już na niego zielonowłosego? Czemu schodził popołudniami, aby dać mu jedzenie, i czemu w nocy nim poszedł spać czekał na Deku, aby mogli posiedzieć w milczeniu na trawie oglądając gwiazdy, tak jak to kiedyś mieli zwyczaj robić za dzieciaka?
Czemu... czemu teraz to on ganiał za Izuku? Przecież kiedyś było całkowicie na odwrót, czemu nie mógł go dogonić?!
Blondyn zaczynał rozumieć, czemu bohater gonił go tak długo, aż do liceum. Powoli zaczynał rozumieć, czemu się nie poddawał mimo poniżania, znęcania się, zaczynał rozumieć, czemu Izuku tak bardzo chciał go dogonić.
Rozumiał... bo to teraz on czuł, że za wszelką cenę musi dogonić zielonowłosego.
Musiał go złapać.
Musiał...
Blondyn doskonale wiedział, że chłopak nigdy się do niego nie zbliży, że nie będzie chciał wiecznie stać obok niego. Miał tego przykład przed nosem. Chciał jednak choć przez chwilę, choć na moment, stać koło niego, nie pozwalając mu się poddać. Tak bardzo chciał, aby Izuku był koło niego i już nigdy nigdzie nie odchodził...
Świat jednak był okrutny, pełen zasadzek, przekrętów i bólu.
꧁__________________________________꧂
-Panie Bakugo, proszę zostać - klasa 2A właśnie skończyła zajęcia, gotowa grupą pójść do akademika, jednak Aizawa zatrzymał jednego z uczniów. - Reszta może iść, ty Panie Bakugo, zapraszam za mną. - głos nauczyciela był twardy, bez zwykłej dla niego obojętności. Katsuki jednak nie narzekał, tylko ruszył za nauczycielem, który prowadził go w tylko sobie znanym kierunku.
Szli w nieprzyjemnej ciszy, nim przerwał ją Bakugo, który prawie zrównał się z nauczycielem, po czym marszcząc brwi i odwracając się w drugą stronę warknął, niby wrogo, jednak w jego głosie słychać było poczucie winy i ciche przeprosiny.
-Wystarczy Bakugo, sensei - Aizawa popatrzył na swojego ucznia, po czym uśmiechnął się przyjaźnie.
-Dobrze Bakugo - mężczyzna położył dłoń na blond włosach chłopaka czochrając je lekko - musimy porozmawiać na temat Midoriyi - jego głos był smutny. Mężczyzna martwił się o ucznia, koniecznie, że ten trafiony mocą tej wariatki, zapewne nie zdawał sobie sprawy w jakim niebezpieczeństwie się znalazł. - Musisz wziąć to na poważnie.
Katsuki spojrzał na nauczyciela pod jego ramieniem, którego mimo grymasu na twarzy, nie zrzucał ze swojej głowy. Mruknął tylko, że przyjął wiadomość, czekając aż czarnowłosy zabierze rękę i znów trochę się cofając, aby iść odrobinę za nauczycielem. Może chłopak był narwany i miał cięty język, ale uczył się odpuszczać, gdy to było konieczne, tak jak teraz.
Resztę drogi przeszli w milczeniu, odzywając się dopiero do ludzi znajdujących się w biurze dyrektora do którego Aizawa zaprowadził ucznia.
-Dzień dobry - powiedział cicho witając się z obecnymi tam ludźmi. Dwóch policjantów, All Might, Fat Gum, dyrektor Nezu i jeszcze kilku innych bohaterów biorących udział w walce na terenie UA.
-Dobrze że jesteście, musimy zaczynać, siadajcie.
Wszyscy zasiadli do prostokątnego stołu czekając na następne słowa obecnych. Początkowo rozmawiano tylko o sprawozdaniu z ataku, o szkodach jakie ponieśli i jak mogą udoskonalić ubezpieczenia. Ciekawszy temat zaczął się dopiero, gdy na języki obecnych wypłynął niejaki "bohater Deku".
-Jest źle... -żachnął Fat Gum - dostał z mocy tej wariatki... Eraser Head, próbowałeś już go zniwelować?
-Tak, jednak raczej nie uda mi się cofnąć wcześniej wykonanego ruchu, jak w tym przypadku. Jej moc działa podobnie jak moc Eri, efekt jej wykorzystania zostaje już na stałe chyba, że istnieje na nią jakieś antidotum. Na przykład, sposobem na moc Eri, byłoby znalezienie mocy postarzającej czy też powodującej przeciwieństwo cofania się. Nie mamy jednak danych na temat jej mocy, aby odnaleźć antidotum takiego rodzaju.
-Cholera... - zaklął cicho bohater marszcząc brwi. - Słyszałem tylko jak mówiła coś, że jej moc zsyła na osobę trafioną niesamowite cierpienie, oraz coś, że będzie we własnej klatce, ale nie wiem co miała przez to na myśl... - mężczyzna zacisnął pięści sfrustrowany swoją bezsilnością, mając sprawcę prawdopodobnego cierpienia bohatera przed nosem.
-Słucham?! - odpalił się Katsuki podrywając się na równe nogi wywracając krzesło na którym właśnie siedział. - Co masz na przez to kurwa na myśli?! - czerwone oczy chłopaka świeciły się grozą i wściekłością. Jak niby miało to działać, że jeden z teraz PROFESJONALNYCH BOHATERÓW miał cierpieć jakieś niedorzeczne tortury z powodu zdolności jakiejś randomowej laski, a oni siedzieli sobie szczęśliwi tutaj, w UA?!
-Bakugo uspokój się - upomniał ucznia Aizawa, na wszelki wypadek używając na nim swojej zdolności. Bakugo spojrzał z niedowierzaniem na nauczyciela, czując jak staje mu w gardle nieprzyjemna kula. Jak czarnowłosy śmiał mówić mu, aby zachowywał się jak dorosły, kiedy to on używał na nim właśnie swojej zdolności?
-Boicie się mnie? - zapytał po chwili z goryczą w głosie - boicie się, że komuś zrobię krzywdę? To w takim razie czemu tu jestem!? - zacisnął pięści wciąż mierząc wzrokiem Eraser Head'a, który zmieszał się delikatnie, marszcząc brwi i otwierając usta jakby chciał coś powiedzieć, jednak rozmyślił się w ostatniej chwili.
-Powiedziałem uspokój się i posłuchaj, bo nie chodzi tu już tylko o Deku, tylko także o ciebie i całą klasę, która w tej sytuacji podąży za tobą, bez względu na to co zrobisz. Z raportów wiemy, że to ty przekonałeś Midoriyę aby wrócił do UA, temu jeśli ty za nim ruszysz, poleci za tobą cała klasa, narażając się na atak ze strony Shigarakiego lub innych złoczyńców.
Katsuki spojrzał na nauczyciela, po czym podniósł swoje krzesło, usiadł na nim opierając się i krzyżując ramiona na piersi.
-Zamieniam się w słuch - skomentował, po tym jak Aizawa mrugnął widząc, że uczeń się uspokoił. Na chwilę zapadła cisza, nim Fat Gum kontynuował rozmowę.
-No dobrze... - mężczyzna wytężył umysł, aby przypomnieć sobie co jeszcze mówiła do zielonowłosego - powiedziała też coś, że jej "pan" będzie bardzo szczęśliwy... o! już wiem! Powiedziała jeszcze, że jedyną osobą, która będzie mogła mu pomóc, będzie osoba dążąca go wielkim uczuciem...? Nie jestem pewien czy dobrze usłyszałem - mężczyzna zaczął masować swoje skronie, starając sobie coś przypomnieć, jednak po chwili opuścił dłonie wzdychając ciężko. - Nie wiem co miała na myśli, i czy w ogóle mówiła prawdę...
Od tego momentu cała rozmowa bohaterów, policji i dyrektora była dla blondyna słyszalna jak zza szyby.
Cierpienie?
Ból?
Czy Izuku nie wycierpiał już wystarczająco wiele, aby choć tym razem mu odpuścić...?
Bakugo czuł się bezradny, nie wiedział jak mógłby pomóc zielonowłosemu, a instrukcje które uzyskali? Były do dupy, nic nie warte. Dowiedzieli się tylko, że Izuku będzie przeżywał ogromne męczarnie i tylko osoba darząca go... wielkim uczuciem?
-Czy mówiła o jakie konkretnie uczucie chodziło? - zapytał, przerywając jednemu z policjantów w pół słowa, nikt jednak nie zwrócił na to uwagi.
-Słucham? - zapytał Fat Gum.
-Czy mówiła o jakie uczucie jej chodziło? O nienawiść, miłość? Przyjaźń? - zapytał wpatrując się intensywnie w żółte oczy mężczyzny.
-Nie. Mówiła tylko o zbliżeniu się do osoby darzącej go jakimś wielkim uczuciu, cokolwiek by to znaczyło... - Katsuki usatysfakcjonowany odpowiedzią skinął głową wracając do swoich myśli tylko półuchem słuchając słów obecnych w pokoju ludzi.
Reszta spotkania minęła już bez przeszkód, dopiero po jego zakończeniu Aizawa zatrzymał na chwilę Katsukiego.
-Bakugo posłuchaj... - mężczyzna westchnął widząc zaciekłość w oczach chłopaka, wiedział, że ten nie podda się bez walki - Wiem, że i tak za nim pójdziesz, prawda...? - odpowiedziała mu cisza, uznał ją za potwierdzenie jego podejrzeń - Zabrzmi to samolubnie, a może i nawet nieodpowiedzialnie, ale jeśli chcesz iść, idź w pojedynkę. Ty sobie poradzisz, a oni... ah... - mężczyzna westchnął męczeńsko ewidentnie zmęczony sytuacją - jesteś jedyną osobą, która może wpłynąć na Midoriyę, temu cię tu zabrałem, abyś mógł usłyszeć o jego obecnym stanie. - czerwone oczy mężczyzn spotkały się - dlatego jedyne o co mogę cię poprosić, to abyś na siebie uważał, dobrze?
-Nie mogę niczego obiecać, przecież nie mam na nic pozwolenia - na ustach chłopaka pojawił się przebiegły uśmiech - jednak może w mojej głowie pojawił się pewien plan... - Aizawa uśmiechnął się do ucznia po czym położył mu dłoń na włosach czochrając je. Bakugo fuknął oburzony, jednak tak jak wcześniej, nie uciekł od dotyku.
-Powodzenia dzieciaku - powiedział nauczyciel, nim wyszedł z pustej sali zostawiając Bakugo samego ze sobą.
Nie minęło długo, nim i on wstał ze swojego miejsca idąc do Akademika w którym spotkał się z masą pytań, czemu tak długo go nie było, jednak zbył je wszystkie mówiąc, że jest zmęczony i idzie spać.
-Zaczyna być ciekawie... - szepnął do siebie zamykając drzwi do swojego pokoju. - Szykuj się na obity tyłek brokule, bo jak cię dorwę, to nie będziesz w stanie na nim usiedzieć. Zapłacisz mi za zostawienie mnie tak samego z tymi debilami. Szykuj się...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro