Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

-A teraz podniosę cię trochę. Uważaj. - Blondyn położył dłoń na plecach Izuku i pomagając mu pochylić się do przodu, przesunął się tak, że chłopak siedział do niego tyłem. - Izuku, posłuchaj... - szmaragdowe oczy spojrzały na niego, jednak widać było w nich rozkojarzenie, lekki ból, wielkie porządnie i coś wręcz szalonego. Katsuki poczuł jak jego serce przyspiesza tępa, jakby otwarcie mówią mu, jak bardzo pragnąłby, aby Izuku pozwolił mu się dotknąć, jednak chciał, aby chłopak zrobił to w całkowitej świadomości, a nie, gdy władany był przez zdolność jakiejś laski.

-T-ta-ak? - szepnął zielonowłosy drżącym głosem, czując jak przez jego ciało przelewa się kolejna fala ciepła. Jęknął cicho napierając plecami na klatkę piersiową chłopaka za sobą tak, żeby mógł ukryć swoją twarz w zagłębieniu jego szyi. 

Było mu wstyd, tak bardzo wstyd, za jego reakcje, to co wewnątrz siebie chciał zrobić i to jak wykorzystywał dobroć blondyna na własną korzyść. W przebłyskach mocniejszej świadomości Midoriya widział, jak chłopak co jakiś czas zamyka oczy marszcząc brwi, widział jak ten reaguje na jego słowa odwracając się ku ścianie. Zielonowłosy jednak tak pragnął, aby to właśnie on go dotykał, pieścił i szeptał miłe słówka.

Bohater od zawsze czuł "dziwne" uczucia w stosunku do blondyna, a te nasiliły się w liceum, a teraz zbliżały się do swojego apogeum. Dlaczego... DLACZEGO?! Nawet sam zielonowłosy niewiedział czemu darzył chłopaka takimi uczuciami, w końcu, ten znęcał się nad nim, a nawet powiedział mu, aby popełnił samobójstwo! 

Może miało to coś wspólnego z jego zafascynowaniem chłopakiem od najmłodszych las, a może to właśnie przeprosiny chłopaka coś w nim zmieniły, a może stopniowa zmiana jego zachowania, gdy przyszli do liceum. Niewiedział, chciał jednak teraz oddać się temu ciepłemu uczuciu, które towarzyszyło mu, kiedy dotykał gołą skórą tej należącej do blondyna.

-Mówiąc wprost, musisz się sobą zająć - serce Izuku przyspieszyło bicia, a na jego policzki wpłynął rumieniec zawstydzenia. Szybko jednak z głowy wypadło mu wstydzenie się, gdy przez jego ciało przebiegł dreszcz, a jego penis napiął się ocierając o materiał bokserek. - Pomogę ci się rozebrać - głos Katsukiego stał się nagle delikatny, pełen uczucia, jakby chciał choć słowami uspokoić zielonowłosego. - Nic ci nie grozi, zamknę oczy - szepnął sięgając dłonią do górnej części stroju bohatera. 

Bakugo chwycił za brzeg kaptura i powoli odpiął go od stroju, po chwili odrzucając go na bok, po czym chwycił za srebrny zamek spoczywający przy karku zielonowłosego i powoli, napawając się uczuciem które mu przy tym towarzyszyło, zaczął spuszczać go w dół. Ciało przed nim zaczęło drżeć z podniecenia, a z ust chłopaka pomiędzy jego nogami zaczęły wydobywać się ciche jęki i dyszenie. Katsuki czuł jak jego erekcja pulsuje nieprzyjemnie w jego spodniach, jednak szybko zignorował ją całą swoją wolą, obserwując, jak zamek zatrzymuje się nagle, nie mogąc iść dalej.

Katsuki odchylił się na chwilę do tyłu napawając seksownym widokiem, jakiego nie spodziewał się zobaczyć nigdy w jego życiu. Położył dłonie na łopatkach chłopaka, który czując je na swoim nagim ciele zaskomlał podciągając kolana do swojej piersi zaciskając dłonie na udach blondyna, szukając jakiejś podpory.

-ej.. wszystko gra... - szepnął Katsuki powoli przejeżdżając dłoniami najpierw po ramionach, później w dół, aż do dłoni chłopaka, przy okazji zdejmując czarny strój z jego ciała. - posłuchaj, zamknę oczy, także nie masz się czego obawiać, nic nie zobaczę - mówiąc to zgodnie z obietnicą Katsuki zamknął oczy.

-K-kacchan~ - jęknął cicho bohater odwracając się delikatnie, aby spojrzeć na twarz wyższego, tylko po to, aby spotkać się z zaróżowioną skórą i zamkniętymi oczami. Zielonowłosy nie miał jednak czasu zbyt długo się zastanawiać, temu spuścił czarny materiał jeszcze niżej i ze stęknięciem wyciągnął swojego penisa  bokserek. Zimne powietrze otoczyło rozgrzany organ, gdy chłopak oparł się o ciepłe ciało za nim i zaczął powoli poruszać dłonią w górę i w dół, nadając coraz to szybszego tempa. - K-Ka-acchan~ myhm~ - jęknął ponownie odchylając głowę do tyłu i kładąc ją na ramieniu Katsukiego, po czym jęknął cicho. 

Na Bakugo zadziałało to jak czerwona płachta na byka.

Przyszły bohater warknął, po czym zaczął przejeżdżać nosem po szyi i obojczyku masturbującego się chłopaka.

-Kurwa... - zaklął czując pod policzkiem ruszające się mięśnie, przy okazji poznając szybkie tępo Midoriyi. - Jak zaraz nie przestaniesz jęczeć mi do ucha, to oszaleję... - powiedział gardłowo składając pocałunek na obojczyku zielonowłosego, powoli kierując się w jego żuchwie zostawiając po sobie mokre ślady.

-N-ni-ie m-musisz~ Kacchan - jęknął do ucha blondyna Izuku.

-Nie myślisz trzeźwo... - odpowiedział mu tylko Bakugo, który musiał powstrzymywać się całym sobą przed zjedzeniem chłopaka tu i teraz. - Izuku... - szepnął gardłowo po czym przejechał językiem po kawałku szyi chłopaka po chwili przykładając do niego wargi i zasysając się na bladej od wycieńczenie skórze, po czym odrywając się od niej warknął cicho. Izuku jęknął głośno w odpowiedzi na intymny gest chłopaka. - Cholera, przepraszam - szepnął po chwili chłopak, czując jak ciało chłopaka zaczyna drżeć, jak wtedy myślał, z obrzydzenia czy strachu.

To jednak nie było powodem drżenia chłopaka, powód był wręcz całkowitym przeciwieństwem podejrzeń blondyna. Izuku czuł się jak w niebie, miał wrażenie, że jego przyrodzenie zaraz eksploduje.

I tak właśnie się stało, dokładnie w momencie w którym Izuku usłyszał gardłowe warknięcie blondyna, zobaczył jak z jego penisa wytryska mleczna maź. Oddychał szybko i płytko opierając się o Katsukiego, który czując jak ciało chłopaka powoli wiotczeje.

-K-kacchan... - szepnął czując jak w jego oczach zbierają się łzy. Nie mógł zaprzeczyć, uczucie intymności, niesamowite podniecenie były czymś wspaniałym, jednak mogły też być koszmarem, koniecznie, jeśli to było wymuszone. - B-boję się... - szepnął cicho, czując jak powoli odpływa. Ostatnim co zapamiętał to silne ramiona oplatające go w talii i przyciągające do chłopaka za nim, który zaczął szeptać do niego miłe, uspokajające słówka.

-Spokojnie, jestem przy tobie... ochronię cię... Izuku...

Blondyn wtulił nos we włosy chłopaka, przytulając się bliżej niego. Drżał na całym ciele z emocji, które powoli przejmowały nad nim kontrole. Nie otwierał oczu, zbyt niepewny tego, czy 'może', temu sięgnął dłonią za jego pasek i wyjął zza niego chusteczkę, którą tam trzymał na wszelki wypadek. Zaczął powoli po omacku wycierać brzuch zielonowłosego, delikatnie ścierając mleczną ciecz. 

Blondyn nie wiedział, czy wytarł wszystko, a może tak naprawdę nie wytarł nic, ale nie chciał bardziej nadwyrężać zaufania chłopaka, więc z cichym westchnieniem chwycił za bokserki chłopaka i naciągnął je na zielonowłosego. Następnie to samo zrobił z jego strojem bohatera, który powoli nałożył na zielonowłosego, mając tylko mały problem z dłońmi i ramionami.

Już po chwili mógł spokojnie otworzyć oczy i przyjrzeć się zarumienionym policzkom bohatera, który spał jak zabity, a jedynym potwierdzeniem jego życia, był jego oddech i unoszenie się jego klatki piersiowej.

-Oh Izuku... - szepnął blondyn, który następnie ujął chłopaka w ramiona i przesunął się ku ścianie tak, żeby mógł wygodnie oprzeć się o ścianę. - Co ja z tobą mam... - szepnął, dopiero wtedy zauważając, żę czarny bicz wcześniej wiążący nadgarstki chłopaka, zniknął już. - dziwne... - szepnął do siebie, jednak nie chciał teraz nad tym myśleć.

Bakugo zaczął zdejmować poszczególne fragmenty jego stroju, jak jego słuchawki czy rękawice, a gdy skończył ułożył się wygodniej z zielonowłosym na kolanach i pozwolił swojej głowie uciec do wspomnień.

-Ty głupi, głupi Izuku...

Katsuki pamiętał dzień jak dziś...

Izuku tego dnia z krzykiem wymierzając czarnym biczem w Urarakę. Był to jego pierwszy dzień w z powrotem w UA, a wszyscy byli z tego powodu tak szczęśliwi, że nikt nawet nie zląkł się nagłego ataku chłopaka.

Historia ta jednak przebiegła dopiero późnym wieczorem. Katsuki chciał zobaczyć Izuku i upewnić się, że ten zjadł coś przez cały dzień, gdyż nie widział go jedzącego cały dzień, dlatego też mimo wszystko poszedł do kuchni i zaczął gotować coś, czemu zielonowłosy nie byłby w stanie się oprzeć.

~Katsudon~

Jak kiedyś to danie opisał Izuku, jedzenie bogów.

Zajęło mu to trochę czasu, więc gdy skończył, na zewnątrz było już całkowicie ciemno, coś jednak mówiło blondynowi, że to właśnie tam znajdzie chłopaka. Temu też wyszedł cicho z akademika z dwoma miskami pełnymi jedzenia rozglądając się wkoło w poszukiwaniu pewnego zielonego krzaka. Wiatr powiewał, podrywając jego włosy na jego podmuchach.

Zielonowłosego znalazł na skrawku łąki niedaleko, osłoniętej od niepotrzebnych oczu, za drzewami. Bakugo uśmiechnął się lekko widząc ewidentnie zmęczonego i zmieszanego chłopaka siedzącego w ciszy i bawiącego się swoimi palcami.

-Zawsze taki sam - powiedział, przez przypadek strasząc chłopaka, który podskoczył zaskoczony, wystawiając przed siebie dłoń, jednak nie wykonując żadnego wrogiego ruchu w kierunku blondyna, który nie zwrócił nawet na to uwagi, tylko podszedł do niższego wręczając mu w wyciągniętą dłoń miskę z jedzeniem i pałeczki. - Jedź - rozkazał siadając obok chłopaka, i złamawszy pałeczki zaczął powoli jeść.

Izuku dołączył chwilę po nim, cicho dziękują Katsukiemu. Jedli w przyjemnej ciszy, przerywanej tylko przez wiatr i sporadyczny szelest nieopodal. Gdy skończyli jedzenie, no tak do połowy, gdyż wygłodzony chłopak zdołał wcisnąć w siebie ledwo połowę podarowanego mu jedzenia.

-P-przepraszam Kacchan, to jest przepyszne, ale nie dam rady już więcej zjeść... - chłopak ewidentnie wydawał się tym przejęty, jakby blondyn zaraz miał zacząć na niego o to krzyczeć. To jednak się nie stało.

-Nic nie szkodzi Izuku - powiedział tylko sięgając po naczynie i odkładając dwie miski na bok, po czym usiadł nieco wygodniej na zielonej trawie. Znów cisza, jednak teraz Izuku wpatrywał się w Katsukiego jak w obrazek, zahipnotyzowany tym co usłyszał i samym chłopakiem. Blondyn chciał coś powiedzieć, więc odwrócił się w kierunku zielonowłosego, jednak gdy zobaczył jak ten się w niego wpatruje, uśmiechnął się półgębkiem i pochyliwszy się do przodu zapytał - No co? Co się tak gapisz? - Izuku potrząsnął głową przypominając szczeniaka, po czym przysunął się do blondyna w oczach mając nadzieję i niedowierzanie.

-Jeszcze raz - szepnął marszcząc brwi.

-Słucham..? - Katsuki zmarszczył brwi nie rozumiejąc o co chodziło.

-Kacchan... wypowiedzi moje imię jeszcze raz... ja... czy ja śnię? - chłopak przekrzywił głowę w bok, a w jego oczach zebrały się łzy - Kacchan... proszę, niech to nie będzie sen, ja nie chce- Kacchan... - łzy zaczęły spływać po jego policzkach, gdy zbliżył się do blondyna o kolejne centymetry. - Czy to prawda...?? Powiedz to znów... proszę... - jego głos załamał mu się w gardle. - Spójrz mi w oczy i powiedz to jeszcze raz! - krzyknął zaciskając dłoń w okolicy serca, jakby to bolało go niemiłosiernie.

Wiatr wzbił w powietrz ich włosy zimnym podmuchem, kiedy Katsuki podniósł rękę ku górze, aby położyć ją na piegowatym policzku zielonowłosego, ścierając kciukiem łzy.

-Izuku - szepnął wpatrując się w zielone oczy które zaświeciły się blaskiem nieznanego pochodzenia.

-Jeszcze raz... - szepnął Midoriya przysuwając się jeszcze bliżej tak, że stykali się kolanami. Katsuki zaśmiał się cicho, po czym pochylając się lekko do przodu z błyskiem w oczach znów wypowiedział imię chłopaka.

-Izuku - zielonowłosy zaczął szlochać jak małe dziecko.

-J-jeszcze raz... - szepnął zamykając oczy. Kacchan zaśmiał się cicho, po czym pociągnął chłopaka do siebie zamykając go w szczelnym uścisku.

-Izuku~ - powiedział melodyjnie do ucha chłopaka, który rozpłakując się jeszcze bardziej oddał czułość wtulając się mocno w blondyna - Izuku... - szepnął znów Kacchan zaczynając się kołysać na boki, po czym pociągnął chłopaka jeszcze bliżej siebie, tak, że ten siedział mu teraz pomiędzy kolanami wczepiony w jego koszulkę, jakby od tego zależało jego życie - Izuku...

Chłopak płakał przez dobrą godzinę, nim zmęczony płaczem zasnął wtulony w przyszłego bohatera, który wciąż gładził go po plecach co chwila to szepcząc jego imię, to mówiąc jakieś słodkie słówka. Katsuki czuł się dziwnie pozwalając zielonowłosemu poznać te jego stronę, której nie znał nikt, jednak zarazem bardzo chciał, aby to właśnie on i tylko on ją znał. Temu mimo wewnętrznego lęku, powtarzał w kółko imię chłopaka w jego ramionach, jakby miało ono mieć jakieś magiczne właściwości, które odwróciłyby ich los, pozwalając właścicielowi imienia w końcu zaznać spokoju.

Katsuki nienawidził tego świata, za to co zgotował zielonowłosemu, nienawidził siebie za to co mu zrobił i za to, co wiedział, że może jeszcze zrobić. W jego oczach zakręciły się łzy, które powoli spłynęły mu po policzkach.

-Oh Izuku... - szepnął chowając twarz w zielonych włosach, teraz pachnących przyjemnie czystością. - Będą powtarzał twoje imię tyle razy, aż w końcu cię to znudzi, Izuku - świat wydawał się mu teraz tak mały, skupiony na jednaj osóbce w jego ramionach, która wydawała się być najjaśniejszą z gwiazd tej ciemnej nocy.

Bakugo siedział tak dłuższy czas ciesząc się bliskością jeszcze tak niedawno nieuchwytnego chłopaka, wiedział jednak, że jeśli tu zostaną to z pewnością ten się przeziębi, wciąż będąc osłabionym.

Temu właśnie po kilku minutach zaczął powoli wstawać, trzymając wtulonego w jego pierś chłopaka w ramionach. Następnie powoli, ciesząc się chwilą zaczął iść w kierunku akademika. Noc była spokojna, cicha, tylko wiatr świstał przy uszach. Katsuki chciał, aby ta chwila trwała wiecznie. Wiedział jednak, że i tak dostał już tak wiele, chłopak mu wybaczył, był teraz z nim, przytulał go i ewidentnie nie przeszkadzała u jego obecność. Nie powinien chcieć niczego więcej, jednak... W sercu, w całym sobie, pragnął, aby już do końca życia mógł trzymać chłopaka w ramionach, tak jak teraz.

Powoli szedł po schodach, starając się nimi nie skrzypieć.

Blondyn żałował każdego słowa, każdego gestu, wszystkiego co robił, każdego krzyku... poczucie winy zżerało go od środka każdego dnia, a ten pozwalał mu na to, wiedząc, że sobie na to zasłużył. Wciąż jednak nie potrafił zrozumieć, dlaczego chłopak mu wybaczył, w końcu blondyn tak go skrzywdził...

Drzwi do pokoju zielonowłosego zaskrzypiały cicho, gdy ten otworzył je wchodząc do środka.

-Dobranoc Izuku... - szepnął po czym położył chłopaka na łóżku, zdejmując jego buty i zarzucając na niego kołdrę, szczelnie go nią opatulając. Spojrzał na śpiącego spokojnie chłopaka, po czym uśmiechając się smutno pogłaskał go po głowie i wyszedł z pokoju, pozostawiając zielonowłosego samego w tymczasowo spokojnym śnie.

-Głupi Izuku... zawsze taki sam... - szepnął do siebie, pozwalając swojemu ciału się rozluźnić, a umysłowi odpocząć.

Zasnął z zielonowłosym w swoich ramionach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro