Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Izuku zostaje zaciągnięty do UA po przeprosinach Bakugo, jednak jego zmysł zagrożenia wciąż działa, przez co chłopak powoli szaleje, nie mogąc zostawić nikogo bez pomocy mimo jego fatalnego stanu. Zielonowłosy często wybiegał z zajęć czy też prosto z akademika i przeskakując nad murem ochronnym pędził z pomocą. Nauczyciele i inni bohaterowie często próbowali go zatrzymać, jednak chłopak zawsze dawał radę im umknąć.

Nawet gdy Bakugo każdego wieczora mówił mu, aby odpuścił choć trochę i pozwolił swojemu ciału się zregenerować, ten nie słuchał, dalej kontynuując samobójcze akcje ratownicze dzięki którym ratował dziesiątki żyć przed śmiercią z rąk złoczyńców.

Ludzie chroniący się w UA, od kiedy dowiedzieli się o poświęceniu chłopaka zaczęli domagać się mianowania go pełnoprawnym bohaterem. Początkowo Nezu i inni nie zgadzali się z ich zdaniem kategorycznie skreślając ten pomysł, jednak z czasem, coraz więcej ludzi domagało się mianowania młodego ucznia bohaterem. 

W końcu musieli się poddać.

Siedemnastoletni Izuku Midoriya został zarejestrowany jako bohater pod imieniem 'Deku'. Od tej pory, chłopak mógł uczestniczyć w akcjach ratunkowych, zewnętrznych patrolach, mógł także samodzielnie udawać się na akcje ratunkowe i nikt, ale to nikt nie mógł mu zabronić.

Izuku nie narzekał, mógł kiedykolwiek wykonywać swoje zadanie jako posiadacza mocy One For All. Mógł też całkowicie ignorować błagania bohaterów, aby pozwolił im się wszystkim zająć, w końcu, doskonale wiedział, że ludzie przestali ufać bohaterom, z resztą... on też. Najgorszym piętnem na bohaterach zostało pozwolenie Katsukiemu na doprowadzenie się do krytycznego stanu, gdy ten uratował go przed mocą Shigarakiego. 

Po każdej akcji zielonowłosy wracał do szkoły zmęczony, brudny, często pokryty krwią złoczyńcy, czy też jego samego. Jednak nie to mroziło krew w jego przyjaciołach, innych bohaterach, czy też kimkolwiek innym... najgorszym były jego oczy, a dokładniej jego wzrok. Pusty, wyprany z emocji, stanowczy, zimny i pełen grozy. Jego ciało zawsze napięte było jak struna, niczym dziki kot gotowy do ataku w każdym momencie.  Po każdym powrocie ludzie, uczniowie, a nawet nauczyciele czy inni bohaterowie unikali chłopaka jak tylko mogli, bojąc się go. 

Jedyną osobą, która kategorycznie nie zgadzał się na to, aby bać się zielonowłosego był pewien wybuchowy blondyn, który zawsze dawał radę wybić chłopaka z jego dawnego rytmu, pozwalając blaskowi w jego oczach powrócić. Tylko Katsuki był w stanie przywrócić chłopaka na ziemię, pozwalając mu ponownie poczuć się w UA jak w domu. Działo się tak codzienne, prosto z rana wyruszał na patrol a wracał dawno po zmroku pokryty krwią błotem, a czasem nawet odłamkami budynków.

Kolejną 'rutyną' chłopaka, były nieustanne koszmary, gdy te choć na chwilę położył się spać. Były one wypełnione krzykami, płaczem, krwią i widokami mrożącymi w żyłach krew. Często budził się z krzykiem przerażony i gotów do walki. Jednak ku jego zaskoczeniu, za każdym razem gdy budził się czując w piersi bijące jak szalone serce, a jego dłonie drżą w przerażeniu, tuż obok siedział Bakugo, gotów go uspokoić i zapewnić złudne poczucie bezpieczeństwa. 

-NIE! - zielonowłosy trzymał przed sobą rękę, a z niej wyskoczyła chmara czarnych biczy, jakby gotowych kogoś schwytać. Shigaraki, którego widział jeszcze przed chwilą zmienił się tylko w rozmazaną łunę snu.

-Izuku...? - zielonowłosy otworzył szerzej oczy, znów zdając sobie sprawę ze swojego położenia. Nie był przecież zagrożony, był w UA, nic mu nie grozi... prawda...?

-K-kacchan? - łzy zaczęły napływać do oczu wychudzonego chłopaka, gdy ten spojrzał na blondyna, który od kiedy Izuku wrócił do UA codziennie dbał o niego i często pilnował, aby temu nic się nie stało. "Zmuszał" go też do popołudniowych drzemek, na które Izuku narzekał, ale tak wewnątrz serca, doskonale zdawał sobie sprawę, że bez nich ledwo dawał radę utrzymać się na nogach do późnego popołudnia.

-No już, jesteś bezpieczny... - szepnął Katsuki siadając obok przestraszonego chłopaka i przytulając go do siebie, pozwalając mu szlochać w jego pierś - jestem tutaj... - zaczął gładzić plecy chłopaka przytulając się do niego, aby choć na chwilę go uspokoić. Bakugo nie wiedział, czemu zachowywał się tak jak się zachowywał. Chciał, aby Izuku był bezpieczny, gotów był własnoręcznie urwać głowę pewnemu teraz białowłosemu złoczyńcy, chciał tylko, aby uśmiech Midoriyi wrócił na jego usta...  - Wszystko będzie dobrze... - szepnął zanurzając nos we włosach szlochającego chłopaka, który zacisnął pięści na jego koszulce dociskając swoje ciało do blondyna.

Tak zazwyczaj wyglądały dni Izuku, trening, jedzenie jak nie zapomniał, drzemka, kolejne zajęcia lub dalszy patrol i... i przyjemny wieczór z pewnym blondynie o wybuchowym usposobieniu, który ku jego zdziwieniu i zadowoleniu, nie denerwowała się na niego tak jak kiedyś. Za dawnych czasów, Katsukiemu przeszkadzał w całości sam Izuku, a przynajmniej takie wrażenie chciał sprawiać. Teraz przeszkadzało mu, kiedy ten nie jadł niczego przez cały dzień, lub gdy mówił, że to przez niego ludzie cierpią kiedy przecież dla blondyna oczywistym było, że to wina złoczyńców, a nie jego.

Izuku odnalazł w dawnym przyjacielu potrzebne mu oparcie i wsparcie, coś, czego mógł trzymać się kurczowo gdy czuł jak w jego głowie zaczyna wirować. Jednak jak to bywało w życiu zielonowłosego, zawsze musiało stać się coś, co zaburzyłoby jego niestabilną radość i chwilowy spokój.

Pewnego wieczora, staje się to, czego ten obawiał się najbardziej i dlaczego nie chciał wrócić do UA od samego początku... nie dane mu było cieszyć się pozornym bezpieczeństwem i zapewnieniami bohaterów, że jego obecność w UA nie zagrozi życiu żadnej z obecnych tam osób. Los był dla niego bardzo okrutny.

꧁__________________________________꧂


-Pomocy! - krzyczeli ludzie, przerażeni widokiem który ujrzeli przed swoimi oczami. Złoczyńcy nacierali na szkołę, kierując się prosto do kampusu uczniów. Ludzie rozbiegali się na wszystkie strony, starając się dobiec do "kwadratów" ewakuacyjnych, które po chwili się uaktywniły.

-Dzieciaki! - krzyknął Eraser Head do swoich uczniów - Zabierajcie Midoriyę i udajcie się w głąb waszego akademika, abyście bezpiecznie odbyli ewakuację, to nie czas na popisywanie się jasne?! Midoriya masz iść z resztą - zawołał nauczyciel do stojącego w miejscy dzieciaka.

-Nie. - Izuku wyprostował się pozwalając, aby na jego twarz wpłynął łatwo dostrzegalny smutek. Chłopak odwrócił się do swoich przyjaciół, rówieśników, pomocników, a nostalgiczny uśmiech wkradł się na jego usta. - Dziękuję wam, za wszystko, ja... - zielonowłosy zmarszczył brwi zaciskając pięści, czując pod palcami materiał nowych rękawic bohaterskich - Czas, abym w końcu udowodnił wam, że dam sobie radę sam.

-Słucham? - odezwała się Uraraka marszcząc brwi i stawiając kilka kroków w kierunku Midoriyi. - Deku-kun, przecież mówiliśmy ci, że będziemy stać koło ciebie i walczyć razem z tobą! W takim razie, zrobimy to teraz, prawda?! - dziewczyna zwróciła się do przyjaciół uśmiechając się walecznie, gotowa stawić czoło przeciwnościom losu, jednak młody bohater szybko zgasił jej zapał.

-Nie, nie możecie, to nie wasz czas. Posłuchajcie, jestem teraz pełnoprawnym bohaterem w przeciwieństwie do was, dodatkowo nie jestem nigdzie przywiązany, wy... czy wy rozumiecie co to znaczy? - niebezpieczny błysk w oku chłopaka nie pomagał jego znajomym zrozumieć co chłopak ma na myśli, ani jakie plany tworzył w swojej głowie. Czuli jednak nieprzyjemny ucisk w żołądkach, wiedzieli na co chłopaka stać i na pewno nie chcieli tego ponownie widzieć.

-Deku-kun... - brązowowłosa wpatrywała się w przyjaciela z powoli rzednącą miną. - Co... co masz na myśli...? - zapytał, czując jak dłonie zaczynają jej powoli drżeć, a głos jakby zamiera w piersi.

-Idę sam, bez innych bohaterów, bez was. Uratuję was-

-Ty deklu, my nie potrzebujemy twojego ratunku! - krzyknął nagle jakiś blondyn przepychając się do przodu i podchodząc do bohatera, który widząc to cofnął się o kilka kroków. - Izuku... co ty... robisz? - blondyn zmarszczył brwi wyciągając dłoń do zielonowłosego, ale ten tylko cofnął się ponownie unikając kontaktu.

-Kacchan... dziękuję i przeprasza, ja... nie pozwolę, aby ktoś ci znów zrobił krzywdę - ból w głosie Izuku był wręcz namacalny, wywołując ciarki na ciałach przyjaciół, niektórzy zadrżeli pod naciskiem dziwnego uczucia - Już nigdy...

-Izuku co ty pieprzysz?! - Blondyn właśnie chciał chwycić chłopaka za nadgarstek, gdy ten zaczął lewitować, ziemia zadrżała, a oni... a oni zostali zamknięci w podziemiu jadąc w głąb ziemi. - NIE! IZUKU! - Wrzasnął blondyn czując jak oczy zaczynają go piec. Całą wolą powstrzymał się przed płaczem, niepozwalający sobie na słabość, tylko dłonie trzęsły mu się niemiłosiernie i jakby samowolnie mimo jego starań, aby je zatrzymać. - Izuku... - szepnął, wiedząc, że zielonowłosy i tak go już nie usłyszy.


꧁__________________________________꧂


Bohater, a dokładniej jeden z najmłodszych bohaterów, mający 17 lat, gdy został nim mianowany, patrzył zaszklonym wzrokiem za swoimi przyjaciółmi i nauczycielem, który w szoku nie zdążył zareagować na czas. To nie miało teraz jednak znaczenia, dla Izuku ważnym było jak najszybciej pozbyć się gromady złoczyńców ze szkoły. 

Zielonowłosy nałożył na głowę kaptur z charakterystycznymi dla niego 'uszami' na głowie, jednak strój ten był całkowicie inny od tego, który miał wcześniej. Strój uszyty przez jego mamę został zniszczony ale także i ten stworzony na jego wzór był niezdatny do użytku, temu projekt został w większości stworzony przez Hatsume.

Dziewczyna wiedziała, że walka bohatera dopiero się zaczyna, więc chciała mieć pewność, że jego kostium będzie dopracowany do perfekcji. Czarny materiał przylegający do ciała, pokryty ciemnozielonymi szczegółami, jak zielony pas materiału przebiegający od ramienia do połowy uda chłopaka, po jego obu stronach. W okolicach brzucha paski kształtowały się w coś na wzór kwadratów. Kostium wzorem przypominał ten poprzedni, jednak kolory zostały odwrócone, był on też mniej luźny, dzięki czemu pasował idealnie, będąc jedynie lekko luźny w okolicach krocza. Jeśli chodziło o nogi, to od połowy uda ciągnął się czarny ochraniacz, odstający delikatnie od ciała, przypominający część ubiory motocyklistów. Ochraniacze na kolana i wysokie czarne buty z ciemno czerwoną podeszwą, wytrzymałe, ciężkie, idealne do ataków. Maska bohatera nabrała kilku dodatkowych funkcji, dzięki którym łatwiej było mu oddychać w jego własnym dymie.

Kolejną, drogocenną dla zielonowłosego częścią stroju, były tym razem czarne metalowe rękawice, stworzone przez Melissę, mogące zmieniać się w bransoletki. Podczas poprzednich walk poprzednie czerwone rękawice mocno ucierpiały, dlatego blondynka wysłała bohaterowi przesyłkę, z ulepszoną wersją. Było to na pewno bardzo trudne, gdyż już te poprzednie nazwane były najsilniejszymi. Izuku wolał nie myśleć ile dni, jak nie tygodnie dziewczyna spędziła w laboratorium. Midoriya chciał jej podziękować, jednak wciąż nie miał telefony od kiedy poprzedni został zestrzelony przez... Lady Nagant...

Kobieta wciąż się nie wybudziła, tak naprawdę ledwo żyła, nikt nie wiedział jakim cudem.

Deku zacisnął pięści sięgając po również nowe rękawice od Hatsume, umożliwiające mu jego atak dalekiego zasięgu 'Air Force'. Wcześniej biało niebieskie, teraz dopasowujące się do stroju bohatera czarno zielone.

Izuku spojrzał na kolejną część stroju, żółtą pelerynę, a raczej jej resztki. Chłopak nie mógł zostawić tej części i pozwolić jej zniknąć, przewiązał się do tego głupiego kawałka materiału. Pozwalał mu zachować rozsądek. Pozwalał mu pamiętać o naukach jego niziutkiego nauczyciel, który ku jego ubolewaniu był w coraz gorszym stanie.

Kolejnymi zmianami w jego stroju, były jego osobiste zmiany. Czarny pasek z kilkoma małymi sakiewkami, w których trzymał potrzebne rzeczy, ale także i sprzęt o którym nikomu nie powiedział, w końcu... raczej wolał zachować to w sekrecie.

Deku zrobił kilka przysiadów, czując obecność poprzednich posiadaczy jego mocy, i czując jak w nogach zbiera mu się zgromadzona przez ruch siła.

-Czas wyprowadzić stąd tych złoczyńców... - mruknął do siebie chłopak, po czym otoczony zielonymi iskrami zaczął biec w kierunku grupki trzech zbrodniarzy chcących zabawić się kosztem niewinnych ludzi. - Zapłacicie za odebranie im spokoju - powiedział, nim wystawiając prawą nogę do przodu i odchylając się w tył, aby na niej skupić całą swoją moc, uderzył prosto w twarz jakiegoś rosłego mężczyzny.

-AAH! - wrzasnął zaskoczony nagłym atakiem. - Co jest kurwa?! - zaklął wściekły trzepiąc głową jak pies - Kim ty- - nie dokończył czując kolejne uderzenie, tym razem zapewniające mu nieprzyjemny sen na trawie. Pochłonęła go ciemność.

-Jeden załatwiony - powiedział do siebie zielonowłosy otoczony zielonymi promieniami. - Jeszcze dwóch...

Izuku odbił się nogami od ziemi prosto w kierunku czarnowłosej kobiety o niebieskich oczach, czując delikatne szczypanie w piszczelach, dość charakterystyczne podczas używania jego mocy. Kobieta jednak zamiast się przestraszyć, uśmiechnęła się wrednie i wyciągnęła przed siebie ramiona. Zielonowłosy wstrzymał oddech widząc podejrzany gest i już chciał zmienić kierunek swojego lotu gdy drugi złoczyńca, którego na chwilę stracił z oczu, uderzył go w plecy dosłownie wrzucając w ramiona kobiety. 

-Nareszcie... nasz pan będzie zadowolony! - po tym zabłysnęło białe światło a po ciele siedemnastolatka przebiegł zimny dreszcz. Nie pozwolił sobie jednak długo nad tym myśleć, wyrwał się z objęć kobiety i odsunął na bezpieczną odległość, zaczynają mimo wszystko żałować, że wysłał Aizawę do podziemi. Rozmyślanie przerwał mu śmiech kobiety - Oh kochaneczku! - zaświergotała mrużąc niebezpiecznie oczy opierając się o kolegę po fachu - powiem ci tak... masz przejebane - znów zaśmiała się szyderczo - mogę ci jednak pomóc, tak... troszeczkę - wstrętny uśmiech zagościł na ustach złoczyńcy - Niedługo poznasz skutki mojej mocy, a wtedy jedynym sposobem na 'ratunek' będzie zbliżenie się do tego, który obdarza cię wielkim uczuciem... ale gdzież taka osoba jest!? Będziesz cierpiał we własnej klatce, aż oszalejesz! Powodzenia, 'bohaterze' - krzyknęła prześmiewczo, po czym podniosła dłonie ku górze, zostawiając zielonowłosego w osłupieniu - radziłabym ci uciekać, nim komuś stanie się krzywda - zaśmiała się patrząc na bohatera z góry, nim rzucili się na nią i jej towarzysza inni bohaterowie.

Akcja była krótka, ale... zielonowłosy zacisnął pięści, co miała na myśli ta kobieta? Jakie ma quirk? Co mu zrobiła?!

-Deku, udaj się z nami, musimy ustalić jaką ma moc, aby upewnić się- - bohater jednak nawet nie myślał narażać innych na niebezpieczeństwo, musiał znów uciec, bo co, jeśli ataki zaczną się powtarzać...?

-Nie, ja... - Midoriya popatrzył zagubionym wzrokiem na zmartwionych bohaterów po czym zacisnął pięści - ja przepraszam... - pełen poczucia winy cofnął się o kilka kroków do tyłu.

-Dzieciaku, o czym ty mówisz? - zapytał Fat Gum chcąc podejść do ucznia, ten jednak nim ktokolwiek zdążył zareagować wzbił się do góry przeskakując nad ogromnym murem, znikając z pola widzenia bohaterów - Wszyscy za nim! - krzyknął bohater BMI, który ruszył biegiem ku wyjściu z UA, jednak...

Gdy bohaterowie wybiegli, po siedemnastolatku nie było nawet śladu.

Nic.

-Midoriya! - krzyknął Yagi czując jak w oczach zbierają mu się łzy bezsilności - synu... - mężczyzna szepnął nie głośniej od oddechu, patrząc w dal, jakby ostatkiem nadziei ponownie szukając wzrokiem zbiegłego bohatera.

Młody bohater był dla All Mighta jak syn, którego nigdy nie miał okazji posiadać. Nauczał go, pomagał mu, powierzył mu także bardzo trudne zadanie, niewykonalne dla wielu ludzi, jak i bohaterów. Oh nie, mężczyzna nie żałował swojego wyboru jeśli chodzi o przekazanie prastarej mocy, żałował tylko tego, co ona za sobą niosła a w szczególności w takich czasach... 

Najmłodszy bohater w historii, symbol nadziei, ale także lęku. Ludzie wciąż opisują go jako złoczyńcę, mimo, że ten ratuje im życie, czy...

Czy to właśnie był los, na który Toshinori chciał spisać tego chłopaka w czarnym mundurku pytającego go, czy mimo nieposiadania mocy, może zostać bohaterem...?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro