Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41

-Aria-

  -O nie będzie kara!- Krzyknął skacząc na mnie. Zaczęłam uciekać od niego. Ganiał mnie tak już z pół godziny, gdy nagle usłyszeliśmy szelest. Popatrzyliśmy w tamtą stronę i zobaczyliśmy, starszą kobietę. Stanęliśmy w miejscu i przypatrywaliśmy się jej.  Luk nie był jakoś specjalnie zdziwiony, a wręcz przeciwnie był spokojny i opanowany. Po minucie ciszy ona odezwała się.

-Witaj Czarny wilku, witaj Biała wilczyco.- Przywitała posyłając nam uśmiech. Zdziwiło mnie to, że wiedziała kim jestem.

-Witaj Beatrice.- Przywitał się Luk. Ja natomiast  stała i obserwowała ich oboje. 

-Beatrice jest strażniczką. Strzeże by tajemnica o wilkołakach nie została ujawniona nie powołanym do tego ludziom. Ma ona też zdolność widzenia, jak i sprawdzania tego co się dzieje w różnych częściach świata.- Pośpieszył wyjaśnieniem kiedy zobaczył moją zdezorientowaną minę.

-Miło mi cię poznać Beatrice.- Przywitałam się i podałam rękę. Od razu uścisnęła ją. 

-Nawzajem.Co was sprowadza w moje strony? (Beatrice mieszka w Wolf Hill i pilnuje by zwykli ludzie nie wchodzili na teren cmentarza dla wilkołaków)- Zapytała po chwili.

-Przybyliśmy tu by zobaczyć grób rodziców Arii.- Wytłumaczył szybko.

-Zobaczyć? Chyba chciałeś powiedzieć wskrzesić.- Poprawiła go szybko i wybuchła śmiechem. 

-Masz racje.- Przyznałam, dołączając do niej. 

-Skąd wiesz po co przyślijmy?- Zapytał z zaciekawieniem Luk.

-Mój drogi chyba się zapominasz. Jestem strażniczką tego miejsca  więc wiem kto na niego wchodzi i w jakim celu.- Oświadczyła udając obrażenie.  Razem z Lukiem zaśmialiśmy się na to. Mimo, że tak kobieta jest starsza, a jej czarne włosy już straciły swój dawny młodzieńczy blask to jej zielone oczy dalej go posiadały.

-No dobrze dzieciaczki, chodzie pokaże wam gdzie on jest.- Ruszyła w tylko sobie znanym kierunku. Po dożyliśmy za nią.

-A wiecie, że dziś była tam jeszcze jedna osoba?- Zapytał po kilku dziesięciu sekundach marszu. Moje brwi powędrowały do góry z zdziwienia.

-Nie. A kto to był?- Zapytałam zdziwiona.

-Nie był byli. Była to czwórka chłopców. Mniej więcej w waszym wieku. Jeden z nich na pewno był Alfą. Niestety nie wiem jakiej watahy nigdy go nie widziałem, a reszta pochodziła watahy Srebrnego Kła.- Zauważyłam, że Luk spiął się.

-Kiedy tu byli?- Zapytał ukrywając warczenie. 

-Jakieś pięć minut temu. Nie zrobili niczego dziwnego. Po prostu podeszli do grobu i położyli kwiaty i list.- Odpowiedziała łagodnie.

-Co było w liście?- Zapytałam po chwili.

-Nie wiem. Nie czytam listów do innych. Wiem tyle, że był zaadresowany do Arii Wolf. Co znaczy, że jest do ciebie.- Wyjaśniła szybko.

-Do mnie?- Zapytałam marszcząc brwi.

-Tak. O już jesteśmy.- Zatrzymała się przed dwoma grobami. Były one bardzo blisko siebie, a na płytach było wyryte.

Tu spoczywa Emma i Jack Wolf. Kochający rodzice i przyjaciele. Niech bóg ma ich w swojej opiece.

Po moim policzku spłynęła łza. Tęskniłam za nimi tak bardzo, że aż nie mogłam tego opisać. Tak bardzo chciałam  by mama przytuliła mnie i  obiecała, że wszystko będzie dobrze. Luk widząc moją łzę szybko mnie przytulił.

-Kotku nie płacz, już za niedługo będziesz mogła z nimi porozmawiać.- Powiedział całując mnie w czubek głowy.

-Wiem, ale i tak za nimi tęsknie.- Wyszeptałam do jego klatki piersiowej.

Odeszłam od niego i przykucnęłam pośrodku grobów. Leżał na nich bukiet białych róż i list. Chwyciłam list do rąk i zaczęłam czytać...

CDN

Nie wiem moi kochani jak to zrobiliście, ale dodaje drugi rozdział weekendowy. A miał być tylko jeden. No trudno. Jesteście niezwykli, bo przez wasze komentarze postanowiłam napisać drugi rozdział na weekendzie. Jesteście kochani. Chciałam tez poinformować , że pierwszy rozdział Ukrytej został już dodany, więc serdecznie zapraszam do przeczytania. No to tyle na dziś koleiny będzie w poniedziałek. (Jeśli ktoś chce wiedzieć w jaki dzień będzie jaki rozdział informacje są na moim profilu :)  Pozdrawia i do kolejnego. <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro