Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

-Aria-

Nagle się obudziłam. Zdziwiłam się bardzo kiedy popatrzyłam na mój telefon. Według niego dziś był mój pierwszy dzień w szkole. Czy to oznacza, że to co "przeżyłam" było tylko snem? Czyli tak na prawdę nie poznałam Lucasa, Nadii, Roja, Toma, Matta, Mike, Vanessy i Vivian? Czy to oznacza, że nie jestem wilkołakiem? Natychmiast pobiegłam na dół i sprawdziłam ścianę. Było tam to wyrzeźbienie. Natychmiast przyłożyłam do tego wisiorek. Tak jak w moim śnie powtórnie pojawiło się wgłębienie w ścianie i wyłoniły się dwa listy. Jeden do mnie, a drugi do Lucasa. Były nie otwarte. To oznacza, że jestem wilkołakiem, ale nikt o tym nie wie. Popatrzyłam na zegarek była siódma, więc miałam jeszcze półtorej godziny do pierwszej lekcji. Tak jak w moim śnie, miałam, już plan, i ku mojemu zdziwieniu lekcje były identycznie takie same. Teraz wiem kim jestem i muszę to ukryć. Kiedyś może zaprzyjaźnię się z nimi, jeśli w ogóle się zaprzyjaźnię wszystko im powiem, ale nie teraz. Ruszyłam więc do łazienki i wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Później poszłam do mojego pokoju. Ubrałam dżinsy i szarą bluzę z białym wilkiem, oczywiście założyłam naszyjnik od rodziców. Spakowałam jeszcze książki i ruszyłam do kuchni. Spakowałam kanapki do szkoły i ubrałam moje czarne trampki, a także czarną kurtkę. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Poszłam do parku i szłam dróżką. Szłam jakieś dwadzieścia-pięć minut, z powodu, że szłam bardzo wolno. Kiedy doszłam do budynku szkoły, był taki sam jak w śnie. Weszłam do niego i od razu wiele par oczu skierowało się w moją stronę. Niektóre patrzyły z zaciekawieniem, inne z niedowierzaniem, a jeszcze inne z wściekłością. Zignorowałam je i ruszyłam do mojej szafki. Ruszyłam w stronę podziemnej szatni. Tak jak w śnie, szatnia była w piwnicy. Podeszłam do szafki z numerem 510 i ją otworzyłam. Włożyłam do niej książki i kurtkę, nie sprawdziłam planu lekcji, bo był taki sam jak wtedy. Ruszyłam w stronę sali gimnastycznej i tam ujrzałam ich wszystkich. Aż zachciało mi sie płakać kiedy pomyślałam, że oni nic nie pamiętają. Popatrzyłam na zegarek. Lekcja była dopiero za dziesięć minut, więc poszłam do szatni i usiadłam na ławce. Wyciągnęłam książkę i zaczęłam ją czytać. Opowiadała o miłości dziewczyny do chłopaka, który ją ignorował i nienawidził. Po dziesięciu minutach zadzwonił dzwonek. od razu zaczęłam się przebierać. Po kilku sekundach do sali weszło parę dziewczyn. Zauważyłam w tłumię Nadię, Vivian i Vanesse. Rozmawiały między sobą, wychwyciłam z ich rozmowy parę zdań. 

- Ej! Słyszeliście dziś ma przyjść do nas jakaś nowa. - powiedziała radośnie Nadia. 

- Taaa. Mam nadzieje, że będzie brzydka. - Odpowiedziała jej Vivian w żartach.

- A ty zawsze o chłopakach. -powiedziała ze śmiechem Vanessa.

Kiedy była już przebrana, wyszłam z szatni i udałam się do sali. Byli tam tylko chłopcy, więc zdziwili sie na mój widok, bo dziewczyny zwykle przychodzą 5 minut później. Usiadłam daleko od Lucasa i jego kolegów. Po jakiś czterech minutach na sale weszły dziewczyny, pan od razu kazał nam sie ustawić w szereg. 

- Moi drodzy chcę wam przedstawić nową uczennice, podejdź tu. - wskazał ruchem ręki bym podeszła. Wykonałam jego polecenie i zaczęłam mówić.

- Nazywam sie Aria Wolf i mam 17 lat. - opowiedziałam krótko i zwięźle

- Ze względu, że jesteś nowa możesz wybrać, w co dziś mamy grać. - oznajmił nauczyciel.

Znów usłyszała głoś Lucasa, który chciał grać w kosza. Momentalnie zachichotałam, lecz po chwili uspokoiłam się i odpowiedziałam.  

- Proszę pana, jeśli tak to, moglibyśmy biegać przez całą lekcję na dworze? - usłyszałam pomruki niezadowolenia, i zdziwiony głos Lucasa w głowie.

- Ona chce biegać?!

- No i to na dodatek całą lekcję - odpowiedziała mu wesoło Mike.

-To dobry pomysł, i tak miałem w planie byście wypróbowali bieg z przeszkodami. Dobrze, więc biegacie na torze z przeszkodami. Dwie pierwsze osoby pojadą na zawody w biegach. - oznajmił nam nauczyciel. Ucieszyłam się, bo biegam szybko, nawet nie wiem czy nie szybciej niż Lucas.

-Haha on to na prawdę powiedział? - Wydusiła przez śmiech Vivian. (Oczywiście w myślach)

- No tak. Choć ja już wiem kto na stówę pojedzie na zawody. I będzie to Lucas i ktoś z nas. -Powiedział zrezygnowany Roj. 

Nie słuchałam dalej ich rozmowy, Razem z nauczycielem wyszliśmy na podwórko. Nauczyciel zaprowadził nas na tor i wyjaśnił zasady. Już ustawiłam się na torze ( jako ostatnia) i przygotowałam się do biegu. Usłyszałam gwizdek i ruszyłam. Biegłam bardzo szybko, wymijałam wszystkich po kolei. Słyszałam głosy.

- Jak ona może tak szybko biec? -zapytał jakiś chłopak z zażenowaniem, że jakaś tam dziewczyna go wyprzedziła. Ruszyłam do przodu. Byłam już obok Vivian, Nadii i Vanessy, a one popatrzyły na mnie z niedowierzaniem. Natychmiast je wyprzedziłam i pobiegłam do przodu. Byłam już obok Roja, Matta i Mike. Posłałam im przyjazny uśmiech i wyprzedziłam ich także. 

-Ej! Stary jaka ona szybka jak na człowieka. - oznajmił zaskoczony Tom.

-No zaraz wyprzedzi Lucasa. - Dopowiedziała Matt.

-Co ty bredzisz! Luka nikt nie wyprzedzi! - Oznajmił Roj.

Popędziłam do przodu bardzo szybko, aż podbiegłam do Lucasa. Popatrzył na mnie z zaskoczeniem i podziwem. Posłałam mu uśmiech. Próbowała go wyprzedzić, lecz on przyśpieszał, oczywiście ja też przyspieszyłam. Zauważyłam, że zaczął ciężko oddychać, a to oznaczało, że się zmęczył. Jeszcze raz przyśpieszyłam i wyprzedziłam go, a on próbował mi dorównać, lecz nie udało mu się. Po jakiś pięciu minutach, byłam już na mecie. Drugi przybył Lucas, od razu do mnie podszedł, a ja zaczęłam się cofać. Przed podejściem do mnie zatrzymało go jego stado.

-Stary, jak to możliwe, że była szybsza od ciebie? - zapytał Mike z zdziwieniem i rozbawieniem.

-Nie wiem, ale ona chyba nie chcę ze mną gadać. Nadia! - zawołał swoją siostrę w umyśle.

-Tak braciszku? - zapytała z słodkim głosikiem.

-Masz się zaprzyjaźnić z Aria i sie czegoś o niej dowiedzieć. - Powiedział to głosem Alfy, więc Nadia przytaknęła.

Reszta lekcji minęła spokojnie. Kiedy skończył się już W-F, a ja wyszłam z szatni usłyszałam głos Nadii i Vanessy.

-Hej ty musisz być Aria, prawda? - powiedziały równocześnie.

-Tak to ja.

-Super, ja jestem Vanessa, a to Nadia. - powiedziała Vanessa uśmiechając się, a ja odwzajemniłam uśmiech.

- Przepraszam was, ale śpieszę się. - powiedziałam wymijając je szybk. Obydwie popatrzyły na mnie z zdziwieniem. Ruszyłam w stronę mojej szafki i wyciągnęłam potrzebne książki po czym ruszyłam pod odpowiednią klasę Kiedy skończyła się nudna lekcja, ruszyłam w stronę stołówki. Kiedy weszłam do sali zobaczyłam Lucasa i on.... on całował Vivian. Poczułam nie wiadomo dlaczego wściekłość, przez co straciłam kontrolę i podeszłam do niej.

- W czymś ci pomóc? - zapytała beznamiętnie, nie odpowiedziałam jej tylko uderzyłam ją w policzek, tak mocno, że wylądowała na podłodze.

- Przez co ona sie wkurzyła? - zapytała zdziwiony Lucas.

-Nie wiem stary, ale wiem, że się nieźle wkurwiła. - odpowiedział mu Tom

-Chłopacy zróbcie coś bo one pozabijają się! - powiedziała przestraszona Nadia.

Vivian wstała i już chciała mi oddać lecz ja zablokowałam jej rękę.

- Puszczaj mnie! Pomocy! Chłopacy pomóżcie mi... - prosiła przyjaciół. Po chwili Lucas wstał i podszedł do nas i od razu uwolnił Vivian z moich rąk.

- Nic ci się nie stało kochanie- zapytał z troską, a mi na słowo "kochanie" łzy poleciały po policzku. Nadia chciała coś powiedzieć, lecz ja wybiegłam z stołówki, po czym pobiegłam do łazienki. Łzy leciał ciurkiem po moim policzku. Płakałam, bo chyba kochałam go.Nie, chyba nie. Nie wiem...Po chwili do łazienki weszła Vanessa z Nadią.

- Odejdźcie ...- powiedziałam drżącym głosem. 

 -Aria co się stało?-Zapytała mnie Vanessa, lecz ja była cicho. 

 - IDŹCIE DO TEJ ZDZIRY I TEGO WASZEGO PIERDOLONEGO ALFY!!! - wykrzyczałam im w twarz i wybiegłam.-Spadaj.-Wysyczałam przez zęby. Przez resztę lekcji omijałam ich grupę szerokim łukiem. Oczywiście Nadia i Vanessa, próbowały ze mną pogadać. Kiedy lekcje dobiegły końca, ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły, lecz ktoś mi zagrodził drogę. Był to Roj.

- Spadaj. - wysyczałam przez zęby. 

- Sorry ale nie mogę. -odpowiedział z śmiechem, nie no teraz mnie wkurzył. Wyminęłam go i pobiegłam przez park w kierunku mojego domu. Słyszałam, że zaczął za mną biec, lecz był za wolny.Kiedy dobiegłam do domu, natychmiast otworzyłam drzwi. Wbiegłam do niego i ściągnęłam buty z moich nóg. Poszłam do mojego pokoju i zabrałam się za odrabiane lekcji. Kiedy już skończyłam odrabiać, zaczęłam płakać, sama nie wiem jak długo płakałam, bo zasnełąm.  

Mam nadzieje, że się spodoba. '-' Kto z was spodziewał się takiego obrotu sprawy? Napiszcie co myślicie w komentarzach. <33


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro